Udana inauguracja
Pierwszy z dziewięciu festiwalowych wieczorów wypełniła opera komiczna Don Pasquale Gaetano Donizettiego przeniesiona z Opery Krakowskiej, co okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Zachwycona publiczność przez blisko trzy godziny siedziała jak zauroczona obserwując sceniczne perypetie bohaterów tej wspanialej opery, na skomponowanie której Donizetti potrzebował zaledwie 11 dni. Szkoda tylko, że kompozytor nigdy nie poznał smaku sławy jaką mu przyniosło to dzieło, co prawda dyrygował jej sensacyjnie przyjętą prapremierą w Teatrze Włoskim w Paryżu w 1843 roku, ale już dalsze losy niewiele go obchodziły. Były to już czasy kiedy żył w towarzystwie urojeń i omamów jakie opanowały jego chory umysł.
Festiwalowa publiczność oglądała przedstawienie Opery Krakowskiej z 2016 roku w reżyserii Jerzego Stuhra, który znakomicie wykorzystał wszelkie walory libretta i partytury tego dzieła, tworząc inscenizację barwną, dynamiczną i pełną humoru w najlepszym gatunku, a sercowe perypetie jej bohaterów potraktował reżyser z należytym humorem i dystansem. Każda ze scenicznych postaci otrzymała wyraźnie nakreśloną sylwetkę, a ansamble i sceny z chórem miały właściwą dramaturgię i spójność okazując się dodatkową atrakcją przedstawienia. Można powiedzieć, że w tym przedstawieniu wszystko wywiedzione zostało z muzyki, i w niej osadzone. Wszystko to jednak nie miałoby właściwej wymowy gdyby nie znakomicie dobrana obsada, w której brylowali dwaj panowie Grzegorz Szostak – Don Pasquale i Michał Kumięga – Malatesta, prezentując niesamowitą vis comica, sceny z ich udziałem były bez wątpienia prawdziwym majstersztykiem wokalno-aktorskim, Już pierwsza scena zagrana brawurowo i z finezją była znakomitą zapowiedzią tego co ci panowie mogą zaproponować – a mogli naprawdę dużo, ich duet Aspetta, Aspetta był popisem wspaniałego aktorstwa i śpiewu, co zresztą szybko doceniła festiwalowa publiczność obdarzając obu panów długą owacją.
Nie inaczej było w przypadku Pauli Maciołek w partii Noriny – Sofronii, znakomite wyczucie przewrotnego charakteru swojej bohaterki, pięknie brzmiący głos, prowadzony z naturalną swobodą oraz lekkość koloraturowych pasaży złożyły się na pełną uroku i wdzięku kreację. Dzielnie jej dotrzymywał kroku Adam Sobierajski w roli Ernesto, arii Come gentil la notte w jego wykonaniu słuchało się z prawdziwą satysfakcją.
Na podkreślenie zasługuje fakt znakomitego „przykrojenia” inscenizacji do warunków niewielkiej sceny BSCK, co zresztą zmusiło asystenta reżysera do przeniesienia części akcji przedstawienia na widownię w okolicy sceny, ten prosty zabieg zapewnił całości zwartość przedstawienia. Wysoka ocena należy się również Vladimirowi Kiradjievowi- dyrygentowi, który precyzyjnie i pewną ręką, prowadził całe przestawienie, dbając zarazem o właściwe tempa. Świetnie brzmiała rzetelnie przygotowana orkiestra, pokonująca z zapałem wszelkie pułapki partytury. Warto na marginesie dodać, że znakomicie wypadają w tym przedstawieniu sceny zbiorowe. Wizualnie zachwycają swoim choreograficznym porządkowaniem akcji i przestrzeni sceny.
W sumie świetne przedstawienie, które zachwycona buska publiczność przyjęła wielominutową owacją na stojąco.
Potwierdzeniem wymiaru udanej inauguracji były koncerty drugiego festiwalowego dnia. Jednym z nich był plenerowy koncert w parku pałacu Kołłątajów w Wiśniowej, było to pierwsze wydarzenie tego typu w pałacu po rewitalizacji. Jego bohaterami byli Agata Kielar Długosz i Łukasz Długosz, małżeństwo które od wielu lat występuje w najbardziej prestiżowych salach koncertowych świata. W Wiśniowej zaprezentowali w towarzystwie pianisty Artura Jaronia program „Fryderyk Chopin w oryginale i opracowaniach”. I proszę sobie wyobrazi, że nagle prawdziwego psikusa publiczność i wykonawcom sprawiła aura, w momencie się rozpadało co oczywiście sprawiło, że każdy szukał schronienia albo pod namiotem dźwiękowców, albo w pałacowej sieni. Oczywiście artyści nie zrezygnowali z grania, (grali na zadaszonej scenie) więc koncert w najlepsze trwał dalej, z nieba leciały strugi deszczy a z estrady wspaniała muzyka – piękne połączenie! W okolicach Andante i Rondo Franciszka Dopplera, niebo się wypogodziło. Organizatorzy błyskawicznie zorganizowali ekipę, która osuszała krzesła na plenerowej widowni, oczywiście artyści na moment nie przestawali grać, publiczność wróciła na swoje miejsca, i koncert – jakby nigdy nic trwał nadal. Nikt nie zrezygnował z możliwości słuchana wspaniałych wykonań pięknej muzyki. Na zakończenie artyści złożyli wytrwałej publiczności pięknie podziękowania za wytrwałość i obdarowali ją dodatkowym wykonaniem Mazurka op. 32 nr 2 Fryderyka Chopina. Całość wydarzenia pięknie spuentował Artur Jaroń, dyrektor Festiwalu – „ Pierwszy koncert festiwalu im. K. Jamroz w Busku Zdroju odbywał się dokładnie w takiej samej aurze i okazało się to dobrą wróżbą, bo mamy już 29 edycje Festiwalu. Mam cichą nadzieję, że dzisiejszy koncert w strugach deszczu będzie zapowiedzią wielu jeszcze koncertów w tym urokliwym miejscu – dokończył.
Niedzielny wieczór należał w całości do Waldemara Malickiego znakomitego pianisty tworzącego na poczekaniu dowcipne fortepianowe transkrypcje znanych utworów. Nie inaczej było podczas tego koncertu. Pierwsza część poświęcona była transkrypcjom tzw. muzyki klasycznej. Ze śmiertelną powagą grał utwory: J. Ph. Rameau, W.A. Mozarta. E. Griega (2 fragmenty suity Peer Gnyt” które najbardziej mi się podobały), ponadto S. Cosentino i Ph. Glass. Po przerwie wrócił Malicki w wymiarze który przyniósł mu popularność i uznanie publiczności. Pięknie i nieco przewrotnie wyłożył najpierw historię walca, po której przeszedł od omówienia, z właściwym sobie humorem i wdziękiem, historii muzyki. Oczywiście wszystkie te opowiadania bogato ilustrował dowcipnymi transkrypcjami dokonanymi osobiście.
Adam Czopek