Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Aktualności

Świętokrzyskie primadonny cz. I

Świętokrzyskie primadonny cz. I

Wśród wielu artystów jakie dał światu świętokrzyski region jest wcale niemała grupa sławnych śpiewaczek, które zdobywały, i zdobywają nadal, uznanie na najbardziej prestiżowych scenach świata. Niestety, dzisiaj mało kto o nich pamięta, a przecież nazwiska, Teodozji Friderici – Jakowickiej czy Aleksandry  Stromfeld – Klamrzyńskiej – Szumińskiej zdobiły afisze najbardziej prestiżowych teatrów operowych. Kariera pierwszej to druga połowa XIX wieku, drugą oklaskiwano  na przełomie XIX i XX wieku. Na dodatek bogate w artystyczne dokonania życiorysy obu pań wiążą się ze sobą. Historia pozostałych śpiewaczek to już powojenne dzieje teatru operowego, rozpoczynają ją pochodząca z Buska Zdroju Krystyna Jamroz i Irena Lubomirska oraz urodzona w Małogoszczy Natalia Stokowacka, i pochodząca z Suchedniowa Halina Łukomska oraz Julia Mechówna z Końskich. Po nich wchodzą na sceny: Joanna Woś, Roma Owsińka, Magdalena Idzik, Aleksandra Zamojska i Renata Drozd, wszystkie są absolwentkami Szkoły Muzycznej II st. im. Ludomira Różyckiego w Kielcach. Ze świętokrzyskim regionem związane jest też nazwisko Lidii Skowron, pierwszej Halki na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi – 17 stycznia 1967 roku.   

Lidia Skowron jako Halka w przedstawieniu inaugurującym T.W. w Łodzi w 1967r. fot. ze zbiorów autora

                                 Teodozja Friderici – Jakowicka, czyli z Kielc do La Scali                      

Urodzona 18 czerwca 1835 roku w Kielcach na przedmieściu Staro-Warszawskim w domu zwanym „Ulmanówka” Teodozja Fryderycy córka stacjonującego w mieście pułkownika wojsk polskich Feliksa Fryderycego i Gabrieli z Zuchowskich, edukację muzyczną rozpoczęła w Warszawskim Instytucie Muzycznym. Gry na fortepianie uczyła się Dobrzyńskiego, śpiewu najpierw u Kornelii Quatrini, potem u Juliana Dobrskiego, pierwszego Jontka w podczas warszawskiej premiery Halki. Później studiowała jeszcze w Mediolanie i Paryżu. Debiutowała 21 marca 1865 roku na scenie Opery Warszawskiej, pierwszą partią jaką zaśpiewała była Anima w Lunatyczce Belliniego, kilka dni później pojawiała się na scenie w partii Elwiry w Ernanim Verdiego. I proszę sobie wyobrazić, publiczność oba występy przyjęła owacyjnie, a dyrekcja teatru … odmówiła młodej artystce angażu tłumacząc się, że … ma dość sopranów. Co robi w tej sytuacji śpiewaczka, po prostu wyjeżdża do Włoch gdzie kontynuuje naukę śpiewu u słynnego Lampertiego i rozpoczyna karierę na scenach Bolonii i Wenecji, gdzie występuje już jako Friderici – Jakowicka. Kreacje jakie tworzy cieszą się coraz większym uznaniem, a dyrektorzy teatrów zabiegają o jej występy. Szybko staje się niedościgłą tytułową Łucją w operze Donizettiego, Violettą w Traviacie, Rachelą w Żydówce, z równym powodzeniem śpiewała partię Aidy i Normy. W sumie miała w repertuarze ponad 40 partii sopranowych. Trasa jej występów przyprawia o zawrót głowy, podziwiano ją w: Mediolanie, Palermo, Madrycie, Lizbonie, Barcelonie, Walencji, Petersburgu, Moskwie, Odessie, a później Nowym Jorku i Hawanie. Wystąpiła też w Bukareszcie na specjalne zaproszenie królowej Rumunii. Krytycy zgodnym chórem pisali, że „ma głos mocny i wyrobiony z silnym odcieniem dramatycznym.” Oczywiście przez te wszystkie lata kiedy robiła międzynarodową karierę nie zapominała o polskich teatrach.

