Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Kompozytorzy i ich dzieła Wagner

Pierścień Nibelunga – dzieło życia Ryszarda Wagnera cz.2 

Kompozytor określił, że akcja Ringu dzieje się: „zawsze i wszędzie”, przez co pojęcie czasu i przestrzeni staje się w tym dziele podstawowym problemem zmuszającym realizatorów do zawiłych spekulacji, a czasami nawet manipulacji z przenoszeniem akcji w rożne epoki i nadawania swoim wizjom ponadczasowych, ponadnarodowych i uniwersalnych wartości. Biedny kompozytor spoglądając z góry na to co wyrabia się z jego dziełami, pewnie czasami nie może uwierzyć, że powiedział to czego nie powiedział lub zobaczył to czego nie widział. Współczesne interpretacje i wizje sceniczne całej tetralogii stają się często wyrazistym odbiciem i wykładnią intelektualnych stresów i lęków oraz dążeń nas samych i naszych czasów. Jedno należy w tym miejscu podkreślić, Ring zwycięsko przetrwał różne teatralne mody oraz próby politycznych interpretacji, pozostając nadal dziełem wyjątkowym w historii sztuki. Gigantyczne dzieło Wagnera ma w sobie tyle potęgi, tyle czaru piękna, że wniknąć w to wszystko, co przerasta wartością swoją całe epoki historii muzyki możliwym byłoby chyba tylko w kilkutomowym dziele. Wystarczyć nam więc muszą zaledwie najzwięźlejsze zdania o muzyce Pierścienia. – napisał Zdzisław Jachimecki.

Wydaje się, że zdanie wielkiego angielskiego dramaturga Bernarda Shaw, który powiedział: Pierścień Nibelungów, ze wszystkimi swoimi bogami, olbrzymami i karłami. Z rusałkami, walkiriami, czapką – niewidką, czarodziejskim mieczem i pierścieniem oraz niezwykłym skarbem, jest dramatem naszych czasów, a nie sztuką z odległej baśniowej przeszłości. – nie straciło nic ze swojej aktualności. Dlatego też reżyserzy, poszukując najbardziej wymownej symboliki sytuują akcję swoich inscenizacji w dalekiej bajkowej przeszłość, naszej rzeczywistości, a bywa że w odległej przyszłości kosmicznej, a nawet w krajobrazie i czasie po nuklearnych i ekologicznych katastrofach.

Złoto Renu w MET 2009

Sądzę, że najpełniej o problemach jakie niesie każdorazowo nowa inscenizacja tetralogii, świadczą zdania dwóch znakomitych niemieckich reżyserów, prof. Götza Freidricha i Harrego Kupfera: Od prapremiery Pierścienia Nibelunga minęło już więcej niż sto lat, a my wciąż jeszcze nie przegryźliśmy się przez połowę problemów, jakie niesie to dzieło.– wyznał z pierwszy z panów. W pracy nad tym dziełem nigdy nie dojdzie się kresu. – powiedział drugi, w dyskusji na temat jego nowej inscenizacji Ringu w Bayreuth w 1988 roku.

Pierwsze inscenizacje cyklu Der Ring des Nibelungen odwoływały się w swoim scenicznym kształcie do wskazówek pozostawionych przez samego Ryszarda Wagnera, który starał się drobiazgowo ingerować w to, co działo się na scenie, zwracając szczególną uwagę na reżyserię ruchu. Jego partytury zawierają dokładne wskazówki reżyserskie (didaskalia). Po śmierci kompozytora strzegła ich bezwzględnie Cosima, uważająca się za „strażnika pieczęci” twórczości męża. Prapremierowa inscenizacja pełnej tetralogii była dziełem samego Ryszarda Wagnera, który wykonanie dekoracji, według projektów Josefa Hoffmanna, powierzył braciom Maxowi i Gottholdowi Brücknerom, kostiumy zaprojektował Carl Emil Doepler. Dyrygował Hans Richter. Odnotowano wówczas czas wykonania całego cyklu, który wyniósł czternaście i pół godziny. Pierwsze wykonanie Pierścienia stało się równocześnie wydarzeniem towarzyskim najwyższej rangi – wśród gości obok cesarza Niemiec Wilhelma I i cesarza Brazylii Pedro II znaleźli się między innymi Franciszek Liszt, Anton Bruckner, Camille Saint-Saëns, Piotr Czajkowski, Edward Grieg, Walter Damrosch, Lew Tołstoj oraz Fryderyk Nietzsche. Ten ostatni po obejrzeniu Ringu, totalnie nim rozczarowany przeszedł do grona przeciwników Wagnera. Głośny sukces prapremiery dzieła sprawił, że szybko zainteresowały się nim inne teatry. Trzeba było zaledwie kilku lat, by Ring, mimo ogromu problemów jakie stwarzała jego realizacja, zaczął pojawiać się na światowych scenach. Pierwszy raz, poza Bayreuth, wystawiono go w Monachium (1878), następnie w Wiedniu (1879), Hamburgu (1880), Berlinie (1881), Londynie (najpierw w maju 1882 w Her Majesty’s Theatre, później w Covent Garden (1892 i 1898), Nowym Jorku (najpierw w styczniu 1889 z Felicją Kaszowską w partii Wellgundy, drugi raz w 1899 z udziałem Jana i Edwarda Reszków), Pradze (1887) i Paryżu (1893). Sankt Petersburg prezentował Pierścień od 11 marca 1889, Moskwa od 10 kwietnia tego samego roku. W 1882 roku niemiecki baryton Angelo Neumann zorganizował słynny Wagnerowski Teatr Objazdowy, w repertuarze którego była pełna tetralogia. Pierwszym miastem na trasie rocznego tournee tego zespołu był Wrocław, później Gdańsk, Amsterdam, Rzym, Triest, Bolonia, Wenecja, Budapeszt. Teatr działał w okresie, od września 1882 do czerwca 1883 i dał około 150 przedstawień wszystkich części Pierścienia. Dyrygentem był Anton Seidl.

