Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Opera królową sztuk

Śmierć na 100 sposobów

Sztylet, trucizna, samobójstwo, miecz kata, gilotyna czy szafot, to niemal operowa codzienność. Libreciści wręcz prześcigają się w pomysłach jak w najbardziej efektowny, a zarazem okrutny sposób uśmiercić swoich bohaterów. Ginie prawie połowa bohaterów oper Verdiego, większość w operach i dramatach Wagnera. Wyjątkowy talent w tym względzie okazali Puccini oraz Donizetti i ich libreciści. Nawet nasz Moniuszko uległ tej modzie w Halce i Parii.  Natomiast rzadko giną bohaterowie oper Belliniego, Rossiniego, Mozarta i Dvořáka.

Maria Callas jako tytułowa Butterfly

Rachela z Żydówki Halévy’ego ginie ugotowana we wrzącym oleju. Tytułowa Norma z opery Belliniego wstępuje na stos trzymając za rękę ukochanego Polliona. Na stosie ginie też ksiądz Urban Grandier w Diabłach z Loudun Krzysztofa Pendereckiego.  Halka Moniuszki i Tosca Pucciniego popełniają samobójstwo skacząc do rzeki – Halka z nadbrzeżnej skarpy, Tosca z murów zamku Świętego Anioła. Krucha i delikatna, jak chińska porcelana, Cho-Cho-San z Madame Butterfly Pucciniego popełnia harakiri. Edgar w Łucji z Lammemoor przebija się sztyletem na grobie ukochanej, Otello dusi Desdemonę, Aidę i Radamesa zamurują żywcem w grobowcu, a Carmen ginie od sztyletu zrozpaczonego Don Josego. Izolda, bohaterka dramatu Wagnera, umiera w miłosnej ekstazie. Od zdradzieckiego sztyletu ginie Riccardo, główny bohater Balu maskowego Verdiego. Zbiorowa egzekucja czeka wszystkie zakonnice w Dialogach karmelitanek Poulenca. Jest jeszcze grupa umierających naturalnie, albo z wyczerpania, albo z powodu choroby, najczęściej gruźlicy; tak jak Violetta w Traviacie Verdiego czy Mimi w Cyganerii Pucciniego. Ginie też Salome, szalona bohaterka opery Ryszarda Straussa, zmiażdżona tarczami rycerzy Heroda.

Maria Fołtyn w roli Tosci, Hawana 1971

Można by tak  jeszcze długo wymieniać, bo rzadko kiedy w operze seria czy dramacie muzycznym główni bohaterowie uchodzą z życiem. Najczęściej odnosi się wrażenie jakby sprzęgły się wszystkie złe moce, by po kolei uśmiercać operowych bohaterów. W Tosce giną wszyscy bohaterowie, dlatego tę operę określa się mianem operowego kryminału. Całą sytuację prowadzącą do tragicznego finału wykorzystują libreciści i kompozytorzy pisząc i komponując wielkie arie albo duety, które na długo zapadają w pamięci widzów. Jednym z najpiękniejszych momentów w Aidzie Verdiego jest duet głównych bohaterów oczekujących na śmierć – O terra addio (Żegnaj ziemio) śpiewają zamurowani w grobowcu Aida i Radames. Łzę współczucia często widzi się po przedstawieniu kończącym się naturalną śmiercią głównej bohaterki, tak jak w przypadku Traviaty kiedy Violetta oddaje ostatnie tchnienie w ramionach dopiero co  odzyskanego Alfreda, z którym śpiewa wzruszający duet Parigi, o cara. Mimi w Cyganerii odchodzi cichutko spokojnie jakby zasypiała, ale rozpacz Rudolfa i jego dramatyczne Mimi… wywołują „gęsią skórkę” i łzę współczucia. Z podobną reakcją spotykamy się w finałowej scenie Madame Butterfly, kiedy tytułowa bohaterka przed wbiciem w brzuch rodowego sztyletu, wygłasza starą maksymę wyrytą na klindze – Niechaj z honorem umiera ten, komu los nie pozwolił żyć z honorem.

