Wieloletni solista Teatru Wielkiego w Poznaniu; występował w tym charakterze jeszcze przed II wojną światową, następnie w latach powojennych (1945-1949) i ponownie od 1957 roku. W latach 1949-1957 był solistą Opery Warszawskiej, gdzie 5 lutego 1956 roku stworzył pamiętną kreację Telramunda w pierwszej powojennej premierze Lohengrina Wagnera.Miał w międzyczasie okres kiedy przez pewien czas pracował też w administracji w Gdańsku i Krakowie. Pisano o nim, że „ujmuje muzycznym temperamentem, kulturą muzyczną i barytonowym głosem o dużym wolumenie i dramatycznym zabarwieniu, który prowadzi miękko i z wielkim wyczuciem”. Równie często padało określenie; „kreacja godna pamięci.” W.A, Krolopp napisał o nim: „ …duży głos, niemała muzykalność, dopracowana dykcja, i rozległa skala, to podstawowe zalety tego śpiewaka.” Mimo, że miał w repertuarze kilkadziesiąt partii, to jednak partie w dziełach Verdiego były jego najmocniejszą stroną. Przeszedł do historii polskich scen operowych jako wstrząsający dramatyzmem Rigoletto, fantastyczny w wyczuciu zła Jago w Otellu i pełen szlachetności Markiz Posa w Don Carlosie orazzapiekły w swojej nienawiści Renato w Balu maskowym i władczy Ezio w Attili wystawionej po raz pierwszy na naszych scenach, Opera Poznańska – 2 marca 1968.
Albin Fechner urodził się 26 lutego 1913 w Bochum. Dzieciństwo spędził w Kościanie. Studiował równolegle w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu oraz Wielkopolskiej Szkole Muzycznej, którą ukończył w 1939, otrzymał dyplom ze Złotym Odznaczeniem. W tym samym roku został laureatem I nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Śpiewaczym w Poznaniu. W okresie międzywojennym pracował w poznańskim Banku Związku Spółek Zarobkowych, w latach 1936-1938 odbył służbę wojskową. Przed wybuchem II wojny światowej zdążył jeszcze zadebiutować na poznańskiej scenie operowej. Jednak wojna zmusiła go do zawieszenia artystycznej kariery. Brał udział w kampanii wrześniowej, czas wojny spędził w Warszawie, pracował w kawiarniach, krótko brał lekcje śpiewu u Adama Didura. Był więźniem obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Majdanku. Bezpośrednio po wyzwoleniu Poznania stanął w rzędzie pierwszych solistów jacy wrócili do teatru, którzy najpierw uporządkowali, a później zaczęli pisać jego dalszą historię. Pierwszą operą w jakiej wystąpił po wojnie była Cyganeria, w której kreował postać Benoita.
W tym momencie nastąpił nieoczekiwany zwrot z życiu Albina Fechnera, który zrezygnował z kariery śpiewka operowego przeniósł się do Gdańska, gdzie przez trzy lata (1946 – 1949) w administracji państwowej m.in. jako dyrektor administracyjno-handlowy w Państwowych Zakładach Futrzarskich. W 1949 roku wrócił do śpiewania, jednak nie do Opery Poznańskiej, podjął pracę w Operze Warszawskiej, gdzie debiutował 30 grudnia 1949 partią Kostryna w Goplanie Żeleńskiego. Solistą stołecznej sceny operowej był do 1958 roku. W tym czasie warszawscy melomani mogli go oklaskiwać między innymi w: Lohenginie, Strasznym dworze, Damie pikowej, Jolancie, Carmen. Ostatnią warszawską premierą był Walentyn w Fauście Gounoda – 28 lipca 1956 roku. W sumie zaśpiewał w Warszawie 361 przedstawień.