I akt Walkirii, ilustracja Martina Fillera z 1878 roku

Myślę, że warto też poświęcić kilka zdań Operze Leśnej w Sopocie, gdzie w latach 1922 – 1939 wystawiono niemal wszystkie dzieła Ryszarda Wagnera, w ramach Richard Wagner Festspiele. Pierwszym dziełem Wagnera jakie na tej scenie wystawiono był Zygfryd – premiera  30 lipca 1922. Dyrygował Hans Knappertsbusch. Reżyseria była dziełem Hermanna Merza. Dwa lata później zaprezentowano Walkirię W latach 1938 i 1939 w programie sopockiego festiwalu był pełny cykl Pierścienia Nibelunga. Wcześniej w 1931 roku prezentowano cykl bez Złota Renu.

Polska prapremiera miała miejsce na scenie Opery Lwowskiej w latach  1910 – 1911. Nigdy jednak nie wystawiono tam tego dzieła w zwartym cyklu, jak sobie życzył jego twórca. Poszczególne części miały swoje przedstawienia z kilkutygodniowymi przerwami: Złoto Renu 24 listopada 1910, Walkiria 10 grudnia 1910, Zygfryd 5 stycznia 1911, a Zmierzch bogów 26 lutego 1911. Prezentowano całą tetralogię w polskiej wersji językowej i tutaj istnieją spore rozbieżności czy wykorzystano przekład Teodora Mianowskiego czy Aleksandra Bandrowskiego. Spotkałem się też z opinią, że partię Zygmunda, Zygfryda i Loge śpiewał Bandrowski we własnym przekładzie.

Drugi raz całą tetralogię wystawiono w Polsce dopiero w latach 1988 – 1989 na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, co zawdzięczamy uporowi i umiejętności prowadzenia negocjacji przez Roberta Satanowskiego. Okazało się to wydarzeniem bez precedensu w powojennej historii naszego teatru operowego. Reżyserował August Everding – była to pierwsza realizacja tetralogii w artystycznym życiorysie tego znanego i szeroko cenionego w świecie reżysera, który dzieła Wagnera darzył szczególną miłością. Scenografię projektował równie znany Günther Schneider–Siemssen, kostiumy Andrzej Majewski. Dyrygował Robert Satanowski, który był zarazem inspiratorem tej realizacji. W zwartej formie wystawiono całą tetralogię  w Warszawie po raz pierwszy od 14 do 19 marca 1989 roku. Pamiętne kreacje stworzyli w tej realizacji sprowadzeni z zagranicy: Gutrun Volkert (Brunhilda), Franz Ferdynand Nentwig (Wotan), Manfred Jung (Alberich), Paul Crook (Mime), Arley Reece (Zygmund), Raisa Kotowa (Erda). Obok nich z pełnym sukcesem wystąpili polscy artyści: Barbara Zagórzanka (Zyglinda), Krystyna Szostek-Radkowa (Fricka), Ryszard Morka (Hunding i Fafner), Izabella Kłosińska (Freja), Zdzisława Donat (Leśny ptaszek). Po wieloletniej nieobecności na krajowych scenach zjechał do Warszawy Andrzej Saciuk, by na scenie Teatr Wielkiego wykreować obraz podstępnego Hagena.  

