Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Bellini Cykl Kompozytorzy i ich dzieła

I Capuleti e i Montecchi, kolejna wersja kochanków z Verony

Legenda o słynnych kochankach z Verony ujętych w dramat przez Williama Szekspira od samego początku rozpalała wyobraźnię kompozytorów i to nie tylko operowych. Jednak Szekspir nie był ani pierwszym, ani jednym autorem tej tragicznej historii. Przed nim temat podjął Luigi Da Porto, i to on pierwszy nadał kochankom imiona Romeo i Julia określił też ich nazwiska jako członków zwaśnionych rodów. Po nim tematem zajmowali się Mateo Bandello oraz Feliks da Rojas Carpio i dopiero po nich po tę historię sięgnął Szekspir, którego dramat cieszy się popularnością do dzisiaj zapewniając nieśmiertelność młodym kochankom z Werony i samemu Szekspirowi.

Giulietta Grisi, pierwsza wykonawczyni partii Romea

Pierwszą operę tragicznej historii Romea i Julii napisał w 1750 roku Thomas Arne, drugą w 1776 roku Georg Anton Benda. Po nimi po temat kochanków sięgali m.in. Nicola Zingarelli (dyrektor Konserwatorium w Neapolu, nauczyciel Belliniego), Filippo Marchetti, Charles Gounod, Riccardo Zandonai. W sumie na temat tej wzruszającej opowieści powstały 22 opery. Pięć lat przed premierą opery Belliniego w Wenecji 31 października 1825 roku, miała miejsce premiera opery Nicola Vaccaj, w mediolańskim Teatro della Cannobiana, właśnie libretto do tej opery wykorzystał Romani dla Beliniego. Ostatnia opera na tej temat to dzieło Bernadetty Matuszczak skomponowane dla Warszawskiej Opery Kameralnej w 1970 roku. Jednak dziełami, które oparły się czasowi i do dzisiaj cieszą się popularnością są właściwie tylko dwie I Capuleti e i Montecchi Vincenzo Belliniego oraz Romeo i Julia Charlesa Gounoda. Opery te nie są jednymi dziełami opisującymi dzieje kochanków z Werony. Piotr Czajkowski w 1868 roku skomponował uwerturę-fantazję, a Sergiusz Prokofiew balet, którego premiera odbyła się w 1940 roku w Leningradzie. Tematowi Romea i Julii nie oparł się również Hektor Berlioz tworząc w 1839 roku symfonię dramatyczną Romeo i Julia, która w 1955 roku została wykorzystana jako muzyka do baletu pod tym samym tytułem.

by Pierre Louis (’Henri’) Grevedon, hand-coloured lithograph, 1831

Wracajmy jednak do Belliniego, który na przełomie roku 1829-1930 przebywał w Wenecji gdzie niebawem miała się odbyć premiera jego opery Pirat z Giudittą Grisi w roli Imogeny. To właśnie wtedy okazało się, że Giovanni Pacini, który przyjął od La Fenice zamówcie na nową operę, której premiera miała się odbyć w nadchodzącym karnawale, z powodu choroby nie będzie się mógł wywiązać z przyjętego zamówienia. W tej sytuacji intendent La Fenice zwrócił się z prośbą o ratunek do Belliniego, którego sława rozrastała się z dnia na dzień. Propozycja została przyjęta, ale czasu na skomponowanie nowego dzieła pozostało zaledwie sześć tygodni. W tej sytuacji postanowiono posłużyć się gotowym librettem Felice Romaniego, które ten napisał przed pięciu laty dla Nicola Vaccaia. Tu wypada wyjaśnić, że Romani tworząc to libretto nie oparł się na powszechnie znanej tragedii Szekspira, lecz na XVI wiecznej noweli Matteo Bandelli, który słynną historię nieszczęsnych kochanków opisał w 1554 roku, czyli 40 lat przed Szekspirem. Szybko więc Romani dokonał niezbędnych zmian, retuszy i poprawek, a Bellini błyskawicznie, od 20 stycznia, wziął się do pracy. Już 11 marca 1830 roku na scenie weneckiego Teatro La Fenice odbyła się prapremiera I Capuleti e i Montecchi. Zanim jednak doszło do prapremiery Bellini zdążył się poróżnić z tenorem Lorenzo Bonfigli co spowodowało, że kompozytor zdecydował się przeznaczyć partię Romea na głos mezzosopranowy. Stworzył w ten sposób kolejną spodenkową rolę w operowej literaturze.

Tradycja powierzania roli Romea mezzosopranom utrzymuje się do dzisiaj. Bodaj raz tylko w 1966 roku Claudio Abbado przetransponował, dla mediolańskiej La Scali, mezzosopranową partię Romea na głos tenorowy i powierzył jej wykonanie Giacomo Aragallowi. Niestety, nie zyskało to jednak aprobaty, ani artystów, ani publiczności, więc szybko wrócono do pierwotnej „spodenkowej” wersji. W 1978 roku z partią Romea zmierzył się Salvatore Fisichella, też jednak bez większego sukcesu. Pierwszymi wykonawcami głównych partii w I Capuleti e i Montecchi byli Rosalbina Corradori Allan (Julia), Giuditta Grisi (Romeo) oraz Lorenzo Bonfigli, który ostatecznie zamiast Romea zaśpiewał partię Tybalda. W późniejszych latach główne partie w tym dziele śpiewały z powodzeniem Maria Malibran, Paulina Viardot, Wilhelmine Schröder-Devrient. W czasach nam bliższych sukcesy odnosiły Marylin Horne, Renata Scotto, Katia Ricciarelli, Agnes Baltsa, Edita Gruberowa, Martine Dupny, ostatnio Anna Netrebko i Elina Garanza.