Teodozja Friderici – Jakowicka, fot. że zbiorów autora

Gościnnie występowała w Operze Warszawskiej pierwszy raz zaproszono ją już w 1868 roku, a w 1876 roku podziwiano ją w partii tytułowej Halki w operze Moniuszki. Kilka razy wystąpiła w Operze Lwowskiej i Poznańskiej. W październiku 1878 roku zaśpiewała w Warszawie partię tytułowej Aidy w operze Verdiego w polskim przekładzie, co „uczyniła bez próby orkiestrowe czym wprawiła w zdumienie nie tylko partnerów na scenie, ale również muzyków w orkiestrze.” W tym samym roku w Teatrze Lardellego w Hotelu Europejskim, dała recital w rodzinnych Kielcach, o których nie zapominała. We wrześniu 1882 roku pojawiła się ponownie tym razem wystąpiła dwukrotnie tym razem w kieleckim Teatrze Ludwika. Młody Stefan Żeromski zachwycony koncertem napisał w swoim dzienniku: „Cześć ci, cześć Polko! Z całego serca składam u stóp z tymi bukietami uznania, co się do nóg twych sypały. Cześć Ci mistrzyni.” Ostatni jej występ – Alicja w Robercie Diable Meyerbeera miał miejsce 18 września 1885 roku na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie. Po zakończeniu kariery rozpoczęła działalność pedagogiczną, najpierw była nauczycielką śpiewu w szkole przy Warszawskich Teatrach Rządowych, później udzielała lekcji prywatnych. Jedną z jej uczennic była Aleksandra Klamrzyńska, druga primadonna związana z Kielcami. Friderici – Jakowicka zmarła 4 listopada 1889 roku w Warszawie, pochowano ją na Powązkach

                          Aleksandra  Stromfeld – Klamrzyńska, piękna dama o słowiczym głosie   

Ta znakomita artystka nie urodziła się co prawda w Kielcach, ale w tym mieście osiadła po zakończeniu bogatej międzynarodowej kariery. Tutaj od 1919 roku prowadziła prywatne lekcje śpiewu, tutaj też zmarła 31 marca 1946 roku. Została pochowana na Cmentarzu Starym. Jako śpiewaczka była uczennicą Tytusa Mikulskiego w Warszawskim Instytucie Muzycznym oraz Lampertiego w Mediolanie i D. Artôt w Paryżu. Szlifowała też wokalną formę pod okiem wspomnianej już wyżej Fiderici – Jakowickiej, później również u sławnego rodaka Jana Reszke w Paryżu. Karierę rozpoczęła 16 listopada 1881 roku występując na koncercie w Warszawie pod nazwiskiem Klamrzyńska. Jej prawdziwy debiut sceniczny miał miejsce 8 lutego 1883 roku na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, a pierwszą jej partią była Helenka w Duchu wojewody Ludwika Grossmana. Debiut był na tyle udany, że przyjęto ją do zespołu opery, co w tym okresie raczej nie było regułą.

fot. ze zbiorów autora

Po dwóch latach opuściła Warszawę już jako Stromfeld – Klamrzyńska (w 1884 roku wyszła za mąż za aktora Czesława Stromfelda, który uczył ją gry scenicznej) i przyjęła propozycję Opery w Petersburgu gdzie zaproponowano jej stanowisko primadonny. To stało się początkiem jej międzynarodowej kariery, którą robiła w iście ekspresowym tempie. Już rok  później poznała ją Moskwa, następnie publiczność mediolańskiego Teatro dal Verme, londyńskiej Covent Gaden, Teatro San Carlo w Neapolu oraz Teatro Real w Madrycie. Potrzebowała zaledwie pięciu lat by stanąć na scenach najbardziej prestiżowych scen Europy. Czasami, choć rzadko, występowała gościnnie w Warszawie i Lwowie. W recenzjach podkreślano, że ma „ głos świeży, dźwięczny o rozległej skali i ujmującą powierzchowność.” albo „słowiczy głos, technika doprowadzona do wyżyn prawdziwego artyzmu i wdzięk całej postaci.” Uważano ją za jedną z najwybitniejszych śpiewaczek swoich czasów. 19 maja 1893 roku, była partnerką sławnych braci Reszków podczas ich gościnnych występów w Operze Warszawskiej, śpiewała Julię, Jan Reszke – Romea, a Edward – Ojca Laurentego w Romeo i Julii. „Jakże byłoby pożądanem, aby pogłoski o gościnnych występach p-ni Stromfeld-Klamrzyńskiej w sezonie zimowym sprawdziły się! Byłaby to prawdziwa biesiada artystyczna dla naszego miasta, i pozwoliłaby nam zakończyć dzisiejszy artykuł miłem słowem: „do widzenia.” – napisał po tym występie warszawski sprawozdawca.

