Wielka Symfonika
Jeden festiwalowych koncertów przeznaczono dla dziel symfoniki klasycznej. Z jednej strony zadbano o atrakcyjny program, z drugiej o grono wybitnych muzyków , którzy je zaprezentują. Agata Szymczewska – skrzypce, II Koncert skrzypcowy d-moll op.22 Henryka Wieniawskiego, Artur Jaroń – fortepian, Fantazja na fortepian i orkiestrę Calude Debuss’ego oraz Błękitna rapsodia George Gershwina. Ponadto Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej wykonała Farandolę ze suity Arlezjanka Georgesa Bizeta. Koncertem dyrygował Mirosław Jacek Błaszczyk.
Agata Szymczewska, laureatka I nagrody Konkursu im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu w 2006 roku. Zaprezentowała się jak na prawdziwego wirtuoza skrzypiec przystało: piękny dźwięk, ogromna swoboda techniczna, wirtuozowskie zacięcie. Muzyka Wieniawskiego mieniła się w jej ujęciu pełną paletą emocji, barw i nastrojów, zachwycając delikatnością melodyjnej kantyleny. Każda w trzech części koncertu zagrana była z właściwym jej charakterem. Współtwórcą sukcesu Agaty Szymczewskiej był z pewnością Mirosław Jacek Błaszczyk i prowadzona przez niego Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej. Akompaniament w ich ujęciu idealnie podążał za intencjami solistki pozwalając jej na pełną swobodę interpretacyjną. Było to wykonanie dające słuchaczowi pełnię artystycznej satysfakcji.
Ten koncert był dla Artura Jaronia, kieleckiego pianisty o ustalonej renomie i dyrektora Buskiego Festiwalu od jego pierwszej edycji, wyjątkowo ważnym, stanowił bowiem jeden z etapów jego przewodu doktorskiego. Mimo oznak napięcia i zdenerwowania dał pokaz znakomitego opanowania fortepianu i wrażliwości. Debussy, czołowy kompozytor muzycznego impresjonizmu, w jego ujęciu urzekał szlachetnym dźwiękiem, pięknie rozplanowaną dynamiką i wyrafinowanym malarskim rozmarzeniem pełnym delikatnych barw.
Drugim dziełem jakie zaprezentował tego wieczoru Artur Jaroń była Błękitna rapsodia Gershwina, którą kompozytor nazwał „muzycznym kalejdoskopem Ameryki”. Kompozytor twierdził zaś, że inspiracją dla niego był… stukot kół pociągu. „Całą Rapsodię, od początku do końca, usłyszałem podczas podróży” – wspominał. Rozpoczyna ją charakterystyczne glissando w partii klarnetu i wprowadza w słuchaczy w przykład znakomitej równowagi między muzyką jazzową i klasyczną co od razu wprowadza słuchacza w klimat tego urokliwego dzieła. I to właśnie było najpiękniej wyeksponowane przez solistę, który czarował widownię nie tylko pięknym dźwiękiem, zmiennością dynamiczną i charakterystycznymi dla Gershwina brzmieniami i kolorystyką. Nie zapominając przy tym o właściwej ekspozycji przetworzeń i rozwinięciem motywów. Dzięki temu można się było zatracić w wytworzonym klimacie Ameryki. I w tym przypadku akompaniament czujne podążający za intencjami solisty okazał się współtwórcą jego sukcesu. Na podkreślenie zasługuje fakt świetnego kontaktu i porozumienia dyrygenta i solisty.
Uzupełnieniem programu było brawurowe wykonanie Farandoli ze suity Arlezjanka Georgesa Bizeta. To był czysty popis pięknej gry Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, której kwintet smyczkowy ma brzmienie jedwabiu, i gdzie instrumenty dęte potrafią zachwycić spoistością brzmienia. Wielkie brawa!
Adam Czopek