Ta tajemnicza dama, jedna z najbardziej rozpoznawalnych bohaterek Czarodziejskiego fletu Wolfganga Amadeusza Mozarta, pojawia się na scenie wśród błyskawic i grzmotów, najczęściej w niesamowitym, a czasami bajkowym kostiumie i ostrym makijażu, mając w tle ciemne niebo rozmigotane tysiącami gwiazd. Wyobraźnia reżysera sprawia, że raz zjeżdża na scenę z góry ustawiona na specjalnym podeście, innym razem wyłania się ze scenicznej zapadni, to znowu zmyślna aparatura sprawia, że pojawiając się w tyle sceny dosłownie rośnie w oczach, przenosząc się na proscenium. Bo jedno jest pewne; każdorazowe pojawianie się tej postaci musi mieć w sobie coś niezwykłego, często zapierającego dech w piersiach.
Już pierwsze nuty jakie Królowa Nocy musi zaśpiewać w znanej arii O zittre nicht, w której błaga Tamina by uwolnił Paminę z rąk Sarastra, do łatwych nie należą. Później jest coraz trudniej! Koloraturowe pasaże, biegniki, staccata, tryle i fioritury oraz wysokie nuty sięgające górnego „c” i „f” leją się szeroką strugą budząc zachwyt i entuzjazm widzów. Druga aria Der Holle Rache jest jeszcze trudniejsza, bo bogatsza w koloraturowe ozdobniki i dramatyczną ekspresję. Tutaj, jak twierdzą wytrawne śpiewaczki, głos Królowej powinien niejako „biczować” biedną Paminę zmuszaną przez matkę do unicestwienia Sarastra będącego przeszkodą w odzyskaniu przez nią utraconej władzy. Jednak nie samą koloraturą osiąga się w przypadku tej partii sukces, do tego potrzeba jest jeszcze właściwa ekspresja i siła wyrazu. To jedna z niewielu mozartowskich partii o „specjalnych wymaganiach”, tutaj nawet niewielkie niedociągnięcia potrafią zniweczyć włożoną w jej wykonanie pracę.
Jak się przegląda dokonania polskich śpiewaczek na światowych scenach to bez większego trudu można dostrzec, że największe wzięcie miały – i mają – nasze sprany koloraturowe, potrafiące z pełną swobodą i maestrią pokonać ogrom trudności wokalnych partii Królowej Nocy, która ma do zaśpiewania w całym przedstawieniu tylko dwie wspomniane arie, ale każda wymaga wręcz wokalnej ekwilibrystyki. Można stwierdzić, że w przypadku Królowej Nocy (i kilku innych koloraturowych partii) byliśmy i jesteśmy nadal światową potęgą.
Poczet wielkich polskich Królowych Nocy otwiera Antonina Miklaszewiczówna – Campi urodzona w grudniu 1773 roku w Lublinie, która debiutowała w Warszawie w lipcu 1790 roku, mając zaledwie szesnaście lat. Już rok później wyjechała do Pragi z trupą Guardasoniego. Antonina Campi uchodziła w swoim czasie za bezkonkurencyjną Królową Nocy, z równym powodzeniem śpiewając inne partie sopranowe (Donna Anna, Hrabina) w operach Mozarta. Praga okazała się pierwszym etapem jej kariery, która później związana była z Wiedniem, Dreznem, Monachium i Berlinem. Głos tej śpiewaczki porównywano z głosem słynnej Catalani, z czego nasza śpiewaczka przeważnie wychodziła zwycięsko.
Blisko sto lat później zaczyna królować na scenach legendarna Marcelina Sembrich – Kochańska, która była pierwszą wykonawczynią tej partii w nowojorskiej Metropolitan Opera, w maju 1900 roku. W sumie zaśpiewała tę partię w MET 26 razy. Była również Królową Nocy w Dreźnie, gdzie śpiewała tę partię pierwszy raz w swojej karierze, w Berlinie, Bostonie, Chicago. Po niej przez wiele lat opinię jednej z najlepszych miała wielka Ada Sari podziwiana na wielu europejskich scenach z mediolańską La Scalą włącznie. Imperium Ady Sari jako Królowej Nocy, to przede wszystkim sceny włoskie, ale również sceny hiszpańskie, rosyjskie, francuskie i niemieckie. „Mało jest śpiewaczek koloraturowych na świecie, które by jej dorównywały, a z pewnością nie ma ani jednej, która by ją przewyższała” – napisał o Adzie Sari Franciszek Brzeziński, ceniony warszawski krytyk.
