Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Kompozytorzy i ich dzieła Verdi

Korsarz, opera zupełnie zapomniana

Corrado (tenor), przywódca korsarzy rezydujących na wyspie na Morzu Egejskim opuszcza swoją ukochaną Medorę (sopran) i wyrusza na wyprawę przeciwko Seidowi Paszy (baryton) z Koronii na Peloponezie. Zwycięski bój kończy się spaleniem floty i portu Paszy. Niestety, krzyki przerażonych kobiet haremu paszy budzą współczucie Corrado i skłaniają do wydania rozkazu ratowania życia kobiet. Pozwała to Turkom na zebranie swoich sił, napad na korsarzy i pełne zwycięstwo. Corrado wpada w ręce Turków, grożą mu tortury i śmieć. Z tej sytuacji ratuje go Gulnara (sopran) niewolnica z uratowanego haremu, która pokochała dzielnego przywódcę korsarzy. Zabija ona nocą znienawidzonego Seida Paszę oraz organizuje ucieczkę dla Corrada i siebie. Tymczasem Medora, ujrzawszy wracających z tureckiej wyprawy korsarzy bez ich dowódcy jest przekonana, że ten zginął. Z rozpaczy zażywa truciznę. Corrado przybywa za późno, Medora umiera. Widząc jej śmierć rzuca się do morza. Zrozpaczona Gulnara pozostaje sama.

Plakat Opery Monte Carlo

 Na romantyczny poemat lorda Bayrona The Corsair zwrócił Verdi uwagę już w 1843 roku przy okazji szukania tematu dla weneckiego La Fenice. Wtedy jednak zwyciężył Victor Hugo i jego Hernani. W 1845 roku ponowne wraca Verdi do poematu Bayrona, tym razem zamierza skomponować Korsarza dla Opery w Londynie, wysyła nawet jego szkic do wydawcy Francesco Lucci z prośbą by przedstawił go Beniaminowi Lumley, impresariowi Her Majesty’s Theatre …Wysyłam ci streszczenie Korsarzy, proszę przekaż to Lumley’owi. Jeżeli będą jakiekolwiek problemy proszę cię abyś postarał się je rozwiązać, nie wiem czy można sobie wyobrazić lub znaleźć temat piękniejszy od tego, bardziej żarliwy i bardziej pasujący do  muzyki. A jednak i tym razem nic z tego nie wyszło, Verdi zachorował i projekt trzeba było na jakiś czas odłożyć. W  międzyczasie zresztą Verdi stracił dla niego zainteresowanie. W końcu zdecydował, że dla Londynu sięgnie po libretto Andrea Maffei oparte na dramacie Schillera Die Räuber. Tak powstali Zbójcy (I masnadieri).

Jednak Francesco Lucca, który już zmusił Verdiego, mimo jego choroby, do ukończenia Attyli, nie chciał zrezygnować z zawartego kontraktu z kompozytorem, choć ten proponował nawet 10 tysięcy lirów odszkodowania. Zamierzał go zmusić do pracy nad kolejnym dziełem. Oczywiście taka postawa nie poprawiała nie najlepszych stosunków między panami. Verdi wręcz określił go jako „człowieka równie męczącego, jak niewdzięcznego”. W końcu po wielu dyskusjach kompozytor zdecydował Korsarz, albo nic! …Wszystkie Pańskie argumenty przeciwko niemu sprawiają, że jeszcze bardziej mi się podoba. – napisał w liście do Lucci. Nie zgodził się też z sugestią by Verdi napisanie libretta powierzył nie Maria Piavemu, lecz komu innemu. Sam Lucca sprawę libretta negocjował już na własną rękę z Manfredo Maggiioni. Z czym Verdi oczywiście się nie zgodził. Libretto do Korsarza napisał od początku do końca Francesco Maria Piave, oczywiście pod dyktando Verdiego, co w przypadku ich współpracy było stałą praktyką.

