Ten znakomity tenor przeszedł do historii polskiej opery jako pierwszy Jontek w Halce, którą 14 czerwca 1945 roku inaugurowano działalność Opery Śląskiej, jeszcze wtedy na scenie Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego Katowicach. Na tej samej scenie zaśpiewał jeszcze partię Cavaradossiego w Tosce. Po przeniesieniu Opery Śląskiej do Bytomia już 9 grudnia 1945 roku śpiewał Cania w Pajacach. Później przygotuje kolejno Pinkertona w Madama Butterfly, Stefana w Strasznym dworze, Don Josego w Carmen, Rudolfa w Cyganerii, 25 stycznia 1947 roku po raz drugi śpiewa Jontka w premierze Halki. Sukcesy odniesione w tych partiach sprawiły, że uznano go za jednego z najlepszych polskich tenorów. 25 grudnia 1945 roku śpiewał partię Jontka w przedstawieniu transmitowanym przez Polskie Radio. Finze dysponował pięknym głosem tenorowym, dużym i wyrównanym. Był to głos ciepły i urzekający barwą. ”Fascynował szlachetnością brzmienia, swobodnym kryciem i otwarciem. A także nieskazitelną czystością intonacji. Błyszczał świetnie osadzonymi górnymi tonami. Głos jego bowiem był nie tylko bogaty ale i dobrze postawiony. Artysta należał przy tym do śpiewaków muzykalnych, o dużej kulturze.” Mógł się podobać również i jako aktor.
Artysta urodził się 1 lipca 1918 roku we Lwowie. Jego rodzice prowadzili w tym mieście salon mody o wdzięcznej nazwie „Władysława”. Zanim jednak zdecydował się poświęcić karierze śpiewaka rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Jednak studia prawnicze nie spełniały jego oczekiwań, no i nadal ciągnęło go do śpiewania. Wykorzystał więc moment kiedy we Lwowie pojawił się legendarny i otoczony międzynarodową sławą Adam Didur i rozpoczął w tym mieście pracę pedagogiczną w Konserwatorium Muzycznym im. Karola Szymanowskiego. To właśnie Didur po przesłuchaniu skłonił go do porzucenia studiów prawniczych i przeniesienia się na studia wokalne. W latach 1937 – 1939 był jego studentem. Pierwszy raz stanął na scenie w Operze Lwowskiej w 1938 roku jeszcze jako student. Pierwszą partią był tytułowy Janek w operze Władysława Żeleńskiego, którą w 27 grudnia 1900 roku otwierano Operę Lwowską. Tego pierwszego wieczoru partnerką Finzego była Wiktora Kotulakówna, późniejsza Wiktoria Calma, spotkają się po wojnie w Operze Śląskiej. Drugą jego partią był Radames w Aidzie zaśpiewany w 1939 roku. Jeszcze w tym samym roku ulegając propozycji Didura, jedzie z nim do Warszawy, ma zostać solistą Teatru Wielkiego, którego dyrektorem od 1 września jest Adam Didur. Niestety, wybuch wojny światowej przekreśla wszystkie plany. Lata wojny spędza w stolicy występując okazjonalnie na nieoficjalnych koncertach, między innymi w kawiarni Lardellego z orkiestrą Adama Dołżyckiego. Po kapitulacji Powstania Warszawskiego wyjeżdża ze stolicy i dociera do Krakowa. Tutaj szczęśliwie spotyka ponownie Adama Didura i bierze udział w jednym z pierwszych krakowskich koncertów muzyki polskiej, którymi dyrygował Zygmunt Latoszewski. Wkrótce przyjmuje propozycję Didura i jedzie z nim do Katowic, gdzie wspólnie z dyrygentem Zbigniewem Dymkiem oraz solistami Wiktorią Calmą, Olgą Szymborską, Henrykiem Paciejewskim pracują nad przygotowaniem premiery Halki, od której rozpocznie się historia Opery Śląskiej. Solistą tego teatru będzie do 30 kwietnia 1953 roku. Drogę jego artystycznych dokonań, obok już wspomnianych partii, będą wyznaczać; Radames w Aidzie, „Lesław Finze w roli Radamesa mógłby zrobić furorę na największej scenie operowej” – napisano po tej premierze. Kolejne partie to Hoffmann w Opowieściach Hoffmanna, Herman w Damie pikowej, W 1948 roku wraca do partii tytułowego Janka, którą przed laty debiutował we Lwowie. W sumie zaśpiewał na bytomskiej scenie 12 premier. Warto pamiętać, że były to czasy kiedy na scenie Opery Śląskiej oprócz Finzego partie tenorowe śpiewali: Władysław Szeptycki, Bogdan Paprocki, Zbigniew Platt, Sławomir Żerdzicki, Wacław Domieniecki, Franciszek Arno, mieliśmy więc konkurencję jaka nie powtórzyła się już nigdy w żadnymi innym polskim teatrze operowym.
