Joanna Woś, jej żywiołem jest belcanto
„Dużą satysfakcję sprawiła też obsada. Gwiazdą wieczoru była bez wątpienia Joanna Woś, która stworzyła w pełni wiarygodną kreację wokalno – aktorską, która na długo zapadnie w pamięć tych co mieli możliwość jej obejrzenia. Można powiedzieć, że Ona nie grała, Ona po prostu była zakochaną, zdolną w imię miłości do najwyższego poświęcenia kobietą, która wie że jest śmiertelnie chora. Wokalnie zachwycała nienaganną emisją, nośnymi pianami i wspaniałym legato. Do tego należy dodać wyważoną ekspresję, wyrównane w każdym rejestrze brzmienie, wspaniale śpiewane koloratury i ogrom kultury muzycznej w subtelnym kreśleniu głosem dramatu Violetty.” – napisałem w 2008 roku po premierze Traviaty Verdiego w Lublinie z pamiętną kreacją Joanny Woś.
Domeną tej znakomitej śpiewaczki są wielkie partie koloraturowe, tyle tylko, że koloratura w jej wykonaniu nie jest pustym popisem wokalnej wirtuozerii i techniki, ale jest przede wszystkim pogłębieniem dramatu kreowanej bohaterki. Tytułowe partie Łucji i Lukrecji Borgia w operach Donizettiego, wirtuozowska Królowa Nocy w Czarodziejskim flecie Mozarta, wdzięczna Rozyna w Cyruliku sewilskim, tragiczna Elwira w Purytanach Belliniego, a przede wszystkim dramatyczna Violetta w Traviacie to stworzone przez nią kreacje, które przeszły do historii naszego teatru operowego.
Karierę Joanny Woś, uczennicy prof. Jadwigi Pietraszkiewicz w łódzkiej Akademii Muzycznej, rozpoczęło zdobycie I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym w Bilbao w 1986 roku. W tym samym roku, partią Łucji w Łucji z Lammermoor, debiutowała na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi, która szybko stanie się jej najważniejszą wręcz życiową, rolą. „Joannę Woś – odtwórczynię partii tytułowej – widziałem i słyszałem, w tej roli, już kilka razy, zawsze budziła uznanie dla swojej sztuki. A jednak mam wrażenie, że w niedzielny wieczór przeszła samą siebie. Było w tej kreacji kreślone subtelną linią, aktorstwo w ani jednym momencie nie przerysowane, ale przede wszystkim był piękny śpiew. Zachwyt budziła swoboda prowadzenia frazy i atakowania tych najwyższych dźwięków oraz operowania dynamiką. Jej głos nie traci nic ze swej urody i nośności ani w niskim ani najwyższym rejestrze. Do tego należy dodać koloraturową wirtuozerię przejawiającą się w pewności i precyzji prowadzenia ozdobników i pasaży.” – napisałem w recenzji po premierze Łucji z Lammermoor w Operze Narodowej w 2008 roku.
Jej kreacje podziwiano nie tylko na polskich scenach, ale również na wielu europejskich. Trasa jej artystycznych podróży wiedzie przez sceny i estrady koncertowe Austrii, Niemiec, Belgii, Francji Danii i Holandii. Wystąpiła też w dalekim Nowosybirsku.
Roma Owsińska, głos niezwykłej urody
„Roma Owsińska ma – jak czytamy w entuzjastycznych recenzjach jakie towarzyszyły jej występom – wszystko, co prawdziwa gwiazda mieć powinna, a nawet więcej: niezwykłej urody głos, nośny o pięknej niepowtarzalnej barwie i imponującej skali, muzykalność, talent aktorski osobowość sceniczną i wdzięk, temperament i urok osobisty.” – napisał Ryszard Majak w buklecie płyty CD tej śpiewaczki.
Początki swojej kariery, poprzedzonej studiami w łódzkiej Akademii Muzycznej, związała Roma Owsińska z Teatrem Wielkim w Łodzi, na scenie którego debiutowała partią Heleny w Mefistofelesie Boito, którego premiera odbyła się 1984 roku. Jednocześnie podczas występów gościnnych podziwiano jej wokalny kunszt na wielu polskich scenach i estradach koncertowych. Największe uznanie przyniosły jej kreacje: Violetty w Traviacie, tytułowej Łucji z Lammermoor, Małgorzaty w Fauście Gounoda, Amelii w Balu maskowym, Elwira w Ernanim Verdiego oraz Santuzzy w Rycerskości wieśniaczej Mascagniego. Pamiętna kreacja Violetty w Traviacie na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi przyniosła jej nagrodę łódzkich krytyków. Trasa jej zagranicznych tournée wiedzie przez sceny niemieckie, włoskie i hiszpańskie. Ale występowała też w tak egzotycznych miejscach jak; Sycylia – Messyna, Korea – Seul i Degu oraz Singapur. Z jednakowym powodzeniem śpiewa repertuar oratoryjny: IX Symfonia Beethovena, Requiem Verdiego, Niemieckie Requiem Brahmsa, Joanna D’Arc Honeggera, Symfonia Pieśni Żałosnych Góreckiego.
