Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Opera królową sztuk

Marii Fołtyn fascynacja Moniuszką

Ta wielka artystka do historii polskiej kultury przeszła przede wszystkim jako niestrudzona propagatorka twórczości Stanisława Moniuszki, który zyskał w jej osobie niezwykłego ambasadora swojej twórczości w kraju i na świecie. Podporządkowała mu niemal całe swoje życie prywatne i artystyczne. Od partii Halki rozpoczęła w 1949 roku karierę artystyczną, i tą partią, w 1971 roku, po dwudziestu dwóch latach ją zakończyła. Również od Halki zrealizowanej na dalekiej Kubie rozpoczęła się jej reżyserska działalność. Z tych względów nazywano ją żartobliwie „Wdową po Moniuszce”, albo czasami „Moniuszkowską lokomotywą”. Zresztą – jak powiedziała – „Moniuszko był mi jakby bratem, bo podobnie jak ja był nękany przez warszawskie intrygi”. Chociaż, jak wyznała pewnego razu „Nigdy nie wyszłabym za mąż za Moniuszkę, był jak na mój gust za porządny”. A jednak to jej upór, pasja i praca sprawiły, że o Moniuszce wreszcie usłyszał świat. Mawiała – „W moim życiu są trzy miłości, do Matki, do muzyki i do Moniuszki”. Żyła według zasady „w życiu jak w miłości, wszystko albo nic”. Dowiodła tego całym swoim pracowitym życiem.

Maria Fołtyn jako Halka T.W. w Warszawie 1966

Ciekawostką jest fakt, że mimo iż oddała swoje zawodowe i prywatne życie Stanisławowi Moniuszce, broniąc jego narodowej wizji muzyki, to patrzyła na niego ze sporym dystansem i wcale nie uważała go za najwybitniejszego polskiego kompozytora. Jej drugą kompozytorską miłością był Ignacy Jan Paderewski, wielki muzyk, elegancki mężczyzna i sprawny dyplomata. Moniuszce zarzucała, że nie miał potrzeby bycia światowcem i podbijania świata. Najważniejsza była dla niego rodzina i rodzinna muzyka. Obarczony czeredą dzieci wiódł bogobojne, mieszczańskie życie i musiał na całą liczną rodzinę zarobić. Co wcale w tych czasach nie było takie proste i nie sprzyjało rozwojowi talentu i jego wykorzystaniu. Był zbyt bierny, miał zahamowania towarzyskie, nie umiał walczyć ani o siebie, ani o swoją muzykę. – „Sądzę, że gdybym już była jego żoną, to stworzyłby jeszcze większe dzieła niż te, które nam pozostawił”. – dodawała z uśmiechem. Jednym z nigdy niezrealizowanych marzeń Marii Fołtyn było wystawienie Halki na scenie słynnej Metropolitan Opera w Nowym Jorku, pod kierownictwem kultowego amerykańskiego dyrygenta Jamesa Levine’a. Niestety, zamiar rozbił się o pieniądze, które zamierzała zdobyć od amerykańskiej i kanadyjskiej Polonii. Nigdy do tego nie doszło, a Halka, jak dotąd, nie zaistniała na tej scenie,

Nie udało się też z Rzymem, gdzie planowała wystawić jedną z oper Moniuszki. Usiłowała nawet zainteresować tą sprawą Stolicę Apostolską i papieża Jana Pawła II, który spuentował jej sugestie zdaniem – „ależ pani Mario, ja mam tutaj nieustający straszny dwór”. Szkoda tylko, że przez lata informacje o Marii Fołtyn, podawane w mediach koncentrowały się bardziej na jej osiągnięciach reżyserskich, niemal zupełnie pomijając wcześniejsze osiągnięcia wokalne. A przecież osiągnięcia artystki w dziedzinie wokalnej były równie ważne dla naszej kultury, jak te reżyserskie. Jako Halkę podziwiano ją na kilkunastu prestiżowych scenach świata. Podobnie zresztą jak wyreżyserowaną przez nią Halkę, wystawianą w Europie, Azji i obu Amerykach. Mam wrażenie, że bez Marii Fołtyn śpiewaczki nie byłoby Marii Fołtyn, reżysera doskonale rozumiejącego zawiłości operowej partytury. Dowodem na to jest fakt, że do historii naszej kultury przeszła nie tylko jako śpiewaczka, ale też reżyser i popularyzatorka muzyki Moniuszki.

