Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Opera królową sztuk

Jak polscy artyści budowali amerykańskie tradycje operowe cz. II

Ostatnim na wiele lat polskim śpiewakiem jaki stanął na tej obrosłej legendą scenie był znany i ceniony w Europie tenor Jan Kiepura, dla którego debiut w Metropolitan 10 lutego 1938 roku partią Rudolfa w Cyganerii był dopełnieniem jego wielkiej kariery, która – jak na nowojorskie warunki – nie była ani bogatą, ani długą w sensie czasu. Dlaczego? Jedni twierdzą, że stał za tym jego trudny charakter. Inni, że intrygi śpiewaków bojących się konkurencji. Ani jedno, ani drugie nie przeszkodziło Kiepurze zdobyciu popularności w Nowym Jorku, co wiązało się również z opanowaniem do perfekcji sztuki autopromocji. Ostatni raz Kiepura stanął na scenie Metropolitan 7 marca 1942 roku również jako Cavaradossi w Tosce. W sumie w MET Kiepura zaśpiewał 33 przedstawienia. Później przeniósł się na Broadway do wynajętego Majestic Theater, gdzie wystawił Wesołą wdówką, w której przez ponad dwa lata występował w roli Hrabiego Daniły, żona Marta Eggerth była Hanną Glavari.

Jan Kiepura w roli Księcia w Rigoletcie, MET luty 1938

Manru Ignacego Jana Paderewskiego jest pierwszą, i jak dotąd jedyną, polską operą jaką wystawiono na tej scenie. Amerykańska premiera miała miejsce 14 lutego 1902 roku. Dyrygował Walter Damrosch, główne partie śpiewali: Marcelina Sembrich-Kochańska (Ulana) i debiutujący w MET Aleksander Bandrowski, sprowadzony specjalnie do wykonania partii Manru, którą śpiewał podczas lwowskiej premiery dzieła 8 czerwca  1901 roku. Ponadto w obsadzie byli: Luise Homer (Jadwiga), David Bispham (Urok), Fritzi Scheff (Aza) i Robert Blass (Jagu). Po premierze kompozytora i wykonawców wywoływano przed kurtynę aż 14 razy, wydawało się więc, że polska opera odniosła sukces. „Jako dzieło sztuki, Manru zwraca pełną szacunku uwagę, a nawet pod niektórymi względami szczere uznanie. Jako obietnica na przyszłość – jest wielka, jako osiągnięcie –  niemałe. Słabością jest głównie libretto, któremu brakuje potrzebnej konstrukcji i poezji” – napisano po premierze w nowojorskim „The Times”. Niestety, odbyło się zaledwie 9 przedstawień, z czego tylko trzy w Nowym Jorku. Pozostałe prezentowano w Filadelfii, Bostonie, Chicago, Pittsburgu i Baltimore, podczas gościnnych wstępów MET. Po czym Manru zniknął bezpowrotnie z amerykańskich scen. Starania podejmowane kilka razy przez Jana Kiepurę i Teresę Wojtaszek, by na scenie Metropolitan wystawić Halkę lub inne dzieło Moniuszki, niestety, nie powiodły się.

Adam Didur jako Borys Godunov, MET 1913. Fot.Herman_Mishkin

Tutaj, 10 grudnia 1910 roku odbyła się prapremiera Dziewczyny z zachodu Pucciniego. Osiem lat później, 14 grudnia 1918,również na tej scenie odbyła się prapremiera tryptyku(Il Tabarro, Suor Angelica, Gianni Schicchi) tego samego kompozytora. Obie prapremiery mają polskie akcenty. Adam Didur, nasz legendarny bas, w prapremierze Dziewczyny z zachodu śpiewał partię Ashby’ego, ponadto rolę Talpy w Płaszczu i Simone w Giannim Schicchi. Z kolei cały tryptyk reżyserował Ryszard Ordyński, przez długie lata jedyny polski reżyser jaki pracował w tym teatrze. Ordyński wyreżyserował też między innymi premierę Kniazia Igora Borodina, w której dwie partie: Kniazia Halickiego i Chana Kończaka śpiewał Adam Didur, obie te partie śpiewał podczas amerykańskiej premiery Kniazia Igora. Dziełem Ordyńskiego była też amerykańska premiera Eugeniusza Oniegina Czajkowskiego, również z udziałem Didura, który śpiewał rolę Gremina W sumie Ryszard Ordyński wyreżyserował w MET 113 przedstawień i koncertów. Metropolitan przez 17 sezonów była domem sławnego tenora Enrico Caruso, który również tutaj zakończył karierę. Dla tego teatru Eleonora Ryan sprzedała za 65 tysięcy dolarów jeden ze swoich obrazów Rembrandta. Wszystko to po to, by Rudolf Bing mógł na inaugurację swojej dyrekcji w 1950 roku wystawić Don Carlosa Verdiego, który utrzymał się w repertuarze przez ponad dwadzieścia lat i był grany około 190 razy. W czasie dwudziestodwuletniej dyrekcji Rudolfa Binga, Metropolitan Opera stała się jednym z najnowocześniejszych, pod względem poziomu przygotowywanych przedstawień i sposobu zarządzania, teatrów na świecie. Warto pamiętać, że spektakle tutaj realizowane oszałamiają bogactwem wystawy i wyjątkowym rozmachem. Bing połączył historię starej MET z jej nową siedzibą w Lincoln Center, gdzie funkcjonują także  Nowojorscy Filharmonicy, New York City Opera, New York City Ballet oraz Juilliard School of Music.

