Ledwie przebrzmiały echa prapremiery Faworyty, wystawionej 2 grudnia 1840 roku na scenie Opery Paryskiej, a już Donizetti rozpoczął poszukiwania tematu na kolejną operę, która miała powstać na zamówienie Bartolomeo Merellego, wiernego przyjaciela z lat młodości. Jednego z pierwszych swoich librecistów (Henryk Burgundzki i Szaleństwo karnawałowe), który właśnie został nowo powołanym generalnym intendentem mediolańskiej La Scali, dla której opera miała zostać skomponowana. Tym razem wybór padł na cieszącą się w swoim czasie sporym powodzeniem sztukę Maria Padilla Françoisa Ancelota. Kilka lat wcześniej sztuka Elizabeth d’Angleterre tego samego autora stała się podstawą libretta do Roberta Devereux skomponowanego przez Donizettiego w 1837 roku dla Teatro San Carlo w Neapolu. Libretto do Marii Padilla napisał ceniony wenecki poeta Gaetano Rossi, współpracownik Rossiniego i Meyerbeera. Rossi dostarcza Donizettiemu libretto zaledwie kilka tygodni po jego zamówieniu. Kompozytor zasiada do pracy w domu swojej bliskiej mediolańskiej przyjaciółki Giuseppiny Appiani, jak zwykle pracuje wytrwale do rana do późnej nocy. Teraz możemy uściślić terminarz: na początku września kompozytor przybywa do Mediolanu, gdzie dogaduje się z Rossim w sprawie libretta, które otrzymuje w połowie października. Na początku grudnia trzyaktowe dzieło jest gotowe i można przystąpić do prób. Maria Padilla jest powrotem Donizettiego do La Scali, gdzie od prapremiery Marii Stuart w 1835 roku nie wystawiał swoich nowych oper. Co nie oznaczało oczywiście, że w tym teatrze nie wystawiano nowych dzieł tego kompozytora. Jednym z dowodów na to była, zakończona wielkim sukcesem mediolańska premiera Córki pułku w październiku 1840 roku. Między mediolańską premierą wspomnianej Córki pułku a prapremierą Marii Padilla wystawiono w La Scali: Torquato Tasso, Faustę, Parisinę, Napój miłosny oraz La Regina di Golconda, co jednoznacznie świadczy o wielkiej popularności Donizettiego w tym mieście i teatrze.
Do prapremiery Marii Padilla doszło 26 grudnia 1841 roku w Teatro alla Scala, na zamówienie którego – jak już wspomniałem – opera powstała. Kwartet solistów tworzyli znani i cenieni śpiewacy, Sophie Löwe (Maria Padilla), Ligia Abbadia (Ines), Domenico Donzelli (Ruiz) oraz Giorgio Ronconi (Pedro). Wszyscy oni kilka lat później stali się pierwszymi wykonawcami partii w wielu operach Giuseppe Verdiego. Miarą sukcesu prapremiery było osiem bisów i 23 przedstawienia tej inscenizacji. Nie zmienia to faktu, że Maria Padilla nie była więcej w La Scali wystawiona. Oczywiście, co zrozumiałe, mediolański sukces przełożył się na spore, ale krótkie, zainteresowanie najnowszą operą Donizettiego, w zasadzie ograniczyło się ono do włoskich scen: Wenecja, Neapol, Turyn, Parma, Triest. Sceny zagraniczne, poza hiszpańskimi właściwie nie były jakoś zainteresowane Marią Padilla, więc opera nie tylko nie weszła do szerszego repertuaru, ale szybko popadła w zapomnienie. Jednak warto przypomnieć, że lata 1841/1842, czyli okres kiedy Donizetti pracował nad Marią Padilla, i okres kiedy odbywały się jej pierwsze przedstawienia, nowe opery dali światu: D. F. Auber (La diamants de la Courone), J. F. Halévy (La reine de Chypre), G. Verdi (Nabucco), G. Donizetti (Linda di Chamounix), R. Wagner (Rienzi), M. Glinka (Rusłan i Ludmiła), F. Lachner (Catarina Cornaro). Tym ostatnim dziełem zainteresował się też później Donizetti.