Potem była wojna i trudne powojenne lata oraz „żelazna kurtyna” skutecznie nas odgradzająca od zachodniego świata. Był to okres, kiedy wielu polskich śpiewaków musiało ograniczyć swoją karierę do krajowych scen. A jednak w listopadzie 1960 roku na scenie opery w austriackim Grazu pojawiła się Janina Stano, młoda polska śpiewaczka poszukująca możliwości artystycznego rozwoju z dala od rodzinnego kraju. Jej debiut w tej partii stał się niemałą sensacją. „ – Ta pierwsza w moim życiu Królowa Nocy była chyba najlepsza – wspomina pani Stano – bo śpiewałam ją rozluźniona nie bojąc się partii, nie do końca zresztą znając rzeczywisty jej stopień trudność.” Po tym debiucie austriaccy krytycy zgodnie pisali „Jej głos jest wyjątkowo piękny, wyjątkowo elastyczny technicznie i osiąga najwyższe tony z błyskotliwą lekkością.” Entuzjazm krytyków oceniających jej występ w Grazu sprawił, że szybko otrzymuje propozycję debiutu tą partią na scenie sławnej Opery Wiedeńskiej, co stało się 3 grudnia 1961 roku. W ciągu jednego tygodnia pojawia się na tej scenie trzykrotnie w tej arcytrudnej partii, co jest swoistym rekordem. Wiedeński sukces sprawił, że imperium jej Królowej Nocy rozbudowuje się z roku na rok. Podziwiają panią Stano melomani Amsterdamu, Lipska, Mannheim, Lubeki, Essen, Monachium, Metzu, Interlaken oraz Düsseldorfu, gdzie na wiele lat zostaje solistką Deutsche Oper am Rhein. Po występach w Operze w Lipsku pisano o jej kreacji: „ Nina Stano pokonywała trudne biegniki koloraturowe w partii Królowej Nocy z niebywałą wirtuozerią i przekonywała także dzięki dużej sile wyrazowej swego pięknego głosu.” „Saeschisches Tageblat“ z 11 lipca 1964 r. Niemal w tym samym czasie na niemieckich scenach króluje w tej partii Bogna Sokorska, zwana „słowikiem Warszawy”.
W 1973 roku na światowym firmamencie pojawia się kolejna polska Królowa Nocy. Jest nią Zdzisława Donat, uczennica prof. Zofii Bregy rozpoczynająca budowanie swojego międzynarodowego imperium od debiutu w monachijskim Theater am Gärtnerplatz, wcześniej śpiewała tą partię na scenie Opery Poznańskiej. Odniesiony w Monachium sukces sprawia, że o jej pięknym głosie posiadającym srebrzystą barwę, krystalicznie czystej koloraturze i znakomitej technice zaczyna być głośno w operowym świecie. Zasięg jej imperium rozciąga się od Warszawy przez Hamburg i Londyn do Tokio, oraz od Nowego Jorku, San Franisco, Mediolanu do Hagi, Rzymu, Wiednia, Salzburga. Po występach w Karlsruhe można było przeczytać: „Zdzisława Donat imponuje jako Królowa Nocy techniczną wspaniałością, jak również miękkim i dźwięcznym brzmieniem swoich koloratur, nawet w trzykreślnym „f” nie popiskuje z jakimiś oznakami wysiłku czy przygniatającego strachu, lecz potrafi go utrzymać przez kilka chwil jako piękny pełny ton. Wtedy już ostatecznie można ocenić wielką klasę tej sławnej śpiewaczki.” – napisał 1 września 1975 roku w „Badische Neueste Nachrichten” Karlheinz Ebert. Śpiewała tę partię przez 22 lata i wystąpiła w sumie w 51 inscenizacjach, co jest rekordem godnym księgi Guinnessa. Ostatni raz, jako Królowa Nocy, stanęła na scenie Opery w Kolonii w 1989 roku.
Prawie równolegle z karierą Zdzisławy Donat rozwija się kariera częstochowianki Izabeli Nawe oraz urodzonej w Pszczynie Urszuli Koszut. Pierwsza z pań przez kilka lat związana była z Teatrem Wielkim w Łodzi. W 1970 roku wyjechała na gościnne występy do Berlina i na 26 sezonów została solistką Staatsoper Unter den Linden, gdzie cieszyła się ogromną popularnością. Berliński angaż nie przeszkadzał jej występować gościnnie na najważniejszych niemieckich scenach: Monachium, Hamburgu, Hanowerze, Wiesbaden oraz w Lizbonie, Lozannie, Wenecji, Bolonii, Paryżu, Brukseli, Moskwie (Bolszoj), Tokio i San Francisco. Największe uznanie na zagranicznych scenach przyniosły jej koloraturowe partie: Gildy, Królowej Nocy, Konstancji w Uprowadzeniu z Seraju, Zerbinetty w Ariadnie na Nakos, Noriny w Don Pasquale, Zofii w Kawalerze srebrnej róży. Kiedy w 1986 roku zdecydowano się wystawić w końcu Czarodziejski flet na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie to właśnie Izabela Nawe śpiewała premierę.
