Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Donizetti Kompozytorzy i ich dzieła

Napój miłosny, o miłości z humorem

Plakat z 2006 roku

Nie bardzo wiem dlaczego, ale powszechnie utarło się uważać Donizettiego, za kompozytora oper poważnych (seria), w których łzy, cierpienie, zdrada, miłość i śmierć splatają się w przeróżnych konfiguracjach. Co nie do końca jest prawdą, bo przecież w jego dorobku jest kilkanaście oper lżejszego kalibru (buffa), o lekkiej i pogodnej muzyce oraz podbarwionej humorem treści. Należy do tego grona: Pomyślne oszustwo, Jan z Paryża, Córka Pułku, Don Pasquale, Rita, One również, jak wiele tych poważnych, dzieł od ponad stu pięćdziesięciu lat nie schodzą z teatralnego afisza zapewniając sławę i uznanie swojemu twórcy. Wcześniej zapewniały jeszcze niemałe pieniądze. Jedną z pierwszych oper tego gatunku w dorobku Gaetano Donizettiego jest L’elisir d’more, na naszych scenach znany i powszechnie lubiany jako Napój miłosny od ponad 180 lat stale obecny na światowych scenach. Zakończona wielkim sukcesem prapremiera tej uroczej opery komicznej odbyła się 12 maja 1832 roku w mediolańskim Teatro della Canobbiana. Sukces prapremiery rozłożył się po równo na wartość muzyczną (była to najpiękniejsza muzyka jaką do tej pory Donizetti napisał), błyskotliwe, imponujące lekkością i humorem, libretto oraz wspaniałe kreacje pierwszych wykonawców, a byli nimi: Gianbattista Genero – Nemorino, Sabina Heinefetter – Adina, Henri-Bernard Dabadie – Belcore i Giuseppe Frezzolini  – Dulcamara.

Napój miłosny, Opera Śląska w Bytomiu, 2019

Miarą tego sukcesu był też fakt, że Napój miłosny w swojej pierwszej inscenizacji utrzymał się na afiszu przez 32 wieczory z rzędu, co już samo w sobie było niemałym wyczynem i powodem do dumy. W podziękowaniu za tak serdecznie przyjęcie Napoju kompozytor dedykował go „Płci Pięknej w Mediolanie”. Wyraził to w liście do wydawcy Giovanniego Ricordiego. Mediolański sukces sprawił, że najnowszym dziełem Donizettiego zainteresowały się również inne teatry, włoskie szczególnie. W styczniu 1839 roku Napój miłosny wystawił Teatr Włoski w Paryżu, to przed tą premierą Donizetti dopisał rondo dla Fanny Persiani, pierwszej paryskiej Adiny oraz duet dla Antonio Tamburiniego, który wystąpił jako Belcore. Oczywiście opera szybko zawędrowała za ocean, gdzie najczęściej prezentowały ją włoskie trupy operowe. Powoli jednak przejmowały Napój miłosny amerykańskie teatry. W styczniu 1904 roku dzieło wystawiła – z wielkim sukcesem – nowojorska MET, w obsadzie brylowali wówczas najwięksi śpiewacy tamtych czasów z Marcellą Sembrich-Kochańską (Norina), Enrico Caruso (Nemorino) i Antonio Scotti (Belcore) na czele. Nieco później do grona cenionych wykonawców w Napoju wpisał się Adam Didur jako znakomity Dulcamara. Nie mniej gorąco przyjęto 21 stycznia 1839 roku warszawską premierę zrealizowaną w Teatrze Wielkim w Warszawie, pod dyrekcją Karola Kurpińskiego. Była to pierwsza premiera opery Donizettiego na warszawskiej scenie, która szybko okaże się wyjątkowo łaskawa dla twórczości tego kompozytora. Jeszcze za jego życia oklaskiwano w Warszawie między innymi: Belisario, Łucję z Lammermoor i Córkę pułku (1843) oraz Gemmę di Vergy, Don Pasquale, Il Furioso i Faworytę (1844). Przez wiele lat praktycznie nie było sezonu, w którym nie pojawiłyby się nowe dzieła Donizettiego, Lukrecja Borgia i Córka pułku (1846), Linda z Chamounix (1847), nieco później Maria di Rohan, Poliuto. Napój miłosny wrócił w 1884 roku jako wznowienie pod batutą Jana Rebička. Jednak polska premiera miała miejsce 10 marca 1838 roku we Lwowie na scenie Teatru Miejskiego. Od tego czasu Napój miłosny był wielokrotnie wystawiany na naszych scenach, chociaż ostatnimi laty jakby trochę o nim zapomniano. Wyłom w tym względzie zrobiła Opera Krakowska, gdzie Napój miłosny wystawiono w 2013 roku. Rok później dzieło pojawiło się na scenie Opery na Zamku w Szczecinie. Piękną, wręcz bajkową, inscenizację plenerową zrealizowała na Pergoli w 2007 roku Opera Wrocławska, rok później przeniesiono ją w nieco innym scenicznym kształcie na macierzystą scenę. Nie zapomniała też o tej urokliwej muzycznej „bombonierce” Warszawska Opera Kameralna, gdzie od lat można ją  podziwiać w interesującej wizji Jitki Stokalskiej.

