Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Legendy Polskiej Wokalistyki

Jamroz Krystyna, scena była jej powołaniem

Była  z pewnością jedną z najwybitniejszych śpiewaczek w powojennej historii polskiej opery. Natura obdarowała ją silnym i pięknie brzmiącym sopranem dramatycznym o szlachetnej barwie, dodając do tego wybitną muzykalność, urodę i talent aktorski, co czyniło z niej artystkę o ogromnych możliwościach twórczych. Wykorzystywała je świadomie w całej swojej karierze dając niezwykle sugestywne kreacje wokalno – aktorskie, o których było głośno nie tylko w Polsce, ale i Europie. Spędziła na scenie ponad 34 lata i zaśpiewała blisko pięćdziesiąt partii sopranowych. Wielu z nich nikt poza nią w tym czasie i później, nie wykonywał. Pierwszą swoją partię zaśpiewała 23 lutego 1946 roku na scenie Opery Wrocławskiej, były to epizodyczne rólki Pazia i Hrabiny Ceprano w Rigoletcie Verdiego.

Krystyna Jamroz, fot. Edward Hartwig

Dwa miesiące później występowała w tych samych rólkach u boku polskiej primadonny Ady Sari, która 3 maja rozpoczęła trzydniowe występy gościnne w partii Gildy. Prasa wrocławska pisała przy tej okazji; „Wielka nasza Mistrzyni niewątpliwie i tym razem, obok swych nadzwyczajnych walorów głosowych, całym swym kunsztem śpiewaczym zachwyci naszą publiczność.” Tym razem w obsadzie znaleźli się: Władysław Septycki – Książę i Marian Woźniczko – Rigoletto. Wojciech Dzieduszycki napisał wtedy: „Pełna wdzięku Krystyna Jamroz jasnym głosem odśpiewała niewielkie partie Hr. Ceprano i Pazia.” Była to pierwsza recenzja późniejszej primadonny wielu polskich scen operowych. Pierwsza premiera, w jakiej wzięła udział (Madama Butterfly, w której była Katy Pinkerton) odbyła się 30 sierpnia 1946 roku, w Operze Wrocławskiej. Ostatni raz stanęła na scenie 31 stycznia 1985 roku, jako solistka Teatru Wielkiego w Warszawie, zaśpiewała wtedy na scenie kameralnej partię Hekuby w Trojankach Bruzdowicz.

Między te dwie daty wpisana jest jej cała kariera, na którą składało się ponad 40 partii pierwszoplanowych. Do historii polskiej opery przeszła jako znakomita Turandot i Aida (w tych partiach podziwiano ją w wielu europejskich krajach) oraz jako Magda Sorel w Konsulu Gian-Carlo Menottiego. Wielkie uznanie przyni­osły jej również tytułowe kreacje: Ijoli w operze Piotra Rytla i Giocondy w dziele Amilcare Ponchiellego w Operze Wrocławskiej oraz Matki Joanny od Aniołów w Diabłach z Loudun Krzysztofa Pendereckiego na scenie stołecznego Teatru Wielkiego. Publiczność szczególnie ceniła ją za pamiętne kreacje Królowej Elżbiety w Don Carlosie, Desdemony w Otellu i Leonory w Trubadurze Verdiego, oraz Tatiany w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego. Jak z tego wykazu wynika z powodzeniem kreowała role kobiet nieszczęśliwie zakochanych. W jej artystycz­nym dorobku był również udział w premierach światowych Od­prawy posłów greckich (30 czerwca 1972) oraz Chłopów (8 czerwca 1974) Witolda Rudzińskiego, ponadto wspomnianych już Tro­janek J. Bruzdowicz (20 lipca 1979). W jednym z wywiadów wyznała, że najbardziej lubi śpiewać muzykę współczesną, zarówno polską jak i zagraniczną. 

