Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Kompozytorzy i ich dzieła Verdi

Verdi, największy z operowych twórców    

Portret Verdiego z okresu paryskiego

Giuseppe Verdi urodził się 10 października 1813 roku w wiosce  Le Roncole w pobliżu Busetto (Księstwo Parmy) jako pierworodny  syn sklepikarza Carla Verdiego i wiejskiej praczki Luigi z domu Uttini. Ochrzczony następnego dnia w miejscowym kościele otrzymał imiona Giuseppe Fortunio Francesco. Nie był cudownym dzieckiem, wszystko co zdobył, osiągnął ciężką pracą, życiową konsekwencją i żelazną siłą woli. Bezkompromisowy zarówno  w życiu jak i sztuce, był jednocześnie gorącym patriotą i społecznikiem. Natura obdarzyła go zmysłem ironii, wyczuloną wrażliwością i umiejętnością patrzenia na wszystko z odpowiednim dystansem.

Pierwszym nauczycielem muzyki Verdiego był miejscowy organista Pietro Baistrocchi. W 1823 roku trafił do gimnazjum i szkoły muzycznej w Busetto, gdzie zostaje uczniem maestro Ferdinanda Provesi’ego. W 1836 roku uzyskuje tytuł: maestro di musica gminy Busseto. W tym samym roku poślubia Margheritę Barezzi. Dwa lata później komponuje Sei romanze, a w 1839  nokturn Guarda che bianca luna  na sopran, tenor, bas i flet obligato. W tym samym roku, 17 listopada  na scenie mediolańskiej La Scali ma miejsce premiera Oberto, conte di San Bonifacio, pierwszej dokończonej opery Verdiego. Wcześniej pracował nad operą Rocester do libretta Antonio Piazzy. Niestety, nigdy jej nie dokończył, ale fragmenty tego dzieła wprowadził do Oberta.

W sumie Giuseppe Verdi pozostawił światu 28 oper, kilkanaście pieśni, kilka utworów religijnych, oraz  Ino delle Nazioni (Hymn narodów) i Kwartet smyczkowy e – moll. Osobnym dziełem w jego kompozytorskim dorobku jest Messa da Requiem napisana  w 1874 roku dla uczczenia pierwszej rocznicy śmierci swojego przyjaciela i podziwianego włoskiego poety Alessandro Manzoniego. Prawykonanie dzieła prowadził Verdi osobiście, odbyło się ono 22 maja 1874 roku w mediolańskim kościele San Marco. Każde z dzieł ma wyraźne znamiona jego indywidualności oraz własny niepowtarzalny styl i charakterystyczny język muzyczny. Jego opery to prawdziwa kopalnia niezapomnianych melodii. „Sława Giuseppe Verdiego jest częścią całych Włoch i całego świata”. – napisał Italo Pizzi.

Od Nabucco do Falstaffa

Tak najkrócej i najpełniej można ocenić życiową drogę Giuseppe Verdiego. Wszystko co było przed Nabucco było uwerturą do wielkiej kariery i sławy. Co po Falstaffie epilogiem kończącym długie i pracowite życie największego z operowych twórców. Między pierwszą i ostatnią opera zawarta jest trudna droga stałego rozwoju artystycznego i wypracowywania własnego stylu, co w obu przypadkach doprowadził do absolutnego mistrzostwa. Pierwsze dzieła zdominowane przez linię wokalną, z czasem ustąpią miejsca dziełom gdzie coraz silniej stapiają się słowo z muzyką tworząc integralną całość. Zawsze podkreślał, że komponując swoje dzieła pragnął jedynie: ”stawiać właściwe nuty na właściwym miejscu”. Karierę rozpoczął wyjątkowo mocnym akcentem. Wczesną wiosną zaczęły krążyć po Mediolan sensacyjne wieści o przygotowywanej w La Scali premiery Nabuchodonozora mało jeszcze wtedy znanego Verdiego. To sprawiło, że w dniu premiery 8 marca 1842 roku sławny teatr wypełniła po brzegi rozgorączkowana publiczność. Już uwerturę przyjęto burzą oklasków. Później oklaskiwano większość arii i scen. W trzecim akcie pojawia się na scenie tłum nieludzko umęczonych Żydów. W kierunku widowni biegnie spokojny śpiew „Va pensiero, sull’ali dorate” (Wznieś się myśli na skrzydłach złocistych) brzmienie chóru potężnieje z minuty na minutę. Nagle przy frazie „Oh, mia patria si bella e perduta!” (O mój kraju, tak piękny i utracony) publiczność zrywa się z miejsc. Po zakończeniu tej sceny wszyscy oszaleli z zachwytu. Widzowie bez trudu zrozumieli aluzję do sytuacji zniewolonych Włoch. W ten sposób kończyło się każde z 57 przedstawień Nabucco w mediolańskiej La Scali. „Wspaniała aria śpiewana przez soprany, alty, tenory i basy” – powiedział o tej scenie Rossini. Nabucco był pierwszą z oper (kolejne to: Lombardczycy, Ernani, Dwaj Foscari) odnoszącą się do włoskiego ruchu narodowo – wyzwoleńczego określanego mianem  Risorgimenta. To one sprawiły, że przyznano mu honorowy tytuł „Maestro della Rivoluzione Italiana, a nazwisko Verdi było odczytywane jako wyzwoleńcze hasło: Vittorio Emanuele Re di Italia (Wiktor Emanuel, król Włoch).