Od września 2006 roku, dzieli się swoim kunsztem i bogatym doświadczeniem z utalentowaną muzyczne młodzieżą. Jest nauczycielem klasy śpiewu Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Ludomira Różyckiego w Kielcach
Magdalena Idzik, solistka Opery Narodowej
Przez wiele lat obserwując Magdalenę Idzik na scenie operowej nie mogę zapomnieć, że byłem świadkiem jej debiutu, który odbył się w ramach Kieleckich Salonów Muzyki Kameralnej w Pałacyku Zielińskiego. Magda wtedy jeszcze uczennica Szkoły Muzycznej w Klasie Zofii Zamojskiej – Pabich by z wdziękiem i dużą tremą zaprezentować swój program. Nie pamiętam już dzisiaj co śpiewała, ale pamiętam, że głos jaki zaprezentowała robił wrażenie. Później niejako z daleka przyglądałem się pokonywaniu kolejnych stopni w zdobywaniu wokalnych szlifów. Studia na Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie Małgorzaty Marczewskiej, debiut sceniczny w stołecznym Teatrze Wielkim w 1995 roku w Śpiewniku domowym Moniuszki wyreżyserowanym przez Marię Fołtyn. W 2001 roku ukończyła Akademię Rossiniowską w Pesaro gdzie po raz pierwszy zaśpiewała partię Maddaleny w premierze Podróży do Reims Rossiniego. Jednym z głośniejszych wydarzeń w artystycznym życiorysie Magdaleny Idzik był wspólny koncert z Andreą Bocellim w Teatrze Wielkim w Łodzi. Oczywiście byłem świadkiem kolejnych jej scenicznych wcieleń: Jasia w operze Jaś i Małgosia Humperdincka.
Wiele uznania przyniosła jej kreacja Maddaleny w polskiej premierze Podróży do Reims wystawionej w 2003 roku oraz ekscentrycznej Zosi, przyjaciółki Basi w śpiewogrze Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale Karola Kurpińskiego, przygotowanej w 2007 roku Operze Narodowej z okazji obchodów 150 – lecia śmierci kompozytora. Kreacja Pazia w Salome Ryszarda Straussa była na tyle udana, że zaproszono ją do jej zaśpiewania podczas gościnnych występów Opery Narodowej w Tokio w 2006 roku. Równolegle z działalnością sceniczną występuje w koncertach oratoryjnych i kameralnych. Jak podkreślają współpracujący z nią muzycy: „Magda jest zawsze perfekcyjnie przygotowana i skupiona do każdego występu i próby, praca z nią to wielka przyjemność.” Myślę, że taką samą przyjemność ma z jej występów publiczność wysoko ceniąca jej ciepło brzmiący mezzosopran o pięknej nasyconej barwie, którym włada z dużą swobodą. Jest przy tym śpiewaczką bardzo muzykalną i obdarzoną urokiem osobistym. Doświadczyli tego bywalcy sal koncertowych: Nowego Jorku, Toronto, Pizy, Brukseli i Walencji.
Aleksandra Zamojska, z Kielc do Salzburga i Paryża
Mimo, że znana w świecie, w rodzinnym kraju Aleksandra Zamojska pozostaje śpiewaczką niemal zupełnie nieznaną. A przecież o jej występy zabiegają dyrektorzy znanych scen i sal koncertowych. Dyrektor najwyżej na świecie cenionego Salzburger Festspiele zaprosił ją już w 2004 roku, najpierw zaśpiewała Modystkę w Kawalerze srebrnej róży Ryszarda Straussa. W tym samym przedstawieniu, jako Śpiewak wystąpił Piotr Beczła, tenor o występy którego zabiegają dzisiaj wszystkie liczące się sceny świata. Debiut okazał się na tyle udany, że w 2006 roku kiedy Salzburger Festspiele, z okazji Roku Mozarta, wystawiał wszystkie jego dzieła sceniczne zaproszono ją jako tytułową Bastienne w Bastien und Bastienne, oraz Madame Herz w Der Schauspieldirektor. Zanim pojawiła się w Salzburgu również w 2004 roku wystąpiła w baletowo – wokalnym przedstawieniu Wolf … oder wie Mozart auf den Hund kam do muzyki Mozarta zrealizowanego na scenie Théâtre De Munt la Monnaie w Brukseli. W 2005 roku rozpoczyna paryski etap swojej kariery mając już na swoim koncie występy na Festiwalu Ruhr Triennale gdzie w 2002 r. zaśpiewała w Drabinie Jakubowej Schönberga z Kentem Nagano. W paryskiej Opera Bastille od 2005 roku podziwiano ją jako w Ninette Miłości do trzech pomarańczy Prokofiewa, w 2006 Adinę w Napoju miłosnym oraz Zerbinettę w Don Giovannim. Warto przy okazji wspomnieć, że Aleksandra Zamojska jest artystką chętnie podejmującą się udziału w operowych eksperymentach, tak w zakresie inscenizacji jak i operowania głosem.
