Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Kompozytorzy i ich dzieła Verdi

Otello, operowa doskonałość        

Plakat 2020 Piotr Suchodolski

Akcja dzieje się na Cyprze w drugiej połowie XV wieku. Otello (tenor), namiestnik wyspy z ramienia Republiki Weneckiej wraca z wyprawy przeciwko Turkom. W pałacu oczekuje go stęskniona małżonka Desdemona (sopran). To co dalej dzieje się na scenie jest obrazem tego co może zdziałać rzucone na podatny grunt ziarno zwątpienia. Jagon (baryton), chorąży  wojsk Otella zazdrosny, że to nie on ale Kasio (tenor) otrzymał upragniony awans, oplata namiestnika siecią misternych intryg i pomówień sugerujących, że Desdemonę i Kasja łączy romans. Otello początkowo nie daje temu wiary, jednak stale sączony jad zwątpienia w końcu budzi w nim demona zazdrości. Doprowadzony do kresu wytrzymałości Otello dusi niewinną żonę. Po śmierci Desdemony, kiedy zorientował się, że był tylko narzędziem zła w rękach przebiegłego Jagona, popełnia samobójstwo.

Jakoś trudno dać wiarę, kilku biografom Verdiego twierdzącym, że Aida miała być jego ostatnią operą. Dlaczego więc był to okres kiedy nie powstała żadna nowa opera? Sądzę, że przyczyn było kilka. Najważniejszą był brak właściwego libretta, które na tyle mogło porwać i poruszyć wyobraźnię Verdiego, że z chęcią rzuciłby uprawę roli i dał się ponownie ponieść wirowi twórczej pracy. Najbliżsi, w otoczeniu maestra, dokładnie zdawali sobie z tego sprawę. Aby cokolwiek zmienić w tej sytuacji zawiązali nawet niewielki spisek. Stali za nim: Giuseppina, wraz z wydawcą Giulio Ricordim oraz zaprzyjaźnionym dyrygentem Franco Faccio. To właśnie oni postanowili za plecami Verdiego, że najlepszym krokiem na przód będzie odnowienie znajomości z Arrigo Boito,

W lipcu 1879 roku Maestro przyjechał do Mediolanu by poprowadzić swoje Requiem, z którego dochód przeznaczono dla ofiar powodzi w dorzeczu Padu. Właśnie podczas tych przygotowań doszło do wspólnej kolacji, na której spotkali się Verdi w towarzystwie żony Giuseppiny Faccio i Ricordi. To oni sprytnie skierowali rozmowę na temat Boita i szekspirowskiego Otella. W końcu Verdi zgodził się spotkać następnego dnia z Boito. Nie bardzo wiadomo o czym panowie tak długo dyskutowali i czym poeta przekonał kompozytora. Jedno jest w tym pewne; trzy dni później Boito przedstawił Verdiemu scenariusz  nowej opery, napisany na podstawie Otella. Reakcja Verdiego była zaskakująca „ niech pan napisze libretto – powiedział – przyda się panu samemu, mnie, i jeszcze komuś.”

