Z lekkim zażenowaniem należy przyznać, że wymienione okropne cechy ludzkiego charakteru tworzą operową (i nie tylko) rzeczywistość, stanowiąc zarazem oś dramatu, dookoła, której najczęściej kręci się cała akcja, i to obojętnie jaka dramatyczna czy komediowa.
Kłamstwa i intryga barona Scarpii, prefekta rzymskiej policji w Tosce Pucciniego budzą zazdrość w sercu kochającej kobiety, która chcąc się zemścić na rzekomo niewiernym kochanku, zdradza miejsce gdzie ukrył on zbiegłego więźnia. Daje to początek całemu splotowi dramatycznych wydarzeń, których finałem są trzy trupy. Kłamią i intrygują, przebiegły Mefistofeles by zdobyć duszę tytułowego Fausta w operze Gounoda, Barnaba w Giocondzie Ponchiellego, chcąc zdobyć względy Giocondy oraz żądna władzy Lady Makbet. To dzięki tej przebiegłej, i nie przebierającej w środkach kobiecie ginie zamordowany skrytobójczo król Dunkan i Banko jego ewentualny następca, a jej mąż zostaje królem Szkocji. Nie na długo zresztą, bo zgodnie z przepowiednią „las birmański” podchodzi pod mury jego zamku. A sam Makbet ginie z ręki Malkolma. No proszę, jedna intrygantka, a trup ściele się gęsto!
Drugą intrygantką i kłamczuchą w spódnicy jest księżna Eboli w Don Carlosie Verdiego, która chcąc się zemścić na swej rywalce do serca tytułowego bohatera rozpętuje całą burzę kłamstw, pomówień i intryg. W ich efekcie Filip II, król Hiszpani, odtrąca rzekomo niewierną Elżbietę, swoją małżonkę, ginie markiz Posa, a Don Carlos zostaje uwięziony. Dopiero po tym wszystkim zrozumiała Eboli zło swojego postępowania i jako pokutę obiera klasztor, Zanim jednak zamknie się za nią klasztorna brama mamy okazję wysłuchania słynnej arii O don fatale – bodaj najpiękniejszej arii mezzosopranowej.
Jednym z największych operowych intrygantów jest Jagon w Szekspirowsko-Verdiowskim Otellu. Wiąże on misterną sieć intryg pragnąc za jednym zamachem pozbyć się Kasja, rywala do stanowiska dowódcy straży, pogrążyć w niełasce Rodryga. Przede wszystkim jednak chce skłócić małżeństwo znienawidzonego Otella, którego swoimi intrygami przekonuje o niewierności Desdemony. Aby Otello w nią uwierzył sam preparuje dowód rzekomego wiarołomstwa (chusteczka, do której w Tosce odwołuje się Scarpia). Demon zazdrości opanowuje umysł Otella, który dusi „Bogu ducha winną” Desdemonę. W chwilę po jej śmierci dociera do niego, że padł ofiarą sprytnie uknutej intrygi zabił niewinną małżonkę. Zrozpaczony, żegna swą ukochaną żonę – monolog Niun mi tema i odbiera sobie życie. W kilku inscenizacjach jakie widziałam zanim to uczyni pozbawia życia podłego intryganta.
Jak widać z wyżej podanych przykładów Verdi kochał operowe intrygi i spiski więc często domagał się ich od swoich librecistów by je w librettach uwzględnili. W przypadku Makbeta, Otella, Falstaffa było to o tyle ułatwione, że spiski, intrygi i kłamstwa są w szekspirowskich oryginałach. Ale już w Balu maskowym intrygi i spisek jest dziełem librecistów Antonio Sommy i Eugene’a Scribe’a. Początkowo spiskowców jest dwoje Hrabia Ribbing i Hrabia Horn, w trakcie dołącza od nich Hrabia Ankarström. Ich intrygi i spisek prowadza do śmierci głównego bohatera Gustawa III, króla Szwecji.
Podobnym do Jagona typem jest mściwy i ponury Hagen, nieślubny syn Alberyka w Zmierzchu bogów, ostatniej części Pierścienia Nibelunga Ryszarda Wagnera. To on jest sprawcą katastroficznego finału Wagnerowskiej tetralogii, w której większość bohaterów w imię własnych korzyści, kłamie i intryguje z Wotanem na czele. Pozostając w kręgu wagnerowskich bohaterów trzeba wspomnieć o Ortrudzie z Lohengrina, która podstępem i intrygami skłania Elzę do zdania tego fatalnego pytania o pochodzenie Lohengrina, co jest końcem ich małżeństwa i śmierci Elzy. W Pajacach Leoncavallo intryguje Tonio, którego zaloty odrzuciła Nedda, żona Cania. Ten przekonany o zdradzie żony (ona go naprawdę zdradzała, tyle tylko, że nie z Toniem, którego nie znosiła, ale z Silvio) przebiją ja na scenie sztyletem rzucając szyderczo w stronę publiczności – Idźcie do domy komedia skończona! Intryga i kłamstwa lorda Ashtona w Łucji z Lammemoor Donizettiego doprowadzają do ślubu jego siostry z lordem Arturem. Prowadzi to jednak do strasznej tragedii i krwawego finału, w którym Łucja zabija nie kochanego i poślubionego wbrew swojej woli małżonka, przypłacając to wielką sceną obłędu i koloraturową arią Il dolce suono, po której rozstaje się z tym światem. Kilka chwil później tą samą drogą podąży Edgar, który również uwierzył w intrygi i kłamstwa lorda Ashtona, zanim jednak przebije się sztyletem zaśpiewa swoją wielką arię Tombe degl’avi miei.
