Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Opera królową sztuk

Utracone zmysły

Romantyzm i epoka belcanta w operze przyniosły modę na wielkie sceny obłąkania, które zawsze i wszędzie robią na publiczności wstrząsające wrażenie. Bo opera to jednak sztuka o miłości nie zawsze bezproblemowej, często jej bohaterowie muszą się mocno napracować i pokonać wiele przeciwności losu, by udowodnić sobie i otoczeniu prawdziwość swoich gorących uczuć. Z tych względów mamy w operze nie tylko wielkie duety miłosne, najdłuższy w II akcie Tristana i Izoldy Wagnera, ale też wielkie lamenty, sceny zazdrości, i te gdzie główna bohaterka bezpowrotnie traci zmysły.  Dobrze zaśpiewana i zagrana tego typu scena sprawia, że publiczność jest wniebowzięta. Łucje, Kasandry, Elwiry, Azuceny, Małgorzaty, Lindy snują się po operowych scenach i korytarzach nie poznając nikogo, rozmawiając z niewidocznymi duchami i zjawami wyśpiewując przy tym swoje wielkie koloraturowe arie. Przyczyną tego stanu rzeczy są wstrząsające przeżycia, miłosne zawody, podstępne zdrady jakich doznały. Dawało to librecistom i kompozytorom sposobność napisania – najczęściej na sopran koloraturowy wielkich arii obłąkania, by wspomnieć najbardziej znaną tego typu scenę w Łucji z Lammemoor Donizettiego, której najważniejszą częścią jest wielka aria Il dolce suono – marzenie każdego sopranu koloraturowego. Kiedy emocje sięgają zenitu następuje finał, nasza bohaterka najczęściej kończy swoją ziemską wędrówkę, rzadziej odzyskuje utracone zmysły. Już Francesco Cavalli w swojej operze La Didone z 1641 roku skonstruował taką scenę. W obłęd popada Jarbos, król Betulii, na wieść o tym, że Eneasz z wzajemnością kocha Dydonę. Na szczęście Merkury przywraca Jarbosowi utracone zmysły. Już nic nie stoi na przeszkodzie małżeńskiego szczęścia Dydony i Jarbosa.

Zdzisława Donat, Łucja w Teatrze Wielkim w Warszawie 1972

Taką sztandarową operą, w której scena obłąkania, szczytowy punk akcji, zyskała największą sławę, jest wspomniana wyżej Łucja z Lammermoor Gaetano Donizettiego, specjalisty od tego typu scen. Lord Ashton planuje wydać siostrę za lorda Artura Bucklawa, co ma mu zapewnić względy aktualnie panującego i pomóc wyjść z finansowej zapaści. Wykorzystując wyjazd Edgara, intrygami i podstępem doprowadza do ślubu siostry z lordem Bucklawem. W dniu ślubu wraca Edgar, jest skłonny pojednać się z bratem Łucji i zmierza oficjalnie poprosić o  rękę ukochanej. Pojawia się w zamku Ashtonów w momencie kiedy Łucja podpisuje kontrakt ślubny, widząc to Edgar rzuca jej pod nogi, otrzymany przy rozstaniu pierścień oskarżając Łucję o niewierność i zdradę. Zrozpaczona Łucja popada w obłęd, który sprawia, że w małżeńskim łożu zabija dopiero co poślubionego męża. Dokonawszy tej zbrodni błądzi po zamkowych korytarzach, pojawia się w poplamionej krwią ślubnej sukni wśród weselnych gości i śpiewając swoją wielką arię obłąkania Il dolce suono umiera. Edgar dowiedziawszy się o tragicznym losie ukochanej przebija się sztyletem na jej grobie. Wśród wielu wspaniałych śpiewaczek, które z pełnym sukcesem zmierzyły się z tą arcytrudną partią – Maria Callas, Joan Sutherland, Bevery Sills, Montserrat Caballe, Mirella Freni, June Anderson, odnajdujemy nazwisko Zdzisławy Donat, którą oklaskiwano w tej partii na scenach; Monachium, Karlsruhe, Wiednia, Warszawy, Poznania i Seattle. Pani Donat na polskich scenach konkurowała z Urszulą Trawińską-Moroz, którą oklaskiwano też w Teatro Regio w Parmie. W ostatnich kilkunastu latach rola Łucji jest sztandarową partią Joanny Woś. która wielokrotnie śpiewała ją na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi i Warszawy.

Nieco łaskawiej obszedł się Donizetti z tytułową bohaterką Lindy z Chamounix, która  na wieść  tym, że Carl, jej narzeczony ma poślubić inną kobietę traci zmysły – aria A consolarmi affrettisi – No, no è ver. Na szczęście były narzeczony w porę zrozumiał swój błąd, wraca do Lindy i wraz z mieszkańcami głośno modli się o jej uzdrowienie. Niebo wysłuchało modlitwy, Linda odzyskuje utracone zmysły i rozpoznaje otoczenie, oczywiście Carla najszybciej. Nic już nie stoi na przeszkodzie ich wspólnego szczęścia.  Niestety nie mogliśmy od ponad 170 lat bliżej poznać tej sytuacji, bo Linda di Chamounix nie była wystawiona na naszych scenach!