Z kolei Urszula Koszut w latach 1973 – 1983 występowała jako Królowa Nocy na scenach Monachium, Wiednia, Toronto, Zurichu i Glyndebourne. Pod koniec lat siedemdziesiątych pojawia się na światowych scenach kolejna polska Królowa Nocy. To Ewa Małas – Godlewska, laureatka konkursu wokalnego w Tuluzie, który otworzył jej drzwi wielu europejskich teatrów. Zaczyna od debiutu w wiedeńskiej Volksoper, po kilku miesiącach powtarza wiedeński sukces w Bonn. Później oklaskiwano ją w tej partii w Bonn, Monachium, Wiesbaden, Genewie, Houston, Zurichu oraz Paryżu, gdzie najpierw występuje w Opera Comique, a później w głośnej inscenizacji Boba Wilsona w Opera Bastille. Głos Ewy Małas – Godlewskiej został zmiksowany z głosem Dereka Ragina na potrzeby filmu Farinelli il castrato. Połączenie sprawiło, że w filmie możemy słuchać głosu idealnie imitującego głos kastrata. W 1988 roku Aga Wińska, kolejna polska Królowa Nocy, odnosi sukces na Festiwalu w Montpelier.
W 1993 roku z wielkim sukcesem wystąpiła w Salzburgu Elżbieta Szmytka po występie której Izabella Sosnowska napisała: „Stworzyła żywą dynamiczną postać miotającej się z bólu matki. Wykonanie bez zarzutu karkołomnej partii Królowej Nocy w równie trudnych pozycjach i sytuacjach scenicznych było zadaniem, z którego talent Elżbiety Szmytki wyszedł zwycięsko, obdarzając nas prawdziwą kreacją wokalno – aktorską. Wielkie brawa!” W 1995 roku w Detmold rozpoczyna się kariera następnej naszej Królowej Nocy. Jest nią, urodzona w Bydgoszczy, Katarzyna Dondalska obdarzona krystaliczne brzmiącym sopranem koloraturowym o wyjątkowo pięknie brzmiącej górze. Jej szybko budowane imperium obejmuje już sceny niemieckie, angielskie, holenderskie austriackie i amerykańskie, a wszystko wskazuje, że to nie koniec jego rozbudowywania. W 2009 roku pojawiła się jako Królowa Nocy w Operze w Seulu. Amerykański debiut zaliczyła w Houston, oczywiście jako Królowa Nocy.
Myślicie Państwo, że to już pełna lista naszych Królowych Nocy? Ależ skąd! Dla pełnego obrazu wypada choćby wspomnieć o Zofii Petrasch, pierwszej wykonawczyni tej partii w Polsce – Opera Narodowa w Warszawie 29 styczeń 1802. W czasach nam bliższych o Antoninie Kowtunow i Krystynie Pakulskiej (Poznań i Wrocław), Teresie May-Czyżowskiej (Łódź), Annie Jeremus (Łódź, Bytom, Warszawska Opera Kameralna), Joannie Woś (Łódź, Kraków), Agnieszce Dondajewskiej, Tatianie Pożarskiej (Poznań, Warszawa T.M. Roma) oraz Agacie Wiśniewskiej (na afiszu Aga Winska), Warszawa (WOK 1987) i Montpelier i Joannie Żmurko (WOK). A już słychać o nowych wykonawczyniach tej partii: Aleksandra Kurzak zdążyła już nią podbić publiczność Wrocławia, Hamburga i Berlina, Katarzyna Oleś-Blacha – Bydgoszczy, Edyta Piasecka Krakowa i Budapesztu (z Teatrem Wielkim w Łodzi), Aleksandra Buczek – Wrocławia i Moskwy, a Anna Kutkowska-Kass Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie.
Ostatnie lata należą do Anny Sumińskiej, którą w partii Królowej Nocy oklaskiwano na scenach: Londynu, Wiednia, Paryża, Waszyngtonu, Hamburga i Drezna, Nie mniejsze imperium w tej partii zbudowała Aleksandra Olczyk, podziwiana na scenach Warszawy, Berlina, Lille, Helsinek, Nowego Jorku (MET), Drezna i Paryża. Ich śladami podąża Joanna Moskowicz, która pierwszą swoją Królową Nocy zaśpiewała na scenie Opery Wrocławskiej w marcu 2008 roku, w tym samym roku oklaskiwano śpiewaczkę w Teatrze Wielkim w Łodzi. Warszawscy melomani mogli wielokrotnie podziwiać jej kunszt na scenie Opery Narodowej i Opery Kameralnej, Z zespołem tego ostatniego teatru wyjechała na tournée do Japonii.
Adam Czopek