Napój miłosny wystawiony w 2006 roku na wrocławskiej Pergoli

Historia tego urokliwego dzieła, uznanego za jeden z klejnotów włoskiej opery buffa, bierze się od Aleksandro Lanariego, który wynajął mediolański Teatro della Canobbiana na wiosenny sezon 1832 roku z zamiarem prezentowania w nim nowych oper. Jednak zamówione przez niego wcześniej dzieła nie zostały ukończone na czas, co groziło klapą całego zaplanowanego sezonu. W tej sytuacji Lanari zwrócił się do Donizettiego z ogromną prośbą o ratunek, nie zraziła go do tego klęska opery Hugo, hrabia Paryża Donizettiego wystawionej w La Scali dwa miesiące wcześniej. Kompozytor z kolei zwrócił się z prośbą o libretto do Felice Romaniego, poety i księcia włoskich librecistów. Taki, w telegraficznym skrócie, jest rodowód Napoju miłosnego słodkiej, uroczej, lekko sentymentalnej komedii muzycznej, opatrzonej przez kompozytora mianem „melodrama giocoso”. Ta urokliwa opera jest pierwszym dziełem Gaetano Donizettiego, które dzięki muzycznemu wdziękowi i prostocie zyskało najpierw europejską, a niewiele później również światową sławę. Opera cieszy się jednakową popularnością tak wśród śpiewaków, którzy znajdują w niej wdzięczne pole do wokalnego popisu i aktorskiego temperamentu, jak i publiczności, która podziwia muzykę o niezwykłej inwencji melodycznej oraz pełną zabawnych sytuacji i zwrotów akcję. Prowadzi ją naszkicowany wyrazistą kreską kwartet solistów, któremu w wielu sytuacjach pomaga komentujący wydarzenia chór. Siłą napędową akcji jest: namiętność, miłość i zazdrość, zaś olejem zapewniającym sprawne jej działanie ów cudowny napój, którego użycie rozwiązuje intrygę i prowadzi do szczęśliwego zakończenia.

Teatr Wielki w Łodzi 1998 rok

W skomponowanym w zaledwie dwa tygodnie Napoju miłosnym, co w przypadku Donizettiego było niemal normą, wszystko jest jak w bajce. Nieco ciapowaty Nemorino kocha piękną Adinę, ale o jej względy stara się także pewny swojego zniewalającego uroku bufoniasty sierżant Belcore. Nemorino zazdrosny i zrozpaczony rzekomą obojętnością pięknej, a przy tym bogatej, Adiny, kupuje u Dulcamary, wędrownego pseudo medyka, szarlatana i cudotwórcy „napój miłosny” (tak naprawdę jest to butelka lichego wina), który w miłości czyni cuda. Jednak aby zdobyć pieniądze na ten zakup musi się zaciągnąć do wojska, w którym – co łatwo przewidzieć – sierżant Belcore zostaje jego dowódcą. Oczywiście Adina szybko przekonuje się o szczerości uczuć Nemorina i wykupuje go z wojska i to nie tylko dla jego uczuć ale też z powodu, że został on jednym spadkobiercą bogatego wuja. Cała ta wartko biegnąca akcja oparta na komedii sytuacyjnej i komedii charakterów, jest dla Donizettiego pretekstem do skomponowania porywającej muzyki pełnej ludowej włoskiej melodyki i łatwo wpadających w ucho melodii. Całą intrygę z inwencją i świeżością prowadzi muzyka, która jest bardzo atrakcyjna w swej rozmaitości i pomysłowości wykorzystywania operowych środków kompozycyjnych, w szczególności w rozpisaniu wartkich dialogów pomiędzy solistami i między solistami a chórem. Do tego dochodzą umiejętnie wplecione w partyturę motywy włoskich tańców i melodii ludowych. Wszystko to razem wzięte sprawia, że muzyka Napoju miłosnego, mimo swojej ponad stupięćdziesięcioletniej historii nie utraciła nic ze swojej świeżości i atrakcyjności.