Zygfryd, Festiwal Wagnerowski w Bayreuth 1995, fot. W. Rauh

Nie oznacza to jednak, że do tego czasu stołeczny Teatr Wielki pomijał w swojej historii Pierścień Nibelunga. Najpierw, w 1903 roku, wystawiono Walkirię, z Heleną Zboińską–Ruszkowską w partii Brunhildy, Aleksandrem Bandrowskim w partii Zygmunda i Konradem Zawiłowskim jako Wotanem, dyrygował Vittorio Podesti. Na premierę kolejnej części przyszło czekać do premiery Zygfryda w 1925 roku. Trzy lata później wchodzi na warszawską scenę Zmierzch bogów. W obu przypadkach dyrygował Adam Dołżycki, reżyserował Adolf Popławski. Tak więc do realizacji całego cyklu zabrakło Złota Renu. Dla pełnego obrazu dziejów Ringu w Polsce należy jeszcze wspomnieć o gościnnych występach Opery Królewskiej ze Sztokholmu, która w styczniu 1978 roku zaprezentowała na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, całą tetralogię w reżyserii Folke Abeniusa i scenografii Jana Brazda. Dyrygował Berislav Klobucar. Nie powinno się też zapomnieć o Walkirii wystawionej na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi – premiera 10 marca 1984 roku. Reżyserował Wolfgang Weit, pierwszym powojennym Wotanem był Romuald Tesarowicz, Brunhildą – Hanna Rumowska-Machnikowska.

Piętnaście lat po Pierścieniu warszawskim jego realizację we wrocławskiej Hali Stulecia rozpoczęła Opera Wrocławska. Najpierw w październiku 2003 roku obejrzeliśmy Złoto Renu, równo rok później wchodzi na scenę Walkiria, a w czerwcu 2005 roku Zygfryd. Całość zamknął wystawiony w czerwcu 2006 roku Zmierzch bogów. Jesienią tego samego roku wystawiono Pierścień Nibelunga w zwartym cyklu. Twórcą wrocławskiej inscenizacji był prof. Hans – Peter Lehmann, który stworzył dynamiczne widowisko, w którym akcja wywiedziona została z pulsu muzyki. Wszystko co działo się na scenie miało swoje oparcie właśnie w muzycznej materii i rozgrywane było w prostych dekoracjach Waldemara Zawodzińskiego. Potężna metalowa półkolista konstrukcja i podzielona na dwa, czasami trzy poziomy scena towarzyszy całej akcji. To w tej przestrzeni mamy podwodny świat Cór Renu, podziemne królestwo Nibelungów, potężną Walhallę, siedzibę Wotana i bogów. Akcja wyznaczona przez nienawiść, chciwość, żądzę władzy i miłość toczy się dynamicznie i czytelnie. Kolejne obrazy, wspomagane znakomitą grą świateł i projekcji, konstruowane są z logiczną dbałością o każdy detal i klimat. Premiery wszystkich czterech części pod względem muzycznym przygotowała i prowadziła Ewa Michnik. Jednak zwartym cyklem prezentowanym we wrześniu 2006 roku, dyrygował Tomasz Szreder.

Zmierzch bogów, scena śmierci Zygfryda, Opera w Berlinie

Wracając na światowe sceny, wszędzie tam gdzie zrealizowano Ring każdorazowa jego prezentacja staje się teatralnym świętem, zarazem dowodem siły twórczej zespołu, który to realizuje. Wśród wielu premier jakie w ostatnich kilkudziesięciu latach zrealizowano kilka przeszło do historii. Jak choćby pierwsza powojenna sensacyjna inscenizacja Wielanda Wagnera z 1951 roku wystawiona na scenie Festspielhausu w Bayreuth, czy ta Herberta von Karajana z 1960 roku realizowana w Wiener Staatsoper. Długo – i dużo – mówiło się o zrealizowanej na scenie Deutsche Oper w Berlinie inscenizacji Götza Friedricha (1989) umieszczonej w tunelu czasu, w którym przeplatają się lata i epoki. Rok wcześniej w Bayreuth zachwycano się katastroficznym Pierścieniem Harry’ego Kupfera. Krok do tyłu, w sensie inscenizacyjnym, robi w 1988 roku Otto Schenk realizując w Metropolitan Opera w Nowym Jorku swoją wizję cyklu w dawnym stylu. Pierwszy cykl przedstawień inscenizacji Patrice’a Chéreau wystawiony w 1976 roku w stulecie Festiwalu, najpierw wzbudził ostre i głośne protesty niezadowolonej publiczności, ale przedstawienia tego cyklu w kolejnych latach przyjmowano już z pełnym aplauzem. W podobny sposób przyjmowano inscenizację Roberta Lepage w MET z 2012 roku.

Adam Czopek

  W odstępach 7 – 10 dni zapraszam na omówienie kolejnych ogniw Pierścienia.