Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Recenzje płytowe

Nowe nagranie utworów Raula Koczalskiego

Jan Jarnicki, szef Acte Préalable, nie ustaje w staraniach przywrócenia popularności muzyce Raula Koczalskiego. W latach 2017 – 19 doprowadził do nagrania jego wszystkich koncertów instrumentalnych (sześć fortepianowych, skrzypcowy i wiolonczelowy), jednocześnie zadbał by miały swoje wykonania estradowe. Później zajął się twórczością kameralną tego kompozytora zebraną w czterech albumach CD, co było światową premierą w przypadku tych utworów.  W 2019 roku wydał album z pieśniami, w znakomitym wykonaniu Katarzyny Dondalskiej.

Przed kilkoma tygodniami ukazała się nowa, sygnowana przez Acte Préalable, płyta z kolejnymi utworami Raula Koczalskiego. Przyznać należy, że to godna pochwały konsekwencja w przywracaniu „życia” muzyce tego twórcy, który przeszedł do historii muzyki jako wspaniały pianista słynący z doskonałej techniki, subtelnego frazowania i stosowania szerokiej skali dynamicznej. Koczalski w trakcie swojej kariery dał około 4600 koncertów i recitali w niemal wszystkich krajach Europy. Jednocześnie między jednym, a drugim koncertem zajmował się twórczością kompozytorską. Pełny jego dorobek w tym względzie to 150 opusów, w których są utwory symfoniczne, koncerty instrumentalne oraz sporo dzieł scenicznych i ponad 200 pieśni do tekstów poetów rosyjskich, francuskich, niemieckich i polskich. Niestety, większość utworów tego kompozytora została już niemal zupełnie zapomniana i zupełnie dzisiaj nie przebija się do programów koncertowych. Lirykę wokalną przed Acte Préalable próbował przywrócić do „życia” znany i ceniony tenor Wojciech Maciejowski, który w 2004 roku, wspólnie z Laurą Sobolewską (fortepian), dokonał nagrania pieśni z opusu 67, 68, 69 i 116. Co niestety nie przysporzyło im popularności.

Najnowszy album zawiera trzy wczesne dzieła Raula Koczalskiego: Von der Liebe op. 99siedem pieśni do słów austriackiego poety Rainera Marii Rilke. Jedyny w jego twórczości opus z towarzyszeniem nie fortepianu lecz orkiestry. Ponadto w albumie znalazły się: trzyczęściowa Legenda o królu Bolesławie Śmiałym i  biskupie Stanisławie Świętym op. 53 z 1894 roku oraz  czteroczęściowa Symfonia fantastyczna E-dur op. 73. To już dziesiąty album z muzyką Raula Koczalskiego wydany przez Acte Préalable.

Otwierające płytę siedem pieśni do słów Rainera Marii Rilke w swoim oryginalnym kształcie są napisane na głos barytonowy. Jednak na potrzeby tego nagrania transponowano je na sopran koloratury z myślą o maestrii Katarzyny Dondalskiej, która podjęła się ich wykonania. Towarzyszy jej w tym zespół Filharmonii Dolnośląskiej pod dyrekcją Szymona Makowskiego. Pani Dondalska w swojej interpretacji znakomicie wyeksponowała klimat i charakter każdej z pieśni, jej ekspresję i emocje. Prezentując przy tym nie tylko piękny głos o wyrównanym brzmieniu, ale również wysoką kulturę wykonawczą. O akompaniamencie można powiedzieć jedno – wyborny, w pełni poddający się intencjom śpiewaczki. Nagranie tego cyklu Koczalskiego, jest światową premierą fonograficzną.

Kolejnym utworem z jakim się spotykamy to Legenda symfoniczna op. 53, który jak na dzieło o programowym charakterze  stawia wykonawco wysokie wymagania, w pełni zresztą spełnione przez Orkiestrę Filharmonii Lubelskiej pod dyrekcją Wojciecha Rodka. To piękne epickie dzieło o uroczystym charakterze i mocno skontrastowanych brzmieniach znalazło w lubelskich artystach wyjątkowych wykonawców, którzy potraktowali je w całości jako dźwiękowy pejzaż, pełen bogatej kolorystyki i dynamiki, wzbogacony wyrazistą rytmiką, często marszową.

Nie inaczej jest w przypadku trzeciego zarejestrowanego na tej płycie dzieła – czteroczęściowej Èvocations – Symphonie fantastique  E-dur op. 73 ujmującej od pierwszej frazy niezwykłym nastrojem, pełnym mrocznych barw, bólu i zwątpienia. Oddanych z wielką sugestywnością, tutaj również lubelscy muzycy dowiedli swojej wysokiej klasy w uzyskaniu szlachetności i przejrzystości brzmienia oraz budowania klimatu. Nagranie tch obu dzieł to również światowa premiera fonograficzna.

Przyznaję, słucha się tego albumu z ogromną satysfakcją, zarazem żalem, że ta piękna muzyka nie pojawia się w programach koncertowych. Okazuje się, że muzyka Koczalskiego warta jest i bliższego poznania i zapamiętania.

Adam Czopek