Nabucco, pierwszy sukces, Opera Krakowska, 1992 fot.K. Kogut

Entuzjastyczne przyjęcie Nabuchodonozora stało się pierwszym sukcesem Verdiego, który od wczesnych lat zdradzał duże uzdolnienia muzyczne. „Od tej opery rozpoczęła się moja artystyczna kariera” – powie po latach. Niestety, nie dane mu było studiować w sławnym mediolańskim Konserwatorium, nie przyjęto go tam ponieważ komisja egzaminacyjna stwierdziła najpierw, że o cztery lata przekroczył granicę wieku określoną dla kandydatów, później zarzucono mu…brak talentu! Jego jedynymi nauczycielami byli, w Buseto Ferdinando Provesi, później przez trzy lata studiował w prywatnie u Vincenza Lavigni, akompaniatora i dyrektora muzycznego mediolańskiej La Scali. Po ukończeniu muzycznej edukacji, w kwietniu 1936 roku, mianowano Verdiego szefem miejskiej orkiestry w Busseto. 4 maja tego roku ożenił się w Margheritą Barezzi, córką Antonia Barezziego swojego wielkiego protektora i przyjaciela. Po roku zostaje szczęśliwym ojcem córki, następnie syna. 17 listopada 1839 roku jako nikomu nieznany kompozytor wystawił w La Scali swoją pierwszą operę Oberto conte di San Bonifacio. Sukces opery sprawił, że Merelli, intendent La Scali, zaproponował młodemu kompozytorowi kontrakt na napisanie trzech oper w ciągu następnych dwóch lat.

Tragedia i zwątpienie

Nagle życie Verdiego przecina pasmo straszliwych tragedii. Najpierw po kilkudniowej chorobie umiera córka Virginia, kilka miesięcy później w podobny sposób ginie syn Icilio. Dopełnieniem tragedii była nagła choroba i śmierć ukochanej żony Margherity. Verdi był przerażony i oszalały z bólu. W ciągu niespełna dwóch lat stracił całą rodzinę i został sam. Właśnie w tym okresie, między jednym a drugim pogrzebem komponował – o ironio – swoją pierwszą operę komiczną Un giorno di regno. Jej prapremiera w La Scali zakończyła się totalną klęską. Zawiedziony Verdi snując się samotnie po ulicach Mediolanu, rozmyślał o porzuceniu komponowania i powrotem do Busseto. W tym właśnie okresie spotyka przypadkowo Bartolomeo Merellego, któremu zawdzięczał udaną premierę Oberta i poniekąd klapę drugiej opery. Teraz  Merelli namawia go by skomponował nową operę do libretta Solery. Spotyka się jednak z kategoryczną odmową. Na szczęście nie zrażony tym impresario włożył kompozytorowi tekst Solery do kieszeni wypchnął go za drzwi. Verdi jednak mimo oporu przeczytał tekst i zachwycony nim szybko zabrał się do pracy. Już październiku 1841 roku Nabucco jest gotowy, jednak na premierę musi poczekać do marca przyszłego roku. 