Marianna Barbieri Nini, pierwsza wykonawczyni partii Gulnary

Warto pamiętać, że okres pracy nad tą operą to przecież początek gorącego romansu ze znaną i cenioną śpiewaczką Giuseppiną Strepponi noszącej tytuł prima donna assoluta La Scali, której, jak pamiętamy, zawdzięczał Verdi wejście do La Scali z Obertem i sukces Nabucco. Strepponi po zakończeniu kariery, co stało się po serii przedstawień Nabucco, osiadła w Paryżu gdzie prowadziła lekcje śpiewu. Właśnie tam odnalazł ją Verdi w drodze do Londynu na premierę Zbójców. Oboje mieli już spory bagaż życiowych doświadczeń i ogromną potrzebę odnalezienia tej jedynej bliskiej osoby, z którą chce się iść przez życie. Zbliżyła ich muzyka i opera, a przyjaźń szybko przerodziła się w głębokie uczucie. Verdi specjalnie dla niej wynajmuje dom w Passy pod Paryżem, gdzie razem zamieszkują i zaczynają bywać w paryskich salonach. Jednak życie na wsi tak bardzo spodobało się Verdiemu, że szybko zdecydował o powrocie do Busseto i kupnie w pobliżu miasteczka posiadłości Sant’ Agata, gdzie znaleźli życiową przystań. Byli razem aż do jej śmierci w 1897 roku, Giuseppina okazała się wspaniałą, w pełni oddaną towarzyszką, czuwającą nad każdym jego krokiem. Jej pierwszej prezentował fragmenty swoich kolejnych dzieł i zawsze bardzo liczył się z każdą jej opinią. Jak bardzo kochał swoje gospodarstwo niech świadczy tych kilka zdań wyjętych z listów jakie słał z podróży do swojego rządcy Paola Marenghi’ego: ”Co robią murarze. Gdzie jest Carlo. Powiedz stangretowi żeby wyprowadzał konie co dwa dni. Nie życzę sobie by moje konie obrastały tłuszczem – dyrygował z Turynu. „Jakim cudem wydatki wyniosły 580 lirów, a dochody tylko 227” Na co wydaliście taką ilość pieniędzy.” – pytał podczas kolejnego pobytu w Paryżu.

Afisz wykonania koncertowego w Londynie

12 lutego 1848 roku partytura Korsarza została ukończona. Wysłał ją do impresaria, z komentarzem, by zrobił z nią  co uzna za stosowne. Oczywiście Lucca nie przepuścił okazji, operę wystawił 25 października 1848 roku w Teatro Grande w Trieście, dyrygował Luigi Ricci. Premiera odbyła się bez obecności Verdiego, co zdarzyło się po raz pierwszy, niestety okazała się wręcz katastrofą. Miała druzgoczące recenzje i utrzymała się na scenie ledwie przez trzy wieczory. Francis Toye wręcz napisał – „najgorsza opera napisana kiedykolwiek przez jakiegokolwiek kompozytora. Korsarze ponieśli kompletną klęskę i sprawiedliwie zostali pogrzebani bez nadziei na zmartwychwstanie.” Zresztą sam Verdi stwierdził, że Korsarz jest „nudny i nieefektowny”. Po kilku latach próbowano powrócić do tej opery na kilku włoskich scenach, jednak bez większego powodzenia. Szybko powędrowała na półkę gdzie na prawie sto lat pokrył ją kurz historii. Kilkukrotnie próby ponownego wprowadzenia jej do repertuaru nie powiodły się!

W czasach nam bliższych przypomniano sobie o tej wczesnej operze maestro z Busseto i zaczęto ją wystawiać jako swoistą ciekawostkę. Pierwszy raz pojawiła się w 1963 roku na dziedzińcu Palazzo Ducale w Wenecji. W 1993 roku wystawiono ją w Theatre im Pfalzbau w Ludwigshafen, a w 1996 roku w wersji koncertowej w londyńskiej Covent Garden. W marcu 2004 roku zaprezentowano inscenizację Korsarza w Sarasota na Florydzie. W styczniu 2005 odbyło się koncertowe wykonanie w Gran Teatro del Liceu w Barcelonie. Na maj tego samego roku zapowiedziano premierę inscenizacji w Genewie. Wypada nadmienić, że to dzieło nie było dotychczas wystawione w La Scali, nie wystawiono jej dotychczas również na polskich scenach. Dopiero w sierpniu 2019 roku, w ramach Festiwalu Chopin i Jego Europa, miało miejsce wykonanie koncertowe tego dzieła. Dyrygował Fabio Biondi. Wykonanie zarejestrowano na płytach CD. W każdym z wymienionych przypadków, trudno mówić o sukcesie, najczęściej kończyło się na dwóch, trzech przedstawieniach.