Lidia Skowron, Halka, Teatr Wielki w Łodzi 1967

Bellini też uległ modzie i popełnił taką scenę w Purytanach, Elvira główna bohaterka nie wytrzymując psychicznie ciężkich przeżyć błąka się po komnatach w sukni ślubnej wzywając narzeczonego. Elvira, musi  w tej scenie zaprezentować nie tylko wspaniały głos, koloraturową technikę ze swobodną „górą”, ale również ogrom ekspresji niezbędnej w rozbudowanych scenach utraty zmysłów. Scena obłędu rozpoczynająca się w finale I aktu arią O, vieni al. tempio, przechodzi na II akt, kończy ją aria Qui la voce. Obraz obłędu, wstrząsający dramatyczną siłą wyrazu, jest skonstruowany nie jako dialog obłąkanej z chórem, ale w formie tercetu, w którym głosem przewodnim jest sopran. Na szczęście w finale Elvira na widok ukochanego odzyskuje utracone zmysły. Do historii opery przeszły pamiętne kreacje roli Elviry dokonane najpierw przez Giuseppinę Strepponi (późniejszą żonę Giuseppe Verdiego), Marcelinę Sembrich-Kochańską. W czasach nam bliższych sukcesy w tej partii odnosiły Maria Callas, Joan Sutherland, Bevery Sills, Montserrat Caballe, Mirella Freni, June Anderson – specjalistki od tego typu partii. Pozostając przy operach Belliniego wypada wspomnieć Pirata, w którym Imogena traci bezpowrotnie zmysły na wieść o wyroku śmierci jaki wydano na jej ukochanego.

U Musorgskiego zmysły traci car Borys Godunow. Zamordowanie na jego rozkaz carewicza Dymitra wyzwala w jego umyśle przerażające zwidy, które prosi o przebaczenie popełnionego mordu. Scena szaleństwa wykreowana przed laty na scenie Teatr Wielkiego w Warszawie, przez Bernarda Ładysza była prawdziwym majstersztykiem wokalno-aktorskim. Przed nim świat z zapartym tchem śledził tą scenę w wykonaniu, Adama Didura i Fiodora Szalapina. Z kolei w Damie pikowej Czajkowskiego w ten stan popada Herman, carski oficer, opętany chęcią poznania sekretu trzech kart. Aby go zdobyć zakrada się do sypialni starej hrabiny, która ów sekret zna. Niestety, staruszka umiera na widok pistoletu jakim grozi jej Herman.  W ostatniej scenie rozgorączkowany i nieprzytomny Herman pojawia się w kasynie by zagrać partię swojego życia – przegrywa ją i popełnia samobójstwo.

Bernard Ładysz, Borys Godunow Teatr Wielki w Warszawie 1972

Nawet nasz Moniuszko uległ tej modzie, jej obrazem jest Halka, która traci zmysły widząc orszak ślubny Janusza. Dowodem na to jest pełna dramatycznych uniesień  aria Ha dzieciątko nam umieraO mój maleńki, po której oszalała z nieszczęścia Halka najpierw chce podpalić kościółek, w którym Janusz bierze ślub z Zofią, zarzucając ten pomysł rzuca się ze skały do rzeki. Podobnie było z Giuseppe Verdim, który o tego typu scenę wzbogacił finał Makbeta, swoją dziewiątą operę. Lady Makbet nie wytrzymując naporu wspomnień popełnionych zbrodni. Pogrążona w lunatycznym śnie, krąży po pustych zamkowych komnatach rozmawiając z urojonymi duchami pomordowanych, śpiewa w finałowej scenie wielką arię obłąkania Una macchia è qui tuttora usiłując zetrzeć z dłoni krwawe palmy jakie na nich – w jej wyobraźni – się pojawiają. Lady Makbet nie jest jedyną obłąkaną bohaterką Verdiego. Na krótko w obłęd popada też tytułowy Nabucco, który wkładając koronę, ogarnięty szałem, żąda by wszyscy oddali mu cześć jako bogu. Obłęd ustępuje po goręcej modlitwie Nabucca, Jehowa przywraca mu utracone zmysły by mógł uratować prowadzoną na stracenie córkę Fenenę. Za obłąkaną uważa się też Cygankę Azucenę w Trubadurze, która przez pomyłkę rzuciła na stos własnego syna zamiast syna znienawidzonego wroga.Przed sceną obłąkania nie obronił się też Gounod w Fauście, gdzie w obłęd popada Małgorzata przygnieciona oskarżeniem o dzieciobójstwo. W Diabłach z Loudun Pendereckiego, mamy nie jedną lecz kilka opętanych zakonnic o wybujałej wyobraźni i pragnień niespełnionej miłości.

Adam Czopek