Giuseppina i lata galer 

Kariera młodego kompozytora nabiera rozpędu. Wiele teatrów operowych zwraca się do Verdiego z propozycją skomponowania nowej opery. Zamówień jest tyle, że w ciągu 10 lat skomponował aż 15 dzieł, „lata galernika” – powie po latach o tym okresie. Dla Wenecji napisał Ernaniego (1844), Attilę (1846), Rigoletto (1851), Traviatę (1853) i Simona Boccanegrę (1857). W Rzymie mają swoje prapremiery I due Foscari (1844), La battaglia di Legnano (18449), Trubadur (1853) i Bal maskowy (1859). Publiczność Neapolu pierwsza poznaje Alrizę (1845) i Luizę Miller (1849). We Florencji ujrzał światła scenicznej rampy Macbeth (1847), pierwsza opera szekspirowska. Wielkie zakusy ściągnięcia zyskującego coraz większą sławę Verdiego przejawiał Londyn, na zamówienie którego skomponował Zbójców (1847). Zaproszony do przygotowania premiery i poprowadzenia kilku pierwszych przedstawień pojechał Verdi do Londynu, zatrzymując się na kilka dni w Paryżu. W tym mieście zamieszkała po zakończeniu kariery Giuseppina Strepponi, którą znał od czasów Oberta i która śpiewała partię Abigaille w pamiętnej premierze Nabucco. Początkowa sympatia przerodziła się w głębokie uczucie, więc Verdi po londyńskim sukcesie wrócił do Paryża i zabrał Giuseppinę do Włoch. Od tej chwili aż do śmierci (Giuseppina umarła pierwsza w 1897 roku) byli razem. W 1947 roku zamieszkali razem w Sant’ Agata w pobliżu Busseto, Jednak pobrali się dopiero w 1859 roku, po premierze Balu maskowego. Peppina okazała się wspaniałą towarzyszką życia, wyrozumiałą żoną i pierwszym surowym krytykiem jego twórczości. 

Portret Verdiego przy fortepianie w Sankt Agata, obraz Achille Beltrame

Sława i pieniądze

Popularność Verdiego zatacza coraz szersze kręgi przynosząc mu wymierne korzyści materialne. Na zamówienie paryskiej Grand Opery komponuje, za odpowiednio wysokie honorarium, najpierw Nieszpory sycylijskie (1855), kilka lat później Don Carlosa (1867). Niestety, premiery obu dzieł nie przyniosły mu ani szczególnego sukcesu, ani wielkiej satysfakcji. Z dalekiego Petersburga przychodzi propozycja skomponowania opery dla Teatru Cesarskiego. Premiera tragicznej Mocy przeznaczenia odbywa się w listopadzie 1862 roku przynosząc Verdiemu umiarkowany sukces, pełen trzos złota i Order Świętego Stanisława nadany mu przez Cara Aleksandra. Drugi raz deszcz złota spadł na Verdiego za sprawą Aidy, skomponowanej na zamówienie Kedywa Egiptu Izmaiła Paszy. Otrzymał za nią 150 tysięcy franków w złocie. Takiej sumy nigdy dotąd nie otrzymał za swoje dzieło żaden kompozytor. Światowa premiera Aidy odbyła się w grudniu 1871 roku na scenie Opery Kairskiej i była kolejnym wielkim sukcesem Verdiego. 

Boito i Szekspir 

Po Aidzie nastąpiła w twórczości Verdiego długa, bo 16-letnia, przerwa. I pewnie zostałaby Aida ostatnią operą mistrza gdyby nie spotkanie z Arrigo Boito. Ich współpraca rozpoczęła się jeszcze w 1862 roku kiedy Boito napisał słowa do kantaty Ino delle Nazzioni(Hymn narodów), która została wykonana w londyńskim Her Majesty’s Theatre. Niemal dwadzieścia lat  później, w 1881 roku, panowie spotykają się ponownie. Tym razem współpraca rozpoczyna się od przeróbki Simona Boccanegry, do którego Boito napisał nowe libretto. To właśnie on, syn Polki Józefy hrabiny Radolińskiej i włoskiego malarza Sylwestra Boito, pisarz, poeta, kompozytor i publicysta, namówił Verdiego do skomponowania opery, której libretto oparte zostanie na Szekspirowskim Otellu. Boito napisał wspaniałe libretto, maestro zaś dorównał mu wspaniałością muzyki. Prawo do prapremiery tym razem przyznał Verdi La Scali, na którą był od czasów Joanny d’Arc (1845) obrażony i konsekwentnie odmawiał jej prawa do prapremier swoich dzieł. Był bogaty, był stary, cieszył się ogromną sławą, wiedział też, że każde z jego życzeń zostanie przez dyrekcję La Scali natychmiast spełnione. Zgodnie z wolą kompozytora przygotowania do pierwszego wystawienia Otella otoczone były ścisłą tajemnicą. W końcu nadszedł dzień premiery 5 lutego 1887 roku, widownia La Scali wypełniła się do ostatniego wolnego skrawka podłogi. Przyjęcie Otella jest więcej niż entuzjastyczne publiczność wywołuje Verdiego po każdym większym fragmencie opery. Po zakończeniu premiery rozentuzjazmowana publiczność wyprzęga konie z powozu maestra i sama zaciąga siedzącego w nim Verdiego do hotelu. Nazajutrz nadano kompozytorowi honorowe obywatelstwo Mediolanu. Wcześniej król Humbert przesłał mu insygnia Wielkiej Wstęgi Orderu Św. Maurycego i Św. Łazarza.