Krystyna Jamroz jako Aida

Krytycy chwalili walory jej głosu, ogromną wrażliwość, kul­turę wokalną, żywiołowy tempe­rament i sceniczną swobodę. „Urodziwa, zgrabna blondynka, o dużych oczach, zmysłowym uśmiechu, plastycznej mimice, o rysach twarzy niezbyt może regularnych lecz wyrazistych, znamionujących zdecydowanie, charakter i kobiecą dojrzałość. Miała mocny głos, łatwość przekształcania się w postać i organiczny instynkt sceniczny. Jej udział w przedstawieniu podnosił zawsze temperaturę spektaklu, przydawał mu dramatycznych barw i prawdy psychologicznej. Siłą wyrazu emanowała bowiem nie tylko na publiczność lecz i na partnerów. Sama siedząc na widowni, łatwiej wybaczała złe nuty niż drętwotę aktorską. Nietypowe to dla śpiewaczki – myśleć teatrem i wyżej cenić teatr niż śpiew.” – napisała Małgorzata Komorowska, kreśląc jej sylwetkę na łamach Teatru (nr 18, 1978 r.). Przeglądając dziesiątki artykułów, omówień i recenzji nie znalazłem ani jednej złej. Świadczy to o tym, że podchodziła do tego, co robiła, z ogromną odpowiedzialnością i nie akceptowała propozycji, które przekraczały jej aktualne możliwości wokalne, a każda przyjęta propozycja stawała się początkiem mozolnego wypracowywania, wręcz wykuwania, obrazu psychologicznego swojej nowej bohaterki. Dopiero na tym budowała interpretację wokalną. „Śpiewaczka ta jest dziś z pew­nością jedną z najświetniejszych naszych artystek operowych, ­predestynuje ją do tego zarówno piękny i świetnie wyszkolony głos (sopran dramatyczny o szlachetnej barwie) jak i wybitna muzykalność, wreszcie wielki tempe­rament artystyczny i wybitne zdolności aktorskie … W Giocondzie znalazła jak się wydaje, peł­ne pole do ukazania swojego ta­lentu. Wokalne trudności tej par­tii, włącznie z pojawiającymi się wielokrotnie wysokimi „c“ poko­nywała ona z podziwu godną swo­bodą – pisał w 1958 roku w Ruchu Muzycznym Józef Kański w recenzji z wrocławskiej premiery Giocondy. Równie gorąco pisano o jej kreacji w partii tytułowej Ijoli w operze Piotra Rytla – „Osobne studium należałoby się odtwórczyni partii Maruny – Ijoli,  Krystynie Jamroz, która tę partię może włączyć do swych szczytowych osiągnięć. Łącząc zalety pięknego śpiewu i kunszt wokalny (przepiękne piana) ze znakomitą grą aktorską i pełnym wdzięku wyglądem – stworzyła Krystyna Jamroz jedną z najpiękniejszych postaci kobiecych w naszej literaturze operowej. Piotr Rytel znalazł w niej idealną Ijolę.” – napisała Franciszka Platówna. „Krystyna Jamroz przedstawiła nam wspaniały głos. Jej kultura wokalna oraz zadziwiająca pewność techniczna sprawiła nam duże zado­wolenie. Głos śpiewaczki jest nader dźwięczny, dobrze posta­wiony i wyrównany w całej skali. Na uwagę zasługuje pełna po­wagi i umiaru interpretacja aktorska” – napisał recenzent gazety Slobodna Dalmacja po jej występie w partii Turandot na IV Międzynarodowym Festiwalu Operowym w jugosłowiańskim Splicie w 1959 roku. Zaś Jerzy Waldorff pisał o niej – „godna następczyni Marceliny Sembrich-Kochańskiej, Heleny Zboińskiej-Ruszkow­skiej i Janiny Korolewicz-Waydowej.” Po warszawskiej  premierze Otella w 1969 roku ten sam krytyk napisał w swojej recenzji; „ Krystyna Jamroz kreowała postać dojrzałej kobiety, która świadomie walczy o prawdę swoją i życie. Zaprezentowała dojrzały kunszt śpiewaczy, panowała nad świetnie brzmiącym głosem w każdym momencie, kontrolowała wszystkie napięcia i spadki fraz. Dała nam duże przeżycie artystyczne!” Tadeusz Kaczyński po polskiej premierze Diabłów z Loudun, stwierdził krótko: „Kreacja, której się nie zapomina!”. Tę opinię potwierdzili wszyscy krytycy.

jako Ijola, Wrocław 1957

Urodziła się 29 sierpnia 1923 roku w Busku-Zdroju, gdzie jej dziadkowie Anna i Julian Gołębiowscy prowadzili od wielu lat dwa pensjo­naty. Jeden z nich został na cześć nowonarodzonej wnuczki na­zwany jej imieniem. Przyszła wielka dama polskiej opery edukację mu­zyczną rozpoczęła w rodzinnym mieście od nauki gry na fortepianie. Jej nauczycielką była Janina Żółcińska. Maturę zdała na tajnych kompletach nauczania w czasie II wojny światowej. Jako śpiewaczka była wychowanką prof. Ireny Bardy-Tartyłło, cenionego wrocławskiego pedagoga śpiewu. Do jej uczniów należeli między innymi: Antonina Kowtunow, Weronika Pelczar, Halina Halska, i Stanisław Romański, każde z tych nazwisk to legenda polskiej opery.

