W historii naszej opery zawsze mieliśmy do dyspozycji zestaw znakomitych niskich głosów męskich, od czasów wielkiego basa Edwarda Reszke poczynając. Adam Didur, Włodzimierz Kaczmar, Zygmunt Zaleski, jego brat, Tadeusz Orda, należeli do grona tych szeroko znanych w świecie polskich śpiewaków. Po drugiej wojnie światowej znakomite tradycje wielkich polskich basów kontynuowali: Edmund Kossowski, Antoni Majak, Bernard Ładysz, Marek Dąbrowski i właśnie Włodzimierz Denysenko obdarzony przez naturę potężnym głosem, o rozległej skali oraz bogatym szlachetnym brzmieniu. Do wyliczonych przymiotów jego głosu należy dodać wysoką kulturę muzyczną, muzykalność, aktorski talent i sceniczny temperament. Był pierwszym po wojnie wykonawcą, partii króla Makbeta w operze Verdiego, oraz Kardynała Brogni w Żydówce Halevy’ego – Opera Wrocławska 1963 i 1964. Śpiewał Borynę w prapremierze Chłopów Witolda Rudzińskiego w stołecznym Teatrze Wielkim w 1974 roku. 28 maja 1971 roku, w katedrze w Münster, brał udział w prawykonaniu Jutrzni Krzysztofa Pendereckiego. Obok niego w zespole wykonawców byli: Delfina Ambrozaik, Krystyna Szczepańska, Stefania Woytowicz, Bernard Ładysz, Kazimierz Pustelak, Boris Carmelie oraz Peter Lagger.
Artysta pochodził z Chorzowa, gdzie się urodził 25 maja 1931 roku. Jednak dzieciństwo i młodość spędził w Sosnowcu. Mieszkał z rodzicami tym samym domu co rodzina Jana Kiepury, z którym przez wiele lat utrzymywał przyjacielskie kontakty. Był najpierw prywatnym uczniem prof. Marii Kuźmickiej, później prof. Jadwigi Reissowej oraz cenionego śpiewaka (baryton) i wybitnego pedagoga Wacława Brzezińskiego. Miał jeszcze za sobą naukę w rocznym studiu operowym w Warszawie, kierowanym przez Jerzego Merunowicza. Jednocześnie z nauką podjął występy w Operze Warszawskiej. Były to co prawda epizodyczne role: Pan III w Hrabinie Moniuszki oraz Alcidor w Cyganerii Pucciniego, dające jednak okazję nabrania scenicznej ogłady i swobody oraz kontaktu z doświadczonymi śpiewakami. Debiutował mając zaledwie 19 lat na scenie Opery Wrocławskiej w kwietniu 1950 roku, niewielką partią Bojara w Złotym Koguciku Rimskiego – Korsakowa.
Jednak pierwszy etat solisty otrzymał od 1 marca 1952 roku w Operze Śląskiej w Bytomiu, gdzie przez dziesięć sezonów będzie opracowywał podstawy swojego bas-barytonowego repertuaru. Pierwszą premierą na tej scenie była opera Fra Diavolo Aubera, w której zaśpiewał partię oberżysty Matteo (10 październik 1953). Spotkał się wówczas z czołowymi solistami Opery Śląskiej: Bogdanem Paprockim, Natalią Stokowacką, Krystyną Szczepańską i Romualdem Spychalskim. Później znalazł się w obsadzie premierowej Don Carlosa Verdiego (Mnich, grudzień 1955), Widm Moniuszki (Guślarz, marzec 1956), Carmen Bizeta (Escamillo 1954, później również Zuniga, czerwiec 1956), Cosi fan tutte Mozarta (Don Alfonso, styczeń 1957). Oklaskiwano go też w Bytomiu jako Zbigniewa w Strasznym dworze Moniuszki, Figara w Weselu Figara Mozarta, Mefista w Fauście Gounoda, Collina w Cyganerii Pucciniego. Kiedy już przestał być solistą bytomskiej sceny chętnie na nią wracał, jako gość, najczęściej śpiewał Mefista, wystąpił w tej partii w lutym 1961, listopadzie 1962, maju 1963.
