Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Recenzje teatralne

Kopciuszek, albo tryumf dobroci, bajka dla dorosłych  

Kopciuszek, magiczna bajka Charlesa Perraulta pewnie ma tyle wersji ilu tatusiów i mam zdecydowało się opowiedzieć ją swoim pociechom, często dodając coś od siebie. Tak też postąpili zgodnie, kompozytor Gioachino Rossini i librecista Jacoppo Ferretti tworząc własną wersję Kopciuszka (La Cenerentola ossia La bontà in trionfo), dwuaktowej opery komicznej, w której nie ma bajkowej karety, złą macochę zastąpił Magnifico, złośliwy ojczym, a wróżka stała się filozofem Alidoro. Słynny pantofelek zastąpiła bransoletka – „znak wolności i zależności.”

Zuzanna Nalewajek – Angelina, fot. Heeller

Najnowsza inscenizacja tej urokliwej opery miała swoją premierę 17 października, na scenie Opery Podlaskiej w Białymstoku. Zrealizowali ją zgodnie: Maria Sartowa – reżyseria, Damian Styrna – scenografia oraz Agata Uchman projekty kostiumów. Reżyserka w swoim ujęciu łączy klasykę z nowoczesną wrażliwością, wiarygodnie podkreślając swoiste cechy charakteru swoich bohaterów, przez to wszystko, co dzieje się na scenie, jest czytelne, zgodne z librettem i pulsem muzyki. Dzięki temu powstało dynamiczne i zwarte dramaturgicznie przedstawienie wciągające widza w wir akcji często nasyconej dobrym humorem, który podkreśla komediowy charakter dzieła. Dobrym pomysłem reżyserki okazało się podzielenie inscenizacji na dwa światy; świat realny utrzymany w czarno- białej kolorystyce oraz bajecznie kolorowy świat marzeń Kopciuszka inspirowany barwnymi żurnalami, będący ucieczką przed złym światem jaki ją otacza. Świetnie wpisał się w intencje reżyserki Damian Styrna tworząc interesującą plastycznie scenografię. Bardzo dobrym wsparciem akcji okazały się projekcje multimedialne Eliasza Styrny nadające sens i klimat każdej scen. Równie wysoko należy ocenić kostiumy, świetnie i z humorem podkreślające charakter każdej postaci.

Wysoka ocena należy się stronie muzycznej całego przedsięwzięcia. Zacznę od starannie dobranej obsady, w której każdy stanowił klasę sam dla siebie. W tytułowej partii stawiającej śpiewaczce wysokie wymagania (szczególnie w zakresie rozpiętości głosu), którym w pełni sprostała Zuzanna Nalewajek ujmująca wokalną wirtuozerią, swobodą prowadzania frazy i koloratury oraz wyobraźnią w subtelnym kreowaniu obrazu swojej bohaterki. W  finałowym tryumfie dobroci – rondo Nagui all’alfano potrafiła zaznaczyć, że jej przebaczenie to najlepsza zemsta. 

Joanna Motulewicz – Tisbe, Dariusz Machej – Don Magnifico, Anna Wolfinger – Clorinda. fot. Heller/OiFP

Świetnie odnalazły się wokalnie i aktorsko w rolach przyrodnich złych sióstr, Anna Wolflinger (Clorinda) i Joanna Motulewicz (Tisbe). Obdarzone nie tylko pięknymi głosami, ale również vis comica, co pozwoliło im stworzyć obraz pełnowymiarowych postaci. Swoistym spiritus movens okazał się Dariusz Machej w roli Don Magnifico; pięknie brzmiący głos, świetne jego prowadzenie i wytrawne aktorstwo podkreślające komediowy, wręcz groteskowy, charakter swojego bohatera pozwoliły mu stworzyć kreację, która utrzymywała dynamikę i dramaturgię całego przedstawienia. Znakomitym duetem okazali się, Tomasz Rak – Dandini i Sebastian Mach – Don Ramiro. Ten drugi pan  dobrze sobie radził z koloraturowymi ozdobnikami nie tracąc przy tym nic z wokalnej swobody. W partii Alidoro oklaskiwaliśmy Artura Jandę. Na słowa uznania zasłużył sobie również chór, przygotowany przez Violettę Bielecką, obarczony niemałymi zadaniami aktorskimi, co zupełnie mu nie przeszkadzało w utrzymaniu pełni i spoistości brzmienia.    

Scena z I aktu, fot Heller

Adam Banaszak przy dyrygenckim pulpie precyzyjnie panował nad dobrze przygotowaną i świetnie brzmiącą orkiestrą oraz licznymi w tej operze ansamblami, podkreślając zarazem rytmiczną żywiołowość muzyki Rossiniego, jej lekkość i komizm, ale też momenty lirycznej zadumy. Przez co stworzył piękne tło dla śpiewaków, a ci potrafili to świetnie wykorzystać! Co najpełniej było słuchać w słynnym Rossiniowskim crescendo wieńczącym oba akty. W sumie przedstawienie dające widzowi pełnię artystycznej satysfakcji.

Adam Czopek