Halka Marii Fołtyn, T. W. w Warszawie 1995 fot.K. Wojciewski

W sumie zmierzyła się dwanaście razy z Halką, tworząc za każdym razem oryginalne przedstawienie, o zwartej dramaturgii i czytelnej symbolice. Czegoś takiego nie dokonał żaden inny polski reżyser, a i niewielu na świecie mierzyło się tyle razy z jednym dziełem. Wszystkie wystawione na polskich scenach inscenizacje Halki, a było ich w sumie sześć, miały ponad siedemset przedstawień! Ciekawostką jest fakt, że tyle samo inscenizacji Halki zrealizowała na zagranicznych scenach. Znacznie skromniej wypada pod tym względem Straszny dwór, którego pierwszą inscenizację wyreżyserowała w Bukareszcie w 1979 roku, w rumuńskiej wersji językowej. Jeszcze w tym samym roku wystawiła to dzieło w Tokio, gdzie śpiewano po japońsku. Pierwsze na krajowych scenach przedstawienie Strasznego dworu zrealizowała w 1985 roku w Operze Bałtyckiej w Gdańsku, w ramach obchodów czterdziestolecia teatru. Później były kolejno: Kraków (1990), Samara (1995), Kielce (1998).

Z oper Moniuszki nie zdążyła zrealizować tylko jednej – Flisa. W jej reżyserskim dorobku zabrakło również często inscenizowanej kantaty Widma tego kompozytora. Ale w to miejsce kilka razy przygotowała widowiska muzyczne złożone z pieśni zawartych w Śpiewnikach domowych. Zapytana kiedyś, dlaczego Moniuszko?, odpowiedziała: – „Urządził mi życie, stał się moim leitmotivem, moją siłą. Oddałam mu dług reklamując jego muzykę na całym świecie. Halka stała się moim orężem nie tylko artystycznym. Halką uczyłam innych miłości i przebaczania”. „Poślubiając” Moniuszkę dokonałam najwłaściwszego wyboru i tej decyzji nigdy nie przyszło mi żałować!”. – napisała w swojej autobiografii. Znany dyrygent Henryk Czyż napisał wręcz, że „…niezastąpiona, niestrudzona, kochana Mańcia Fołtyn – Moniuszce dośmiertnie (bez wiedzy kompozytora) poślubiona”.

Straszny dwór w Bukareszcie w 1979 roku, reżyseria Maria Fołtyn

Dowiodła tych słów realizując inscenizacje Halki, Strasznego dworu i Parii nie tylko na krajowych scenach, ale również na wielu zagranicznych. Dzięki jej uporowi i determinacji dzieła Moniuszki zabrzmiały w hiszpańskiej, rumuńskiej, rosyjskiej, tureckiej, a nawet japońskiej wersji językowej. Twórca polskiej opery narodowej zyskał w jej osobie ambasadora swojej twórczości dosłownie na całym świecie. Sprawiła, że Halkę poznała Kuba, Meksyk, Turcja, Japonia, Rosja i Brazylia, a Straszny dwór trafił na sceny Rumunii, Japonii i Rosji, zaś Paria zawędrowała do Hawany. Oczywiście na liście sukcesów nie zabrakło scen amerykańskich i kanadyjskich (od Toronto do Chicago i Nowego Jorku), gdzie prezentowano Halkę w jej reżyserii w wykonaniu zespołów Opery Śląskiej w Bytomiu. Warto pamiętać, że zrealizowane przez Marię Fołtyn inscenizacje obejrzeli bywalcy teatrów operowych w czterdziestu miastach na całym świecie; obie Ameryki, Europa i Azja.

„Moniuszkę przedstawiałam inaczej w Tokio, Nowosybirsku czy Istambule. – Właśnie to mnie zawsze najbardziej fascynowało, że ten sam temat, który zawsze przedstawiałam w języku lokalnym, był inaczej odbierany. Szłam jak lawina, jak zamroczona, aby dostarczyć widzom autentycznych emocji. Fascynowało mnie ogromnie to, jak zareaguje widownia”. – wyjaśniła w jednym z wywiadów. Bogusław Kaczyński stwierdził; „Szalona kobieta, w której życiu sztuka odgrywa pierwszorzędną rolę, która z uporem maniaka, często wyśmiewana i krytykowana, zrealizowała mimo wszystkim i wbrew wszystkiemu ideał swego życia”.

Straszny dwór Kieleckie Centrum Kultury1998, reżyseria Maria Fołtyn

Szkoda tylko, że wszystkie zagraniczne sukcesy oper Moniuszki wypracowane przez Marię Fołtyn okazały się sukcesami krótkotrwałymi i w zasadzie nie pociągnęły za sobą większego zainteresowania w świecie twórczością naszego rodaka. Można powiedzieć, że zabrakło kontynuatora, który utrzymałby ten stan rzeczy w wymiarze o jakim marzyła Maria Fołtyn. Nadal zresztą dyrektorzy prestiżowych scen operowych nie widzą potrzeby (pewnie i możliwości również) wprowadzania do repertuaru swoich teatrów oper Moniuszki. Nie widzą też takiej potrzeby decydenci naszej kultury i zbytnio o to nie zabiegają.

Adam Czopek