Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Kompozytorzy i ich dzieła Wagner

Rienzi, wreszcie sukces na miarę talentu

Na szczęście pierwsze nieudane próby wprowadzenia skomponowanych oper na scenę nie zniechęciły młodego kompozytora, który nadal głęboko wierzył w swój talent i był przekonany, że skomponowane przez niego dzieła znajdą się w końcu w teatralnym repertuarze. Przeczucie go nie myliło! Po dwóch nieudanych próbach przyszedł wreszcie głośny sukces! Była nim premiera Rienziego w Dreźnie na scenie Königliches Sächisches Hoftheater. Ale zacznijmy od początku. W 1837 roku, kiedy wpada mu w ręce romantyczna powieść Rienzi, or The Last of the Tribunes angielskiego pisarza Eduarda Bulwer-Lyttona, Wagner popada kolejny raz w podniecenie twórcze. Wiedział, że chcąc nareszcie odnieść upragniony sukces i zdobyć sławę musi spróbować swoich sił już nie w operze fantastycznej czy komicznej, lecz w wielkiej historycznej operze tragicznej, do wykonania której: nadawałyby się tylko najpotężniejsze środki. Na początku sierpnia 1838 roku w Rydze powstaje libretto Cola Rienzi, der letzte der Tribunen, jego autorem jest kompozytor. Również w tym mieście powstały, wiosną 1839 roku, dwa pierwsze akty partytury. III akt skomponował we Francji w Boulogne–sur-mer, pozostałe dwa w Paryżu w listopadzie 1840 roku. 19 listopada 1840 roku praca nad partyturą dobiegła końca.

Projekt scenografii do Rienziego z archiwum Ricordiego (1842), ze zbiorów autora

Od początku nadaję projektowi tej opery taką skalę, aby nie można było wystawić jej w małym teatrze. Poza tym bogaty materiał dzieła nie dopuszczał innej możliwości, i moim postępowaniem mniej kierował zamiar, ile raczej konieczność. – napisał Wagner w Autobiografische Skizze. Miałem przed sobą wielką operę z całą jej wspaniałością sceniczną i muzyczną, w której wielką rolę odgrywają: bogactwo efektów, patos muzyki i dramaturgia wielkich scen zbiorowych. Moją ambicją artystyczną nie było proste naśladownictwo, lecz przewyższenie  osiągnięć francuskiej grand opera poprzez pozbawioną wszelkich ograniczeń wystawność w środkach artystycznych – wspominał po latach kompozytor. Rienzi skonstruowany i skomponowany został według najlepszych wzorów niemieckiej opery romantycznej i francuskiej grand opera. Nie brakuje w niej nieodzownych wielkich arii, duetów i tercetów, rozbudowanej sceny baletowej. Jak każe tradycja są potężne sceny zbiorowe w wielkich finałach poszczególnych aktów, którym towarzyszy muzyka pełna burzliwych emocji. Nie zamierzałem pisać tu duetów i tercetów, ale znalazły się one same przez się, gdyż widziałem mój temat właśnie przez pryzmat opery. Nie szukałem w treści żadnego pretekstu do baletu, ale oczyma kompozytora operowego zobaczyłem w niej samą przez się zabawę, jaką Rienzi musiał urządzić ludowi, ażeby w niej pokazać dramatyczną scenę z historii starożytnej. – tłumaczył się Wagner w Mitteilung an meine Freunde.

Wybór trybuna przez lud Rzymu, święto pokoju, rytuał ułaskawiania, przysięga na kodeks, scena bitwy, przemarsz wojsk, wielka modlitwa, przysięga zemsty, wreszcie tryumfalny pochód – to najistotniejsze, utrzymane w tonacji durowej, sceny z pierwszych trzech aktów. Akt czwarty rozpoczyna się i kończy w tonacji molowej. Z kolei pierwsze dwie sceny z piątego aktu: modlitwa Rienziego (Allmächt’ger Vater) i duet rodzeństwa (Verläßt die Kirche mich) mają tonację molową. Podobnie jak trzecia – na Kapitolu – będąca wprowadzeniem do ostatniej tragicznej sceny zawalenia się płonącej wieży grzebiącej pod gruzami głównych bohaterów Rienziego, Adriana i Irenę, utrzymanej w tonacji g – moll  Szczególnie piękne są  rozbudowane finały I aktu – poprzedzona arią Rienziego Die Freiheit Roms sei das Gesetz scena składania przez lud Rzymu przysięgi: Wir schwören dir, so gross und frei oraz drugiego- scena, w której lud domaga się śmierci dla pochwyconych spiskowców: Rienzi Auf! Schützt den Tribun!