O krok dalej poszedł Verdi w finale Otella. Najpierw pełna złych przeczuć Desdemona śpiewa starą smutną Pieśń o wierzbie, a po niej przechodzi do wspaniałej modlitwy Ave Maria. Ottelo po dokonaniu zbrodni na żonie śpiewa pełen dramatycznych tonów monolog Niun mi tema, po którym przebija się sztyletem. Przed wyjątkowo trudnym zadaniem postawił Wagner wykonawczynię partii Izoldy, która powinna nasycić swoją kreację wszelkimi odcieniami dramatyzmu. Umierając w miłosnej ekstazie – Mild und leise układa się powoli przy boku ukochanego Tristana, a jej głos powinien w tym momencie nabierać wręcz nierealnego brzmienia. Wcale nie mniejsze wymagania postawił Donizetti swojej Łucji, która najpierw musi pozbawić życia niekochanego męża, do zaślubienia którego ją zmuszono, a po tym, już jako obłąkana, zaśpiewać jedną z najtrudniejszych arii koloraturowych – Il dolce suono. Niejako w odpowiedzi Edgar na wieść o śmierci ukochanej śpiewa swoją finalną arię – Tombe degl’ avi miei i przebija się sztyletem.

Natalia Stokowacka jako Łucja, Opera Śląska w Bytomiu 1960

Czyż można sobie wyobrazić Halkę bez ostatniej sceny i pełnej dramatycznych tonów cavatiny O mój maleńki. Jontek chcąc uleczyć Halkę z beznadziejnej miłości do Janusza ukazuje jej przez otwarte drzwi kościoła scenę jego ślubu z Zofią. Efekt jest zaskakujący Halka najpierw chce podpalić kościół, po chwili jednak odrzuca płonącą żagiew. Ona sama odejdzie z tego świata, jej samobójczy skok kończy akcję opery. Gdyby w podobny sposób podejść do Tosci należałoby  napisać o przebiegłym i bezwzględnym baronie Scarpii, prefekcie rzymskiej policji, który jest gotowy zrobić każde świństwo byleby tylko zdobyć choć na chwilę względy Tosci, rzymskiej śpiewaczki zakochanej z wzajemnością w Mario Cavaradossim. Udręczona przez Scarpię do granic ludzkiej możliwości Tosca śpiewa swoją piękną arię Vissi d’arte, vissi d’amore  po czym wbija w jego pierś sztylet, który wypatrzyła na stole. Przekonana, że w ten sposób uratowała ukochanego biegnie do zamku Świętego Anioła, gdzie ma się odbyć pozorowana egzekucja. Niestety, ta okazuje się prawdziwą! Tosca  ścigana za zabójstwo Scarpi rozdzierająco krzyczy – Scarpio wzywam cię na boski sąd i skacze z murów zamku.

I chociaż zaprezentowałem Państwu tylko czubek góry lodowej w tym temacie, to  sądzę że wystarczy tych okropności. Jest przecież spora ilość oper pogodnych, gdzie nikt nikogo nie truje, nie skazuje na szafot, a na scenie panuje radość i humor. Dla przykładu polecam pogodne w każdej minucie opery Cyrulika sewilskiego albo Kopciuszka Rossiniego, Falstaffa Verdiego, albo Wesele Figara Mozarta. Nikt nie ginie, wszyscy się cieszą dobrym zdrowiem i życiem w pogodnym finale. Jak jeszcze dołożymy do tego Napój miłosny i Don Pasquale Donizettiego albo Straszny dwór Moniuszki, to szybko się przekonamy, że świat nie jest taki zły i ponury, a z opery możemy też wychodzić uśmiechnięci i zadowoleni nucąc pod nosem łatwo wpadające w ucho melodie.

                                                                                             Adam Czopek