Jeżeli o którejś z naszych śpiewaczek można powiedzieć, że była znaną gwiazdą niemieckich scen to właśnie o Marii Janowskiej. Obdarzona wspaniałym sopranem dramatycznym, uczennica Jana Reszke, rozpoczęła karierę w Poznaniu, gdzie na początku śpiewała partie mezzosopranowe: Zofii w Halce, Azuceny w Trubadurze. Janowska przez wiele lat uważana była za jedyną Polkę, która wystąpiła na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth. Stało się to w 1925 roku, kiedy zaśpiewała partię Leśnego Ptaszka w Zygfrydzie i jednej z Dziewcząt Kwiatów w Parsifalu. Jej kariera związana była z Lipskiem, gdzie w 1926 roku śpiewała tytułową Salome w operze Ryszarda Straussa, pod jego batutą. Podziwiano ją też w: Kassel, Dreźnie, Hanowerze, Berlinie, Monachium, Frankfurcie i Düsseldorfie, Amsterdamie. Miała wyjątkowo bogaty repertuar, na który składało się aż 135 partii operowych i operetkowych. Warto jeszcze zaznaczyć, że z jednakowym sukcesem śpiewała partie sopranowe i mezzosopranowe. Największe uznanie przyniosły jej role: Małgorzaty w Fauście, Antonii w Opowieściach Hoffmanna, Leonory w Trubadurze, Elzy w Lohengrinie.
Urodziła się 20 marca 1890 roku w Inowrocławiu, w rodzinie znanego w mieście krawca. Kiedy miała trzy lata jej rodzina przeniosła się do Drezna, skąd trafiła do Poznania. Jej matka po rozstaniu z mężem, który pozostał w Dreźnie, założyła tu warsztat krawiecki. Muzyczną edukację rozpoczęła od nauki gry na fortepianie, a pierwszym jej nauczycielem był, mieszkający piętro wyżej, Wojciech Różański. 10 listopada 1903 roku nagle umiera jej matka, Janowska zostaje sierotą, opiekują się nią wuj Apolinary Kluskowski i jego żona. Kolejny etap edukacji to z jednej strony chór „Lutnia”, do którego ją przyjęto, z drugiej lekcje śpiewu w Teresy Panieńskiej, która zafascynowana jej talentem sama zaproponowała bezpłatne lekcje śpiewu. W latach 1907 – 1912 studiowała wokalistykę w Poznaniu. W 1910 roku wyszła za mąż za aktora i śpiewaka poznańskiego Teatru Polskiego, a 23 stycznia 1911 roku urodziła córkę Antoninę (Tola). Córka została artystką estradową i występowała jako Tola Korian. W 1912 roku należała przez rok do zespołu operowego jaki działał przy poznańskim Teatrze Polskim, gdzie debiutowała 6 września 1912 roku jako Zofia w Halce. Poznańska prasa rozpływała się w komplementowaniu występu debiutantki, chwalono nie tylko piękny głos, ale również swobodną grę aktorską i świetną dykcję.
Jeszcze większy sukces odniosła w partii Azuceny w Trubadurze Verdiego wystawionym 11 grudnia 1912 roku. „Największy podziw wywołała wśród przepełniającej widownię publiczności p. Maria Janowska w postaci Cyganki Azuceny. Ujawniła nie tylko wielki talent, który dotąd był w ukryciu, że się tak wyrazimy, ale także znakomitą grę […] Śpiewaczka rozporządza pięknym, o wielkiej skali, głosem. Tony wypływały dźwięcznie czyściutko jak świeże perełki, tak niskie, jak i najwyższe.” – napisano w jednej z poznańskich gazet. W 1913 otrzymała stypendium na studia zagraniczne i zdecydowała się na kontynuowanie studiów wokalnych. W tym celu pojechała do Paryża, gdzie została uczennicą legendarnego Jana Reszke, przed oblicze, którego dopuszczono ją dopiero po trzytygodniowych staraniach. Stanęła przed Mistrzem, zaśpiewała arię Azuceny i …usłyszała, że jest sopranem i ten repertuar powinna śpiewać. Niestety, warunki postawione przez Jana Reszke, sto franków za lekcję, były dla niej nie do przyjęcia. Po błagalnym liście młodej śpiewaczki mistrz zgodził się na 25 franków za lekcję, i uczyła się przez ponad pół roku. Było to możliwe dzięki specjalnemu stypendium jakie ufundowali bogaci poznańscy melomani.
