Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Kompozytorzy i ich dzieła Wagner

Wagnerowscy bohaterowie 9

Zygmund, niezłomny bohater jednego wieczoru

Wotan w Pierścieniu Nibelunga nigdy nie pogodził się z faktem utraty złota. Zdaje sobie sprawę, że posiadanie go, choćby na krótko, może doprowadzić do zguby nie tylko jego, ale również cały ród bogów zasiadających w Walhalli. Sam nie może odebrać Fafnerowi złota, decyduje się więc na zdobycie go okrężną drogą. Zdobędzie je dla niego ktoś inny. To dlatego zszedł do podziemnego królestwa bogini ziemi Erdy, zniewolił ją do miłości i miał z nią dziewięć córek – walkirii, półbogiń, które bronią siedziby bogów, zagrzewają do męstwa rycerzy idących do boju i zabierają dusze poległych na polu walki do Walhalli. Z pośród tych córek najbardziej pokochał Wotan Brunhildę, która stała się wykonawczynią jego woli. To jednak nie koniec podstępnych knowań Wotana. Bóg pod postacią woja Wälse spłodził ze śmiertelną kobietą potomstwo, bliźnięta Zyglindę i Zygmunda, który od wczesnego dzieciństwa zaprawiany jest do pokonywania wojennych trudów. To on w przyszłości ma odzyskać utracone złoto. Właśnie tutaj pierwszy raz wymykają się z ręki boga bogów losy świata. Pewnego razu Wotan z synem wracając z polowania zastali zgliszcza swojego domu i zamordowaną matkę. Nie było też Zyglindy, którą porwano, by po latach zmusić ją do małżeństwa z Hundingiem, członkiem wrogiego klanu. Właśnie podczas jej wesela pojawił się nieznajomy mężczyzna (Wotan) i wbił miecz (Nothung) w pień jesionu dookoła którego zbudowano dom Hundinga. Mimo że, siła i hart ducha Zygmunda stawiają go w rzędzie zwycięzców, to jednak pewnego razu po nierównej walce został zmuszony do ucieczki. Ranny, wyczerpany i bez broni odnalazł w głębokim lesie chatę.

Melchior, Lauritz jako Zygmund w Walkirii, zdj. ze zbiorów autora

W tym momencie rozpoczyna się akcja Walkirii, która dotyczy losów Zygmunda i Zyglindy, brata i siostry złączonych tragiczną, kazirodczą miłością. „To dzięki tej miłości i dramatowi jaki z tego wynika możemy mówić o muzycznej tragedii na miarę Szekspirowskiego Romea i Julii” – Bohdan Pociej. „Rodzeństwo Wälsungów jest najbardziej ludzkie pośród bohaterów tetralogii. Ich krótki, tragiczny los daje im jedynie jedną noc szczęścia”. Owocem tej płomiennej miłości jest Zygfryd, bohater kolejnych ogniw tetralogii. Z tych względów muzyką Walkirii rządzą: miłość, tkliwość i namiętność, czego nie odnajdziemy w żadnej innej części Ringu. Wszystko to stawia wykonawcy roli Zygmunda szczególne wymagania nie tylko czysto wokalne, ale również aktorskie. Zresztą bez konsekwentnego połączenia obu elementów raczej trudno mówić o sukcesie. W tym wypadu należy oddać głosem nie tylko budzącą się namiętność i ogarniającą go żarliwą miłość. Tutaj ważna jest również umiejętność operowania barwą, kunszt prowadzenia frazy, a przede wszystkim emocjonalna głębia będąca podstawą wiarygodności tworzonej kreacji.  

