Ta znana i ceniona w stolicy instytucja artystyczna zainaugurowała swój 62 sezon Galowym Koncertem „Solo i w duecie”, na scenie Teatru Polskiego w Warszawie. Koncert był połączony z obchodami Jubileuszu 30 lecia pracy artystycznej Alicji Węgorzewskiej, od siedmiu sezonów kierującej Warszawską Operą Kameralną.
Koncert miał nie tylko interesujący, pod każdym względem, program, w którym królowała muzyka Astora Piazzolli, Krzysztofa Komedy, Franco Fasano, Isaaca Albeniza, Niccolo Paganiniego oraz Zbigniewa Wodeckiego, ale ujmował też dobrym dopracowaniem każdej jego scenicznej sytuacji. Zgrabna, zapewniająca dobrą dynamikę reżyseria Grzegorza Chrapkiewicza oraz udana oprawa scenograficzna wykorzystująca światło i projekcje scenografia Katarzyny Gabrat-Szymańskiej znakomicie budowały klimat całego wydarzenia.
Jego autorami byli zaproszeni na ten szczególny wieczór znani i cenieni artyści: Kajah, Leszek Możdżer, Maciej Miecznikowski, Krzysztof Meisinger, Bogdan Kierejsza, Hubert Walawski oraz zespół Tre Voci. Gościem specjalnym galowego koncert był włoski piosenkarz Franco Fasano. Solistom towarzyszyła orkiestra pod dyrekcją Tomasza Szymusia. Nad całością niepodzielnie panowała Alicja Węgorzewska, jednocześnie: gwiazda wieczoru i jego gospodarz oraz śpiewająca artystka.
Każdy z zaproszonych gości prezentował dwa utwory, solo i w duecie z bohaterką wieczoru. W ten sposób Alicja Węgorzewska pojawiała się na scenie z Franco Fasano (Mi manchi), Leszkiem Możdżerem w brawurowym Libertangu, a z Krzysztofem Meisingerem w Oblivion. Maciej Maleńczuk towarzyszył artystce w Somethin’ Stupid, a Kajah w świetnie zaśpiewanej pieśni Jestem Maria, z musicalu Maria de Buenos Aires. Z kolei z Tre Voci stworzyła kwartet w Grande Amore.
Czystą przyjemnością było słuchanie każdego z wymienionych utworów, podobnie zresztą jak solowego popisu Krzysztofa Meisingera w Asturias Albeniza i Bogdana Kierejszy w Capriciu Paganiniego. Wyjątkowo ujął mnie Maciej Maleńczuk jako Don Badylo, brawa za poczucie humoru, piękne prowadzenie głosu i świetnie opracowany ruch sceniczny. Alicja Węgorzewska prezentowała – jak zawsze – nieprzeciętne walory swojego głosu o zmysłowym brzmieniu co łączyła ze świetną ekspresją i emocjami z jakimi wykonywała każdy utwór. Osobne słowa uznania dla Tomasza Szymusia, który znakomicie towarzyszył z orkiestrą każdemu soliście.
Finał wieczoru to był ten właściwy moment na jubileuszowe obchody – przemowy, podziękowania, prezenty, łzy wzruszenia i morze kwiatów jakie zasypały scenę. No cóż wypada tylko napisać: Alicjo czekamy na kolejny jubileusz 30 lecia w zdrowiu, szczęściu i tak dobrej kondycji artystycznej!
Adam Czopek