Była solistką Opery Wrocławskiej (1946 – 1958), Opery Poznańskiej (1958 – 1962) oraz Opery Warszawskiej przeniesionej do odbudowanego gmachu na pl. Teatralnym jako Teatr Wielki (od 1962 – do końca kariery, oficjalnie do 1980. Miała być pierwszą Marią w polskiej premierze Wozzecka Albana Berga przygotowywanej przez Bohdana Wodiczkę na otwarcie Teatru Wielkiego w 1965 roku. Niestety, tuż przed jego otwarciem wyrzucono Wodiczkę, a niemal gotowe przedstawienie, doprowadzone do próby generalnej, wyreżyserowane przez Konrada Swinarskiego, nigdy nie znalazło się w światłach scenicznej rampy. Publiczność straciła okazję podziwiania ponoć jednej z najbardziej interesujących i dojrzałych kreacji tej wielkiej artystki. W sumie zaśpiewała na stołecznej scenie 360 przedstawień, w blisko trzydziestu operach.

Osobnym, ale jakże bogatym rozdziałem w artystycznym ży­ciorysie Krystyny Jamroz były jej występy zagraniczne, co na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia wcale nie było takie łatwe. „Żelazna kurtyna” szczelnie nas odgradzała od Europy. Krystyna Jamroz rozpo­częła zdobywanie zagranicznych scen w 1959 roku od głośnego sukcesu w partii Turandot na VI Międzynarodowym Festiwalu operowym w Splicie. Sprawił on, że w następnym roku wystąpiła na tym festiwalu ponownie, tym razem jako tytułowa Aida pod batutą Kurta Adlera. Potem trasa jej zagranicznych wo­jaży wiodła przez: Holandię (Hertogenbosch 1962), byłą NRD i RFN (1963), Węgry (1964), Turcję (Ankara) i Rumunię (1965), Brazylię (1967) i Francję (Rouen 1968). Miała też w swoim artystycznym życiorysie występy w wielu miastach ZSRR (Wilno, Ryga, Użgorod, Kijów Odessa, Charków).  W 1971 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie na estra­dach San Francisco, Kalifornii i Okland dawała recitale i występowała w partii sopranowej II Symfonii c-moll G. Mahlera, pod batutą Gerharda Samuela, budząc zachwyt swoją sztuką.

Krystyna Jamroz jako Leonora w Trubadurze T.W. w Warszawie 1970. Fot.Edward Hartwig

W 1967 roku Krystyna Jamroz rozpoczęła pracę w składach jury międzynarodowych konkursów wokalnych. Po raz pierwszy pojawiła się w tym charakterze w Rio de Janeiro na III Międzynarodowym Konkursie Śpiewaczym im. Hectora Villi-Lobosa. Jako juror otrzymywała wielokrotnie zaproszenia do Tuluzy (3 razy), Mona­chium (4 razy), Paryża, Salzburga (po 2 razy), Edmonton i Montrealu. Do tego ostat­niego miasta zaproszono ją w 1981 roku, był to ostatni występ artystki w roli jurora międzynarodowego konkursu.

We wrześniu 1985 roku u Krystyny Jamroz pojawiły się pierwsze objawy poważnej, jak się szybko okazało, choroby, która czyniła błyskawiczne postępy. W kwietniu 1986 roku za­padła decyzja o przeprowadzeniu skomplikowanej operacji mózgu w Berlinie Zachodnim. Niestety, nie pomogła. Krystyna Jamroz zmarła w Warszawie 9 lipca 1986 roku.

Przed jubileuszowym XXX festiwalem, którego jest patronką ufundowano w Busku Zdroju specjalną ławeczkę Jej poświęconą. Fot. Adam Czopek

W 1995 roku, ruszył w Busku Zdroju Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz, który szybko wpisał się na trwałe w ogólnopolski kalendarz wydarzeń artystycznych. Na dzień dzisiejszy buski festiwal rozrósł się terytorialnie obejmując niemal całą  świętokrzyską ziemię, i należy do grona najważniejszych imprez tego typu w kraju. Zapewnia mu to szeroka formuła programowa, w której mieszczą się: muzyka symfoniczna, kameralna, recitale, koncerty muzyki operowej, operetkowej i popularnej oraz przedstawienie operowe, operetkowe i musicalowe. Oczywiście, z racji profesji patronki, sztuka wokalna zajmuje poczesne miejsce w programie każdego festiwalu.

26 czerwca rusza kolejna edycja Festiwalu, już XXXI. Szczegóły pod adresem:  https://www.bsck.busko.pl/program-xxxi-mfm-im-krystyny-jamroz/ Jak zwykle wielcy artyści, bogaty i różnorodny program, warto się wybrać!

Adam Czopek