Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Opera królową sztuk

Diabły śpiewają basem

Ale nie tylko! Basem, najniższym z męskich głosów, śpiewają też operowi carowie i arystokraci (Borys Godunow Musorgskiego, Filip II w Don Carlosie, książę Gremin i Rene, król Prowansji Czajkowskiego oraz tytułowy Attyla), złoczyńcy, jak Sparafucile w Rigoletcie Verdiego, Hagen w Zmierzchu bogów Wagnera, Barnaba w Giocondzie oraz kardynałowie. kapłani i zakonnicy (Ramfis w Aidzie i Bidebent w  Łucji z Lammermoor, Sarastro w Czarodziejskim flecie, Zaccaria w Nabucco). Sporo basowych partii zarezerwowano dla postaci charakterystycznych jak choćby, Don Basilio w Cyruliku sewilskim, tytułowy Don Pasquale w operze Donizettiego. Każdy z wymienionych ma innych charakter i psychikę, każdym targają inne emocje. Wyjątkowo piękną partię basową zarezerwował Ryszard Wagner dla Gurnemanza, rycerza-pustelnika w Parsifalu.W tym przypadku śpiewak musi się wykazać nie tylko pięknem brzmienia głosu, ale również wyborną techniką i kondycją, która pozwoli mu na wykonanie tej morderczej partii. Chociaż jest wielu wspaniałych śpiewaków obdarzonych tym typem głosu, to tak naprawdę zaledwie kilkunastu wpisało się na stale do historii opery, są w tej grupie: Fiodor Szalapin, Aleksander Kipnis, Borys Christoff, Nicolai Ghiaurow, Tancredi Pasero, Pol Plaçon oraz Nazareno De Angelis i Cesare Siepi. Obok nich na światowych scenach sukcesy odnosili polscy śpiewacy, by wymienić: Edwarda Reszke, Adama Didura, Adama Ostrowskiego, Zygmunta Zaleskiego, Andrzeja Saciuka, Bernarda Ładysza. Ostatnimi laty dołączyli do tego grona, Aleksander Teliga i Rafał Siwek.     

Rafał Siwek jako Filip II Teatro Regio w Turynie

Z kolei partie barytonowe są domeną ludzi szlachetnych i prawych, wystarczy na dowód tego przywołać postać Markiza Posy w Don Carlosie oraz Miecznika w Strasznym dworze. Barytonem śpiewa też Alfons XI, król Kastylii, choć jego raczej trudno nazwać szlachetnym i prawym. Podobnie zresztą jak Janusza w Halce, barona Scarpię w Tosce oraz hrabiego di Lunę w Trubadurze. Ten gatunek głosu wyjątkowo upodobał sobie Giuseppe Verdi, który w swoich operach często go wykorzystywał do tworzenia postaci ojców walczących o szczęście swoich dzieci (Rigoletto, Miller, Giorgio Germont), władców (Nabuchodonozor, Makbet, Amonastro) ale i wyjątkowych kanalii jak Jagon w Otellu i Renato w Balu maskowym. Wyjątkową postacią w tej galerii jest Falstaff. Wszystko to razem wzięte sprawiło, że od lat funkcjonuje określenie barytonu verdiowskiego. Dobrym tego przykładem są kariery: Tito Gobiego, Rolando Panerai, Renato Brusona, Leo Nucciego, Leonarda Warrena, Ettore Bastianiniego. Są też w  tej grupie nasi śpiewacy Andrzej Dobber, Artur Ruciński, Mikołaj Zalasiński. Barytonem posługuje się też Wagnerowski Wotan w Pierścieniu Nibelunga, to jedna z najbardziej obszernych partii tego typu. Wotan, przez dwa wieczory, dla władzy gotów jest kluczyć, kłamać, zdradzać i oszukiwać oraz poświęcić stworzony przez siebie samego porządek świata, pojawia się po raz pierwszy w drugim obrazie Złota Renu, kiedy opowiada Fryce o wspaniałościach Walhalli, nowej siedziby bogów na szczycie gór zbudowanej na jego życzenie przez Olbrzymów Fascolta i Fafnera. Trzeciego wieczoru Wotan traci dotychczasowe wpływy na losy świata, pozostaje już tylko pielgrzymem, filozoficznym obserwatorem zmieniającego się porządku świata.  Jedynym polskim śpiewakiem, który był wykonawcą tej partii w jej pełnym zakresie był Bogusław Szynalski. 

Don Carlos, Opera Śląska w Bytomiu A.Teliga (Filip II) i A. Szerszeń (Posa). Fot A. Czopek

Jednak największe operowe bogactwo związane jest z partiami tenorowymi, mamy w tym względzie podział na partie typu: dramatyczne, liryczne i bohaterskie. Tenorzy bywają uroczymi, czasami nieporadnym amantami, zazdrosnymi kochankami, wojennymi, albo romantycznymi bohaterami. Nie ma co ukrywać śpiewacy władający tenorowymi głosami są, podobnie jak soprany, wielkimi gwiazdami opery inkasującymi najwyższe honoraria, wystarczy wymienić tylko tych z ostatnich kilkudziesięciu lat. Placido Domingo, badaj najbardziej wszechstronny tenor naszych czasów, w jego wykonaniu niemal każda partia stawała się pamiętną kreacją. Podobnie było w przypadku Luciano Pavarottiego, który z racji tuszy raczej unikał partii typowych amantów, ale znakomicie się sprawdzał w partiach verdiowskich (Riccardo w Balu maskowym, Alfred w Traviacie, Radames w Aidzie). Trzeci z wielkiej trójki, José Carreras, to znakomity tytułowy Don Carlos i Jacopo w I due Foscari Verdiego oraz Rudolf w Cyganerii I Calaf w Turandot Pucciniego. Wszyscy oni ujmowali nie tylko urodą i potęgą głosów, ale też wybitną wrażliwością oraz muzykalnością.  

Placido Domingo przed koncertem w Łodzi, obok Veronica Villarroel fot. A. Czopek

Wymieniona trójka stanowi zaledwie czubek góry lodowej ostatnich lat, na której osiedli znani tenorzy. Cofając się kilkadziesiąt lat wstecz należy wspomnieć o dokonaniach Aureliano Pertile, Mario del Monaco, Franco Corellego, Giuseppe di Stefano, Jose Cury oraz Ramona Vinay, Melchiora Lauritza, Wolfganga Windgassena, Jona Vickersa. Osobną kategorią tenorów są Enrico Caruso i Jan Reszke, których dokonania trudno z czymkolwiek zestawić i porównać.

Ostanie tenorowe lata to kariery: Jonasa Kaufmanna, Victorio Grigolo, Salvatore Licitra, Francesco Meli, to wśród nich bryluje Piotr Beczała, bodaj najbardziej w tej chwili poszukiwany tenor na świecie.

Adam Czopek