Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Recenzje teatralne

Pan Twardowski w Krakowie

Fantazja i dynamika

Dzmitry Prokharau, Agnieszka-Chlebowska Yauheni Raukuts, fot. Ryszard-Kornecki

Pan Twardowski, do muzyki Ludomira Różyckiego, z librettem Stefanii Różyckiej, według powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego, był pierwszym pełnospektaklowym baletem wystawionym w niepodległej Polsce – prapremiera 9 maja 1921 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Balet powstał na zamówienie Emila Młynarskiego, legendarnego dyrektora stołecznego Teatru Wielkiego, a twórcą pierwszej wersji choreograficznej był Piotr Zajlich. Treść tego baletu – pantomimy oparta została na popularnej legendzie o polskim szlachcicu czarnoksiężniku Twardowskim znanym z wielu ludowych legend i podań. Na scenie króluje barwny mieszczański Kraków z królewskim Wawelem i Rynkiem na czele, fantastyczny świat piekła, ludowe obyczaje i tańce, którym towarzyszy bogata w taneczne rytmy muzyka utrzymana w późnoromantycznym stylu. Wszystko to razem tworzy dynamiczne widowisko cieszące się dużym powodzeniem wszędzie tam gdzie jest wystawiane. Dowodem na to jest fakt, że inscenizacja z 1965 roku w choreografii Stanisława Miszczyka, i w scenografii Marcina Szancera, wystawiona w odbudowanym Teatrze Wielkim w Warszawie, była prezentowana ponad sto razy. Gwiazdami tych przedstawień byli między innymi: Maria Krzyszkowska, Stanisław Szymański, Feliks Malinowski i Hanna Zawadzka. Drugą inscenizację zrealizowano na stołecznej scenie w 1973 roku w choreografii Witolda Grucy, kolejną 1985 roku w choreografii Teresy Kujawy. Warto wiedzieć, że Pan Twardowski L. Różyckiego nie jest pierwszą wersją sceniczną tej legendy. Pierwszy był balet Adolfa Sonnenfelda, którego prapremiera miała miejsce również w stołecznym Teatrze Wielkim w lipcu 1874 roku, i który cieszył się tak dużym powodzeniem, że utrzymał się na afiszu do dnia prapremiery dzieła Różyckiego w 1921 roku.

Scena zbiorowa fot. Ryszard Kornecki

Balet Różyckiego przypomniała właśnie Opera Krakowska, przy okazji setnej rocznicy jego prapremiery. Najnowszą inscenizację Pana Twardowskiego zaprezentowano pierwszy raz 26 listopada, zrealizowali ją: Violetta Suska – choreografia i reżyseria, Maria Balcerek – kostiumy i scenografia, Marcin Nogas – reżyseria i projekcje świetlne. Twórczyni choreografii nie trzymała się kurczowo libretta, poddała je gruntownej rewizji uwspółcześniając akcję i nadając jej uniwersalny ponadczasowy charakter. – „Odnalazłam w tej opowieści tematy i sprawy dotyczące nas tu i teraz. Miłość, zdrada, śmierć, chciwość, zachłanność, potrzeba sukcesu, klęska, zamknięte w nierównej walce dobra ze złem.” – napisała Violetta Suska we wstępie do programu. I przyznać należy, że w znacznej mierze udało się jej tę zapowiedź zrealizować. Powstało barwne, dynamiczne przedstawienie o właściwej dramaturgii, bogate w liczne epizody eksponujące wspomniane tematy zrealizowane w konwencji snu głównego bohatera. Nie można przy tym odmówić choreografowi umiejętności łączenia tańca klasycznego z elementami i formą tańca współczesnego oraz charakterystycznego. Ważnym czynnikiem budującym klimat całego przedstawienia były barwne, pełne fantazji kostiumy i scenografia Marii Balcerek wspomagane przez światła i projekcje przygotowane przez Marcina Nogasa. Szkoda tylko, że w ferworze przeróbek libretta usunięto z niego fragmenty wokalne.

Yauheni raukuts, Malika Tokkozhina fot. Ryszard Kornecki

Przechodząc do poziomu wykonawczego należy zaznaczyć, że cały zespól baletowy Opery Karkowskiej dał w tym spektaklu dowód drzemiących w nim możliwości twórczych. Na jego tle błyszczeli niczym gwiazdy, Dzmitry Prokharau w roli Diabła, Yauheni Raukust, jako Młody Twardowski, któremu należą się brawa za świetne skoki oraz Agnieszka Chlebowska – Kobieta w Czerwieni. Podobały się również Sofia Manca i Marianna Morfin-Schanchez w efektownej choreografii Lalek Krakowskich.

Tomasz Tokarczyk przy dyrygenckim pulpicie starał się wyeksponować liryczne fragmenty i symfoniczny charakter muzyki Różyckiego. Czujnie też pilnował tempa pomagając w ten sposób tancerzom w spokojnym wykonaniu swoich zadań.

Adam Czopek