Joseph Tichatschek w roli Rienziego podczas prapremiery w Dreźnie w 1842

Mimo że w muzyce Rienziego bez trudu znajdujemy wpływy Belliniego, a większa jej część robi wrażenie reminiscencji z dawnych wielkich oper historycznych: Webera (Euryanthe,) Aubera (Niema z Portici), Spontiniego (Westalka), Rossiniego (Wilhelm Tell) orazMeyerbeera (Robert Diabeł), to jednak muzyka ma wiele oryginalnych i charakterystycznych pomysłów w zakresie brzmienia i melodyki oraz bogactwa instrumentalnego. Ponadto również kolorytu i linii wokalnej. Zdzisław Jachimecki napisał: „Rienzi” mimo stron słabych stanowi w rozwoju Wagnera próg jego indywidualności i dlatego w historii muzyki dramatycznej jest przedsionkiem nowej, najwspanialszej epoki.”

 Muzyka wykorzystująca pełnię brzmieniowych kulminacji płynie wartkim, szerokim strumieniem. Bogata instrumentacja wykazuje podobieństwo do tej stosowanej przez Halévy’ego i Meyerbeera. Można się w niej też doszukać fascynacji, jaką miał Wagner dla muzyki Hektora Berlioza. Jednak złośliwcy, tych jak się okazuje nigdzie nie brakuje, opisują Rienziego jako: „maszynę do produkcji marszów i bitew, proklamacji i celebracji perypetii i konfrontacji, przekleństw i błogosławieństw. To opera publicznych wieców i zbiorowych obrządków. – (cytat z „Tysiąc i jedna opera” Piotra Kamińskiego). Tutaj również, jak w poprzednich dziełach, można odnaleźć motywy, które bez zmian lub z niewielkimi modyfikacjami pojawią się w późniejszych dziełach Wagnera. Już w pięknej, pełnej rozmachu uwerturze (typowe potpourri) pojawia się charakterystyczny motyw wiolonczel i kontrabasów, który po latach odezwie się w Parsifalu w motywie dzwonów na Monsalvacie. Podobnie jak modlitwa Rienziego z V aktu. Po latach motyw miłości między siostrą i bratem pojawi się w Walkirii. Mistrzowskie opracowania monumentalnych scen chóralnych znajdą swoje odpowiedniki w Tannhäuserze i Lohengrinie. Rienzi jest jednym szczeblem wyżej wiodącym Wagnera do świątyni sztuki. – napisał Lesław Jaworski. Z tych też względów tytułowy bohater Cola Rienzi (postać historycznie autentyczna) uchodzi za pierwszego w pełni wagnerowskiego bohatera, który przetrwał do dzisiaj. Partia ta otwiera galerię wagnerowskich postaci, wymagających od wykonawców nie tylko wspaniałego głosu tenorowego, o wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu, ale również żelaznej kondycji. Wykonawca partii papieskiego notariusza musi się zmierzyć z ogromem patosu, w jaki wyposażył tę postać Wagner, nie żałując mu przy tym wymagających potężnego głosu arii i scen.

Rienzi, karta pocztowa z obrazem Ferinanda Leeke, ze zbiorów autora

 Pierwotnie zamierzał Wagner podjąć starania o wystawienie Rienziego w Paryżu, dokonał nawet przekładu libretta. Niestety, mimo wstawiennictwa Meyerbeera,  nic z tego nie wyszło więc Wagner zaproponował swoją najnowszą operę Operze Królewskiej w Dreźnie. Tym razem szybko doczekał się pozytywnej odpowiedzi od hrabiego Freiherr von Lüttichau, dyrektora generalnego przygotowywanego do otwarcia nowego gmachu opery królewskiej w Dreźnie, zaprojektowanego przez Gottfrieda Sempera. Przez chwilę mówiło się nawet o tym, że Rienzi będzie pierwszym dziełem, jakie w tym gmachu zostanie wystawione. Ostatecznie jednak zmieniono decyzję i 13 kwietnia 1841 roku działalność gmachu Sempera zainaugurowała premiera Euryanthe Webera. Decyzję o wystawieniu Rienziego w Dreźnie otrzymał Wagner 29 czerwca 1841 roku.

Z początkiem 1842 roku rozpoczynają się przygotowania do prapremiery, od kwietnia prowadzi je osobiście kompozytor. Wreszcie 20 października 1842 roku odbywa się prapremiera. Jej przyjęcie jest więcej niż entuzjastyczne! Publiczność jest zachwycona konstrukcyjnym rozmachem opery, wspaniałą muzyką i mistrzowsko rozpisanymi partiami wokalnymi solistów oraz chóru. Co prawda – jak już zaznaczyłem –  można się jeszcze w tej partyturze doszukać wpływów Meyerbeera, Spontiniego oraz Halévy’ego. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo już w tym dziele wyraźnie dowodzi Wagner swojego indywidualnego stylu w muzyce oraz znakomitego wyczucia dramaturgii sceny. Mimo że przedstawienie trwało ponad sześć godzin, to gromkimi brawami przyjęto kreacje cenionego tenora Josepha Tichatscheka – Rienzi oraz sławnej Wilhelminy Schröder – Devrient, która śpiewała napisaną na mezzosopran męską partię Adriano, syna Steffano Colonny. Pozostałe partie śpiewali: Henrtietta Wüst – Irena, Michael Wächter – Orsini, Wilhelm Dettmer – Colonna. Dyrygował Carl Gottlieb Reissigner.

