30 grudnia w wieku 91 lat odeszła Irena Brodzińska, jedna z największych gwiazd polskiej operetki, której wkład w rozwój polskiej kultury muzycznej trudno przecenić. Karierę rozpoczęła w Lublinie po wojnie, gdzie jako 15-latka zadebiutowała w roli tancerki. W 1953 roku zadebiutowała jako śpiewaczka w Teatrze Muzycznym w Łodzi, gdzie między innymi oklaskiwano ją w roli Wenus w Orfeuszu w piekle Offenbacha. Później oklaskiwano ją w Operetce Gliwickiej, gdzie po jej występie w roli Adeli w Zemście nietoperza Straussa, napisano w „Dzienniku Zachodnim” – „(…) Irena Brodzińska jako Adela podbiła serca: urodą, młodością, wdziękiem i talentem aktorskim.”
Od 1956 roku, na zaproszenie Jacka Nieżychowskiego, pojawiła się w Operetce Szczecińskiej, z którą związała całą swoją karierę. 25 stycznia 1957 roku wystąpiła w premierowym spektaklu Krainy uśmiechu Franza Lehara otwierającym działalność operetki szczecińskiej, co okazało się znakomitym początkiem kariery na tej scenie. Jej mężem był Edmund Wayda, aktor, śpiewak i reżyser, który był też dyrektorem szczecińskiej sceny muzycznej.
Irena Brodzińska urodziła się w 1933 r. w Pińsku. Muzyczne wykształcenie zdobyła zaraz po wojnie w Krakowie, gdzie uczyła się m.in. w szkole baletowej. Jeszcze jako nastolatka tańczyła w teatrze muzycznym w Lublinie oraz na scenie krakowskiej i poznańskiej. Córką Ireny Brodzińskiej jest Grażyna Brodzińska, ceniona i podziwiana śpiewaczka, dla której Mama zawsze była wzorem godnym naśladowania.
Irena Brodzińska była współzałożycielką szczecińskiego Stowarzyszenia Miłośników Opery i Operetki. Szybko zdobyła serca szczecińskiej publiczności stając się na wiele lat jej ulubienicą. Wszechstronny talent i osobowość artystki łączące umiejętności aktorskie (teatr i film), wokalne i taneczne, pozwolił jej stworzyć na szczecińskiej scenie niezapomniane kreacje sceniczne, które na zawsze zapisały się w annałach polskiego teatru muzycznego. Gościnnie występowała na scenach Krakowa, Poznania i Lublina. W sumie stworzyła kilkadziesiąt niezapomnianych kreacji operetkowych i musicalowych, między innymi: Sylwę Varescu w Księżniczce czardasza, Lizę w Hrabinie Maricy Imre Kálmána, Hannę Glawari w Wesołej wdówce, Bellę Giretti w Paganinim oraz Ilonę w Cygańskiej miłości i Mi w Krainie uśmiechu Franza Lehára, Riquette w Wiktorii i jej huzarze oraz Disy Parker w Balu w Savoyu Paula Ábraháma, Adelę w Zemście nietoperza Johanna Strausa. Ponadto, Elizę Doolittle w musicalach My fair lady Frederica Loewe oraz Dolly w Hello, Dolly Jerry’ego Hermana. W latach 50. zagrała także w dwóch pełnometrażowych filmach fabularnych: „Sprawa do załatwienia” i „Irena do domu”. Ostatni wystąpiła na scenie w 1976 roku w musicalu „Machiavelli” Jerzego Wasowskiego grając Sostratę, matkę Lukrecji, którą w tym spektaklu kreowała Grażyna Brodzińska.
„Życie na scenie to było moje prawdziwe życie, bo tam jako aktorka i kobieta byłam najszczęśliwsza.” – powiedziała w jednym z wywiadów przy okazji obchodów jubileuszu 60-lecia pracy artystycznej.
„Kultura polska i szczecińska straciła wielką artystkę, kto wie, czy nie największą” -napisał w pożegnaniu o Irenie Brodzińskiej Jacek Jekiel, obecny dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie.
Adam Czopek