Jednym słowem był to okres wielkiej operowej prosperity, jednocześnie czas kiedy szybko jedna opera ustępowała miejsce następnej. To sprawiało, że większość dzieł tamtych czasów miało krótki żywot sceniczny. Z wymienionych oper próbę czasu przetrwały jedynie Nabucco, Linda z Chamounix, Rusłan w Ludmiła, pozostałe zniknęły pod kurzem archiwalnych półek. O Marii Padilla przypomniano sobie na początku lat siedemdziesiątych, kiedy rozpoczął się renesans twórczości Donizettiego. Dzięki towarzystwu Opera Rara 8 kwietnia 1973 roku doszło do wykonania tej opery w Londynie, gdzie to dzieło pojawiło się po raz pierwszy w 125 rocznicę śmierci kompozytora. Jedną z ostatnich realizacji tego dzieła zrealizowano w Bostonie w 2011 roku, w ramach trwającego nadal renesansu twórczości Gaetano Donizettiego. Śledząc historię scenicznych wystawień tej opery należy stwierdzić, że w ostatnich latach najczęściej pojawiała się na amerykańskich scenach: Omaha (1990), Boston (2011), Minnesota (2014).
W Polsce Maria Padilla była dotychczas również dziełem zupełnie nieznanym. Pierwszy raz zaprezentowano ją dopiero 23 kwietnia 2011 roku, w Sali Filharmonii Narodowej, w formie wykonania koncertowego podczas 15. Festiwalu Ludwiga van Beethovena. W realizacji dzieła udział wzięli: Nelly Miricioiu (Maria Padilla), Helena Zubanovich (Ines), Jorge Prego (Ruiz), David Pershall (Don Pedro), Andrew Craig (Ramio). Solistom towarzyszyła Polska Orkiestra Radiowa, Chór Polskiego Radia w Krakowie oraz Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej – całość poprowadził Łukasz Borowicz. Wysoko ocenione wykonanie zostało utrwalone w nagraniu płytowym, podobnie jak to londyńskie firmowane przez Opera Rara z 1973 roku. Omówione wyżej realizacje też nie przyniosły Marii Padilla przełomu w zdobyciu rozgłosu na tyle głośnego, by kolejne teatry chciały operę wprowadzić do swojego repertuaru. Jeżeli już ktoś zdecyduje się na prezentację tej opery, to najczęściej w formie koncertowej i pod hasłem operowej ciekawostki. Nie jest to łatwe przedsięwzięcie, bowiem obsada wymaga dwóch sopranów koloraturowych, tenora i barytona, których partie do łatwych nie należą.
Maria Padilla to kolejne dzieło z gatunku oper historycznych, w których tak bardzo gustował Gaetano Donizetti. Należą do tego grona; Anna Bolena, Roberto Devereux, Maria Stuarda, Elizabetta al castello di Kenilworth, Don Sébastien, roi de Portugal, Lukrecja Borgia. Wspólną cechą wymienionych oper jest ich zwartość dramaturgiczna, świetna konstrukcja arii i scen zbiorowych, a przede wszystkim piękna muzyka o niezwykle bogatej melodyce. Oczywiście nad całością muzycznej materii dominuje element wokalny będący najpiękniejszym wyrazem włoskiego bel canta, czyli pięknego śpiewu. Bo fenomenem sztuki operowej jest ludzki głos i możliwości jego emocjonalnej ekspresji. Bel canta nie należy jednak utożsamiać tylko i wyłącznie z wirtuozowskimi koloraturowymi pasażami, równie ważna jest tutaj umiejętność wyrażenia śpiewem, szczęścia, gniewu, smutku i strachu.
Akcja Marii Padilla rozgrywa się w Kastylii za czasów panowania Don Pedra, który przejął tron po Alfonsie XI (tym samym, który wystąpił w Faworycie). Maria jako młoda dziewczyna zostaje uwiedziona przez króla, który jednak pod wpływem dręczących go wyrzutów sumienia poślubią ją, jednak zakazuje rozgłoszenia tego faktu. Małżeństwo, z politycznych względów (sprawa sukcesji tronu Kastylii), ma pozostać głęboką tajemnicą. Maria ma przez czas jakiś uchodzić za królewską faworytę. Don Pedro okazuje się jednak niewierny i zamierza poślubić księżniczkę francuską Blankę. Całej tej sytuacji nie wytrzymuje jednak Don Ruiz, ojciec Marii, który tracąc trzeźwość sądów popada w obłęd – to bodaj jedyna w operowej literaturze scena obłędu powierzona tenorowi. W trakcie ceremonii ślubnej Maria oznajmia zdumionym świadkom ceremonii, że to ona od kilku lat jest prawowitą małżonką Don Pedra. Dworzanie domagają się kary dla Marii za jej zuchwałość. Jednak serce Don Pedra drgnęło, zrywa zaręczyny z francuską księżniczką i publicznie uznaje swoje od dawna skrywane małżeństwo z Marią ogłaszając ją jednocześnie królową Kastylii. Ta sytuacja dociera do zmąconego umysłu Don Ruiza, który z radości odzyskuje pełnię władz umysłowych. Tak więc opera może zakończyć się pełnym szczęścia finałem, co jest również rzadkością w operach tego typu. Ten radosny finał skonstruował Donizetti w 1842 roku dla Teatro Grande w Trieście. Pierwotnie Maria w finale popełniała samobójstwo na stopniach tronu. To zakończenie nie zyskało jednak aprobaty cenzury. Scena samobójstwa została zastąpiona sceną śmierci głównej bohaterki, która następowała w wyniku wstrząsu, jaki musiała przeżyć.