Rienzi ,Lipsk 2007, Stefan Winke jako Rienzi

Całe miasto ogarnęło wielkie poruszenie. Cztery razy wywoływano mnie na scenę. Bilety są wykupione już na trzecie przedstawienie. Inscenizacja była porywająco piękna – Tichatschek i Devrient  – wszystko, wszystko tak doskonałe jak nigdy. Tryumf! Triumf! – donosił Wagner z Drezna w liście do swojej siostry Cecylii i jej męża, którzy w tym czasie przebywali w Paryżu. Sukces Rienziego sprawił, że 2 lutego 1843 roku otrzymał Wagner stanowisko kapelmistrza Opery w Dreźnie.

Dzisiaj Rienzi nadal utrzymuje się w repertuarze, szczególnie w niemieckim obszarze językowym. Z racji trudności, jakie stawia realizatorom wystawia się go jednak rzadko i z wieloma skrótami. Tych zresztą dokonał już sam Wagner podczas przygotowań kolejnej inscenizacji, która była krótsza od prapremierowej o trzy kwadranse. Warto też odnotować fakt wystawiania Rienziego przez dwa wieczory; pierwszego grano Wielkość Rienziego, drugiego Upadek Rienziego. Jednak ostateczną formę przedstawień przełomu XIX i XX wieku ustalili Cosima Wagner i Julius Kniese. Oryginalna wersja pierwszej partytury zaginęła podczas bombardowania Drezna w 1945 roku. Podobny los spotkał rękopis przechowywany w Berlinie. Tak więc wszystkie inscenizacje realizowane po 1945 roku są rekonstrukcjami opartymi na partyturach, w których kompozytor dokonywał popremierowych przeróbek i skrótów, co miało miejsce w 1844 i 1847 roku. Krytyczne wydanie partytury opublikowano w zbiorze dzieł zebranych Wagnera w latach 1974-1977

Polska premiera tego dzieła miała miejsce w Operze Lwowskiej w 1898 roku w polskiej wersji językowej. Libretto tłumaczył Aleksander Bandrowski, który był pierwszym i bodaj jedynym polskim wykonawcą partii tytułowej. Więcej Rienziego na polskich scenach nie wystawiono. A jednak w ostatnich latach prezentowano to dzieło dość często i to nie tylko w niemieckim obszarze językowym. Wystarczy wspomnieć głośne inscenizacje w Nationaltheater w Monachium, Komische Oper w Berlinie, Wiener Staatsoper (1997), Deutsche Oper w Berlinie (2010) oraz Gran Teatre del Liceu w Barcelonie, gdzie Rienzi pojawił się dwukrotnie, najpierw w 1951, następnie w 2001 roku. W 1982 roku wystawiono Rienziego w Ostravie, reżyserował Miloslav Nekvasil, dyrygował Ivan Pařik. 2002 roku miała miejsce głośna premiera w Lipsku, rodzinnym mieście kompozytora.

Program koncertowego wykonania Rienziego w Barcelonie w 2001 roku

W sezonie 2012/13 wystawiono operę po raz pierwszy w Teatro dell’Opera di Roma, reżyseria Hugo de Ana. Rok wcześniej podziwiano Rienziego w Theatre du Capitole in Toulouse – premiera 3 listopada 2012. Czyżby jednak renesans popularności? Wracając do początków scenicznej historii wypada wspomnieć, że jedną pierwszych zagranicznych scen, gdzie pojawiło się to dzieło po drezdeńskiej prapremierze był Teatr Liryczny w Paryżu (a jednak!!!), w którym wystawiono Rienziego w 1869 roku. Pięć lat później – marzec 1874, opera pojawiła się w Teatro La Fenice w Wenecji, partię Adriano śpiewała w tej inscenizacji polska śpiewaczka Wanda Miller-Czechowska. W Nowym Jorku najpierw Rienzi trafił na scenę Academy of Music – premiera 4 marca 1878, w Metropolitan Opera wystawiono Rienziego w lutym 1886 roku. W Sztokholmie pojawił się w 1904 roku, a w Londynie na scenie Her Majesty’s Theatre – 27 stycznia 1879. W tym samym roku wystawiono Rienziego w Petersburgu. La Scala w Mediolanie pokazała go dopiero w 1964 roku. W tym samym roku pokazano Rienziego w Teatro Regio w Turynie, gdzie pierwszy raz wystawiono go już w 1882 roku. Na scenie Narodnego Divadla w Pradze pojawiło się to dzieło równie późno, bo w kwietniu 1991 roku. Co nie oznacza jednak, że Praga nie miała okazji wcześniej poznać Rienziego, wystawiono go już bowiem w 1859 roku w Novoměstském Divadle. Warto też przypomnieć, że to dzieło było pierwszą operą Wagnera jaką wystawiono w Hiszpanii – Madryt 1876 roku.

Na koniec ciekawostka, żadne z pierwszych dzieł (Die Feen, Das Liebesverbot, Rienzi) Ryszarda Wagnera nie trafiło – jak dotychczas – na scenę Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth.

Adam Czopek