Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Legendy Polskiej Wokalistyki

Mieczysław Wojnicki, amant polskiej operetki

Przez ponad pięćdziesiąt lat był niekwestionowanym amantem polskiej sceny operetkowej, następcą: Józefa Redo, Władysława Szczawińskiego, Eugeniusza Bodo, legendarnych warszawskich amantów operetkowych okresu międzywojennego. Najpierw z Beatą Artemską, później z Wandą Polańską następnie z Elżbietą Ryl-Górska tworzył duet, o którym pamięć przetrwała przez następne pół wieku. Był uosobieniem elegancji. Nikt tak jak On nie potrafił na scenie nosić fraka, peleryny i cylindra. Publiczność go wręcz uwielbiała, kobiety szczególnie. Czarował nie tylko postawą, ale przede wszystkim pięknie brzmiącym głosem o ciepłym brzmieniu, świetną dykcją i wyczuciem stylu prezentowanego dzieła oraz naturalną swobodą sceniczną. Lucyna Messal kiedy go poznała wyznała Żałuję bardzo, że urodziłam się tak dawno, a może ty urodziłeś się za późno…

Wanda Polańska i Mieczysław Polański, gwiazdy Operetki Warszawskiej

Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Mieczysław Jarca. Urodził się 18 września 1919 roku w Częstochowie. Był absolwent Gimnazjum im. R. Traugutta w Częstochowie, które ukończył w  1938 roku. Przed wojną zdążył rozpocząć studia na Wydziale Aktorskim PWST w Krakowie. Kontynuował je w Wilnie w  tajnym studio dramatycznym prowadzonym przez Mieczysława Szpakiewicza, prof. Stefana Srebrzystego i Tadeusza Szeligowskiego. Ukończyli je również, Hanna Skarżanka, Kazimierz Brusikiewicz, Igor Śmiałowski. Debiutował w roku 1944 w Wilnie w teatrze dramatyczno –muzycznym partią Villona w Królu włóczęgów R. Frimla. W tym samym teatrze grał także m.in. w Damach i huzarach (z Mieczysławą Ćwiklińską), Pigmalionie (z Ireną Eichlerówną), w Królowej przedmieścia (z Antonim Fertnerem), w Cyruliku sewilskim Beumarchais (z Ludwikiem Solskim). Można powiedzieć, że jak na początek miał wyborne towarzystwo najlepszych polskich aktorów, którzy w tym czasie działali w Wilnie.

W 1945 roku wraz z grupą aktorów wileńskich, w której znaleźli się  między innymi  Jerzy Duszyński i Igor Śmiałowski wyjechał w ramach repatriacji do Białegostoku, gdzie został zaangażowany do miejscowego teatru. Podczas pobytu w Wilnie uczył się w tamtejszym konserwatorium gry na skrzypcach. Jego walory głosowe dostrzegł prof. Adam Ludwig (ojciec aktorki Barbary Ludwiżanki) wówczas pedagog, a wcześniej wybitny śpiewak. Widział on w przyszłym amancie sceny operetkowej znakomitego odtwórcę partii Mozartowskich. Studia aktorskie ukończył Mieczysław Wojnicki konspiracyjnie. Początki swojej artystycznej działalności tak wspomina: „Myślałem, że zostanę aktorem. Co prawda w Wilnie uczęszczałem do konserwatorium, ale nie myślałem poważnie o śpiewaniu. Zupełnie przypadkowo otrzymałem telegram z Poznania od dyrektora tamtejszej Opery i 3 października 1946 roku zgłosiłem się na rozmowę. Rozmowa była krótka i treściwa: jutro jest próba Wesołej wdówki, a za kilka dni premiera. Wystąpiłem, publiczność przyjęła mnie życzliwie, recenzje otrzymałem pochlebne więc zostałem w zespole Opery Poznańskiej przez cztery lata.” Wyjaśnijmy, nie była to jeszcze rola Daniły, z której później słynął, ale partia Kamila de Rosillon. Dalsze partie Mieczysława Wojnickiego na poznańskiej scenie to Eisenstein w Zemście nietoperza, Hrabia Milan  w Winobraniu Nedbala oraz Dzidzi w Hrabinie i Damazy w Strasznym dworze Moniuszki. W Operze Poznańskiej pozostał do końca sezonu 1947/48. Znany publicysta poznański A. A. Łuczak wspomina: „Największą sensacją był Mieczysław Wojnicki, który dopiero co terminował na deskach opery. Przystojny, nienagannie zadbany. Swą galanterią i sposobem bycia rozdzierał serca ówczesnej młodzieży żeńskiej.” Lata 1949 i 1950 to krótkie epizody na łódzkiej scenie Teatru „Osa” i warszawskiego Teatru „Syrena”. Wreszcie trafia do stołecznego Teatru Nowego na Puławskiej, który później został przekształcony na scenę operetkową, z czasem przeniesioną do sali Romy na Nowogrodzką. Na scenie Operetki Warszawskiej stworzył szereg niezapomnianych kreacji, stając się niemal z marszu ulubieńcem publiczności znanym z niewymuszonej elegancji stroju i zachowania. Wzruszał i bawił między innymi w Nocy w Wenecji, Życiu paryskim, Cnotliwej Zuzannie, Pięknej Helenie, Zemście nietoperza, Baronie cygańskim, Orfeuszu w piekle, Studencie żebraku, Ptaszniku z Tyrolu, a przede wszystkim w Wesołej wdówce, postać Daniły była jego życiową rolą.