16 kwietnia 1966 roku ostatni raz podniesiono kurtynę w startym gmachu MET. Wielkim koncertem publiczność i artyści, którzy tutaj przez lata występowali, żegnali się z ukochanym teatrem. Jednym z punktów programu pożegnalnego wieczoru była scena z Fausta, którym przed 83 laty inaugurowano działalność nowojorskiego teatru.

Przeniesiona legenda

Następnego dnia po tym koncercie rozpoczęto wyburzanie starego gmachu, a Metropolitan Opera House przeniosła swoją legendę i cenne archiwa do nowoczesnego, przeszklonego Centrum Lincolna z widownią na 3800 miejsc. Jego foyer zdobią dwa wspaniałe płótna Marca Chagalla, który przygotował również projekty scenografii i kostiumów do premiery pierwszego w nowej siedzibie Czarodziejskiego fletu Mozarta (luty 1967). W jednej z serii jego przedstawień, w grudniu 1981 roku, partię Królowej Nocy śpiewała Zdzisława Donat, był to zarazem debiut śpiewaczki na tej scenie.

Zdzisława Dona Królowa Nocy w kostiumie Chagalla

Inauguracja nowej siedziby MET odbyła się 16 września 1966 roku prapremierą specjalnie na tę okazję skomponowanej przez Samuela Barbera opery Antoniusz i Kleopatra, w reżyserii i dekoracjach Franco Zeffirellego, pod dyrekcją Thomasa Schippersa z Leontyną Price i Justino Diazem w głównych partiach. W cyklu inaugurującym działalność nowej siedziby MET znalazły się również dwie opery Ryszarda Straussa: Kobieta bez cienia z Leonie Rysaneki Elektra z Birgit Nilsson oraz Lohengrin Ryszarda Wagnera pod batutą Karla Böhma. Tak rozpoczęła się nowa część historii jednej z najważniejszych scen operowych na świecie. Występ tutaj jest formą artystycznej nobilitacji i często staje się początkiem wielkiej artystycznej kariery kontynuowanej na scenach Mediolanu, Londynu, Paryża Wiednia czy Monachium. Bywa też odwrotnie, występ na jednej z wymienionych scen staje się początkiem kariery w Metropolitan Opera House. Pierwszą polską śpiewaczką, która w nowej siedzibie MET wystąpiła, była Teresa Żylis-Gara, jej debiut 17 listopada 1968 roku, partią Donny Elwiry w Don Giovannim W. A. Mozarta, rozpoczął jedną z najdłuższych karier polskiego artysty w tym teatrze. W sumie zaśpiewała tutaj podczas 16 sezonów 20 partii w 233 przedstawieniach i koncertach. Po niej pojawiali się kolejno: Wiesław Ochman, Kazimierz Kord, Teresa Wojtaszek-Kubiak, Stefania Toczyska, Ewa Podleś, Hanna Lisowska, a w czasach nam bliższych Mariusz Kwiecień, Edyta Kulczak, Piotr Beczała, Aleksandra Kurzak i Andrzej Dobber.

Polskich wieczorów ciąg dalszy

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych  ubiegłego stulecia wróciły też czasy z okresów Sembrich-Kochańskiej i Reszków, kiedy to w jednym przedstawieniu pojawiało się dwoje, troje polskich artystów. W Eugeniuszu Onieginie występowali obok siebie Teresa Wojtaszek-Kubiak (Tatiana), Wiesław Ochman (Leński), a przedstawieniem z ich udziałem dyrygował Kazimierz Kord. Idąc dalej tym tropem należy wspomnieć o Chowańszczyźnie Musorgskiego, gdzie spotykali się debiutująca w MET Stefania Toczyska (Marfa) z Wiesławem Ochmanem (Książę Golicyn), Borysie Godunowie z udziałem Ochmana i Korda. Obaj panowie we wrześniu 1977 otwierali sezon Borysem Godunowem, co jest dowodem uznania, jakim się w tym teatrze cieszyli. 18 stycznia 1973 Kord dyrygował przedstawieniem Damy Pikowej Czajkowskiego, w którym debiutowała Teresa Wojtaszek-Kubiak.