Tętniąca życiem partytura wskazuje na rękę prawdziwego mistrza w swojej profesji; jej styl jest błyskotliwy i pełen pasji. Reprezentuje przy tym najlepszy przykład opery buffa wywodzący się w prostej linii z dzieł Mozarta i Rossiniego. Skromny wątek dramaturgiczny został przez Donizettiego wzbogacony o  muzykę nasyconą romantyczną ekspresją i intensywnością uczuć. Pyszna i bogata instrumentacja dostosowana jest zawsze do sytuacji i wiernie towarzyszy każdemu soliście w jego scenicznych działaniach. Entuzjastyczny werdykt mediolańskiej publiczności po prapremierze w 1832 roku zyskał potwierdzenie na innych scenach, w ciągu kilkunastu lat opera ta podbiła dosłownie cały świat. Dzisiaj Napój miłosny to jeden z filarów „żelaznego repertuaru” operowego. Dzieło, w którym trudno się doszukać jakiejkolwiek skazy, nosi piętno genialności; nie brak mu scen czysto komicznych, acz nie zmierzają one tylko do wywołania beztroskiego śmiechu, jest w tej partyturze również chwila na liryczną zadumę. Kompozytor doskonale wczuwa się w każdą sytuację libretta, celnie tworząc muzyczne charakterystyki pojawiających się na scenie bohaterów. Donizetti daje też śpiewakom okazję do zabłyśnięcia popisowymi partiami. Każda z postaci prezentuje się w wiarygodny i sugestywny oraz czytelny sposób. Jak na utwór komiczny przystało miłosne perypetie jego bohaterów wpisane zostały w wiejski sielankowy pejzaż. Sercowe przygody bohaterów znajdują szczęśliwe zakończenie tyleż za sprawą wiary w magiczną moc tajemniczego eliksiru, co niewzruszonego przekonania, że świat, w którym żyją, podlega odwiecznemu porządkowi, w który wpisuje się także tolerancja dla słabostek i błędów ludzkiej natury.

Wiener Staatsoper 1996, Michael Schade-Nemorino, Alfred Sramek- Dulcamara

Najbardziej znane i lubiane fragmenty to: pełna lirycznego uroku liryczna aria Quanto e bella oraz romanza Nemorina Una lagrima furtiva, (Łza na twarzy) i kapitalny monolog Dulcamary Udite, udite o rustici (Słuchajcie wieśniacy). Wielkim powodzeniem cieszą się arie Adiny, która w I akie rozmarzona śpiewa Della crudele Isotta il bel Tristano (Do okrutnej Izoldy wzdychał piękny Tristan), ale też koloraturowy walc Adiny, barkarola z II aktu, oraz wspaniały duet Venti scudi śpiewany w II akcie przez Belcore i zaciągającego się do wojska Nemorina. Równie piękny jest duet Quanto amore śpiewany w II akcie przez Adinę i Dulcamarę. Takich wspaniałych fragmentów można by w tej operze wymienić jeszcze wiele, bo tak naprawdę to Napój miłosny jest od początku do końca jednym wielkim przebojem, w którym arie przechodzą w duety, te z kolei w sceny ansamblowe, których zwieńczeniem są sceny chóralne.

Feliks Mendelssohn-Bartholdy będąc świadkiem uszczypliwej dyskusji na temat wartości Napoju miłosnego stwierdził krótko – Wiem tylko tyle, uczeni i szanowni Panowie iż gdybym to ja skomponował „Napój miłosny”, byłbym z tego powodu bardzo szczęśliwy. Myślę że opinia znakomitego kompozytora najpełniej wyraża wartość tego urokliwego dzieła z gatunku włoskiej opery buffa.

                                                                                             Adam Czopek