Krystyna Jamroz, Desdemona, Teatr Wielki w Warszawie 1965

To był już wyraźny sygnał, że Verdi zaczyna poważnie myśleć o pracy. Uknuty w 1879 roku spisek trwa nadal, i co ważniejsze zaczyna przynosić pierwsze efekty! Ricordi na każde Boże Narodzenie przesyła Verdiemu do Sant’ Agata świąteczny tort z figurką czekoladowego murzynka, która z roku na rok będzie większa. Tak więc kamyk wyjęty z gęsto utkanego uporu Verdiego, wolno bo wolno, ale w końcu uruchomił jego zainteresowanie nowym „czekoladowym projektem”. Pierwszym tego objawem było zainteresowanie jakie przejawiał Verdi kostiumami i wizerunkami postaci występujących w dramacie Szekspira, zaproponował też zaprzyjaźnionemu malarzowi Domenico Morellemu by wykonał szkic z szekspirowskiego Otella. W końcu jesienią 1884 roku Verdi rozpoczął pracę nad nową operą. Po raz pierwszy w swojej karierze otrzymał Verdi libretto niemal doskonałe, zwięzłe dramaturgicznie gdzie liczy się każde słowo, każdy gest i utrzymujące specyficzny klimat dzieł Szekspira. Rozpoczęta jesienią 1884 roku praca trwała dwa lata. Wreszcie 1 listopada 1886 roku Verdi pisze do Boita: „Ukończony! Gratulacje dla nas (ale również i dla niego). Bądź zdrów.” Uszczęśliwiony Boito odpisuje: „Marzenie stało się rzeczywistością.” Rozpoczyna się zwykła przedpremierowa nerwówka. Verdi po latach dał się przekonać i wyraził zgodę by Otello ujrzał światła rampy na scenie La Scali, której od czasów prapremiery Joanny d’Arc w 1845 roku odmawiał tego zaszczytu. Maestro osobiście dobiera pierwszą obsadę prowadzi próby, które otoczone są wielką tajemnicą. Kilka dni przed pierwszym przedstawieniem Otella król Humbert przesyła Verdiemu insygnia Wielkiej Wstęgi Orderu Św. Maurucego i Św. Łukasza. Wreszcie nadchodzi, 5 luty 1887 roku długo wyczekiwany dzień  prapremiery, która kończy się wręcz oszałamiającym sukcesem. Julian Budden określa ten dzień jako; „najwspanialsze wydarzenie w historii Włoch”.    

Maestro kończąc Otella rozpoczynał siedemdziesiąty czwarty roku życia. A jednak dał światu wspaniałe dzieło, pełen pasji dramat muzyczny o miłości, zazdrości i nienawiści, w niczym nie ustępujący szekspirowskiej tragedii. Jego doskonałość opiera się na idealnym wyważeniu wszystkich elementów pozwalających połączyć niezmierne bogactwo mużyki ze zwartością i głębią wyrazu. Mamy tutaj zwięzłość muzycznej materii, nośność wyrazową jednego elementu (akord, dźwięk, akcent rytmiczny), a przede wszystkim stale narastającą, po przez recytatyw, dramatyzację śpiewu. Jest to wynik konsekwentnego wykorzystania muzyczno – dramatycznych doświadczeń Verdiego wyniesionych z Rigoletta, Traviaty, czy Aidy i Don Carlosa, które właśnie tutaj osiągają apogeum w finezji instrumentacji oraz w bogactwie i wyrafinowaniu brzmienia orkiestry. Cztery puzony podkreślają dzikie wybuchy zazdrości i żądzy zemsty Otella. Ponure brzmienie czterech fagotów towarzyszy poczynaniom Jagona, będącego uosobieniem zła. Rożek angielski wysuwa się na czoło instrumentalnego wstępu do IV aktu, a solo kontrabasów podkreśla grozę wejścia Otella do sypialni Desdemony. Tutaj dramat kształtuje melodię, a jednocześnie sam rozgrywa się w muzyce (Charles Osborne).

