Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Kompozytorzy i ich dzieła Wagner

Wagnerowscy bohaterowie – 7

Tannhäuser, między sacrum a profanum!

W Tannhäuserze wkracza Wagner po raz pierwszy, i pozostaje już do końca swojej twórczości, w bogaty świat germańskich podań, romantycznych legend i prastarych sag. Treść tej opery stanowi połączenie kilku znanych Wagnerowi legend i poematów o Tannhäuserze rycerzu – minnesängerze (który jest postacią autentyczną, żył w Austrii w latach 1205-1270), grocie Wenus oraz turnieju śpiewaków na Wartburgu. Legenda mówi, że Tannhäuser chciał ujrzeć wielkie cuda i w tym celu udał się do wnętrza czarodziejskiej góry Wenus. Jednak po siedmiu latach próżnowania znudziły mu się miłosne uciechyz boginią Wenus, zatęsknił za zwykłym życiem i zielonymi polami Turyngii. Powrócił więc do świata zwykłych ludzi i starał się u papieża w Rzymie wybłagać przebaczenie za swoje grzechy. Niestety, papież odmówił mu łaski przebaczenia. Rozgoryczony Tannhäuser powrócił do Wenus, ale cud niebieski polegający na pokryciu się pielgrzymiej laski (którą otrzymał od papieża) świeżymi listkami był dowodem boskiego przebaczenia i łaski. – „Dlatego ani papieżowi, ani kardynałowi nie wolno nigdy potępiać grzesznika, bo ten choćby był nie wiem jak wielkim grzesznikiem może jeszcze dostąpić łaski Boga”. – tak kończy się ta średniowieczna legenda.

Aleksander Bandrowski w roli Tannhausera, Lwów 1894

„Muzykę do Tannhäusera komponowałem i pisałem w rozdzierającym, rozbujałym podnieceniu, które wprawiło mi krew i nerwy w gorączkowe wrzenie… Cała moja natura, wszystkie moje pragnienia dążyły do jednego celu: pragnienia miłości, tej najprawdziwszej, wyrosłej na gruncie najpełniejszej zmysłowości”. – napisał Wagner w liście do Gaillarda. Tannhäuser był najczęściej poprawianym przez Wagnera dziełem. W sumie funkcjonują cztery różne partytury tej opery, pierwsza z 1845 roku, druga z 1847, trzecia zwana paryską z 1861 roku i czwarta przygotowana w 1867 roku dla Monachium. W 1852 roku kompozytor opublikował artykuł O wykonaniu Tannhäusera, w którym zawarł wskazówki na temat właściwego wystawienia i wykonania swojej opery. Najwięcej zmian w partyturze wprowadził Wagner przed paryską premierą – 13 marca 1861 roku, która jak wszyscy pamiętamy, zakończyła się gigantyczną klęską. Po trzech tak samo burzliwie przebiegających przedstawieniach wycofał Wagner swoją operę z afisza Opery Paryskiej i obrażony wyjechał z miasta.W paryskiej redakcji partytury Wagner wykorzystuje już doświadczenia zdobyte przy pracy nad Tristanem i Izoldą. Ciekawostką paryskiej premiery jest fakt, że dyrygował nią Louis Philippe Dietsch, który przed dziewiętnastu lat skomponował operę do wagnerowskiego libretta Holendra tułacza (kupionego za 500 franków) wystawioną na tej scenie w 1842 toku. 