Hrabia Carnero w Baronie cygańskim, Teatr Muzyczny Roma 1995

  Miał w swym repertuarze około 50 partii operetkowych. Prasa po jego występach pisała: „…piękny tenor liryczny, zdolny aktor, a w dodatku elegancki…, czarujący artysta, ujmujący człowiek…, szampański humor, dobre warunki sceniczne i przyjemny głos nadają każdej scenie, w której się zjawia, pełnię dobrego nastroju prawdziwie wielkiej operetki.” Solistą Warszawskiej Operetki Mieczysław Wojnicki pozostał do 1976 roku. Z końcem lat 70-tych Mieczysław Wojnicki na wiele lat rozstał się z Warszawską Operetką. Powodem było niewłaściwe, a nawet zdaniem wielu artystów, szkodliwe dla operetki działanie jej ówczesnego kierownictwa. Swój jubileusz 40-lecia pracy artystycznej obchodził więc Wojnicki  w Lublinie, 9 czerwca 1984 roku, występując w galowym przedstawieniu widowiska operetkowego W pogoni za Wesołą wdówką. Nie zerwał jednak do końca więzów z Operetką Warszawską, współpracował z nią praktycznie do roku 1997. Operetka nie wypełniała jednak całego jego czasu, pozostawało go sporo na działalność piosenkarską. To przecież Wojnicki wylansował kilka wielkich przebojów, by przypomnieć: „Zakochani są wśród nas”, „Każdemu wolno kochać”, „Jabłuszko pełne snu”, „Kaczuszka i mak”, śpiewała je cała Polska. Bywał też częstym gościem popularnego programu radiowego „Podwieczorek przy mikrofonie”. Zagrał też w dwóch filmach: „Miasto nieujarzmione” (1950) jako żołnierz niemiecki oraz „Młodość Chopina” (1951), gdzie wcielił się w rolę porucznika Pisarzewskiego.

Mieczysław Wojnicki z Urszulą Sipińską i Margueritą Orwat podczas nagrania „Podwieczorku przy mikrofonie”

Wokalny i aktorski  talent Wojnickiego dostrzegli rozkochani w operetce Austriacy, gdzie wiele razy występował gościnnie. Widzieli w nim godnego spadkobiercę wielkich tradycji swoich amantów operetkowych. Teatry operetkowe Wiednia i Salzburga proponowały mu kontrakty. Uwielbiała go również Polonia Amerykańska. Artysta nie skorzystał jednak z tych propozycji. I mimo że wiele razy występował gościnnie za granicą (Europa, ZSRR, USA, Kanada, Australia), pozostawał wierny swej polskiej publiczności. Sympatia polskiej publiczności uskrzydlała mnie i dodawała sił – mówił.

27 stycznia 1990 roku właśnie na scenie Operetki Warszawskiej święcił swój jubileusz 45-lecia pracy artystycznej. W galowym przedstawieniu z tej okazji wystąpił w swej ulubionej partii Hrabiego Daniły w Wesołej wdówce Lehara. Partię tę śpiewał zresztą, w różnych inscenizacjach około 500 razy! Pojawił się na scenie jeszcze dziewięć lat później, by spotkać się z publicznością z okazji 55-lecia pracy i 80 urodzin. Zaskoczył wszystkich, kiedy z właściwym sobie wdziękiem zaśpiewał arię Daniły. Wypełniona do ostatniego miejsca sala zareagowała entuzjastycznie. Raz jeszcze publiczność dała dowód jak bardzo go kochała i owacją na stojąco żegnała swojego wieloletniego ulubieńca.  

Zmarł w Warszawie 13 stycznia 2007 roku. Ave Maria podczas pogrzebu, swojemu wieloletniemu koledze i partnerowi, zaśpiewała Elżbieta Ryl-Górska.

Adam Czopek