Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Legendy Polskiej Wokalistyki

Grąbczewski Wiktor, baryton zupełnie zapomniany

Postać tego znakomitego śpiewaka jakoś tak zupełnie wyblakła, nie pamiętają o nim nawet ci co zawodowa zajmują się historią polskiej wokalistyki. A przecież Wiktor Grąbczewski należał do ścisłej światowej czołówki śpiewaków operowych, miał w repertuarze ponad 60 partii barytonowych. Oklaskiwano go i podziwiano na scenach, Nowego Jorku, Londynu, wielu amerykańskich, niemieckich, włoskich i rosyjskich.   

Zanim został znanym i cenionym śpiewakiem ukończył studia rolnicze (agronomia) w Dublanach, i dopiero po tym rozpoczął muzyczną edukację. Najpierw był uczniem Jana Quattriniego, później znalazł się w gronie uczniów Jana Reszke w Paryżu. Wreszcie wyjechał do Mediolanu gdzie naukę śpiewu zakończył i gdzie mając 27 lat w listopadzie 1890 roku debiutował pod pseudonimem Vittorio Edmondi. Pierwszą partią jaką zaśpiewał na scenie był Giorgio Germont, ojciec Alfreda, w Traviacie Verdiego, najprawdopodobniej w mediolańskim Teatro dal Verme. Przez następny rok podziwiano go na scenach Neapolu (maj 1891 Teatro Bellini), Florencji i Bolonii. W grudniu 1891 wrócił do Warszawy i został przyjęty do zespołu Teatru Wielkiego, gdzie debiutował jako Król Alfons XI w Faworycie Donizettiego. Po kilku miesiącach ponownie opuścił Warszawę i wyjechał najpierw do Londynu, gdzie debiutował w 1892 roku Royal Opera Covent Garden, następnie przeprawił się do Ameryki Północnej stając się ozdobą operowych afiszy teatrów w Chicago, Filadelfii i Bostonu. Już wtedy używał pseudonimu Victor de Gromzeski. 11 grudnia 1893 roku stanął po raz pierwszy na scenie nowojorskiej Metropolitan Opera, gdzie debiutował u boku Nelly Melby, partią Silvia w Pajacach Leoncavallo, przedstawieniem dyrygował Luigi Mancinelli.

w roli Janusza

W zespole MET pozostał dwa sezony (1893-94 i 1894-95) i zaśpiewał łącznie 75 przedstawień, występując w pięciu partiach: Silvio w Pajacach, Morales w Carmen, Mercutio w Romeo i Julia, Hrabia de Nevers w Hugonotach oraz de Bretigny w Manon Masseneta. Ostatni spektakl – Romeo i Julia, zaśpiewał 20 kwietnia 1895. Były to czasy kiedy na scenie MET występowało wielu polskich śpiewaków. Jego obecność sprawiała, że w przedstawieniach Romeo i Julii spotykali się na scenie: Jan Reszke – Romeo, Edward Reszke – Ojciec Laurenty i Wiktor Grąbczewski – Mercutio. Podobnie było z Hugonotami, gdzie również występowali razem, Jan – Raul, Edward – Marcel i Grąbczewski – Hrabia de Nevers. Carmen, w której Jan śpiewał – Don Josego, Edward – Escamilia, a Grąbczewski – Moralesa, miała w MET wyjątkowe powodzenie właśnie ze względu na wspomnianych polskich śpiewaków. Nie inaczej bywało w Lohengrinie gdzie obaj bracia śpiewali: Jan – Lohengrina, Edward – Króla Henryka, a Róża Olicka Ortrudę. W Tristanie i Izoldzie obsadę znaną z Lohengrina uzupełniała Félia Litvine (prywatnie szwagierka Edwarda Reszke) śpiewająca partię Izoldy. Można tylko westchnąć; to były czasy! Niestety już nigdy nie wróciły. I chociaż nie ma w oficjalnym wydawnictwie Riccordiego poświęconym historii La Scali nazwiska naszego znakomitego barytona to warszawskie Muzeum Teatralne ma w swoich zbiorach jego zdjęcie w roli Hrabiego de Nevers z  Hugonotów. Zdjęcie jest sygnowane przez teatr i niezbicie wynika z niego, że Grąbczewski wystąpił w tym teatrze w 1892 roku we wspomnianej wyżej partii. W 1895 roku zdecydował się na śpiewanie partii tenorowych, jednak po kilkunastu występach i braku sukcesów, wrócił do barytonowych ról.