Prawykonanie Requiem 1874, kościół San Marco w Mediolanie, ilustracja gazetowa

Boito idąc za ciosem zaproponował ukochanemu maestro skomponowanie opery komicznej (o czym ten marzył od wielu lat) opartej na przygodach Szekspirowskiego Falstaffa z Wesołych kumoszek z Windsoru. Propozycja padła na podatny grunt. Verdi zawsze wysoko cenił twórczość Szekspira i przez wiele lat marzył by skomponować operę, której libretto oparte byłoby na jego Królu Learze. Zaledwie trzech lat potrzebował osiemdziesięcioletni Verdi by stworzyć kolejne wielkie arcydzieło. 9 lutego 1893 roku w La Scali ma miejsce prapremiera Falstaffa ostatniej jak się niebawem okazało opery maestra. Przyjęcie równie entuzjastyczne jak w przypadku Otella. Po premierze urządzono kompozytorowi wzruszającą manifestację, od teatru do bramy hotelu publiczność utworzyła szpaler, którym przeprowadzono z ogromnym szacunkiem sędziwego kompozytora. Verdi miał wewnętrzne przekonanie, że dotarł do celu podróży po teatralnych scenach, wiedział, też że nie stworzy już nic większego od Otella i Falstafa. Cztery lata po premierze Falstaffa umiera ukochana Peppina. Verdi za namową przyjaciół przenosi się do Mediolanu i zamieszkuje w ulubionym Grand Hotelu. Opiekują się nim, znana śpiewaczka Teresa Stolz (z myślą o niej pisał partię Aidy) i stara służąca. W jednym z listów do de Amicisa napisał: „Cóż mam jeszcze do roboty na tym świecie.

Nagle 21 stycznia 1901 roku stan zdrowia sędziwego maestra załamał się – udar mózgu, który spowodował prawostronny paraliż. Wiadomość o chorobie podziwianego i powszechnie szanowanego Verdiego roznosi się błyskawicznie po całym świecie. Przed hotelem milczący tłum cierpliwie oczekiwał komunikatu o jego stanie zdrowia. Niestety, oczekiwana poprawa nie nadchodzi, nocy 27 stycznia Verdi umiera. Jak skromnym był człowiekiem niech zaświadczy ujęte w testamencie zdanie” „Zarządzam by mój pogrzeb był jak najskromniejszy i obył się o świcie lub na Anioł Pański wieczorem. Wystarczy dwóch księży, dwie świece i krzyż”. Władze uszanowały jego ostatnią wolę. Jednak po miesiącu rząd królestwa Włoch zarządził przeniesienie zwłok Giuseppiny i Giuseppe Verdich do krypty wybudowanego w Mediolanie Casa di riposo per musicisti, czyli domu spokojnej starości dla muzyków, przez nich ufundowanego. Podczas przenoszenia prochów 900 osobowy chór i orkiestra La Scali pod batutą Arturo Toscaniniego wykonały słynne „Ve pansiero” z Nabucco. Śpiew podjął ponad 300 – tysięczny tłum żałobników, świadków ostatniej drogi ukochanego maestra i jego żony.

Grobowiec Verdiego w Casa Ripposo per Musicisti fot. Adam Czopek

Mimo, że od śmierci Verdiego minęło ponad 120 lat to sądzę, że nie ma dnia w roku by gdzieś w świecie nie grano którejś z oper podziwianego Maestro z Busseto. „Wśród genialnych kompozytorów Verdi jest prawdopodobnie ostatnim doskonałym, spełnionym twórcą…. Był człowiekiem, który wszystko wtopił w swoja sztukę” –napisał  sir Isaiah Berlin.

Adam Czopek