Ta opera nie stanowi żadnego kroku do przodu w kształtowaniu stylu Verdiego. Powiedziałbym nawet, że jest krokiem wstecz w porównaniu z wcześniejszym Makbetem czy I due Foscarii. Muzyce brakuje tego co u wczesnego Verdiego najistotniejsze i najcenniejsze: wyrazistej dynamiki, siły emocji i dramatycznego pulsu. Muzyka wróciła na pozycję prostego akompaniamentu, niczego nie buduje, niczego nie komentuje. Zabrakło też – tak charakterystycznego dla późnego Verdiego – wiązania recytatywów z arią. Panują tutaj stare sprawdzone operowe wzorce: aria duet, tercet, scena zbiorowa. Jednak daleko im do dynamiki i dramatyzmu arii czy scen z Nabucco lub Ernaniego. Podobnie zresztą ma się rzecz z dramatycznym wymiarem linii wokalnej każdej partii nie dorównującym ani partiom z oper już wymienionych, ani z Il Lombardi, czy I due Foscarii. Bohaterowie Korsarza: Corrado, Medora, Gulnara nie przekonująteż prawdą psychologiczną i emocjami, te ostatnie wprost trudno określić. Największą atrakcją partii wokalnych jest prosta i chwytliwa melodyjność, z której nic, poza śpiewem, nie wynika. Wielbiciele talentu maestro, po sukcesach jego poprzednich oper, mieli prawo oczekiwać na znacznie więcej. Niestety, otrzymali przeżytek w postaci sztucznego, pełnego patosu, splotu arii, duetów i scen zbiorowych. Próżno też tutaj szukać zapowiedzi późniejszych dzieł. Wręcz ma się wrażenie, że Verdi skomponował Korsarza pod przymusem, dla wywiązania się z kontraktu, i bez większego przekonania. Potwierdza to zresztą zupełny brak zainteresowania jego losami, nie ma też pewności czy widział to swoje dzieło na scenie.

Korsarz w Parmie, 2000

Oczywiście i tutaj znalazło się miejsce na patriotyczne akcenty: „Zwyciężyłeś, ale twoja wściekłość nie pomniejsza naszej wielkości. Któregoś dnia zwycięzca będzie cierpiał bardziej niż zwyciężeni” – usłyszał w II akcie Pasza Seid od wziętego do niewoli Corrado. W scenie więziennej Corrado pytając Gulnarę dlaczego nie kocha Seida usłyszał : „Tego barbarzyńcę? Jestem niewolnicą korsarzu!… Czy niewolnica może mieć jakieś uczucia dla swojego oprawcy? Miłość może rozkwitać tylko w wolnych sercach…” A jednak nawet te „łatwopalne” wtedy we Włoszech słowa nie uratowały Korsarza od generalnej klapy.

Ponieważ jest to zupełnie u nas nieznane dzieło, a ten szkic jest pierwszą próbą jego opisu, spróbujmy prześledzić najistotniejsze muzyczne fragmenty w chronologicznym porządku.

Akcję poprzedza niewielki muzyczny wstęp, którym trudno się zachwycić, muzyka płynie co prawda wdzięczną kantyleną, ale nic więcej. Podobnie ma się rzecz z otwierającą pierwszy akt sceną z chórem na tle, którego Corrado śpiewa swoją pierwszą arię  Tutto parea sorridere. Podziwia w niej brawurę i odwagę swoich korsarzy, ujawnia też, że jest banitą tkwiącym w okowach fatalnego przeznaczenia. Odebrano mu cześć, co nie pozwala wrócić do godnego życia, jest skazany na wygnanie i los tułacza. Z podobną sytuacją spotkaliśmy się już w Ernanim. Druga scena przenosi nas do komnaty Medory, ukochanej Corrado, która czekając na niego opowiada o swoich złych przeczuciach: romanca – Non so le tetre immagine przechodząca w pełen uczucia i zapewnień o miłości duet z Corrado: È pur tristo, o Medora, kończący się pożegnaniem – Tornerai, ma forse spenta z ukochanym wyruszającym na kolejną morską wyprawę.