W sezonie 1960/61 został solistą Opery Wrocławskiej, gdzie pierwszy raz pojawił jako Don Alfonso w Cosi fan tutte Mozarta, co zostało zauważone – zaprezentował wszystko, czego spodziewamy się od dobrego śpiewaka: świetny duży głos o pięknej barwie i rozległej skali (bas-baryton), zdecydowaną muzykalność, poważne umiejętności techniczne, wielkie zdolności aktorskie podbudowane szczerą inteligencją – i na dodatek doskonałą aparycją. (Ewa Kofin „Słowo Polskie” z 2 grudnia 1960). We Wrocławiu poszerzył swój repertuar o partie: Ferranda w Trubadurze Verdiego, Orosa w Manru Paderewskiego, wspomnianego już kardynała Brogni w Żydówce Halevy’ego, Barona Scarpi w Tosce Pucciniego, Kecala w Sprzedanej narzeczonej Smetany, Profesora Marso w Teodorze – Gentelmenie Szeligowskiego. Jednak najwięcej i najgłośniej mówiło się o jego pamiętnej kreacji partii Makbeta w operze Verdiego, wystawionej na polskiej scenie po blisko 120.letniej przerwie. Po premierze Tosci napisano, że jako Scarpia … łączy maniery światowca z okrucieństwem i podłością łotra bez czci i wiary, Kardynała, że poddał się chwilami działaniu uczuć ludzkich. Równie wysoko oceniono jego kreację Makbeta – Włodzimierz Denysenko bardzo wyraziście i przejmująco zarysował pełen załamań wewnętrznych wizerunek Makbeta, z maestrią traktując niełatwe, jak wiadomo, zadnia wokalne tej partii. (Jerzy Macierakowski „Teatr” nr 9/1965). Jeszcze dalej poszedł w swojej ocenie Józef Kański: …na pierwszy plan obsady wysuwa się Włodzimierz Denysenko w partii tytułowej. W ciągu ostatnich kilku lat stał się on śpiewakiem dużej klasy: jego ciemny, basowy raczej glos doskonale odpowiada dramatycznemu charakterowi partii Makbeta, a duża rozpiętość skali pozwala pokonywać swobodnie także wysokie frazy, pisane w zasadzie na baryton. („Trybuna Ludu” z 10 września 1964r.).
W 1965 roku Włodzimierz Denysenko został solistą Teatru Wielkiego w Warszawie, z którym wiąże się do końca swojej artystycznej kariery w 1982 roku, oklaskiwano go tutaj ponad 800 razy. Ten etap kariery rozpoczął 8 września 1964 roku, jako Ferrando w Trubadurze, jeszcze na scenie Romy. Na scenie odbudowanego Teatru Wielkiego stanął pierwszy raz 30 listopada 1965 roku, jako Zbigniew w Strasznym dworze. Wykonywane na tej scenie partie Figara w Weselu Figara Mozarta, Don Basilio w Cyruliku sewilskim Rossiniego, Wielkiego Inkwizytora w Don Carlosie Verdiego, Mefista w Fauście Gounoda, Borysa Godunowa w Borysie Godunowie Musorgskiego, Scarpi, przynoszą mu uznanie publiczności i stołecznych krytyków na czele z Jerzym Waldorffem, który po premierze Livietta i Tracollo Pergolesiego w lutym 1971 roku, napisał w „Polityce”, że Włodzimierz Denysenko w roli złodziejaszka Tracolla, nie tylko dobrze śpiewał, ale i tańczył. Pierwszy raz widziałem basa bijącego w powietrzu nogami klasyczne „czwórki”.
Denysenko brał też udział w polskiej premierze Diabłów z Loudun Pendereckiego (Ojciec Ambroży) i Edypa Enescu (Kapłan) oraz warszawskiej premierze Katarzyny Izmaiłowej Dymitra Szostakowicza (Izmaiłow) i Buntu żaków Tadeusza Szeligowskiego (Jan Tarnowski). Na warszawskiej scenie osiągnął pełnię artystycznego rozwoju. W sumie zaśpiewał w swojej karierze ponad 40 partii operowych. Był również wykonawcą wielu partii bas-barytonowych w oratoriach oraz pieśni. Nie ograniczał swoich występów tylko do stołecznej sceny, chętnie przyjmował zaproszenia innych krajowych teatrów operowych. Występował również gościnnie w USA, ZSRR, Rumunii, Czechosłowacji, Niemieckiej Republice Demokratycznej, Republice Federalnej Niemiec, Turcji, Szwecji. Bas-baryton Włodzimierz Denysenko włada bogatym i pięknym głosem i scenicznym temperamentem. Dobre wyczucie dramatyzmu wykazał w interpretacji Mefista, zaś w roli Scarpi wystąpił ze swoją koncepcją, odrzucając elementy naturalizmu. – pisano po występach artysty w rumuńskim Clui w 1964 roku.
29 stycznia 1980 roku w Teatrze Wielkim Włodzimierz Denysenko obchodził jubileusz 30 lat pracy artystycznej, podczas którego śpiewał rolę Cara Borysa w operze Musorgskiego, którego partię pierwszy raz zaśpiewał 1 marca 1973 roku. Dwa lata po obchodach jubileuszu przechodzi na emeryturę, Jednak nie zaprzestaje działalności śpiewaczej i artystycznej, nadal współpracuje ze stołecznym Teatrem Wielkim, gdzie pojawiał się jako Surin w Damie pikowej, Monterone w Rigoletcie Verdiego i Luther w Opowieściach Hoffmanna Offenbacha. Ostatni raz stanął na scenie Teatru Wielkiego 3 lutego 1984 roku, śpiewał wówczas partię Doktora w Traviacie Verdiego.
Włodzimierz Denysenko zmarł 10 września 2019 roku w Warszawie. Pochowany został na cmentarzu Brudnowskim.
Adam Czopek