Zygmund pojawia się na scenie jako człowiek śmiertelnie zmęczony, który ma tylko jedno marznie: Czyjkolwiek to dom muszę tu spocząć. Znużonego, niemal bez zmysłów, odnajduje przy domowym palenisku  Zyglinda – Orzeźwić go trza. Wargi wyschłe odświeżyć mi pozwól: wodę przyniosłam, pij! W tym momencie rozpoczyna się niepokój, który szybko opanuje serca obojga. Rodzeństwo jeszcze się nie rozpoznaje. Oboje zupełnie nie zdają sobie sprawy z rodzącego się wzajemnego uczucia. W nocy miłość wybucha pełną siłą, czego dowodem jest wspaniały duet miłosny: Tyś majem, jest, za którym tęskniłam przez długi zimowy czas – wyznaje Zyglinda. O pozwól mi się przytulić, niech mnie nasyci ten jasny blask, co bije z lic  i oczu twych – ogniem i światłem mi jest – odpowiada Zygmund, który bez trudu wyjmuje wbity po rękojeść przez Wotana miecz; Wälse przyrzekł m, że w potrzebie miecz mi da do rąk! Już trzymam go! Najświętszych uczuć czuję ból, tęsknej miłości trawi mnie żar, ogień pali mi pierś, mnie dziś czyn i śmierć! Notung – Zbawca – niech zowie się ten miecz!  Jesteś dla mnie żoną i siostrą – niech kwitnie Wälsungów krew! – tymi słowami kończy Zygmund pierwszy akt.

Covent Garden w Londynie Poul Elming jako Zygmund,1994. fot. C. Barda

Pojawi się na scenie ponownie w trzeciej scenie drugiego aktu aby przeznaczenie mogło się dokonać. Oboje uciekają przed gniewem Hundinga, który ściga ich, by pomścić hańbę swojego domu. Zygmund musi zginąć z jego ręki! Najpierw wspaniała, pełna tkliwości scena, z Zyglindą – Odpocznij, najmilsza ma! Z rozkosznych upojeń wyrwał cię lęk, poczęłaś biec przed siebie precz, żem ledwie nadążyć mógł – śpiewa Zygmund. Później pełna dramatyzmu scena z Brunnhildą: Znak śmierci widzisz w mej postaci; kto spotka  mnie, ten z życiem się żegna już – śpiewa Walkiria, Chcę z Zyglindą żyć. W dobrym i złym przy niej moje jest miejsce – odpowiada jej Zygmund. Wielka miłość i niezłomna postawa młodego bohatera sprawiają, że Brunnhilda postanawia sprzeciwić się woli Wotana i ochronić Zygmunda przed śmiercią z ręki Hundinga. Jednak Wotan przewidział to! W decydującym momencie walki sprawia, że Notung rozpada się na kawałki. Bezbronny bohater ginie od oszczepu  Hundinga, który chwilę później ginie zabity pogardliwym gestem Wotana, który w ten sposób zrealizował żądanie Ericki, bogini domowego ogniska, przeciwnej kazirodczej miłości Zyglindy i Zygmunda.

To wszystko jest tylko dramaturgicznym zarysem roli i partii, w który wykonawca musi wpisać swoją interpretację. Ta rola wymaga ogromnej koncentracji umysłowej, tu nie ma miejsca na popisy czysto wokalne. Wszystko co czyni Zygmund musi być podporządkowane bezwzględnej jedności głosu, muzyki i treści, co jest warunkiem pełnego przekazania obrazu psychologicznego bohatera. Sceniczna historia Walkirii odnotowała w swoich annałach wielu wspaniałych wykonawców tej trudnej partii. Pierwszym Zygmundem, podczas prapremiery monachijskiej w 1870 roku był Henrich Vogl, drugim na festiwalu w Bayreuth w 1876 roku Albert Niemann, który śpiewał również tą partię w prapremierze w londyńskim Her Majesty’s Theatre w 1882 roku. Pierwszym amerykańskim Zygmundem był Anton Schott, po nim sukcesy w tej partii odnosił legendarny Lauritz Melchior. Schott był również wykonawcą tej partii we włoskiej premierze Walkirii, która miała miejsce 15 kwietnia 1883 roku w Teatro La Fenice w Wenecji. W Mediolańskiej La Scali Walkiria  pojawiła się w 1893 roku z Gaetano de Negri w partii Zygmunda. W tym samym roku wystawiono to dzieło we Francji z Ernestem van Dyck. Pierwszym polskim Zygmuntem na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie był Aleksander Bandrowski, który wystąpił w tej partii również w Operze Lwowskiej, w  obu przypadkach był to 1903 rok. Po nim występowali w tej partii Władysław Floriański, Ignacy Dygas i Stanisław Gruszczyński. Po II wojnie światowej sukcesy w tej partii odnosili: Günther Treptow, Wolfgang Windgassen, Set Svanholm, Ramon Vinay, James King, Jon Vickers. Po nich pojawili się na światowych scenach Peter Hofmann i Siegfried Jerusalem. Ostatnie lata związane są z nazwiskami: Poula Elminga, Roberta Deana Smitha, Endricha Wottricha, Franza Christiana, Roberta Gambill, Richarda Berkeley-Steele, Clintona Forbis.