Długo by tak jeszcze można opowiadać czyje kłamstwa i intrygi doprowadziły do krwawego finału. Dość już jednak tych ponuractw! Przecież nie zawsze intrygi i kłamstwa kończą się tak dramatycznie, bywa, że prowadzą one do szczęśliwego zakończenia skomplikowanej sytuacji. Bawiąc przy okazji humorem z jakim bohaterowie pokonują kolejne szczeble skomplikowanych sytuacji w jakie uwikłał ich librecista z kompozytorem. Właśnie to wszystko razem wzięte jest cechą opery komicznej z włoska zwanej buffo.
W pogodnym i pełnym dobrego humoru Falstaffie Verdiego, wszyscy bohaterowie spiskują przeciwka tytułowemu bohaterowi, którego Verdi określił mianem pancione – brzuchacz. Początek całej tej „skomplikowanej” intrydze daje jednakowo brzmiący list jaki wysłał John Falstaff do trzech przyjaciółek; Alicji Ford i Meg Page, obie zasobne portfelami swoich mężów. Już scena czytania przez nie listu w obecności pani Quickly jest swoistym majstersztykiem kompozytorskiej inwencji, i zapowiedzią zabawy jaka nas czeka. Później – co chwilę – librecista i kompozytor dodają jakąś sprytną intrygę prowadzącą do zabawnego finału, a nim mamy dwie szczęśliwe pary i wystrychniętego na dudka Falstaffa z wielkimi rogami. Wszystkim tym zawirowaniom, intrygom i podstępom towarzyszy wspaniała lekka i pogodna muzyka, która pozostawia wrażenie, że w tym dziele nawet instrumenty uśmiechają się do siebie. Nie mniej zabawnie jest w Don Pasquale Donizettiego, w który motorem napędowym dynamicznej akcji jest doktor (nie wiadomo jakie dziedziny) Malatesta, którego intrygi doprowadzą najpierw do fikcyjnego ślubu pięknej Noriny (ukrytej pod imieniem Sofronii) z podstarzałym tytułowym bohaterem. Ledwie przebrzmiały echa marsza weselnego, a Sofronia z potulnego dziewczęcia staje się domowym tyranem. Don Pasquale z przerażeniem patrzy jak zmienia się jego dom, a portfel stacje się coraz cieńszy. Teraz marzy tylko o jednym jak się pozbyć wrednej żony. Kiedy wreszcie skomplikowana sytuacja się wyjaśnia, że zawarł fikcyjny ślub, szczęśliwy Don Pasquale skwapliwie zgadza się na ślub Noriny ze swoim siostrzeńcem Ernesto, a właśnie o to od samego początku chodziło! Wszystkiemu co dzieje się na scenie towarzyszy skrząca dowcipem, melodyjna, pełna beztroskiego humoru, i lekkości muzyka Donizettiego. Jej najważniejsze cechy: to włoska melodyjność połączona z francuską finezją rytmiki, a do tego jeszcze subtelna, pięknie wycieniowana instrumentacja, efektowne partie solowe oraz mistrzowskie sceny zespołowe. Jest się w czym zakochać.
Z ogromnym wdziękiem kłamią i intrygują dwaj sprytni Figarowie. Pierwszy z Wesela Figara Mozarta po to, aby w końcu poślubić Zuzannę, pokojówkę Hrabiny i uchronić ją od natarczywych zalotów Hrabiego. Drugi z Cyrulika sewilskiego Rossiniego, by umożliwić miłosną schadzkę piękniej Rozynie, wychowanicy doktora Bartolo z hrabią Almaviva uruchamia tak gęstą sieć intryg i kłamstw, że gdzieś w połowie pierwszego aktu człowiek się zupełnie gubi, kto z kim i przeciwko komu i po co. Co wychodzi mu na dobre, bo zamiast śledzić skomplikowaną akcję słucha z zapartym tchem pięknej muzyki, świetnych arii i kapitalnych scen zbiorowych. Oczywiście najważniejszy jest finał, w którym Rozyna i Almaviva w końcu po wielu perypetiach biorą ślub . W podobny sposób intryguje Don Alonsa w Cosi fan tutte Mozarta mając do pomocy Despinę. Wszystko po to by przekonać dwóch zakochanych młodzieńców, że wierność kochanek bywa bardzo złudną sprawą. Wystarczyło młodzieńców powołać (na niby) do wojska, a w ich miejsce zaprezentować paniom dwóch nowych adoratorów (to przebrani za wschodnich kupców owi powołani do wojska młodzieńcy), którzy co prawda nie od razu odnoszą miłosne sukcesy, ale od czego jest czas…
Adam Czopek