Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Aktualności

Don Carlos we Wrocławiu

W Operze Wrocławskiej trwają przygotowania do zapowiedzianej na sobotę 24 maja  premiery  Don Carlosa Giuseppe Verdiego, w wersji czteroaktowej. Nowa inscenizacja będzie wspólnym dziełem zespołu, którym dowodzi ceniony reżyser Michał Znaniecki. Obok niego: scenograf Luigi Scoglio, Małgorzata Słoniowska – projektantka kostiumów oraz choreograf Oskar Winiarski i Dawid Karolak – reżyser świateł, pod względem muzycznym premierę przygotuje i poprowadzi Paweł Przytocki. W obsadzie są między innymi: Rafał Siwek (Filip II), Aleksander Teliga (Inkwizytor), Stanisław Kuflyuk (Markiz Posa) oraz Jadwiga Postrożna (Eboli).

Główny wątek tej wielkiej opery historycznej stanowi miłość Don Carlosa, infanta hiszpańskiego do Elżbiety de Valois, z którą był zaręczony, a którą w celach politycznych poślubił jego ojciec Filip II, król Hiszpanii ślepo podporządkowany Świętej Inkwizycji. Jednak uczucie jakie łączyło Elżbietę i Carlosa nie wygasło. Spostrzega to zakochana w infancie księżniczka Eboli, której intrygi doprowadzają do tragedii. Wszystko to zostało wpisane w ponurą historię szalejącej w Hiszpanii świętej inkwizycji i narodowowyzwoleńczą walkę Flandrii pragnącej uwolnić się spod krwawego jarzma Hiszpanii. Walkę tą popierają Carlos i jego przyjaciel markiz Posa. Motorem napędowym akcji jest władza, miłość, intryga i zazdrość, tolerancja, walka i dążenie do wolności. 

Muzycznie należy Don Carlos do najbardziej wartościowych dzieł Verdiego. Mamy tutaj wszystko: wspaniałe arie, porywające dramaturgią ansamble i sceny zbiorowe, głębię charakterystyki dramatycznej i mistrzowską konstrukcję partytury. Jej doskonałość opiera się na idealnym wyważeniu wszystkich elementów pozwalających połączyć niezmierne bogactwo mużyki ze zwartością i głębią wyrazu. Jest to wynik konsekwentnego wykorzystania muzyczno – dramatycznych doświadczeń Verdiego wyniesionych z Rigoletta, Traviaty, Mocy przeznaczenia, które właśnie tutaj osiągają apogeum w finezji instrumentacji oraz w bogactwie i wyrafinowaniu brzmienia orkiestry. To właśnie tutaj rozpoczyna Verdi swój własny marsz w kierunku podporządkowania muzyki przebiegowi akcji dramatycznej i ściślejszego związania słowa z muzyką. Podejmuje też próbę obdarzenia poszczególnych postaci muzycznymi „motywami rozpoznawczymi.” Muzyka traci swój ilustracyjny charakter stając się partnerem kreowania dramatu. Z partytury znikają szablony melodyczne i harmoniczne, pojawia się w to miejsce szeroka skala dźwięków, barw tonalnych i zwrotów melodycznych  umożliwiających wyrażenie stanów emocjonalnych głównych bohaterów. Verdi bezpowrotnie odchodzi od typowej opery włoskiej .W tym miejscu wypada wrócić do stawianych Verdiemu zarzutów przypisywania Don Carlosowi cech muzyki Wagnera. To grube nieporozumienie, był to okres, w którym Verdi zupełnie nie interesował się muzyką Wagnera. Znał tylko uwerturę do Tannhäusera, usłyszał ją w 1865 roku na koncercie w Paryżu. Ponadto Don Carlos ma wszystkie cechy charakterystycznego, wciąż doskonalonego, stylu Verdiego, stając się jednocześnie pierwszym – w pełni zrealizowanym – urzeczywistnieniem muzyczno – dramatycznej idei opery łączącej spójnie poszczególne elementy. Pierwsze tego typu próby odnajdujemy już w Rigoletcie, później w Nieszporach sycylijskich oraz Mocy przeznaczenia.

Projekt scenografii Charlesa Cambona do paryskiej prapremiery w 1867 roku.

Prapremiera miała miejsce 11 marca 1867 roku na scenie Opery Paryskiej, poprzedziła ją rekordowa liczba aż 270 prób. Na widowni Napoleon III i jego żona Eugenia, obok nich francuski rząd i korpus dyplomatyczny, nie zabrakło też paryskiej śmietanki z Bizetem na czele. Niestety, premiera nie okazała się sukcesem. Na widowni panował raczej niechętny Verdiemu klimat, francuscy kompozytorzy nie mogli darować Verdiemu, że to jemu, a nie im, zlecono skomponowanie opery z okazji Wystawy Światowej. Niestety, wykonanie nie stało na wysokim poziomie. Hainl prowadził premierę bez większego zaangażowania. Śpiewacy również nie do końca poradzili sobie z powierzonymi im partiami. Na dodatek w trakcie duetu między królem Filipem a Wielkim Inkwizytorem padają słowa króla – Tais –toi, prêtre! (Zamilcz księże), które dotknęły cesarzową Eugenię, więc ostentacyjnie obróciła się tyłem do sceny. Ten gest wystarczył by publiczność przyjęła nowe dzieło z ogromną rezerwą.

Żadne z dzieł Giuseppe Verdiego nie ma tak bogatej historii poprawek i retuszy jak właśnie Don Carlos. Między pierwszą wersją a ostatnimi poprawkami upłynęło prawie dwadzieścia lat. W sumie ubyło z partytury ponad 1300 taktów, z 4548 taktów pierwszej wersji ostatecznie pozostało 3247. Największe skróty poczynił Verdi przed wystawieniem opery w mediolańskiej La Scali. Meloman wybierający się do teatru na przedstawienie tej opery nigdy nie wie na jaką wersję trafi, oryginalną pięcioaktową 1867 roku, zwaną paryską, a i ta już różniła się od tej, którą skomponował Verdi w 1866 roku. Czteroaktową przygotowaną dla mediolańskiej La Scali z 1884 (najczęściej wystawianą), czy również czteroaktową modeńską z 1886 roku, w której wcześniej usunięty pierwszy akt powrócił w formie prologu. W 1872 roku kompozytor przed premierą Don Carlosa w Neapolu dopisał specjalnie dla polskiego basa Władysław Millera duet Restate, który szybko wszedł na stałe do partytury dzieła. To jednak nie koniec możliwości w tym względzie, często zdarza się bowiem, że reżyser sam z siebie dokłada lub ujmuje jakąś arię lub scenę i mamy kolejną wersję! Zresztą teatry najczęściej nie informują, którą wersję prezentują.

Zapowiedziana na sobotę 24 maja 2025 roku premiera Don Carlosa będzie trzecią w historii Opery Wrocławskiej. Pierwsza miała miejsce w czerwcu 1971 roku, przygotowali ją wspólnie Lech Komarnicki i Liliana Jankowska. Dyrygował Adam Kopyciński, w tym czasie dyrektor opery. Spektakl  utrzymał się na afiszu niemal równe dziesięć lat i miał 73 spektakle. W maju 1995 roku wystawiono Don Carlosa ponownie. Tym razem pod inscenizacją podpisali się zgodnie: Aleksander Berlin – reżyseria  i Ewa Starowiejska – scenografia. Dyrygował Mieczysław Dondajewski, w tym czasie dyrektor tej sceny. Była to jego ostatnia premiera w tym teatrze.

Adam Czopek.