Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Opera królową sztuk

Zawiłe historie operowych miłości

Miłość, od zawsze była obecna w operowych dziełach. Już historycznie jedno z pierwszych w pełni ocalałych operowych dzieł Euridice Jacopo Periego z 1600 roku to nic innego jak śpiewana opowieść o namiętnej miłości mitologicznych kochanków Eurydyki i Orfeusza. Zresztą temat Orfeusza i Eurydyki był w tych latach tematem wyjątkowo „chodliwym” sięgali po niego Claudio Monteverdi, Luigi Rossi, Christoph Willibald Gluck, a nieco później Jacques Offenbach. Każdy szanujący się librecista wręcz poczytywał siebie za obowiązek zaproponowania swojemu kompozytorowi wiekopomnego dzieła o wielkiej, tragicznej miłości. Z kolei kompozytor usiłował mu dorównać muzyczną treścią, gdzie pełne miłosnych uniesień arie i duety lały się wartkim strumieniem w uszy zachwyconych melomanów budząc ich zrozumiały zachwyt. Rekordy długości w tym względzie ustanowił Ryszard Wagner, który każe Izoldzie i Tristanowi, tytułowym bohaterom swojego dramatu, przez niemal dwadzieścia minut odmieniać słowo miłość, przez wszystkie przypadki. Krok dalej poszedł w Zygfrydzie (III część Pierścienia Nibelunga), gdzie Brunhilda i Zygfryd przez blisko dwadzieścia pięć minut przekonują siebie i publiczność o płomiennym uczuciu miłości, które wybuchło w ich sercach już przy pierwszym spotkaniu.

Dzisiaj nadal operowe historie miłosne budzą zrozumiałe zainteresowanie. Norma, Tosca, Łucja czy Halka i ich miłosne perypetie nadal są magnesem przyciągającym publiczność. Spójrzmy na nie z lekko przymrużonym okiem.

Norma

Dreszcz przerażenia ogarnia człowieka jak spokojnie przemyśli historię pogańskiej arcykapłanki Druidów z opery Belliniego pod tym samym tytułem. Opuszczona i zdradzona przez ukochanego, który obdarował swoim sercem inną kapłankę, zamierza Norma pozbawić życia dwoje swoich i kochanka dzieci i popełnić samobójstwo. Na szczęście po wielkim duecie z rywalką (Mira, o Norma) zmienia zamiar. Zginie sama jako kapłanka, które nie dochowała złożonych ślubów czystości. Płonie już ofiarny stos, dookoła którego zebrał się lud Druidów z ojcem Normy na czele. Norma publicznie – w pięknej arii – wyznaje swoje winy i zamierza wstąpić na ofiarny stos. W tym momencie drgnęło serce Poliona, sprawcy całego nieszczęścia, który dopiero w tym momencie dostrzegł wielkość i  szlachetność Normy. Pogodzeni z sobą i światem  wstępują na stos. Płomienie wolno obejmują ich splecione w ostatnim uścisku ciała. Kurtyna wolno opada, a na widowni co wrażliwsi ocierają łzę współczucia.

Joan Sutherland jako Łucja w scenie obłędu

Tosca

Kto choć trochę interesuje się operową sztuką z pewnością nie może zapomnieć samobójczego skoku z murów zamku Św. Anioła rzymskiej śpiewaczki Florii Tosci. Libreciści – Luigi Ilica i Giuseppe Giacosa,  z tą właśnie kobietą obeszli się wyjątkowo okrutnie. Najpierw kazali jej uwierzyć w zdradę ukochanego, co umożliwiło uknucie podstępnej intrygi baronowi Scarpii, okrutnemu prefektowi rzymskiej policji. Ten wytworny w obyciu arystokrata o zimnym jak lód sercu, od dawna pałający namiętnością do pięknej śpiewaczki ma dopiero teraz okazję zdobycia jej względów. Zaprasza więc Toscę do swojego apartamentu w pałacu Farnese na wykwintną kolację. Zanim jednak do niej dojdzie każe biednej Tosce asystować przy torturach ukochanego Maria. Biedna udręczona Tosca krzykami męczonego Maria i coraz śmielszymi zalotami Scarpii, łapie leżący na stole nóż i wbija go w serce barona. Zanim to uczyni zaśpiewa piękną arię Vissi d’arte, vissi d’amore. Librecista przerażonej sytuacją i czynem jaki popełniła każe Tosce wyjąć z rąk sztywniejącego nieboszczyka glejt zapewniający kochankom bezpieczną ucieczkę. Tosca nie wie jeszcze, że Scarpia był okrutnie przebiegłym draniem i zarządził by egzekucja Maria nie była pozorowana (o czym przekonał wcześniej Toscę) ale prawdziwa. W rezultacie giną wszyscy bohaterowie akcji, a Tosca zyskała miano operowego kryminału.

Joanna Cortes jako Tosca, Opera Wrocławska fot.M. Grotowski

Łucja

Jeszcze bardziej perfidnie obszedł się librecista z postacią Łucji  w operze Donizettiego Łucja z Lammemoor. Młoda, śliczna szkocka arystokratka kocha pięknego i zabójczo przystojnego Edgara, z rodziną którego ród Ashtonów  jest od lat skłócony. To dlatego młodzi mogą się kochać i spotykać wyłącznie potajemnie. Jednak Lord Ashton, podły brat Łucji upatrzył dal niej innego kandydata na męża i robi wszystko by siostra uwierzyła w zdradę ukochanego. W końcu dopina swego i doprowadza do ślubu Łucji z lordem Arturem Bucklawem, co staje się przyczyną wielkiej tragedii. Łucja zabija niekochanego męża, sama postradała zmysły (co sprytnie wykorzystał librecista  pisząc wielką koloraturową scenę obłędu Il dolce suono  będącą postrachem dla wielu sopranistek). Edgar nie mogąc się pogodzić z rzekomą zdradą Łucji przebija się sztyletem na grobie ukochanej.

Halka

Na zakończenie przenieśmy się na grunt polskiej opery. Halka Moniuszki z librettem Włodzimierza Wolskiego ma również wszystkie cechy opery, w której króluje tragiczna miłość. Halka kocha Janusza, Janusz żeni się z Zofią, z kolei w Halce zakochany jest Jontek, którego ona nie kocha. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się tragizm postaci Halki, będącej zabawką Janusza, który zwodzi ją, kłamie i oszukuje. Biedna Halka jest u kresu wytrzymałości psychicznej kiedy widzi Janusza i Zofię biorących ślub. Jeszcze tylko wielka popisowa aria O mój maleński  i Halka rzuca się ze skały do wody!

                                                                                             Adam Czopek