Przyznać należy, że jak na karierę, trwająca zaledwie kilkanaście lat, ma na swoim koncie osiągnięcia, których można pogratulować. Szkoda tylko, że z dala od rodzinnych scen! A przecież jest wychowanką polskich uczelni i tutaj zaczynała karierę. Po ukończeniu Szkoły Muzycznej w Kielcach, studiowała w krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Zdzisławy Donat. Już jako studentka nawiązała współpracę z Warszawską Opera Kameralną. Jej scenicznym debiutem była karkołomna partia Królowej Nocy w Czarodziejskim flecie Mozarta, co niejako z góry ustawiło jej sceniczną karierę na partie koloraturowe. Potwierdziła to śpiewając z powodzeniem Olimpię w Opowieściach Hoffmanna, Offenbacha, Blondy w Uprowadzeniu z Seraju Mozarta, Gildę w Rigoletcie Verdiego. Zanim jednak wspięła się na wyżyny wokalnego kunsztu studiowała jeszcze dodatkowo śpiew w sławnym Mozarteum w Salzburgu.
Renta Drozd, telewizja to tylko dodatek
Ostatnia z naszych znanych śpiewaczek to Renata Drozd pewnie najbardziej kojarząca się z telewizyjnym programem Waldemara Malickiego gdzie dowodzi, że nie tylko dobrze śpiewa, ale również wykazuje duże poczucie humoru. Jednak tak naprawę jest śpiewaczką, która pełnię satysfakcji artystycznej czerpie z występów na scenie operowej i operetkowej. Debiutowała w 2001 roku partią Micaeli w Carmen Bizeta na scenie Opery Bałtyckiej w Gdańsku, z którą była związana przez kilka sezonów. Od 2002 roku współpracowała z Operą na Zamku w Szczecinie gdzie wystąpiła między innymi jako tytułowa Księżniczka czardasza w operetce Kalmana. Kolejnym etapem jej artystycznej drogi jest Teatr Muzyczny w Lublinie gdzie od 2005 roku miała pozycję pierwszej solistki. Wiele uznanie przyniosły jej kreację Rozalindy w Zemście nietoperza J. Straussa, „Bohaterką wieczoru była bez wątpienia Rozalinda w brawurowym wykonaniu Renaty Drozd, która nie tylko świetnie śpiewała, ale również zaprezentowała się z jak najlepszej strony jako aktorka obdarzona wdziękiem i niemałym vis comica.” – napisałem po tej premierze. Później z powodzeniem zaśpiewała Violetę w głośnym przedstawieniu Traviaty zrealizowanej w tym teatrze przez Waldemara Zawodzińskiego. Ostatni sukces pani Renaty związany jest z rolą Angéle Didier w operetce Hrabia Luksemburg Lehara. Lubelska publiczność podziwiała ją również w roli Hanny Glavari w Wesołej wdówce.
Renata Drozd ma za sobą naukę w Szkole Muzycznej w Kielcach oraz Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Adeli Winiarskiej – Skrzyneckiej. Swój wokalny kunszt szlifowała pod okiem profesorów Ryszarda Karczykowskiego we Wrocławiu i Chpistiana Elssnera w Dreźnie oraz Ingrid Kremling w Hamburgu. Warto też pamiętać, że zdobyła II nagrodę na I Ogólnopolskim Konkursie Młodych Sopranów w Busku Zdroju w 2002 roku (pierwszej nie przyznano). Równolegle z działalnością sceniczną i telewizyjną współpracuje w Filharmonią Świętokrzyską, z którą wykonuje repertuar oratoryjno – kantatowy. Z tą Orkiestrą odbyła tournée po Luksemburgu i Belgii z Requiem Mozarta. Występowała też z powodzeniem w Szwecji, Norwegii i Danii. Od kilku lat prowadzi klasę wokalną w Szkole Muzycznej im. Ludomira Różyckiego w Kielcach.
Adam Czopek