Placido Domingo, Otello MET 1999

Trzy główne postacie dramatu – Otello, Desdemona i Jago – są ukształtowane z bezprzykładną siłą emocjonalną tak pod względem dramaturgii jak i muzyki, oddającej „każde drgnienie duszy postaci” (Alfred Einstein). Desdemona to zakochana kobieta o  nieskazitelnej  duszy od początku do końca nieświadoma zaciskającego się na jej szyi sznura. Otello w ciągu czterech aktów przebywa długą drogę upadku: od bohatera narodowego do przerażonego, samotnego człowieka osaczonego obsesyjną zazdrością. Wreszcie demoniczny, przebiegły Jago, mały człowieczek, który sieje ziarno zła i zwątpienia. Jego intrygi zataczając coraz większy krąg  są motorem napędowym akcji. Znika podział na zamknięte arie, ansamble i chóry,  w ich miejsce pojawiają się monologi o charakterze deklamacyjnym podporządkowane jedności muzyki i słowa. Sceny liryczne i dramatyczne następują po sobie nagle, jak dzień po nocy, i spajają się w niezwykle integralną i harmonijną muzyczno – dramatyczną formę. Otello to bodaj najtrudniejsza w repertuarze Verdiowskim partia dla tenora, który musi poradzić sobie z ogromnym zróżnicowaniem emocjonalnym rozpaczy, ironii, intymności i narastającego obłędu. Jego głos musi mieć siłę i blask i potęgę brzmienia, a fraza niezwykłą elastyczność. Nie mniejsze zadania wokalne i aktorskie postawił Verdi przed Desdemoną, której liryczny głos musi imponować pięknym szlachetnym brzmieniem by w pełni oddać łagodność charakteru, niewinność i szlachetność jej uczuć. Ale jednocześnie nie może w jej głosie zabraknąć dramatycznej ekspresji tak bardzo potrzebnej w duecie z Otellem Dio ti giocondi, o sposo (Niech Bóg da ci radość, mężu, panie mej duszy) oraz  w finale III aktu. Potężnym, dźwięcznym, barytonem dramatycznym musi dysponować odtwórca partii Jagona, demona zła. We wszystkich trzech wypadkach niezbędne jest znakomite legato, ogromna umiejętność operowania dynamiką i barwą.

Mario del Monaco w roli Otella

„Muzyka  Otella jest w swoistym rodzaju cudem ….Zdumiewająca jest zręczność, z jaką Verdi oddaje każdy niuans tekstu, każdą zmianę stanu uczuciowego. Równie zdumiewa wymowa dialogów, w których każdy szczegół jest podkreślony orkiestracją nie będącą nigdy czymś zbytecznym, lecz pozostającą zawsze wiernym psychologicznym odbiciem sytuacji „– to opinia Francis Toye. „Muzyka Otella to pędzący łańcuch napięć i odprężeń, który musi się rozerwać na strzępy doprowadzając do tragedii” – napisał Tomasz Cyz.

Boito i Verdi w czterech aktach zawarli istotę dramatu głównych bohaterów, nie zmieniając zasadniczo konstrukcji dramatu Szekspira. Akcja zaczyna się tam gdzie drugi akt oryginalnej szekspirowskiej tragedii. Przerażeni Cypryjczycy obserwują zmagania okrętu Otella z potężną morską burzą malowaną przez Verdiego z wyjątkową siłą muzycznej ekspresji. Przez huk fal świsty wichru przebija się potężny chór modlących się o ocalenie okrętu Otella – Lampi! tuoni! gorghi! turbi tempestosi e fulmini! … Dio, flugor della bufera (Błyski! grzmoty! wiry! świat w piekło się zmienia … Boże, pogromco burzy). Wreszcie nawałnica nieco przycicha okręt przybija do nabrzeża, na burcie pojawia się wspaniały opromieniony chwałą zwycięstw Otello. Jego uroczyste dziękczynne Esultate podejmują zachwyceni ocaleniem Cypryjczycy. Ale już po chwili w muzyce pojawiają się pierwsze refleksy ciemnych dramatycznych tonów. Jeszcze nieśmiałe, ale z chwili na chwilę coraz wyraźniejsze, to Jagon w rozmowie z Rodrygiem odsłania swój wężowaty, podstępny charakter. W trakcie ich rozmowy pojawiają się w muzyce lżejsze tony prowadzą one do wspaniałej chwili radości gdzie wino i śpiew łączą się ze sobą w wyjątkowo efektowną scenę. Jagon gra rolę dobrego gospodarza nakłaniającego do picia wina szczególnie Kasja, który ma się stać ofiarą podstępu. Znowu muzyka zaczyna nabierać dramatyzmu, to już zapowiedź pojedynku jaki niebawem zostanie sprowokowany między Rodrygiem a Kasjem. Wrzawa spowodowana pojedynkiem sprowadza na plac Otella, który uniesiony gniewem degraduje dopiero co mianowanego Kasja, a na jego miejsce mianuje Jagona, który śpiewa – Oh, mio trionfo (To mój truimf). Pojawia się Desdemona, głosy małżonków łączą się we  wspaniałym duecie miłosnym – Gia nella notte densa (Jak dobrze, że przyszła noc/ I otuliła wszystko ciszą.) kończącym I akt.

