Pierwszym wydarzeniem tego sezonu w Operze Krakowskiej było Tango Michała Dobrzyńskiego (muzyka i libretto), według dramatu Sławomira Mrożka, importowane z Warszawskiej Opery Kameralnej, na zamówienie której powstała. Prapremiera, wyreżyserowana przez Macieja Wojtyszkę, miała miejsce 8 grudnia 2017 roku. Opera była już prezentowana w październiku 2018 roku w Tallinie, przed nią, 29 listopada 2022, prezentacja w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Krakowskie przedstawienia 19 i 20 listopada, były okazją do zaprezentowania się krakowskim melomanom Piotra Sułkowskiego, który od tego sezonu zastąpił na fotelu dyrektora tej sceny Bogusława Nowaka prowadzącego teatr przez ostatnich kilkanaście lat. Drugim wydarzeniem tego wieczoru był dyrygencki debiut nowego dyrektora, który pierwszy raz dyrygował w orkiestronie teatru, który prowadzi.
Przyznaję byłem bardzo ciekawy jak jeden z najwybitniejszych dramatów naszej powojennej literatury wybrzmi ze sceny operowej. Jak przewrotne, i pełne ironii, teksty Mrożka, oparte na błyskotliwych dialogach, i ich przesłanie, wybrzmią w połączeniu z muzyką. No cóż, najkrócej – Mrożek w tym wypadku co nieco stracił, opera, jako gatunek, niewiele zyskała. Broni się natomiast idea dramatu o poszukiwaniu formy w czasach kiedy wszystkie układy i chwyty bywają dozwolone, a w cenie jest pustosłowie, demagogia i deklaracje, które nie mają pokrycia. Reżyseria Wojtyszki wykorzystując wielopłaszczyznowość i wieloznaczność tekstu Mrożka, świetnie buduje klimat przedstawienia, wyraźnie podkreślając groteskowość zwycięstwa brutalnej siły, której uosobieniem jest ubrany w dresy i bejzbolówkę Edek – świetna kreacja Piotra Nowackiego.
Muzyka Michała Dobrzyńskiego, wymagająca od muzyków wyjątkowej precyzji, jest pełna niepokoju i zmiennych rytmów, chwilami wręcz agresywna w brzmieniu. Na uznanie zasługuje sposób kształtowania linii wokalnej wykorzystującej melorecytację i śpiew skandowany, z wielokrotnie powtarzanym tekstem. Nie zawsze jest to zgodne z rytmem i harmonią, co jest dla słuchacza, sporym dysonansem.
Przez scenę Tanga maszeruje galeria barwnych groteskowych postaci. Każda inna: zafascynowana prymitywnym Edkiem Eleonora (Joanna Freszel), żona Stomila, z fryzurą skina, półnagim torsem, i w spodniach w kratę (Piotr Płuska). Niezadowolony i pełen pretensji o wszystko Artur (Jan Jakub Monowid), chodzący o lasce dziadek Eugeniusz, jako symbol minionej epoki (Karol Skwara), babcia Eugenia (Marzanna Rudnicka). Wszyscy, z pełnym przekonaniem, i lekkim dystansem, budowali obraz swoich bohaterów. Szkoda tylko, że w finałowej scenie zrezygnowano z tytułowego tanga, które tańczą u Mrożka wszyscy bohaterowie akcji.
Adam Czopek