Była typowym sopranem liryczno – koloraturowym, trzon jej rozbudowanego repertuaru stanowiły partie: Julii w Romeo i Julii oraz Małgorzaty w Fauście Gounoda, Rozyny w Cyruliku sewilskim Rossiniego, Neddy w Pajacach Leoncavallo, Adiny w Napoju miłosnym i Łucji w Łucji z Lammermoor Donizettiego. Miała w repertuarze imponującą liczbę 60 partii, a osiągnięcia stawiają ją w rzędzie najwybitniejszych śpiewaków tamtych lat z Adeliną Patti i Marceliną Sembrich – Kochańską na czele. „Artystka piękny swój materyał, podatny do koloratury, wyrobiła znakomicie; jej gama jest równa i prawidłowa, jej tryle niezwykłe, jej nuty wysokie pewne i bez zarzutu. Widocznem jest staranie o to, aby być uzbrojoną od stóp do głów, i nie mieć pięty Achillesa; siła głosu w ustępach dramatyczniejszych jest zupełnie wystarczającą, i emisya nut, wysokich zwłaszcza, w kierunku tej  potrzeby, wybornie wypracowana. Obok gry nadzwyczaj starannej i inteligentnej, uczucie, jak o tern przekonaliśmy się z roli Grildy w „Rigolecie,” objawia się bardzo szczerze, słowem w artystycznej  całości nie brak żadnego szczegółu, żadnego warunku powodzenia Na żadnem zaniedbaniu tego talentu schwycić nie można; a że przytem wrodzone zalety są  niepospolite, łatwo zrozumieć rezultat i  świetną, w krótkim lat przeciągu wyrobioną karyerę.” – donosiło warszawskie „Echo Teatralne, Muzyczne i Artystyczne” wydawane przez Aleksandra Rajchmana.

                                             Krystyna Jamroz, Dama polskiej opery

Natura obdarowała ją silnym i pięknie brzmiącym sopranem dramatycznym, wielką muzykalnością, urodą i talentem aktorskim co czyniło z niej artystkę o ogromnych możliwościach twórczych. Wykorzystywała je świadomie w całej swojej karierze dając niezwykle sugestywne kreacje wokalno – aktorskie, o których było głośno nie tylko w Polsce, ale i Europie. Przy tym wszystkim była osobą szczerze w muzycznym środowisku lubianą i szanowaną. Zawdzięczała to swojej życzliwości, ujmującemu sposobowi bycia i ciepłemu uśmiechowi. Uchodziła za artystkę pozbawioną zawodowej zawiści, potrafiła się cieszyć z każdego sukcesu przyjaciół i scenicznych kolegów.

Krystyna Jamroz jako Turandot Teatr Wielki w Poznaniu 1958, fot. Grażyna Wyszomirska, ze zbiorów autora

Urodziła się 29 sierpnia 1923 roku w Busku –Zdroju, gdzie rozpoczęła też edukację muzyczną do gry na fortepianie. Szybko jednak dostrzeżono inny jej talent; nieprzeciętną urodę głosu co skłoniło rodziców do szukania możliwości jego kształcenia. Z tego względu niemal bezpośrednio po ukończeniu wojny i wyciszeniu powojennej zawieruchy cała rodzina przenosi się do Wrocławia gdzie Krystyna Jamroz została uczennicą prof. Ireny Bardy. Już niespełna po roku nauki, 3 maja 1946 roku, zadebiutowała na scenie Opery Wrocławskiej w niewielkich rolach Pazia i hrabiny Ceprano w Rigoletcie Verdiego u boku legendarnej Ady Sari, która w tym dniu rozpoczęła trzydniowe gościnne występy w partii Gildy. Swoją pierwszą premierę przeżyła  Krystyny Jamroz 30 sierpnia 1946 roku kiedy zaśpiewała niewielką rólkę Katy Pinkerton w nowej inscenizacji Madame Butterfly.

  Budowana rozsądnie i konsekwentnie kariera Krystyny Jamroz trwała nieprzerwanie przez 34 lata, a jej repertuar obejmował 45 partii. Była etatową śpiewaczką Opery Wrocławskiej, Opery Poznańskiej i Teatru Wielkiego w Warszawie, ale podziwiano ją też podczas licznych występów gościnnych w kraju i za granicą. Od stycznia 1960 roku występuje na scenach byłego ZSRR (Kijów, Ryga, Wilno, Moskwa), a w 1961 roku odnosi głośne sukcesy w Bułgarii (Sofia, Warna, Płowdiw, Stara Zagora) oraz jugosłowiańskim Splicie. Później trasa jej zagranicznych wojaży wiedzie przez: Holandię (1962r.), byłą NRD i RFN (1963r.), Węgry, Turcję i Rumunię (1965r.), Brazylię (1867r.) i Francję (1968r.). W 1971 roku wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych gdzie na estradach San Francisco, Kalifornii i Oakland daje recitale i występuje w partii sopranowej w II Symfonii Mahlera (wspólnie z Jennie Tourel, pod batutą Garharda Samuela).

Adam Czopek