Opera opowiada o niemieckim rycerzu (a przy okazji śpiewaku i poecie – minnesingerze), Tannhäuserze, który odnalazł drogę do legendarnej góry Wenus (Venusberg). Spędził tam długi czas z boginią na nieustannych uciechach i rozkoszach miłosnych. W końcu jednak zapragnął wrócić do ziemskiego świata, by zaznać wolności. Wyobrażenie wiosennego poranka, zieleni trawy, wspomnienie dźwięku kościelnych dzwonów uświadamiają mu, że tracąc kontakt z prawdziwym światem żyje w stanie nierzeczywistej ułudy. Początkowo bogini nie chce go oswobodzić, potem zgadza się, ale wpada we wściekłość i różnymi sposobami (między innymi, skomponowaną dla Opery Paryskiej, sceną Bachanalii) próbuje nakłonić rycerza do zmiany zdania. Jednak gdy ten przyzywa imię Maryi, Venusberg znika, a w to miejsce pojawiają się zielone wzgórza Turyngii. Młody pasterz swoim śpiewem wita nadchodzący maj. Tannhäuser widzi przechodzących pielgrzymów, spieszących do Rzymu, co uświadamia mu ogrom popełnionych grzechów. Rycerze Hermana, landgrafa Turyngii, dawni towarzysze Tannhäusera, odnajdują go podczas polowania i namawiają, by powrócił z nimi na zamek Wartburg, ten jednak nie daje się przekonać. Jednak kiedy Wolfram von Eschenbach, jego dawny przyjaciel, przypomina mu o Elżbiecie, siostrzenicy landgrafa, wszelki opór Tannhäusera znika.

Józef Mann jako Tannhauser, Berlin 2015

Postać Tannhäusera symbolizuje konflikt dwóch światów co sprawia, że romantyczny bohater ukazany jest jako człowiek uwikłany w dramatyczny dylemat walki między podnietami ducha, a zmysłowymi rozkoszami ciała. Tannhäuser to człowiek, w duszy którego ścierają się dwa krańcowo różne światy: „dawny i nowy, pogański i chrześcijański, jaskinia syren i niebo Maryi”. Właśnie ta dwoistość natury ludzkiej i rozważania nad tajemnicą czystej miłości prowadzącej do wybawienia, nadają temu dziełu i postaci cechy uniwersalne, po które z takim upodobaniem sięgają dzisiejsi reżyserzy podczas tworzenia kolejnych inscenizacji, często jednak zupełnie je zmieniając. Dla jednych Tannhäuser, wiecznie podróżuje, ale nigdy nie dociera do celu… Inni twierdzą, że główny bohater to zarazem obraz ludzkiego losu i jego roli w społeczeństwie… Nie brakuje też takich, którzy twierdzą, że jeśli Tannhäuser nie zakończy swojej bezsensownej wędrówki, to zdarzy się coś złego…. Pojawiają się też w ostatnich latach interpretacje podnoszące wolność wyborów i suwerenności interpretacji.

Naszego bohatera poznajemy w grocie Wenus kiedy z determinacją intonuje płomienną pieśń sławiącą cielesną miłość: „Niech czarów zdroje co z łask twoich płyną pieśni me złocą jako gwiazdy noc”, po chwili jednak prosi boginię o pozwolenia odejścia do świata zwykłych ludzi. To samo powtarza jeszcze dwa razy. Każda z pieśni jest transponowana o pół tonu w górę co zapewnia jej podniesienie stopnia żarliwości emocjonalnej każdego następnego fragmentu. Dzięki temu mamy doczynienia z wyjątkowo pięknym efektem muzycznym. Elżbieta zaczyna swoją obecność na scenie arią Dich, teure Halle, grüß ich wieder (Witam cię znowu, droga salo), w której jej wielka radość splata się z oczekiwaniem i nadzieją. Wszystko to spełnia się w momencie pojawienia się przed nią Tannhäusera, a wtedy ich głosy łączą się w pełnym narastających uczuć duecie miłosnym.