W październiku 1913 roku wróciła na poznańską scenę i zaśpiewała partię Suzuki w Madama Buterffly. Wreszcie 4 listopada 1913 roku zdecydowała się pójść za radą mistrza i zaśpiewać partię sopranową, była to Rachela w Żydówce Halevy’ego, przychylnie przyjęta przez krytyków. Jednak po dwóch sezonach porzuciła Poznań i wyjechała do Akwizgranu, gdzie debiutowała 10 marca 1914 roku jako Dalila w Samsonie i Dalili Saint-Saëna. Sukces był tak duży, że radca dworu z mety podpisał z młodą Polką umowę na nowy sezon operowy. Niestety, wybuch I wojny pokrzyżował te plany. Lata 1914 – 1919 spędziła na wędrówce po niemieckich, ale i czasami polskich scenach. Była w pierwszym zespole nowo otwartej w 1919 roku Opery Poznańskiej, pierwszą partią jaką zaśpiewała na jej scenie była Toska (11 wrzesień), po premierze pisano, że śpiewała „z nadzwyczajną pewnością i wysokim artyzmem. Tak artystycznie wykończonej kreacji można szczerze artystce pogratulować”. Kilka tygodni później śpiewała Cześnikową w Strasznym dworze iLottę w Wertherze Masseneta oraz Carmen. Głośnym sukcesem zakończyła się premiera Fausta z nią w partii Małgorzaty. Tylko ten niewielki wycinek dokonań w początkach pracy na scenie Opery Poznańskiej jasno wskazuje, że Janowska śpiewała z jednakowym powodzeniem partie sopranowe jak i mezzosopranowe. W 1920 roku wraca do Akwizgranu, gdzie rozpoczyna od Leonory w Trubadurze (12 września 1920). Później podziwiają ją na tej scenie jako Kundry w Prasifalu, tytułową Carmen i Madama Buterffly, Lizę w Damie pikowej, Amelię w Balu maskowym. I znowu krytycy prześcigają się w komplementowaniu jej scenicznych kreacji: „Ona dźwiga na sobie cały ciężar przedstawienia.”, ” Śpiewała olśniewająco swoim kolosalnym głosem i grała z porywającym temperamentem.” – to dwa fragmenty recenzji jakie ukazywały się po jej występach w Akwizgranie.
W latach 1923 – 32 podziwiano ją w Amsterdamie, Lipsku, Monachium, Berlinie, Kolonii, Dreźnie, skąd w 1925 roku zawędrowała do Bayreuth. Przez lata uważano, że była pierwszą, i na wiele lat jedyną Polką, która stanęła na tej legendarnej scenie. Rok wcześniej – 11 maja 1924, debiutowała, jako Małgorzata w Fauście, na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie. Po „niemieckim” okresie bogatej w wydarzenia kariery w sezonie 1933/43 wróciła znowu do Opery Poznańskiej, z którą przez te wszystkie lata nie straciła kontaktu. Solistką tej sceny pozostała już do końca kariery, czyli do 1958 roku. Nie ograniczała jednak swojej artystycznej działalności tylko do poznańskiej sceny, gościnnie występowała też w Bydgoszczy, Grudziądzu, rodzinnym Inowrocławiu, Krakowie, Katowicach i Lwowie. Lata II wojny światowej spędziła, jak większość polskich artystów w biedzie i upokorzeniu, najpierw pracowała w zespole w kawiarni „Frascati” któremu przewodził Zygmunt Latoszewski, później pracowała w Związku Młynarzy. Na dodatek 8 marca 1940 roku umiera nagle jej mąż Kajetan Kopczyński. Wybuch Powstania Warszawskiego przeczekała w piwnicach domu na Marszałkowskiej, następnie uciekła do Leśnej Podkowy. Wreszcie po wielu perypetiach dotarła do Częstochowy, do Emmy Szabrańskiej, również śpiewaczki, gdzie zastało ją wyzwolenie.
25 marca 1945 roku wita ponownie Poznań. Oczywiście pierwsze kroki kieruje do Opery. Zjawia się w chwili kiedy Zygmunt Wojciechowski organizujący zespół operowy poszukiwał solistów. Była jedną z pierwszych artystek, które wróciły do ukochanego Teatru. Już 7 kwietnia 1945 roku śpiewa swój pierwszy powojenny koncert. Powoli wraca do swoich ukochanych partii, jednocześnie zajmuje się pedagogiką wokalną i reżyserią operową. Tą ostatnią działalność rozpoczęła jeszcze w latach trzydziestych. Reżyserskim debiutem było Cosi fan tutte Mozarta wystawione w Operze Poznańskiej w grudniu 1933 roku, kilka miesięcy później – marzec 1934, wystawiła polską premierę Mignon Thomasa. Z ważniejszych prac reżyserskich tego okresu warto jeszcze wspomnieć Wilhelma Tella Rossiniego (grudzień 1934) i Trubadura Verdiego z 1935 roku, Afrykankę Meyerbeera z 1936 roku i Giocondę Ponchiellego (1938) oraz polską premierę Nieszporów sycylijskich Verdiego (1935), jak dotąd jedyną.
Po wojnie wyreżyserowała między innymi: Rigoletto, Cyrulika sewilskiego, Pajace i Rycerskość wieśniaczą (1945). Po premierze tych ostatnich dzieł Tadeusz Nowakowski w „Głosie Wielkopolskim” napisał: ”Bardzo cenną zaletą jej pracy było ożywienie i wciągnięcie w krąg dramatycznej akcji, „martwych” zwykle chórów oraz statystów.” W kolejnych latach wyreżyserowała Carmen i Aidę (1948). Scena Opery Poznańskiej nie była jedynym miejscem gdzie reżyserowała, tworzone przez nią przedstawienia powstawały w Bydgoszczy, Gdańsku, a przede wszystkim reżyserowała przedstawienia w PWSM w których śpiewali jej dyplomanci. W sumie zrealizowała ponad 30 inscenizacji operowych i operetkowych. Jednocześnie rozpoczęła działalność pedagogiczną. Najpierw, od jesieni 1945 roku w Średniej Szkole Muzycznej, a od 1958 roku w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu, której była profesorem. W maju 1965 przeszła na emeryturę, co oczywiście nie oznaczało zerwania kontaktów z teatrem. Nadal udzielała się jako społeczny doradca kolejnych dyrektorów artystycznych.
Zmarła 31 grudnia 1977 roku w Poznaniu w wieku 87 lat. Pochowana została na cmentarzu Junikowskim
Adam Czopek