Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Aktualności

Stulecie urodzin Krystyny Jamroz

29 sierpnia minie setna rocznica urodzin Krystyny Jamroz, jednej z  najwybitniejszych śpiewaczek w powojennej historii polskiej opery, która przyszła na świat, 29 sierpnia 1923 roku w Busku Zdroju. Natura obdarowała ją silnym i pięknie brzmiącym sopranem dramatycznym o szlachetnej barwie, dodając do tego wielką muzykalność, urodę i talent aktorski co czyniło z niej artystkę o ogromnych możliwościach twórczych. Wykorzystywała je świadomie w całej swojej karierze dając niezwykle sugestywne kreacje wokalno – aktorskie, o których było głośno nie tylko w Polsce, ale i Europie. Spędziła na scenie ponad 34 lata i zaśpiewała czterdzieści partii sopranowych. Wielu z nich nikt poza nią w tym czasie i później, nie wykonywał. Pierwszą swoją partię zaśpiewała 23 lutego 1946 roku na scenie Opery Wrocławskiej, były to epizodyczne rólki Pazia i Hrabiny Ceprano w Rigoletcie Verdiego. Dwa miesiące później występowała w tych samych rólkach u boku polskiej primadonny Ady Sari, która 3 maja rozpoczęła trzydniowe występy gościnne w partii Gildy. Prasa wrocławska pisała przy tej okazji; „Wielka nasza Mistrzyni niewątpliwie i tym razem, obok swych nadzwyczajnych walorów głosowych, całym swym kunsztem śpiewaczym zachwyci naszą publiczność.” Tym razem w obsadzie znaleźli się: Władysław Septycki – Książę i Marian Woźniczko – Rigoletto. Wojciech Dzieduszycki napisał wtedy: „Pełna wdzięku Krystyna Jamroz jasnym głosem odśpiewała niewielkie partie Hr. Ceprano i Pazia.” Była to pierwsza recenzja późniejszej primadonny wielu polskich scen operowych. Pierwsza premiera, w jakiej wzięła udział (Madama Butterfly, w której była Katy Pinkerton) odbyła się 30 sierpnia 1946 roku, w Operze Wrocławskiej. Ostatni raz stanęła na scenie 31 stycznia 1985 roku, jako solistka Teatru Wielkiego w Warszawie, zaśpiewała wtedy na scenie kameralnej partię Hekuby w Trojankach Bruzdowicz. 

Krystyna Jamroz jako Tosca, obok Adam Dachtera, Opera Wrocławska 1950. z arch rodziny

 Między te dwie daty wpisana jest jej cała kariera, na którą składało się ponad 40 partii pierwszoplanowych. Do historii polskiej opery przeszła jako znakomita Turandot i Aida (w tych partiach podziwiano ją w wielu europejskich krajach) oraz jako Magda Sorel w Konsulu Gian-Carlo Menottiego. Wielkie uznanie przyni­osły jej również tytułowe kreacje: Ijoli w operze Piotra Rytla i Giocondy w dziele Amilcare Ponchiellego w Operze Wrocławskiej oraz Matki Joanny od Aniołów w Diabłach z Loudun Krzysztofa Pendereckiego na scenie stołecznego Teatru Wielkiego. Publiczność szczególnie ceniła ją za pamiętne kreacje Królowej Elżbiety w Don Carlosie, Desdemony w Otellu i Leonory w Trubadurze Verdiego, oraz Tatiany w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego. Jak z tego wykazu wynika z powodzeniem kreowała role kobiet nieszczęśliwie zakochanych. W jej artystycz­nym dorobku był również udział w premierach światowych Od­prawy posłów greckich (30 czerwca 1972) oraz Chłopów (8 czerwca 1974) Witolda Rudzińskiego, ponadto wspomnianych już Tro­janek J. Bruzdowicz (20 lipca 1979). W jednym z wywiadów wyznała, że najbardziej lubi śpiewać muzykę współczesną, zarówno polską jak i zagraniczną. 