Zygmunt Zając Tanhauser, T. W, w Łodzi 1980, fot. Ch. Zieliński

Jego zakończenie jest początkiem pięknej sceny „Wejścia gości na Wartburg” i rozpoczęcia turnieju śpiewaczego, podczas którego Tannhäuser mający nadzieję, że miłość Elżbiety pomoże mu zmazać dawne występki, nie może się jednak oprzeć pokusie i śpiewa pełną żaru pieśni sławiącą miłosne rozkosze cielesne jakich doświadczył w grocie Wenus, Wolfram, der du also sangest (O Wolframie, któryś też tu śpiewał). Wywołuje to ostre głosy protestu i oburzenia wszystkich uczestników turnieju prowadzące wręcz do walki. Przed śmiercią ratuje go kochająca Elżbieta. Po tym występie, zgodnie z decyzją Landgrafa, Tannhäuser wyruszy z pielgrzymką do Rzymu by tam wyznawszy swoje grzechy błagać papieża o przebaczenie. W efekcie tej decyzji słuchamy wielkiego, pełnego tragicznych tonów, monologu Tannhäusera o pielgrzymce do Rzymu Inbrunst im Herzen wie kein Brüßer noch sie je gefühlt, sucht ich den Weg nach Rom (Z taką żarliwością, jak dotąd żaden pokutnik nie czuł szukałem drogi do Rzymu),to jedno z najtrudniejszych zadań dla tenora, zarazem kluczowa scena dla dramaturgii całego dzieła.Jest to też jedna z najbardziej wzruszających scen w całej twórczości Wagnera. W jej finale rozgoryczony tym, że nie uzyskał od papieża rozgrzeszenia Tannhäuser wzywa boginię Wenus by wraz z nią wrócić do jej królestwa. W momencie kiedy ma już zejść ponownie do świata rozkoszy odzywają się dzwony zwiastujące śmierć Elżbiety, która nie przeżyła rozłąki z ukochanym. To go powstrzymuje od popełnienia kolejnego życiowego błędu. W tym momencie zrozumiał, że czeka go ostateczne nawrócenie i zapowiedź zbawienia. Tannhäuser i Elżbieta giną na skutek tragicznych powikłań uczuciowych, ich miłość – niejako z góry – jest skazana na tragiczny finał.

Tannhauser, scena wejścia gości na Wartburg, Opera w Zurichu akt II 2013

Partia Tannhäusera wymaga silnego i dźwięcznego o wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu  głosu oraz świetnej techniki i właściwej ekspresji dramatycznej. Wykonawca tej partii powinien zademonstrować swobodne, miękkie prowadzenie frazy. A jego mocny, dźwięczny głos powinien mieć w sobie blask włoskiego belcanta. Dopiero to wszystko razem wzięte pozwoli mu na stworzenie obrazu prawdziwie romantycznego bohatera, z którego rolą chciała się zmierzyć większość tenorów. Niewielu jednak wyszło z tego w pełni zwycięsko. Pierwszym wykonawcą tej partii był Joseph Tichatschek, który śpiewał ją podczas prapremiery w Dreźnie w 1845 roku. Jako Elżbieta towarzyszyła mu Johanna Wagner (to tylko zbieżność nazwisk). Świat zapamiętał wielkie kreacje: Lauritza Melchiora, Leo Ślezaka, Maxa Lorenza, Ramona Vinay’a, Wolfganga Windgassena, Rene Kollo oraz Placido Domingo, ostatnimi laty Jonasa Kaufmanna. W Polsce pierwszym wykonawcą tej partii byli Franciszek Cieślewski i Aleksander Bandrowski (1883). Po nich śpiewali tę rolę: Mieczysław Kamiński, Ignacy Dygas, Józef Mann, Stanisław Gruszczyński, Michał Prawdzic, Władysław Floryański. Po II wojnie światowej odnosili sukcesy w tej partii; Wacław Domieniecki, Stanisław Romański, Roman Węgrzyn, a ostatnio Tomasz Kuk. W tym samym czasie świat podziwiał pamiętne kreacje: Wolfganga Schmidta, Petera Seifferta, Spasa Wenkoffa, René Kollo, Roberta Gambilla, Wolfganga Windgassena, Rainera Goldberga i Klausa Königa.

Adam Czopek