W drugim akcie nić intrygi, pobudza do coraz szybszego działania sączony przez Jagona jad zwątpienia i zazdrości. Pod koniec aktu Otello już dyszy nieopanowanym pragnieniem zemsty. Jednak centralnym punktem tego aktu jest jakże wspaniałe, a zarazem przerażające swą wymową szydercze wyznanie zła Jagona, który zaczyna: Credo in un Dio crudel che m’ha creato (Wierzę w Boga okrutnego, który mnie stworzył), by po chwili dodać: che il mal ch’io penso che da me procede, per il mio destino adempio (zło, które zamyślam, i które czynię, jest wyrokiem przeznaczenia.) Credo z całości wprowadził do Otella Arrigo Boito.

Kiri Te Kanawa, Desdemona, MET 1974

W trzecim akcie intrygi Jagona osiągają swoje apogeum, tak steruje on zachowaniem Dedemony i Kasja, że Otello przestaje panować na sobą. Jest już przekonany o zdradzie żony. Jego udręczony umysł opanowuje chęć pozbawienia życia niewiernej żony. Przybycie Lodovico, posła władającej Cyprem Rzeczpospolitej Weneckiej, daje chwilę oddechu od narastającego dramatu. Niestety ta chwila mija jak błyskawica, w muzyce pojawiają się coraz bardziej dramatyczne refleksy, akcja nabiera tempa, a wszystko to prowadzi do niekontrolowanego zupełnie wybuchu tłumionej zazdrości, daje temu wyraz w monologu Dio! Mi potevi scagliar (Boże, mogłeś doświadczyć mnie złem) Zaślepiony nienawiścią Otello nie wytrzymuje podsycanego przez Jagona napięcia nerwowego i pada zemdlony. Jago triumfuje, opiera nogę na bezwładnej piersi Otella – Ecco il Leone (Oto wasz Lew!) – rzuca przed siebie.

 Rozpoczynające ostatni akt kameralne preludium pełne smutku i złych przeczuć, kreślone delikatną linią melodyczną przez klarnety, flety przenosi nas do sypialni Desdemony, która już zdaje sobie sprawę z czekającej ją śmierci. Krótki monolog Son mesta, tanto, tanto (Taka smutna jestem) poprzedza  Pieśń o wierzbie, która przechodzi w gorącą modlitwę do Madonny Era piú calma… Ave Maria. Ponure w swej ekspresji wejście kontrabasów burzy tą niemal nieziemską harmonię zapowiadając pojawienie się Ottella. Jest już spokojny, wszak już postanowił; niewierna Desdemona musi zginąć! Nic już tego nie zmieni. Pensa ai tuoi peccati

(Myśl o swoich grzechach) – zwraca się do żony Otello, Mio peccato è l’amor  (Moim grzechem jest miłość) – ze spokojem odpowiada Desdemona. Te słowa poprzedzają jej śmierć. Wszystko to odbywa się jakby w nieziemskim spokoju, któremu towarzyszy pełna wewnętrznej harmonii muzyka. Zmieni ją pojawianie się Emili, Jagona, Kasja i Lodovica, teraz dowiaduje się Otello, że był narzędziem intryg Jagona, a Desdemona jest niewinna. Jego rozpacz nie ma granic, monolog Niun mi tema (Nie jestem już groźny) rozpoczyna scenę jego śmierci, kończą ja słowa Un bacio… un bacio ancora…ah! un altro bacio (Pocałunek… jeszcze jeden…ostatni pocałunek…

 Desdemona jest dla Otella jasnością i zarazem szaleństwem. I dlatego tak łatwo wpada w zazdrość. Jest wielki, jest wspaniały, jest majestatyczny, otacza go chwała zwycięstw, nad nim są gwiazdy, ale Otello jest czarny – napisał Victor Hugo. Sądzę, że te słowa najpełniej oddają istotę tego dramatu.

                                                                                                           Adam Czopek