Olivia Hussey jako Julia w inscenizacji Zeffirellego, Paryż 1968. Fot ze zbiorów autora

Wenecka premiera przyniosła Belliniemu sukces, którego bardzo potrzebował, bo klęska Zairy w Parmie nieco nadszarpnęła jego kompozytorską reputację i sławę. Wenecki sukces I Capuleti e i Montecchi szybko potwierdziły kolejne premiery i to nie tylko we włoskich miastach. La Scala w Mediolanie wystawiła operę już 26 grudnia 1830 roku, utrzymując ją na afiszu przez 25 wieczorów. W kolejnych latach odbyły się premiery w Bolonii, Katanii, Berlinie, Dreźnie, Madrycie, Hawanie, Odessie, Petersburgu, Paryżu, Londynie i Lizbonie oraz Meksyku. W pierwszych kilkunastu latach opera miała spore powodzenie. Niestety, po 1858 roku, pojawiała się na scenie znacznie rzadziej i tak już pozostało do dzisiaj. Wina leży trochę po stronie Belliniego, którego muzyka jakoś mało wciąga widza i słuchacza w obręb toczącej się na scenie akcji, na dodatek partie wokalne stawiają wykonawcom bardzo wysokie wymagania, tak pod względem ekspresji jak i konieczności prowadzenia głosu w wysokim rejestrze oraz precyzji koloraturowych pasaży. Dotyczy to wykonawców ról tak Romea jak i Julii, z którymi niewiele śpiewaczek daje sobie w pełni radę. Szczególnie odtwórczyni roli Romea, która musi dysponować mezzosopranem o dramatycznym brzmieniu, a jednocześnie musi dysponować delikatną i miękką frazą w piano, czyli musi to być głos o silnym wolumenie i rozległej skali. Gdy jednak takie się znajdą to dopiero muzyka Belliniego nabiera w pełni dramatycznego charakteru, a postaci Romea i Julii stają się pełnowymiarowymi bohaterami. Nie zmienia to jednak faktu, że I Capuleti e i Montecchi nie dorównują pozostałym arcydziełom Belliniego, można wręcz powiedzieć, że kryją się w ich cieniu.

Bellini mając niewiele czasu do tworzenia muzyki sięgnął (co zdarzyło mu się pierwszy – i bodaj jedyny – raz) do oper wcześniej skomponowanych i przeniósł do nowej partytury (poddając je rewizji i przeróbkom) fragmenty muzyczne z młodzieńczej opery Adelson e Salvini oraz w znacznie większym wymiarze do skomponowanej w 1829 roku dla Teatro Ducale w Parmie Zairy, której prapremiera sukcesem Belliniego nie była.Dowodzi tego już początek pierwszego aktu, gdzie pierwsze pojawienie się Julii zostało przeniesione z Adelson e Salvini. Przykładem kolejnych zapożyczeń jest duet Tace il fragor, w finale I aktu śpiewają go Giulietta i Romeo, a który w Zairze śpiewają, jako protagoniści tercetu, Zaira i Nerestan. Oczywiście w nowej wersji Bellini zmienił nieco fakturę muzyczną i linię wokalną. Jak podają muzykolodzy Bellini „pożyczył” sobie z Zairy dziesięć fragmentów, żadnego jednak nie cytując „in crudo”. Ciekawym przykładem tych zabiegów jest temat końcowej arii Deh! tu, bell’amina śpiewanej przez Romea przy grobie Julii. Dokładnie taka sama melodia w wersji oryginalnej wyrażała radość Zairy z powodu jej przyszłego mariażu z sułtanem Orosmane. (Wiktor A. Brégy). W pełni oryginalna jest uwertura skomponowana tylko dla tego dzieła. Mimo wszystko muzyka tej opery zapowiada, pod wieloma względami Normę, która uchodzi za szczytowe osiągnięcie w twórczości Belliniego. Za najpiękniejsze fragmenty tego dzieła uchodzą, Che miro? Il perfido kwintet z finałowej sceny I aktu oraz scena śmierci kochanków rozpoczyna ją Siam giunti, na jego tle rozwija Romeo arię Ecco la tomba przechodzącą w finałowy duet O tu, mia sola spece umierających kochanków.

Opera Krakowska 1999, scena finałowa, Marta Abako – Romeo, Agnieszka Mazur – Julia, fot, Andrzej Kramarz. Zdj ze zbiorów autora

Na polskich scenach I Capuleti e i Montecchi wystawiono pierwszy raz w 1830 roku we Lwowie przez teatr niemiecki Czabona. Dopiero kilkanaście lat później, 28 kwietnia 1844 roku wystawiono tę operę na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, reżyserował Jan Tomasz Jasiński. Ta inscenizacja została wznowiona 10 kwietnia 1847 roku pod dyrekcją Jana Quattriniego. W obu przypadkach prezentowano dzieło w polskiej wersji językowej. Druga inscenizacja tego dzieła w oryginalnej wersji językowej pojawiała się na naszych scenach dopiero 26 stycznia 1991 roku w stołecznym Teatrze Wielkim. Reżyserował Wojciech Szulczyński, dyrygował Andrzej Straszyński, w głównych partiach wystąpiły Zdzisława Donat – Giulietta i Maria Olkisz – Romeo. Kolejną inscenizację przygotowała Opera Krakowska – premiera 13 luty 1999 roku. Reżyserował Wojciech Adamczyk, dyrygował gościnnie Richard Bonynge. Główne partie zaśpiewały na zamianę Marta Abako i Bożena Zawiślak-Dolny (Romeo) oraz Agnieszka Mazur-Świder i Anna Karasińska (Giulietta).

Adam Czopek