Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Recenzje teatralne

Wesele Figara w Łodzi

W oparach erotyki

Natalia Rubiś, Robert Gierlach, Aleksandra Borkiewicz fot. J. Miklaszewska

To dzieło jest pierwszą, literaturze operowej, tak rozbudowaną czteroaktową operą komiczną. Żadna z postaci nie jest tutaj specjalnie eksponowana. Wszystkie jednak otrzymały wyrazistą charakterystykę muzyczną i w takim samym stopniu nadają tempo zbudowanej z wielu epizodów akcji, co sprawia, że Wesele Figara od lat uznaje się za dzieło zespołowe, w którym każdy ma swoje przysłowiowe ”pięć minut”.

Łódzki Teatr Wielki zaprezentował w sobotę 18 grudnia premierę najnowszej inscenizacji Wesela Figara W. A. Mozarta. Jej twórcy: Roberto Skolmowski – reżyseria, Paweł Dobrzycki – scenografia i Adam Banaszak – kierownictwo muzyczne, zaprezentowali klasyczne przedstawienie, zgodne z duchem libretta Lorenzo da Ponte, u podłoża którego leży sztuka Pierre Beaumarchais’go, i didaskaliami Mozarta. Do plusów reżyserii należy zaliczyć w miarę wyraziste oraz czytelne zawiązanie i przeprowadzenie z humorem zabawnej intrygi, która jest motorem napędowym całego przedstawienia. Każda postać knuje na pewnym etapie spisek, niekoniecznie niewinny, i każda przekonuje się, jak łatwo z manipulatora stać się manipulowanym.

Scena ogrodowa fot. J. Miklaszewska

Przez scenę maszeruje galeria zabawnych postaci o wyraziście nakreślonym charakterze, którymi reżyser wręcz się bawi odsłaniając ich głęboko skrywane słabości i pragnienia. Każda z nich chce coś ugrać dla siebie: Hrabia ma chrapkę na Zuzannę, marzy tylko o tym jak ją uwieść i zaciągnąć do łóżka. Hrabina myśli o odzyskaniu miłości męża, który łakomym okiem spogląda na inne kobiety. Wszędobylski Figaro wszelkimi sposobami stara się uchronić Zuzannę przed zalotami hrabiego, a Zuzanna zrobi wszystko by w końcu zostać żoną Figara. Do tego należy jeszcze dodać kochliwego pazia Cherubina, doktora Bartolo i jego dawną gospodynię Marcelinę – oboje w finale okazują się rodzicami Figara. Wszyscy razem kręcą, spiskują, stosują maskaradę, byle tylko osiągnąć swój cel, a że czynią to z wdziękiem więc mamy niezłą zabawę, szczególnie w scenie ogrodowej poprowadzonej lekko i finezyjnie. Jedynie w finale ostatniego aktu, w którym następuje ogólne przebaczenie w działania reżysera wkradł się lekki galimatias, przez co całej akcji zabrakło większej jeszcze wyrazistości. Trochę też zabrakło mi bardziej wyrazistej ekspozycji oparów erotyki, jaką spowite jest to dzieło. Warstwę inscenizacyjną wzbogaciła interesująca scenografia Pawła Dobrzyńskiego umieszczona na scenie obrotowej co umożliwia płynne przenoszenie akcji z miejsca na miejsce. Ten prosty zabieg zdominował przedstawienie nadając mu właściwy klimat i dynamikę.

Scena zbiorowa fot. J. Miklaszewska

Równie wiele dobrego można powiedzieć o obsadzie głównych partii. Robert Gierlach jako Figaro ujmuje stylowym prowadzeniem frazy i dźwięcznie brzmiącym głosem. Tworzy przy tym postać niezwykle żywą i wyrazistą. Podobnie jak dysponująca dobrze brzmiącym sopranem Aleksandra Borkiewicz w partii rezolutnej Zuzanny. Udaną parą okazali się Łukasz Motkowicz jako dostojny, o uwodzicielskiej elegancji, hrabia Almaviva i Natalia Rubiś w partii lirycznej Hrabiny, której jednak przydałoby się nieco więcej temperamentu. Nieźle odnalazł się w roli Cherubina Jakub Foltak, dysponujący interesującym kontratenorem. Dobrą parę tworzyli Agnieszka Makówka – Marcelina i Rafał Pikała – Bartolo.

Adam Banaszak przy dyrygenckim pulpicie ujmował dynamiką, lekkością oraz elegancją jakie finezyjne wydobył z mozartowskiej partytury. Będąc przy tym niezwykle precyzyjnym w prowadzeniu wszystkich ansambli. Orkiestra pod jego batutą gra błyskotliwie i z polotem. Już pierwsze akordy uwertury wprowadzają słuchaczy w doskonały humor dając przedsmak czekającej ich zabawy.

Adam Czopek