Partytura tego dzieła uchodzi za jedną z najciekawszych w twórczości Donizettiego. Nowy sposób instrumentacji, w której istotną rolę odgrywają instrumenty dęte, wykorzystane w znacznie większym – niż dotychczas – wymiarze. To one budują i podkreślają napięcie dramatyczne wielu scen. Doskonała dramaturgia rozbudowanych finałów aktu drugiego i trzeciego, przy zachowaniu tradycyjnej budowy: aria, duet, ansambl, scena zbiorowa z chórem, który w tym dziele otrzymał nowe zadanie budowania specyficznej atmosfery i klimatu każdego aktu. Arie, o wyrafinowanej linii melodycznej, mają co prawda uświęconą tradycją budowę, ale wiele z nich kończy efektowna cabaletta. Interesująca jest też tutaj charakterystyka postaci i ich wzajemne relacje, na których budowana jest dramaturgia akcji. Typowy dla tego kompozytora jest też rozkład głównych partii wokalnych; dwa soprany koloraturowe (Maria i jej siostra Inez), baryton (Don Pedro zwany Okrutnym), tenor (Don Ruiz, ojciec Marii i Inez). Wszystko to razem wzięte, plus urzekająca melodyka, stanowi o niezwykłej atrakcyjności muzyczno-wokalnej tej opery.
Idąc śladami najpiękniejszych fragmentów muzycznych Marii Padilla wypadałoby wymienić większość arii, duetów i scen ansamblowych. W pierwszym akcie piękny jest duet Inez i Martii, Diletta suora! (Droga siostro), w niczym mu nie ustępuje pełen żaru miłosnych uniesień i zaklęć duet Core Innocent e giovane (Niewinne i młode serce), śpiewają go w finale I aktu Maria i Don Pedro. Akt drugi to przede wszystkim urzekająca hiszpańskim kolorytem piękna scena chóru Nella reggia dell’amore ( W królestwie miłości ), po którym następuje wstrząsająca dramatyzmem aria Don Ruiza Il sentiero di mia vita (Bogowie usłali drogę mojego życia różami), w której stary szlachcic, ojciec Marii nie może się pogodzić z tym, że jego córka jest królewską faworytą. W finale arii Don Ruiz lży króla, który skazuje go na publiczną chłostę. Mimo próśb obu sióstr Mio Padre! władca nie zmienia wyroku. Wobec tej sytuacji Maria rzuca mu pod nogi otrzymane klejnoty i załamana, ale pełna godności, zabiera upokorzonego i ogarniętego obłędem ojca i opuszcza pałac. Akt trzeci rozpoczyna wspaniały, nasączony wyjątkowymi emocjami i ekspresją, duet Padre, padre, o vio dolore, w którym Maria prosi ojca o wybaczenie i pokazuje mu świadectwo ślubu z królem. Ogarnięty szaleństwem starzec niewiele z tego wszystkiego rozumie i drze ten cenny dokument. Maria słysząc wiwaty dworzan na cześć Blanki, którą ma właśnie poślubić król biegnie do pałacu, gdzie w sali tronowej wyjawia wszystkim dawno skrywaną prawdę – to ja jestem prawowitą małżonką króla. W tym momencie rozpoczyna się wielki finał, będący jedną z najpiękniejszych scen w całej twórczości Donizettiego. Don Pedro pojmuje swój błąd i wagę własnych uczuć, uznaje swoje długo skrywane małżeństwo z Marią, którą ogłasza jednocześnie władczynią Kastylii. To z kolei sprawia, że Don Ruiz odzyskuje, z radości, utracone zmysły. Cała ta scena ujmuje zwartą dramaturgią, pięknem linii melodycznych czego ukoronowaniem jest śpiewana przez szczęśliwą Marię aria Oh padre, tu l’odi, sua sposa mi chiama! (Czy go słyszysz ojcze, nazywa mnie własną żoną).
Adam Czopek