Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Aktualności

Giacomo Puccini, czyli muzyka, kobiety, cygara i samochody.

Myślę, że w takiej właśnie hierarchii, z dopiskiem – wspaniałe –  należy ustawić życiowe priorytety Giacomo Pucciniego, znakomitego włoskie kompozytora operowego  słusznie uznawanego za następcę Giuseppe Verdiego. Uchodził też za najpopularniejszego kompozytora operowego przełomu wieków. Jego dodatkową pasją była  motoryzacja, kochał samochody i jazdę nimi. Dla niego Vincenzo Lancia wyprodukował pierwszy włoski samochód terenowy. Między rokiem 1901 a 1924 kupił 13 najnowszych modeli samochodów. Pierwszy De Dion-Bouton kupił w maju 1901 roku, ostatni, Lancia Lambda w 1924 roku. Był bodaj pierwszym włoskim kompozytorem, który uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, co przeżył w 1903 roku. Podczas leczenia urazów i złamań po tym wypadku odkryto, że jest chory na cukrzycę. Był też zapalonym myśliwym, miał wyjątkową kolekcję myśliwskich strzelb i sztucerów, można je podziwiać w willi w Torre del Lago. Podobno podział dnia Pucciniego składał się ze stałych niemal punktów, komponowanie późny wieczór, wczesny ranek, przedpołudniowa drzemka, popołudniowe polowanie, w międzyczasie – co oczywiste – posiłki, po których z lubością zasiadał w fotelu by wypalić cygaro, lub paierowsa, których był zaprzysięgłym wielbicielem, potrafił ich wypalić dziennie kilkadziesiąt. Najprawdopodobniej rak krtani, który stał się przyczyną śmierci Pucciniego, był efektem palenia papierosów i cygar. Kochał kolacje w gronie osób, które lubił i cenił.  Sam o sobie mawiał, że jest – „Łowcą dobrych librett, dzikich zwierząt i pięknych kobiet.”

Giacomo Puccini

Opery Pucciniego od ponad stu dwudziestu lat stanowią ozdobę operowych afiszy na całym świecie. Gdyby pokusić się o stworzenie wykazu dziesięciu najpopularniejszych oper, cieszących miliony ludzi na świecie, trzy miejsca zajęły by na pewno jego: Madama Butterfly, Tosca, Cyganeria, a być może zmieściłaby się jeszcze na tej liście, Manon Lescaut, albo Turandot. Dziełem, które zapewniło mu trwałe bezpieczeństwo materialne była Manon Lescaut, której prapremiera w Teatro Regio w Turynie w lutym 1893 roku okazała się gigantycznym sukcesem. Dzięki uzyskiwanym z wykonań tej opery dochodom spłacił dług wobec wydawcy, wykupił rodzinny dom w Lukce, i w 1891 roku willę w Torre del Lago nad jeziorem Massaciuccoli, gdzie spędził ostatnich trzydzieści lat życia podziwiając z okien swojej willi wspaniałe widoki na jezioro,  i gdzie został pochowany w specjalnie przygotowanej przez syna kaplicy. Spoczął w niej 29 listopada 1926 roku, równo dwa lata po śmierci. Pierwotnie Puccinni został pochowany w grobowcu Toscaninich w Mediolanie. Dzisiaj willa w Torre del Lago jest muzeum poświęconym Pucciniemu, chętnie odwiedzanym przez miłośników jego dzieł, zjeżdżających od blisko siedemdziesięciu lat na festiwal oper Pucciniego. Jest tu co podziwiać! To przecież w tym miejscu powstały partytury większości jego dzieł. Bogata kolekcja zdjęć kompozytora i osób które znał i cenił, autografy partytur, stylowe meble, kolekcja myśliwskiej broni, plakaty i afisze pierwszych wykonań jego dzieł. Drugie muzeum jemu poświęcone mamy w Lucce, rodzinnym mieście Pucciniego, w którym spędził dzieciństwo. Nie były to jednak jedyne domy Puccciniego, kolejne to: Villa Puccini w Viareggio, willa w Chiatri. Do artysty należała też antyczna wieża usytuowana na plaży w Ansedonii. Było to jego ulubione miejsce odosobnienia. Wszystkie wspomniane miejscowości to włoska Toskania, jego ukochana kraina, gdzie dzisiaj można podziwiać wiele jego pomników. Te najbardziej znane i okazałe stoją w: Lucce, Montecatini Terme,  no i oczywiście w Torre del Lago, są pewnie i inne, ale te właśnie ostatnio widziałem.