W maju 1947 roku razem z zespołem Opery Śląskiej wystąpił jako Jontek w czechosłowackiej Ostrawie. Brał też udział w letnim stagione w Warszawie (Jontek, Stefan, Pinkerton, Cavaradossi, 1947) oraz we Wrocławiu, gdzie śpiewał Radamesa, Jontka, Rudolfa, Fausta, (1948). W Łodzi w 1949 roku oklaskiwano go w partii Jontka, Don Josego. Od kwietnia 1951 roku rozpoczyna pracę solisty w Operze Warszawskiej. Przez dwa lala będzie warszawski etat łączył z pracą w Bytomiu. Oklaskiwano go na warszawskiej scenie w partii Kazimierza w Hrabinie, której partię śpiewała Ewa Bandrowska-Turska. W tym samym roku śpiewał Stefana w Strasznym dworze, dwa lata później – 31 maja 1953 roku, pokazał swoją kreację Jontka w Halce wyreżyserowanej przez Leona Schillera, który partię tytułową powierzył Marii Fołtyn. Ta premiera otwierała gmach warszawskiej „Romy” po jego przebudowie. Z dniem 31 marca 1953 roku kończy pracę jako solista Opery Śląskiej w Bytomiu, ale angażu do Opery Warszawskiej nie otrzymał! W sumie zaśpiewał na warszawskiej scenie zaledwie 99 przedstawień i tylko moniuszkowskie partie Kazimierza w Hrabinie, Stefana w Strasznym dworze oraz Jontka. Ostatni raz stanął na niej 17 lutego 1954 roku jako Jontek.
Od tego momenty losy artysty są mocno pogmatwane. Jacek Chodorowski w swoim artykule o tym artyście zamieszczonym w piśmie „Trubadur” pisze, że ówczesny minister Sokorski nie tylko wyrzucił go z Opery Warszawskiej, ale również zabronił wstępu do niej. Szybko jednak okazało się, że zakaz wstępu dotyczy nie tylko Opery Warszawskiej, ale również pozostałych teatrów operowych. Jednym słowem skazano śpiewaka na niebyt, miał niewiele ponad trzydzieści lat i był w szczytowej formie wokalnej. Prawdopodobną tego przyczyną był fakt, że: „Nieukrywanym wstrętem darzył komunizm, a przy tym był nieopanowanie szczery, głośno wypowiadał się negatywnie na ten temat, sypał niepochlebnymi dowcipami.” – pisze w swoim pamiętniku jego żona Barbara Bittnerówna. Pisze również o odmowie wydania mu w 1947 roku paszportu na wyjazd do USA, Kanady i Meksyku, gdzie miał występować z polecenia agencji Sola Huroka oraz o tajemnym zarządzeniu zniszczenia w Polskim Radio wszystkich nagrań Finzego.- takie to były wówczas „urocze” czasy! Jak dzisiaj możemy ocenić głos i aktorstwo Lesława Finze, skoro brak jakichkolwiek zapisów fonograficznych? Pozostają tylko opinie partnerów, przyjaciół i bardzo wiarygodne recenzentów muzycznych. A słuchali go i pisali o jego interpretacjach m. in. Ludomir Różycki, Piotr Rytel, Stefania Łobaczewska, Kornel Michałowski.
Na otarcie łez dostał zezwolenie na wyjazd do Jugosławii, gdzie śpiewał partię Cania, Rudolfa, Don Joségo, oraz Cavaradossiego. Po powrocie do kraju, nikt się nim nie interesował, nikt go nie zapraszał. W tej sytuacji Finze decyduje się na występy koncertowe. Wspólnie z żoną Barbarą Bittnerówną, znaną i cenioną tancerką oraz Bogną Sokorską i Witoldem Grucą przy współudziale świetnego akompaniatora Jerzego Gaczka stworzyli firmowany przez Pagart program „Kwiaty Warszawy”, z którym w 1958 roku wyjechali na występy do Czechosłowacji, oklaskiwano ich wtedy w Brnie, Pradze, Bratysławie, Karlowych Warach. Jeszcze w tym samym roku jadą do Anglii. Rok później podziwiają artystę w NRD, gdzie pojawia się w towarzystwie poznańskiej primadonny Antoniny Kaweckiej. Jednocześnie rozpoczyna pracę pedagogiczną, w tym charakterze współpracuje z Operetką Warszawską, Teatrem Muzycznym w Szczecinie oraz Teatrem Żydowskim w Warszawie.
Ostatnie lata życia spędził z żoną w Skolimowie, gdzie zmarł 23 grudnia 1998 roku.
Adam Czopek