Jonas Kaufmann – Zygmund, Ewa-Maria Westbrok – Zyglinda MET 2011.zdj. mater. prasowe MET

Od czasu do czasu, czyli dwa trzy razy w sezonie, pojawiał się w tej partii Placido Domingo, którego wokalną kreację Zygmunda mogliśmy podziwiać na scenie Opery Narodowej w Warszawie 9 października 2005 roku. Jako Zygmunt zadebiutował Domingo 19 grudnia 1992 roku pod batutą Christopha Dohnany’a w Wiener Staatsoper. Jego partnerką była Waltraud Meier, która również pierwszy raz śpiewała partię Zyglindy. Domingo w partii Zygmunda był jak sen o nie odkrytych pokładach wagnerowskiego belcanta, kusząco lekkiego i pełnego olśniewających fraz, doskonale zharmonizowanego z tekstem. – to fragment jednej z recenzji. Po wiedeńskim sukcesie spływają kolejne propozycje występów w tej partii: Wiedeń 1993 rok, 1994 La Scala (na otwarcie sezonu). Od 1996 roku pojawia się regularnie na scenie MET. Domingo wnosi cenną włoską jakość do wagnerowskiego stylu – giętkość głosu i liryzm, przekształcający bohatera w postać obdarzoną emocjonalną głębią – napisano w New York Times. Występy w Berlinie, Londynie, Madrycie w 1996 roku przynoszą artyście kolejne entuzjastyczne recenzje: Było to przedstawienie pełne napięcia, emocji i życia, prawdziwa uczta dla uszu. – tak pisano w Madrycie; Głos Dominga o fenomenalnej sile emisji, cudownie liryczny, łączył lekko śpiewane pianissima z promiennymi, branymi bez wysiłku górnymi dźwiękami. Roszkosz! – to opinia recenzenta Berliner Zeitung

Stuart Skelton (Zygmund), Greer Grimsley (Wotan). © Elise Bakketun photo

W 1998 roku pojawia się w Bayerische Staatsoper w Monachium. W 2000 roku jako Zygmund występuje na Festiwalu w Bayreuth w nowej inscenizacji Jürgena Flimma. Czy jest jakiś inny tenor, który skończywszy sześćdziesiątkę zdecydowałby się na debiut w tym legendarnym miejscu w tej trudnej roli?. Odpowiedź na to pytanie pokazuje wielkość Placido Domingo, zapewne największego tenora stulecia, z którym żaden ze współczesnych nie może się równać. Muzyka Richarda Wagnera nie jest jego domeną, a jednak podjął kolejne ryzyko artystyczne. Wagnerowskie role wymagają od tenora śpiewania w tzw. wysokiej średnicy, co zawsze było mocną stroną Hiszpana. Ale ważniejsze jest to, że jego głos ma blask, świeżość i dźwięczność, jakby upływający czas nie odgrywał żadnej roli… Wizualnie i aktorsko to wprost wymarzony i nieustraszony Zygmund, który ginie nie z powodu własnej słabości, lecz z woli bogów”. – napisał po tym występie Jacek Marczyński w „Rzeczpospolitej”. Domingo wnosi cenną włoską jakość do wagnerowskiego stylu – giętkość głosu i liryzm, przekształcający bohatera w postać obdarzoną emocjonalną głębią – napisano po występie w nowojorskiej MET. W maju 2001 podziwiano go jako Zygmunda w St. Petersburgu pod batutą V. Giergieva, oraz w wiedeńskiej Staatsoper, do której wrócił jeszcze w listopadzie tego samego roku. W marcu 2003 ponownie występuje w Madrycie tym razem pod dyrekcją Petera Schneidera.

Adam Czopek