Nie ma w tym żadnej przesady, kiedy pada stwierdzenia, że Pani X czy Z pomagał w karierze ustosunkowany i bogaty mąż, bądź kochanek, dysponujący tymi samymi walorami. Historia opery zna wiele przykładów małżeństw artystycznych, w których małżonkowie wzajemnie się wspierali w osiąganiu kolejnych stopni kariery. Bywało – i to wcale nie tak rzadko – że kiedy mąż nie był w stanie odpowiednio wspomagać kariery żony ta szukała pomocy u zasobnego lub (i) ustosunkowanego kochanka. Dawno temu opinię idealnego kochanka – pomijając kochliwych wielkich arystokratów i koronowane głowy – miewali: dyrygenci, kompozytorzy i dyrektorzy oper, którzy sprawiali, że kariera nabierała znacznego przyspieszenia. Tak właśnie wyglądała kariera Faustyny Bordoni, która w 1730 roku poślubiła Johanna Adolfa Hessego, który od momentu ich ślubu komponował kolejne opery z myślą o wspaniałym głosie żony.

Nie inaczej było w przypadku Anji Silji lansowanej przez zakochanego w niej Wielanda Wagnera, dzięki któremu stała się jedną z najwyżej cenionych śpiewaczek wagnerowskich. Przez ponad dziesięć lat faworyzował swoją kochankę Rosine Stoltz, dyrektor Opery Paryskiej Leon Pillet, dla którego porzuciła dyrektora Opery w Brukseli. Później do grona swoich kochanków zaliczała cesarza Don Pedra, który za bajońskie honorarium zapraszał ją na tourne po Brazylii. Louis Viardot, dyrektor Teatru Włoskiego w Paryżu zachwycony głosem Pauliny Garcia tak długo starał się o jej względy, aż zgodziła się zostać jego żoną i przyjęła nazwisko Garcia-Viardot.
Czasami bywało tak, że najpierw bogaty (częściej zubożały) opiekun arystokrata, później czuły mąż, robił wszystko by żona błyszczała wśród operowych gwiazd. Dobrym tego przykładem jest historia Audrey Mildmay i Johna Christe, który w 1933 roku rozpoczął organizację w pełni prywatnego, finansowanego z własnej kieszeni, festiwalu operowego w Glyndebourne, na którym czołową rolę odgrywała Audrey. Dzisiaj ten festiwal należy do światowej czołówki festiwali operowych. Czasami jednak bywało odwrotnie, żona mocno wspierała karierę męża. Tak właśnie postępowała sławna sopranistka Joan Sutherland, która gdzie tylko mogła wręcz wymuszała na dyrektorach oper, by przestawieniami, w których występowała, dyrygował jej mąż Richard Bonynge. Wspomina o tym Rudolf Bing w swoich pamiętnikach.
Bodaj najbardziej znanym przykładem takiego wspomagania i opieki była historia małżeństwa Marii Callas i Gianbattisty Meneghiniego, który najpierw ponoć bezinteresownie pomagał Callas w rozpoczęciu i ugruntowaniu kariery. Kiedy już Maria stała się światowej klasy primadonną ożenił się z nią. Jak mawiała – nie z wielkiej miłości do niej, ale do pieniędzy jakie w międzyczasie zaczęła zarabiać. Zmęczona tym stanem rzeczy Callas poznała Onassisa, greckiego armatora milionera. Rozpoczął się jeden z najgłośniejszych romansów tamtych lat. Co prawda Callas nie potrzebowała już w tym okresie wspomagania kariery, ale nazwisko Onassisa przy jej boku dodawało splendoru.

Tak też było w przypadku ślicznej włoskiej śpiewaczki Giuseppiny Grassini (alt), którą obdarzył gorącym uczuciem Napoleon czyniąc z niej gwiazdą Paryża. Z kolei gwiazdą Berlina, dzięki płomiennemu uczuciu Fryderyka Wilhelma III, była Henrietta Sontag, o której mawiano, że była najpiękniejszą primadonną swojej epoki. Król obsypywał ją biżuterią i złotem, a berlińczycy z entuzjazmem przyjmowali każdy występ „boskiej Jetty”. Isabella Colbran zanim została żoną Gioacchino Rossiniego, była przyjaciółką Domenico Barbaji, impresaria Teatro San Carlo w Neapolu i Kärtnertor w Wiedniu oraz ówczesnego króla Neapolu. Obaj panowie pilnie zabiegali o popularność swojej ulubienicy. Rossini z myślą o niej i dla niej skomponował między innymi, Otella, Armidę Semiramidę i Dziewicę z jeziora. Po dwudziestu latach rozwiodła się z Rossinim przegrywając przed tym większość jego pieniędzy. Wpadła w sidła hazardu.

Giuseppina da Begnis, kochanka Ferdynanda II, króla Neapolu, nie była hazardzistką, ale była piekielnie zazdrosna o swojego króla, i nie puściła płazem żadnej potencjalnej rywalce. Jak Annie Delserre, też śpiewaczka zbytnio usiłowała się zbliżyć do monarchy, to kiedy nie pomogły intrygi i złośliwości to po prostu ją pobiła, na tyle mocno, że musiała kilka tygodni spędzić w łóżku.
Sześciu mężów miała Zofia Fedyczkowka, pierwszy był aktorem i reżyserem. Późnej trafili do wykazu mężów artystki: urzędnik bankowy, kupiec, lekarz, urzędnik Banku Gospodarstwa Krajowego. Jeżeli tylko każdy z nich dołożył do jej kariery cegiełkę to można przestać się dziwić, że jej kariera trwała sporo ponad 40 lat. Podobnie było w przypadku Vittorii Tesi- Tramontini, jednej z najsłynniejszych primadonn I połowy XVIII wieku. Mówiono i pisano o niej, że bez umiaru przebierała w mężczyznach, a kiedy już się „wyszumiała”, ostatnie lata życia spędziła w wiedeńskim pałacyku księcia von Hildburg-Hausa.
Inaczej potoczyła się historia bajecznie bogatej Luisy Terrazzini, która będąc sławną, i mającą już sporo lat kobietą poślubiła zabójczo przystojnego i o wiele lat od niej młodszego Pietro Venotiego. Kiedy primadonna wycofała się ze sceny i przestała zarabiać wielkie pieniądze jej „czuły” małżonek pewnego dnia zniknął z całym majątkiem jakiego przez lata dorobiła się artystka.
Adam Czopek