pomnik w Montecatini Terme, fot. Adam Czopek

Nie ma co ukrywać, Puccini miał wyjątkową słabość do płci pięknej i lubił się otaczać pięknymi kobietami, spędzał w ich towarzystwie wiele czasu. Pomagały mu w tym, piękne oczy o głębokim spojrzeniu, czarujący uśmiech i naturalna elegancja w sposobie bycia, to przyciągało kobiety! Bohaterkami większości jego oper są przede wszystkim kobiety; Mimi, Cio-cio-San, Mamon, Tosca, Magda, Minie, Siostra Angelika, Turandot, Liu, to kobiety (każda inna) poszukujące spełnienia w miłości. Można przypuszczać, że jego operowe bohaterki posiadają rysy kobiet, które naprawdę pojawiły się w życiu. To dla nich pisał najpiękniejsze arie, by wspomnieć: Vissi d’arte, vissi d’amore – Tosci, Un bel di Vedremo – Butterfly, Mi chiamano Mimi – Mimi z Cyganerii, Senza mamma, bimbo, tu sei moro – Angeliki, czy monolog In questa Reggia – Turandot. To prawdzie klejnoty sztuki wokalnej dające śpiewaczkom wyjątkowo wdzięczne pole do popisu. Śpiewaczki marzą by zmierzyć się z partiami w operach Pucciniego, które zawdzięczają swoją popularność jego wspaniałemu wyczuciu dramatu, znakomitej znajomości psychiki i emocji kochającej kobiety oraz bogatej inwencji melodycznej partii wokalnych i wyrafinowanej, barwnej – pełnej swoistego kolorytu – instrumentacji. Jednak niesprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że Puccini komponował wspaniałe arie tylko dla swoich kobiet, przecież Nessun dorma czy Non piangere Liu Kalafa z Turandot, Addio, fiorito asil Pinkertona z Madama Bytterfly, Che gelida manina Rudolfa z Cyganerii czy E lucevan le stelle Cavaradossiego z Tosci to równie wspaniałe, jednakowo kochane przez śpiewaków i publiczność, popisowe arie męskie, bez których trudno sobie wyobrazić wspomniane dzieła. Nie bez racji jeden z niemieckich krytyków napisał: „Muzyka Pucciniego to muzyka seksu, ma zmysłowy czar i jest pozbawiona patosu”. Pisano też, że muzyka Puccinego jest fotografią ludzkiej duszy z wszystkimi jej emocjonalnymi zaletami i wadami.  Ale też należy zaznaczyć, że w ariach oper Pucciniego wybrzmiewały po raz ostatni tradycje włoskiego bel canta. Opera, do której przyzwyczaili nas: Bellini, Rossini, Donizetti i Verdi odchodziła, by już nigdy nie wrócić! Puccini okazał się ostatnim z wielkich włoskich kompozytorów operowych.

gabinet Pucciniego w Torre del Lago, fot. Adam Czopek

Powszechnie wiadomym było, że Puccini jest wielbicielem kobiet. Do publicznej wiadomości co rusz przedarły się wieści kilku jego przelotnych miłostkach, gorących romansach i piekielnie zazdrosnej Elwirze, która została jego żoną po blisko dwudziestoletnim związku, który był również owocem gorącego romansu. Ona była żoną Narciso Gemignaniego, handlowca z Lucques. On jej nauczycielem fortepianu. Elwira dla Pucciniego pozostawiła męża i syna, by wraz z córką Foscą podążyć za ukochanym. Owocem tej miłości był urodzony w grudniu 1886 roku ich jedyny syn Tonio, którego córka Simonetta była przez lata „strażniczką rodzinnej świątyni.” Jednak ślub mogli wziąć dopiero w 1904 roku, po śmierci pierwszego męża Elwiry. To ona stała się esencją i wzorcem wszystkich kobiet jednocześnie – „boską Elvirą”, która inspirowała bohaterki jego oper. Puccini nie chciał, lub nie mógł się od niej uwolnić przez całe życie, choć zdradzał ją wielokrotnie. W styczniu 1909 roku zazdrość Elwiry doprowadziła do samobójstwa pokojówkę Manfredi Doria oskarżoną o romans z kompozytorem. Sprawa ma swój epilog w sądzie, gdzie zaprzysiężony prawnik zaświadcza o dziewictwie denatki. W efekcie Giacomo i Elwira rozstają się na kilka miesięcy. Małżeńska separacją trwała pół roku, natomiast dyskretny romansik z rówieśnicą i kuzynką Dorii trwał jeszcze kilka lat po tej tragedii.  Mimo tego wszystkiego przyznać należy, że wzorem wierności to jednak Puccini nie był, do Elwiry zbyt często docierały wieści o kolejnych romansach męża, jeden z głośniejszych miał na imię Corinna. Elwira przypłaciła ten romans ciężką depresją. Inny to Sybil Seligmann, żona londyńskiego bankiera, którą poznał w 1903 roku. Ponoć tylko ona była w stanie zrozumieć (co wynika z zachowanej korespondencji) skomplikowane meandry jego psychiki.

pomnik Puccniego na skwerze przed jego willą, fot Adam Czopek

Dowodem wzajemnej fascynacji Pucciniego kobietami oraz kobiet przystojnym kompozytorem jest wnętrze jego willi w Torre del Lago pełne portretów i fotografii pięknych dam i śpiewaczek często ozdobionych osobistymi dedykacjami. Można spokojnie stwierdzić, że są wszędzie. Stoją na fortepianach, wiszą na ścianach salonów, gabinetów, i kilku innych pomieszczeń. Pewnie nie mniej  można znaleźć w wielu widocznych albumach. Większość z nich to znane w tamtych czasach artystki i przedstawicielki arystokracji. Wśród nich błyszczą zdjęcia: Rosiny Storchio (pierwszej Cio-Cio- San), Rossety Pampanini (świetna Mimi i Manon, później również Cio-Cio-San), Hericlei Darclée (pierwszej Tosci) Marii Jeritzy (znakomitej Tosci w Wiedniu i świetnej Turandot w Metropolitan w Nowym Jorku), Gildy Dalla Rizzy (pierwsza Siostra Angelika).       

Adam Czopek