Il corsaro Sofia, scena w haremie, fot. Mikel Ponce&Miguel Lorenzo

Drugi akt przenosi nas do pełnego wschodniego przepychu haremu Seid Paszy gdzie rezyduje Gulnara jego ulubiona niewolnica (tutaj kłaniają się Lombardczycy). Jedynym jej marzeniem jest odzyskanie utraconej wolności i zemsta na znienawidzonym, zmuszającym ją do uległości kochanku, aria – Vola talor dal carcer. Zjawia się  eunuch z rozkazem paszy by i tej nocy towarzyszyła mu w kolejnym przyjęciu, duet – Seide celebra con gioia e festa. Scenę kończy wspólna modlitwa kobiet haremu Ah conforto e sol la speme. Druga scena tego aktu rozgrywa się na portowym nabrzeżu, gdzie zwolennicy Seida Paszy, przygotowują się aby wypłynąć przeciwko atakującym ich korsarzom. Pojawia się owacyjnie witany Pasza, który intonuje hymn – Salve, Allah!, w imię którego będą walczyć. Jedna z niewolnic przyprowadza derwisza, który uciekł od korsarzy, a teraz uwolniony przez rybaka prosi o wsparcie i protekcję. Seid pyta go o swoich wrogów, obiecując zemstę, aria – Di’: que’ribaldi tremano. Derwisz wyznaje, że nic nie widział ze swojego więzienia. Seid Pasza zdaje sobie sprawę, że jego flota jest w polu ostrzału, w tym momencie derwisz zrzuca swoje przebranie i ujawnia się jako Corrado, który prowadzi swoich korsarzy do zwycięskiego boju z Turkami. Przerażone niewolnice proszą korsarzy o ratunek, ci zajęci ratowaniem kobiet dają przeciwnikom czas na przegrupowanie swoich sił i odniesienie zwycięstwa. Corrado i większość korsarzy zostaje wziętych do niewoli. Seid śmieje się szyderczo z pokonanego przywódcy korsarzy i obiecuje mu powolną, pełną bólu. śmierć. Akt kończy rozbudowany i potężny,  godny wczesnych oper Verdiego,  finał – Resta ancora.

Okładka nagrania polskiej prapremiery

Pierwsza scena trzeciego aktu rozgrywa się w spalonych apartamentach dumnego ze zwycięstwa Seida Paszy. Jego dumę zaślepia jednak zazdrość o Gulnarę, która przyszła błagać o darowanie życia przywódcy korsarzy. Wezwany Selim ma zaaranżować śmierć Corrada. Aria Seida – S’avvicina il tuo momento jest obrazem rozkoszy zemsty na wrogu i niewiernej kochance, którą za chwilę boleśnie upokorzy, aria – Sia l’istante maledetto.

Tymczasem uwięziony Corrado boi się że wiadomość o jego śmierci, zaniesiona na ich wyspę przez uwolnionych piratów, zabije Medorę, aria – Eccomi prigioniero. Zjawia się Gulnara zapewniająca go swojej przyjaźni, opowiada jak bezskutecznie błagała Seida o darowanie mu życia. Niestety, niczego nie osiągnęła! Zdecydowała więc, że pomoże mu uciec, przekupiła strażników zorganizowała statek, który na nich czeka. Ku przerażeniu Gulnary, Corrado wyjawia że kocha kogoś innego; kiedy pyta dlaczego ona nie kocha Seida, odpowiada, że nie może kochać tyrana, duet – Seid la vuole. Z oddali słychać nadciągający sztorm, Gulnara wraca do pałacu tylko po to by zabić w czasie snu znienawidzonego kochanka. Duet – La terra, il ciel m’abborrin, kończy tą scenę.

Nagranie Teatro La Fenice w Wenecji z 1999 roku

Ostatnia scena przenosi nas ponownie na wyspę piratów. Medora, załamana i przekonana o śmierci ukochanego, postanowiła odejść z tego świata. Nagle na horyzoncie pojawia się statek, to Corrado i Gulnara są u kresu swojej ucieczki  Medora słucha opowieści o tym jak on uratował jej życie i jak ona uwolniła go z tureckiego więzienia. Dopiero tutaj Gulnara przyznaje, że motywacją jej postępowania była miłość do Corrado, błaga przerażoną Medorę o wybaczenie. Niestety, na wszystko jest już za późno! Medora przekonana o śmierci Corrado zażyła truciznę, to już jej ostatnie chwile. Jest jednak szczęśliwa, że umiera w ramionach ukochanego, scena – O mio Corrado, appressati, który z rozpaczy rzuca się z klifu do morza. Na brzegu pozostaje zrozpaczona Gulnara.

Adam Czopek