W lutym 1896 roku wraca do Warszawy i ponownie znajduje miejsce w zespole Teatru Wielkiego. Zaczyna ten okres partią Silvia w Pajacach Leoncavallo. Jesienią tego roku warszawscy melomani podziwiają go jako Telramunda w Lohengrinie Wagnera. Jednak najczęściej występuje w tym czasie w partii Lorda Ashtona w Łucji z Lammermoor Donizettiego, która przynosi mu uznanie publiczności i warszawskich krytyków. Solistą stołecznej sceny pozostał, z przerwami, przez dwadzieścia lat, w ciągu których zaśpiewał blisko 60 partii. Największe uznanie przyniosły mu kreacje bohaterów oper Moniuszki: Janusz w Halce, Miecznik w Strasznym dworze, Stanisław w Verbum nobile. Nie mniejsze zyskiwał jako Walenty w Fauście, Hrabia de Neversw Hugonotach, tytułowy Rigoletto, Amonastro w Aidzie.  Escamillo w Carmen. Recenzenci chwalili go za piękne nasycone brzmienie głosu, znakomitą dykcję i technikę. Nieco mniej entuzjastycznie odnoszono się do jego aktorstwa. 23 marca 1899 ożenił się z Wandą Wichrowską. Występy na scenach warszawskiej i lwowskiej łączył z gościnnymi występami w Londynie (1897 i 1903), Petersburgu (1904), Moskwie, Odessie i Kijowie (1911), oraz Łodzi, gdzie w wybudowanym przez Fryderyka Sellina Teatrze Wielkim podziwiano go jako Figara w Cyruliku sewilskim (grudzień 1905) i Escamillo w Carmen (styczeń 1906).  Ważną data w jego artystycznym życiorysie był 5 listopada 1901 roku. To data koncertu, którym inaugurowano działalność nowo wybudowanej Filharmonii Warszawskiej, Wiktor Grąbczewski wystąpił w tym koncercie obok Ignacego Jana Paderewskiego, naszego znakomitego pianisty. który wykonał swój koncert fortepianowy a-moll, po którym odegrano Step Noskowskiego. Koncert zakończył solowy występ Paderewskiego grającego utwory Chopina. Grąbczewski był solistą w okolicznościowej kantacie Żyj pieśni Władysława Żeleńskiego.

jako hrabia de Nevers w Hugonotach Mediolan 1892

W 1900 roku Tadeusz Pawlikowski porywa go do nowo otwartej Opery Lwowskiej. Tutaj obok występów na scenie został w sezonie 1905/1906 kierownikiem artystycznym, co niestety nie przyniosło mu większego uznania. Prowadzony przez niego sezon zaliczono do zaledwie poprawnych. Jako śpiewak debiutował Grąbczewski we Lwowie 29 listopada 1900 roku, partią Janusza w Halce. Później był, tytułowym Rigolettem, Figarem w Cyruliku sewilskim Rossiniego, Walentym w Fauście, starym Germontem w Traviacie oraz Escamillio w Carmen Jemu przypadło w udziale przygotowanie polskiej premiery opery Chopin Oreffice, której był reżyserem – premiera 29 wrzesień 1905. Śpiewał w tym przestawieniu rolę Elia, która zyskała dobre przyjęcie wśród publiczności i lwowskiej krytyki. Chwalono go również za udane kreacje Figara i Janusza. W 1906 roku porzuca Lwów i wraca do Warszawy, gdzie m.in. bierze udział w premierze Don Juana Mozarta, w której śpiewa partię tytułową (10 stycznia 1907) oraz polskiej premierze Mazepy P. Czajkowskiego, gdzie śpiewa partię tytułowego hetmana (17 luty 1912). „Pan Grąbczewski poza pięknym śpiewam doskonale też uwydatniał w grze scenicznej zarówno butę potężnego hetmana, sięgającego silną ręką po koronę królewską, jak uczucia starego mężczyzny, który „na schyłku lat” swoich rozmiłował się w młodym dziewczęciu.” – napisał Aleksander Poliński („Kurier Warszawski” z 19 lutego 1912). Premierę Mazepy poprzedziła premiera Halki (4 stycznia), w której Grąbczewski śpiewał partię Janusza. – „Jako Janusz w duecie z Halką wykazał przejawy uczuć różnorodnych: tkliwość, gniew, oburzenie namiętność, a wszystko wyrażone dosadnie, bądź zmienioną  barwą głosu, bądź akcentami psychologicznie usprawiedliwionymi.” – napisano w recenzji z Halki w „Kurierze Warszawskim” w 1900 roku. Ceniono go również za kreację Miecznika w Strasznym dworze. Jako śpiewak należał do grona artystów o najwyższych gażach. Na początku 1915 roku zostaje głównym reżyserem w Teatrze Wielkim, 3 lutego wystawił Niemą z Portici Aubera. 9 października Halka w jego reżyserii otwiera kolejny sezon Opery, partię Halki śpiewała w tym przedstawieniu Matylda Polińska-Lewicka. Jednak kilka miesięcy później z powodów zdrowotnych zrezygnował z tego stanowiska. W 1916 roku zupełnie zrezygnował z występów scenicznych i zajął się pedagogiką. Ostatni raz stanął na scenie stołecznego Teatru Wielkiego 23 lutego 1924 roku, zaśpiewał wtedy partię Escamillo w przedstawieniu Carmen wystawionym z okazji obchodów jubileuszu trzydziestopięciolecia jego pracy artystycznej. Dwa miesiące później – 14 kwietnia zmarł nagle, w wieku zaledwie 61 lat. Pochowany został na warszawskich Powązkach. 

Adam Czopek