Teresa Kubiak, Senta w Holendrze tułaczu, MET 1979

Podwójna polska obsada powtarza się w Metropolitan od 2009 roku za sprawą Aleksandry Kurzak, Piotra Beczały i Mariusza Kwietnia. Obaj panowie 9 lutego 2009 wystąpili najpierw w głośnym przedstawieniu Łucji z Lammermoor Donizettiego mając za partnerkę Annę Netrebko. W tym samym roku w Rigoletcie wystąpili wspólnie Piotr Beczała (Książę) i Aleksandra Kurzak (Gilda). Tercet Netrebko, Beczała, Kwiecień spotkał się ponowne 23 września 2013 w premierze Eugeniusza Oniegina, otwierającej sezon 2013/2014. Podwójne polskie obsady nie ograniczały się tylko do sceny Metropolitan. Można je było spotkać w Filadelfii, San Francisco, Chicago czy Seattle.

Prawdziwy festiwal polskich artystów w Metropolitan miał miejsce 26 stycznia 2015 roku. Tego dnia odbyła się premiera dwóch jednoaktówek, Jolanty P. Czajkowskiego i Zamku Sinobrodego Belli Bartoka połączonych w ramach jednego wieczoru. Inscenizację obu dzieł przygotował zespół polskich realizatorów: Mariusz Treliński – reżyseria, Boris F. Kudlička – scenografia, Marek Adamski – kostiumy, Bartek Macias – projekcje video i Tomasz Wygoda – choreografia. Na dodatek partię hrabiego Vaudemont w Jolancie śpiewał na premierze Piotr Beczała. Na 14 lutego 2015 przeprowadzono transmisję z tego przedstawiania na cały świat. Sytuacja powtarza się we wrześniu 2016 roku, zespół polskich realizatorów przygotowuje premierę nowej inscenizacji Tristana i Izoldy Ryszarda Wagnera. Spektakl powstał w koprodukcji Teatru Wielkiego w Warszawie, Festiwalu w Baden-Baden oraz Nation Centre for the Performorming Arts (Narodowe Centrum Sztuk Widowiskowych) w Pekinie. Reżyser ia była dziełem Mariusza Trelińskiego, scenografię projektował Boris Kudlička, kostiumy  Marek Adamski, Dyrygował Simon Rattle, w głównych partiach wystąpili: Nina Stemme (Izolda) i Stuart Skelton. Premierowe przedstawienie było transmitowane na cały świat.    

Stefania Toczyska, Marfa i Wiesław Ochman, Golicyn w Chowańszczyźnie

Najświeższe wiadomości z Metropolitan Opera donoszą o wyjątkowo udanym debiucie Artura Rucińskiego, który pierwszy raz stanął na tej scenie 19 lutego 2016 roku jako konsul Sharples w 857 przedstawieniu Madama Butterfly Pucciniego. Jeszcze w tym sezonie zaśpiewa tę partię kilka razy. Dotychczasowa kariera tego znakomitego barytona związana była z europejskimi teatrami operowymi. Tylko w ostatnich dwóch latach podziwiano go w paryskiej Opera Bastille, gdzie wystąpił jako tytułowy Don Giovanni w operze Mozarta. Bywalcy Opery w Zurychu oraz Opery w Hamburgu oklaskiwali go w roli  lorda Ashtona w Łucji z Lammermoor Donizettiego. W La Fenice w Wenecji i Salzburger Festspiele zadziwiał dojrzałą kreacją hrabiego di Luny w Trubadurze Verdiego. Wiele uznania przyniosły mu znakomite kreacje Oniegina w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego, śpiewał tę partię w Teatro Comunale w Bolonii, Bayerische Staatsoper w Monachium, Operze Wrocławskiej i Operze Narodowej – Teatrze Wielkim w Warszawie. Niemniejsze sukcesy odnosił scenie mediolańskiej La Scali, Festiwalu Operowym Arena di Verona. Na Kwiecień 2020 zapowiedziano debiut młodego barytona Andrzej Filończyka. Niestety, debiut nie doszedł do skutku z powodu pandemii COVID 19.

Artur Ruciński jako Sharples w Madame Butterfly, MET 2016

Ostatnie doniesienia mówią o udanej kreacji Musetty w Cyganerii oraz Tosce z udziałem Aleksandry Kurzak, którą bywalcy MET będą też mogli podziwiać, jeszcze w tym sezonie, w partii Adiny w Napoju miłosnym. Piotr Beczała mający już na swoim koncie w MET ponad sto czterdzieści przedstawień w dziewięciu partiach, w tym sezonie dołoży kolejne dwie: Lorisa w Fedorze i tytułowego Lohengrina. Z kolei Artur Ruciński dokłada w tym sezonie partie: Giorgio Germonta w Traviacie i De Siriex w Fedorze.      

Adam Czopek

dokończenie tekstu za tydzień.