Krytycy chwalili walory jej głosu, ogromną wrażliwość, kul­turę wokalną, żywiołowy tempe­rament i sceniczną swobodę. „Urodziwa, zgrabna blondynka, o dużych oczach, zmysłowym uśmiechu, plastycznej mimice, o rysach twarzy niezbyt może regularnych lecz wyrazistych, znamionujących zdecydowanie, charakter i kobiecą dojrzałość. Miała mocny głos, łatwość przekształcania się w postać i organiczny instynkt sceniczny. Jej udział w przedstawieniu podnosił zawsze temperaturę spektaklu, przydawał mu dramatycznych barw i prawdy psychologicznej. Siłą wyrazu emanowała bowiem nie tylko na publiczność lecz i na partnerów. Sama siedząc na widowni, łatwiej wybaczała złe nuty niż drętwotę aktorską. Nietypowe to dla śpiewaczki – myśleć teatrem i wyżej cenić teatr niż śpiew.” – napisała Małgorzata Komorowska, kreśląc jej sylwetkę na łamach Teatru (nr 18, 1978 r.). Przeglądając dziesiątki artykułów, omówień i recenzji nie znalazłem ani jednej złej. Świadczy to o tym, że podchodziła do tego, co robiła, z ogromną odpowiedzialnością i nie akceptowała propozycji, które przekraczały jej aktualne możliwości wokalne, a każda przyjęta propozycja stawała się początkiem mozolnego wypracowywania, wręcz wykuwania, obrazu psychologicznego swojej nowej bohaterki. Dopiero na tym budowała interpretację wokalną. „Śpiewaczka ta jest dziś z pew­nością jedną z najświetniejszych naszych artystek operowych, ­predestynuje ją do tego zarówno piękny i świetnie wyszkolony głos (sopran dramatyczny o szlachetnej barwie) jak i wybitna muzykalność, wreszcie wielki tempe­rament artystyczny i wybitne zdolności aktorskie … W Giocondzie znalazła jak się wydaje, peł­ne pole do ukazania swojego ta­lentu. Wokalne trudności tej par­tii, włącznie z pojawiającymi się wielokrotnie wysokimi „c“ poko­nywała ona z podziwu godną swo­bodą – pisał w 1958 roku w Ruchu Muzycznym Józef Kański w recenzji z wrocławskiej premiery Giocondy. Równie gorąco pisano o jej kreacji w partii tytułowej Ijoli w operze Piotra Rytla – „Osobne studium należałoby się odtwórczyni partii Maruny – Ijoli,  Krystynie Jamroz, która tę partię może włączyć do swych szczytowych osiągnięć. Łącząc zalety pięknego śpiewu i kunszt wokalny (przepiękne piana) ze znakomitą grą aktorską i pełnym wdzięku wyglądem – stworzyła Krystyna Jamroz jedną z najpiękniejszych postaci kobiecych w naszej literaturze operowej. Piotr Rytel znalazł w niej idealną Ijolę.” – napisała Franciszka Platówna. „Krystyna Jamroz przedstawiła nam wspaniały głos. Jej kultura wokalna oraz zadziwiająca pewność techniczna sprawiła nam duże zado­wolenie. Głos śpiewaczki jest nader dźwięczny, dobrze posta­wiony i wyrównany w całej skali. Na uwagę zasługuje pełna po­wagi i umiaru interpretacja aktorska” – napisał recenzent gazety Slobodna Dalmacja po jej występie w partii Turandot na IV Międzynarodowym Festiwalu Operowym w jugosłowiańskim Splicie w 1959 roku. Zaś Jerzy Waldorff pisał o niej – „godna następczyni Marceliny Sembrich-Kochańskiej, Heleny Zboińskiej-Ruszkow­skiej i Janiny Korolewicz-Waydowej.” Po warszawskiej  premierze Otella w 1969 roku, ten sam krytyk napisał w swojej recenzji; „ Krystyna Jamroz kreowała postać dojrzałej kobiety, która świadomie walczy o prawdę swoją i życie. Zaprezentowała dojrzały kunszt śpiewaczy, panowała nad świetnie brzmiącym głosem w każdym momencie, kontrolowała wszystkie napięcia i spadki fraz. Dała nam duże przeżycie artystyczne!” Tadeusz Kaczyński po polskiej premierze Diabłów z Loudun, stwierdził krótko: „Kreacja, której się nie zapomina!”. Tę opinię potwierdzili wszyscy krytycy.

Krystyna Jamroz jako Leonora w Trubadurze, Teatr Wielki w Warszawie 1970, fot. Edward Hartwig zdj. ze zbiorów autora

W 1995 roku ruszył w Busku Zdroju Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz, który szybko wpisał się na trwałe w ogólnopolski kalendarz wydarzeń artystycznych. Dzisiaj buski festiwal należy do grona najważniejszych imprez tego typu w kraju. Zapewnia mu to szeroka formuła programowa, w której mieszczą się muzyka symfoniczna, kameralna, recitale, koncerty muzyki operowej, operetkowej i popularnej oraz przedstawienie operowe, operetkowe i musicalowe. Oczywiście, z racji profesji patronki, sztuka wokalna zajmuje poczesne miejsce w programie każdego festiwalu.  Podczas tegorocznego festiwalu stulecie urodzin patronki uhonorowano wykonaniem Requiem Giuseppe Verdiego.

Adam Czopek