Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Legendy Polskiej Wokalistyki

Jerzy Czaplicki, polsko-amerykański baryton

Kariera tego znakomitego artysty obdarzonego przez naturę wyjątkowej piękności głosem    barytonowym i wybitną muzykalnością związana była z najbardziej prestiżowymi scenami operowymi Europie i Ameryce. Publiczność kochała go za piękny głos, kulturę i aktorski talent. Jego kreacje w operach Verdiego, Wagnera i Pucciniego  nie miały, w tym czasie, sobie równych.

Urodził się 24 kwietnia 1902 roku w Warszawie, gdzie w 1924 roju ukończył Konserwatorium u prof. Erazma Dłuskiego. Brał też lekcje u Wacława Brzezińskiego. Debiutował w 1922 roku na estradzie Filharmonii Warszawskiej. W 1932 roku został laureatem II nagrody na Międzynarodowym Konkursie śpiewaczym w Wiedniu. Jego matka Stanisława Woyniczówna, była dobrze zapowiadającą się śpiewaczką, ale po wyjściu za mąż, na rzecz rodziny, zrezygnowała z występów. Studia kontynuował w Mediolanie u Nadiny Gontaruk i Ettorio Ventury. Również we włoskim Vigevano koło Mediolanu w 1928 roku miał miejsce jego debiut sceniczny. Pierwszymi partiami jakie zaśpiewał był Silvio w Pajacach Leoncavallo i Alfio w Rycerskości wieśniaczej Mascagniego. Przez dalsze trzy lata jego kariera związana była z włoskimi scenami operowymi Bergamo, Piacenza, Wenecja, Mediolan (Teatro dal Verme oraz Teatro Puccini). Ponadto występował w Lyonie, Marsylii, Hadze i Amsterdamie.

w partii barona Scarpii w Tosce, Chicago 1942

W 1931 roku zaproponowano mu angaż do Opery Warszawskiej co artysta przyjmuje z wielką radością. Po przyjeździe do Warszawy debiutuje 17 czerwca partią Giorgio Germonta w Traviacie,partnerując EwieBandrowskiej-Turskiej. Szybko okazało się, że Opera Warszawska ma ogromne kłopoty finansowe i właśnie zawiesiła działalność, a Jerzy Czaplicki został bez grosza przy duszy, na przysłowiowym bruku. Jedyne na co  mógł liczyć to występy okazjonalne, marcu 1933 roku wystąpił jako Marceli w Cyganerii Pucciniego i doskonały pod każdym względem Figaro w Cyruliku sewilskim Rossiniego. Brak pieniędzy zmusił go do podjęcia występów w kilku warszawskich lokalach rozrywkowych – „Oaza”, „Adria”, „U Własta”. Jego specjalnością były w tym okresie dynamiczne tanga. Co, jak sam wspomina, było zajęciem bardzo intratnym i nie tylko nie zaszkodziło jego głosowi, ale wręcz go uodporniło.

Z chwilą kiedy Opera Warszawska podjęła na nowo działalność, pod dyrekcją Janiny Korolewicz-Waydowej, Jerzy Czaplicki jako jeden z pierwszych otrzymał z jej rąk angaż, zresztą uważała go za swoje odkrycie. Teraz już szybko zdobywa uznanie warszawskiej krytyki i publiczności, której staje się wielkim ulubieńcem. Podziwiano jego doskonałe kreacje Amonastra w Aidzie, Nelusca w Afrykance, Walentego w Fauście, tytułowego Rigoletta, barona Scarpii w Tosce oraz Markiza Posy w Don Carlosie, W tym ostatnim przedstawieniu partnerował Wandzie Wermińskiej (Elżbieta) i Romanowi Wradze (Filip II). Po warszawskiej premierze Afrykanki Merbeera Zbigniew Drzewiecki napisał: ”Ulubieniec publiczności, Czaplicki, dał jak zwykle postać pełną temperamentu scenicznego i czarował pięknem głosu w wysokim rejestrze.” „Cóż to był za wspaniały Scarpia i Escamillo! Z pewnością mógł w tych partiach równać się z najlepszymi na świecie. Zresztą mówią o tym choćby jego sukcesy w Ameryce” – wspominała po latach jego sceniczna partnerka Wanda Wermińska W 1936 roku Janina Korolewicz-Waydowa przestaje być dyrektorem Opery Warszawskiej, razem z nią odchodzi z teatru grono jej śpiewaków „ waydelotów” z  Czaplickim, Bevalem i Wermińską na czele.