Od sezonu 1957/58 wraca do Poznania, gdzie pozostanie do końca swojej kariery. W sumie zaśpiewał na poznańskiej scenie ponad tysiąc przedstawień operowych. Udział w każdym spektaklu odnotowywał skrupulatnie, w specjalnie prowadzonym dzienniku. Równie bogaty był jego dorobek koncertowy. Powojenna kariera tego znakomitego artysty, to kolejne sukcesy w partiach Dżaresa w Parii Moniuszki, (od której rozpoczął drugi poznański), Amonastra w Aidzie, hrabiego di Luny w Trubadurze, Renata w Balu maskowym, tytułowego Rigoletta w operach Verdiego.Podziwiano jego kapitalne kreacje okrutnego barona Scarpii w Tosce, Lorda Henryka Ashton w Łucji z Lammermoor Donizettiego, Holendra w Holendrze tułaczu i Telramunda w Lohengrinie, Wagnera, Hrabiego Tomskiego w Damie pikowej Czajkowskiego i tytułowego Mazepę w operze Czajkowskiego. Po premierze Mazepy Aleksander Rowiński napisał w „Ekspressie Wieczornym”: – „Mazepa znalazł w przedstawieniu poznańskim idealnego interpretatora w Albinie Fechnerze. Dla niego warto wybrać się nad Wartę (…) i żałować że Opera Warszawska przed laty utraciła tak znakomitego artystę.” Wiele uznania przyniosły mu pamiętne kreacje Jagona w Otellu, Escamillo w Carmen i Tomira w Legendzie Bałtyku. Był w grupie pierwszych po wojnie wykonawców kantaty Quo vadis Feliksa Nowowiejskiego. Jedną z jego koronnych partii był Miecznik w Strasznym dworze. Tą partią uczcił 17 listopada 1978 jubileusz, 40-lecia pracy artystycznej. W jubileuszowym przedstawieniu obok jubilata wystąpili jego uczniowie: Danuta Kaźmierska, Krystyna Pakulska, Zofia Baranowicz, Henryk Łukaszek, Aleksander Burant oraz syn Jerzy Fechner, który śpiewał partię Macieja. Był jednym z niewielu polskich śpiewaków występujących na Festiwalu Wagnerowskim w Dessau, gdzie w roku 1958 i 1960 śpiewał partię tytułowego Holendra tułacza w operze Wagnera.
Nie zawsze jednak wszystko szło jak należy: ”W pewnym momencie wydawało się, że solista będzie musiał porzucić karierę z racji ciężkiej choroby uszu. Fechner już nie słyszał instrumentów podających tonację. Dla artysty o tak wyjątkowo pięknym głosie – po prostu tragedia! Szczęśliwie dopomógł mały, zagraniczny aparacik, który schowany za uchem ratuje sytuację. Pan Albin, oprócz największych partii operowych (kapitalny Rigoletto), bierze udział w koncertach oratoryjnych i uczy od szeregu lat w PWSM.” – napisał w książce „Pod zielonym Pegazem” Kazimierz Nowowiejski. W latach sześćdziesiątych często występował też na estradach i scenach teatrów operowych w Polsce i poza krajem, m.in. w ZSRR, NRD, Jugosławii, Rumunii, Belgii, Włoszech. Brał udział w zagranicznych tournée Opery Poznańskiej; w Jugosławii (1962), Włoszech (1968 i 1976) oraz gościnnych występach w Liége (1969).
Od 1961 roku, przez siedemnaście lat, był związany jako pedagog z Akademią Muzyczną w Poznaniu, gdzie pełnił funkcję dziekana Wydziału Wokalnego. Uchodził za znakomitego pedagoga o niesamowitej intuicji wokalnej. Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatralnych i Filmowych – Związek Artystów Scen Polskich nadało mu w 1979 roku tytuł zasłużonego członka.
W ślady ojca i mamy, która była również śpiewaczką, poszedł syn Jerzy, który był jednym z wielu uczniów ojca, a przez lata cenionym barytonem Teatru Wielkiego w Poznaniu. Obaj panowie szczególną miłością darzyli rolę Miecznika w Strasznym dworze. Syn grywał w tym samym kostiumie co ojciec, a później wykupił go z opery jako cenną pamiątkę po ojcu. Jerzy Fechner zmarł nagle w 58 roku życia.
Albin Fechner zmarł 9 lutego 1986 w Poznaniu, gdzie nadal pamięta się o głoszonej przez artystę sentencji: – „Kiedy przechodzę obok opery to jak przed kościołem zawsze ściągam kapelusz.”
Adam Czopek