Postać tego znakomitego basa jeszcze za jego życia obrosła wieloma legendami. Artysta słynął z tego, że nigdy nie opuszczał Warszawy, za to ponoć zjeżdżali do Warszawy inni śpiewacy by go usłyszeć i podpatrzyć jego technikę, bo ponoć potrafił „dokonać tego, czego nie potrafiła żaden inny basista na świecie.” – tak napisał Jerzy Szaniawski. Pisano o nim, że obok Didura był najlepszym polskim basistą, wręcz filarem basowym Opery Warszawskiej, na barkach którego spoczywały największe partie tego typu. Mefisto, w Fauście Godunow, Ramfis w Aidzie, Marcel w Hugonotach, Koczubej w Mazepie, Król Henryk w Lohengrinie, Stolnik w Halce, Król Marek w Tristanie i Izoldzie, były partiami tworzącymi jego codzienność.
Urodził się w Warszawie w 1872 lub 1873 roku, Pochodził z rozgałęzionego aktorskiego rodu Żółkowskich, był wnukiem Alojzego Żółkowskiego – syna. Kształcił głos pod kierunkiem wytrawnego pedagoga, Witolda Aleksandrowicza. Debiutował, za dyrekcji Emila Młynarskiego, 9 czerwca 1898 roku partią Ramfisa w Aidzie, później śpiewał również Skołubę w Strasznym dworze. Ani debiut, ani późniejsze występy nie przyniosły mu uznania publiczności i stołecznych krytyków. Po debiucie mógł przeczytać w „Kurierze Codziennym”, że głos ma słaby, niewyrobiony, a sam debiut uznano za bardzo niekorzystny. Wobec tak niekorzystnej opinii i niezbyt dobrze przyjmowanych przedstawień, rezygnuje w 1903 roku występów i wyjeżdża za granicę, gdzie podejmuje intensywne studia wokalne połączone z gościnnymi występami w Bolonii oraz Montevideo i Buenos Aires. 17 czerwca 1906 roku wraca do Warszawy, i ponownie staje na scenie Teatru Wielkiego. Tym razem jak Mefisto w Fauście, odniósł pełny sukces, „słaby i niewyrobiony” głos przekształcił się we „wspaniały basso profondo o niespotykanej mocy, przepysznej barwie i mocy, którym artysta władał z niepospolitą maestrią.”
Nic już nie stało na przeszkodzie zajęcia miejsca czołowego basa stołecznego Teatru Wielkiego, był nim przez piętnaście lat. Były to lata pełne sukcesów kolejnych partii, przede wszystkim, Kardynała w Żydówce Halevy’ego, Św. Piotra w Quo vadis Noguèsa, Leporello w Don Juanie Mozarta, Silvy w Ernanim Verdiego, Alvisa w Giocondzie Ponchiellego oraz Selvy w Niemej z Portici Aubera i Don Basilia w Cyruliku sewilskim Rossiniego. Z pełnym powodzeniem śpiewał też partie w operach polskich: Chorążego w Hrabinie, Zbigniewa i Skołubę w Strasznym dworze, Stolnika w Halce oraz arcykapłana Wizuna w Starej baśni Żeleńskiego, Starostę w Wandzie Dopplera. W sumie dysponował repertuarem liczącym ponad trzydzieści partii. W osiąganiu sukcesów wskazanych partii pomagały mu doskonałe warunki zewnętrzne, potężna postawa, aktorski talent i temperament, którym znakomicie uzupełniał walory swojego głosu. Był autentycznym ulubieńcem publiczności. Ponoć nie grzeszył zbytnią muzykalnością, miał też trudności w pamięciowym opanowaniem partii. Mówiono wprost, że w osiąganych sukcesach miał duży udział Wacław Kamiński, sufler Opery Warszawskiej, który pilnie czuwał nad każdym przedstawieniem z jego udziałem. Ta sytuacja stała też ponoć za jego niechęcią opuszczania Warszawy i podejmowania występów gościnnych. Najpewniej czuł się na scenie Opery Warszawskiej mając z boku swojego suflera. 25 maja 1918 urządzono artyście wielki benefis co było kolejną miarą jego popularności.
Od jesieni 1914 roku podejmował się reżyserii operowych spektakli, w sezonie 1916/17 został nawet głównym reżyserem i kierownikiem artystycznym Opery Warszawskiej. Był też Adam Ostrowski czynnym działaczem społecznym pracującym na rzec utrzymania działalności Opery Warszawskiej, która przeżywała w tym czasie ostry kryzys. W 1918 roku został członkiem zrzeszenia artystów opery. W czasie I wojny światowej brał udział w wielu koncertach dobroczynnych.
29 kwietnia 1921 roku, mając zaledwie 48 lat, pod wpływem silnej depresji psychicznej, popełnił samobójstwo. W trzy miesiące później życie odebrała sobie jego matka. Znacznie wcześniej ojciec Adama Ostrowskiego również popełnił samobójstwo.
Adam Czopek