w kostiumie torreadora

Znowu bezrobotny Czaplicki przyjmuje propozycję gościnnych występów w Operze Lwowskiej, gdzie w przedstawieniu Damy Pikowej Czajkowskiego usłyszał go legendarny Adam Didur. Zachwycony jego niezwykłym głosem i aktorskim talentem porozumiał się natychmiast z dyrekcją Civic Opera w Chicago, która z mety zaproponowała Czaplickiemu angaż. Po latach wspominał ten fakt z ogromnym sentymentem: „Dzięki pomocy Didura wyjechałem do Ameryki, gdzie przez osiemnaście lat występowałem na scenach operowych. Do Chicagowskiej Opery zostałem zaangażowany na stały kontrakt telegraficznie, dzięki poleceniu Didura.” Jednak pierwszy raz pojawił się Czaplicki we Lwowie gościnnie w styczniu 1936 roku. Sukces jaki wtedy odniósł jako tytułowy Rigoletto sprawił, że kiedy został bezrobotnym śpiewakiem Opera Lwowska zaprosiła go na swoja scenę. Podziwiano go w tym teatrze jeszcze w partiach Walentego w Fauście, Scarpii w Tosce, Ramfisa w Aidzie.

Późną jesienią 1937 roku wyjeżdża do Chicago, gdzie debiutuje jako Amonastro w Aidzie, przygotowanej na otwarcie sezonu. Kilka dni później zaprezentował się jako znakomity śpiewak wagnerowski, Gorwenal w Tristanie i Izoldzie.  Od styczna 1938 roku, przez pięć lat był czołowym barytonem zespołu Civic Opera w Chicago. Podziwiano go tam w 12 partiach m.in. jako Scarpię, Jagona w Otellu Escamillo w Carmen i Jochanaana w Salome R. Straussa. Wolframa w Tannhäuserze Wagnera. Po rozstaniu się z Civic Opera w Chicago, na trzy sezony wiąże się z Operą San Francisco, gdzie zyskał opinię doskonałego śpiewaka wagnerowskiego, partnerował na tej scenie Kirsten Flagstad, Helen Traubel, Aleksandrowi Kipnisowi i Lauritzowi Melchiorowi. Rok 1944 spędził Czaplicki w Nowym Jorku gdzie od kwietnia do listopada oglądano go w City Center Opera jako Scarpię, Escamillo i Giorgio Germonta w Traviacie. Podziwiano go również w Filadelfii. Jego narzeczoną była Grace Morre, aktorka i śpiewaczka, która w styczniu 1947 roku zginęła w katastrofie lotniczej w Kopenhadze.

z Grace Moore w 1939 roku

W 1950 roku nagle, nie bardzo wiadomo dlaczego porzuca karierę i osiada na kilkanaście lat w Kalifornii na Florydzie. Prawdopodobnie miało to związek z tragiczną śmiercią Grace Moore. W 1964 roku po blisko trzydziestoletniej nieobecności powrócił do kraju. Jednak widząc, że jego starania by mógł swoim doświadczeniem służyć polskiej sztuce operowej nie znajdują żadnego oddźwięku wyjechał rozgoryczony ponownie do Stanów. Drugi raz przyjechał do Polski na kilka tygodni przed śmiercią matki i pozostał już na stałe. W 1969 roku zaproponowano mu konsultacje wokalne przed warszawską premierą Tosci, a po niej powierzono wreszcie stanowisko kierownika wokalnego w Teatrze Wielkim. „Kochał nas i dawał się kochać” – wspomina ten okres Bogdan Paprocki. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie 19 kwietnia 1992 roku, tydzień przed swoimi 90-tymi urodzinami. W stołecznym Muzeum Teatralnym można podziwiać podarowany przez Jerzego Czaplickiego kostium do partii Scarpii z Tosci w którym donosił największe sukcesy na amerykańskich scenach.

Adam Czopek