Magazyn Operowy Adama Czopka

Opera, operetka, musical, balet

Cykl Legendy Polskiej Wokalistyki

Halina Słonicka, wielka artystka, wybitny pedagog

Hanna w Strasznym dworze, Elżbieta w Don Carlosie, Violetta w Traviacie,  Desdemona w Otellu, Małgorzata w  Fauście, Antonia i Giulietta w Opowieściach Hoffmanna, tytułowa Halka, stały się motorem napędowym kariery tej znakomitej śpiewaczki. Od samego początku swojej artystycznej drogi związanej ze sceną w Opery Warszawskiej, przemianowanej z czasem na Teatr Wielki, któremu pozostała wierna przez wszystkie lata swojej artystycznej drogi. Na obu scenach zaśpiewała blisko 700 przedstawień. Przez cały czas trwania kariery towarzyszyło jej uznanie publiczności i entuzjastyczne opinie krytyków, którzy zgodnym chórem podkreślali urodę jej wspaniałego głosu o szlachetnej barwie i takim brzmieniu. Do tego należy koniecznie dodać nienaganny styl śpiewu, wielką kulturę muzyczną i emocjonalny żar z jakim kreowała obraz swoich scenicznych bohaterek. Wielokrotnie podkreślano, że wysokie dźwięki i koloraturę śpiewała z ogromną brawurą i dokładnością. Bogdan Paprocki nazywał ją „Modrzejewską scen operowych”. „Piękny sopran, z natury mający techniczną łatwość śpiewania koloratur. Stale uśmiechnięta i wesoła” – tak o tej śpiewaczce napisała Urszula Trawińska-Moroz, jej sceniczna koleżanka. Potwierdza to zdanie Hanny Rumowskiej-Machnikowskiej – „Wspaniały, pełen uroku osobistego, poczucia humoru i zdrowego rozsądku człowiek… Zawsze żywa i radosna.”

Halina Słonicka – Jenny w oerze Rozkkwit i upadek i miasta Mahagony, Opera Warszawska 1963r.

Urodziła się 29 marca 1931 roku w Czerniawach, koło Kobrynia na Polesiu, gdzie jej ojciec Sergiusz był leśniczym. Dzieciństwo spędziła w Hajnówce, maturę uzyskała w Białymstoku w Technikum Budowlanym, po której miała rozpocząć studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Na szczęście – dla opery – szybko z nich zrezygnowała, bo zdecydowała, że zwiąże swoje życie ze śpiewem. Jej jedyną nauczycielką śpiewu była profesor Maria Magdalena Halfterowa, do której trafiła w średniej szkole muzycznej, później trafiła do jej klasy w PWSM. Dyplom uzyskała w 1960 roku. Jednak już od 1957 roku była etatową solistą Opery Warszawskiej na scenie której debiutowała w 1957 roku partią Zofii w Halce Moniuszki i Frasquity w Carmen Bizeta. Miała też na swoim koncie rekordową ilość nagród i wyróżnień na międzynarodowych konkursach wokalnych. W Vercelli w 1956 roku zdobyła IV nagrodę, w Moskwie w 1957 roku, przyznano jej  II nagrodę. Z Hertogenbosch, gdzie pojawiała się w 1958 roku przywiozła II nagrodę,  w Tuluzie w 1959 roku i Genewie w 1960 roku przypadły jej również II nagrody. Z dalekiego Rio de Janeiro, gdzie wystąpiła w 1963 roku, przywiozła III nagrodę. Jednak swój najważniejszy konkurs wygrała zaraz na początku kiedy za namową brata wzięła udział w konkursie „Szukamy Młodych Talentów”, na którym arią z Halki Moniuszki i walcem Caton z Casanowy Różyckiego wyśpiewała pierwsze miejsce. Nagrodą było stypendium Ministerstwa Kultury i miejsce w warszawskiej średniej szkole muzycznej, gdzie – jak już wspomniałem – trafiła do prof. Halfterowej, pod opieką której pozostawała jeszcze wiele lat po ukończeniu studiów.

Halina Słonicka w rolo Desdemona w Otellu Teatr Wielki w Warszawie 1969

Wróćmy do początków kariery młodej śpiewaczki. W 1958 roku zaśpiewała pierwszy raz partię Hanny, będzie ją też śpiewała 19 listopada 1965 roku podczas przedstawienia Strasznego dwory inaugurującego działalność Teatru Wielkiego w odbudowanym gmachu. Z okazji tej inauguracji wydany został znaczek pocztowy z Haliną Słonicką w roli Hrabiny Moniuszki. W 1959 pojawia się w jej repertuarze Violetta w Traviacie, która szybko stanie się jedną z jej najbardziej ulubionych ról. Z czasem rozbuduje swój repertuar o kolejne partie, by wspomnieć Mimi w Cyganerii, Roksanę w Królu Rogerze, Elżbietę w Don Carlosie, Małgorzatę w Fauście, Micaelę w Carmen, Gilda w Rigoletcie. Po jednym z jej pierwszych warszawskich występów Aleksander Rowiński napisał: „Jej głos brzmi równo, artystka świetnie go prowadzi, posiada też ładną barwę. – ”Express Wieczorny” 1958.  W sumie jej repertuar obejmował ponad 30 partii operowych. O jej scenicznych dokonaniach krytycy wyrażali się z entuzjazmem: podkreślając ujmującą aparycję, ujmującą szlachetność brzmienia głosu artystki głosu i żywiołowy temperament sceniczny oraz to, że potrafiła nadać swojemu cech liryczne lub dramatyczne w zależności od wymogów interpretacyjnych. 6 grudnia 1963 roku wzięła udział w polskiej premierze opery Rozkwit i upadek miasta Mahagony Kurta Weilla, po której Jerzy Waldorff napisał: „Że Halina Słonicka nie była w roli dziwki dość naturalna? Za wiele żądać od tej ślicznej młodej pani i szczęśliwej mężatki”- była w tym czasie żoną Jerzego Marchwińskiego, pianisty. Ich córka Anna Marchwińska, jest również pianistką, specjalistką od współpracy ze śpiewakami. 1984 roku przeżyła filmowy epizod, zagrała Śpiewaczkę w polskim filmie „Rok spokojnego słońca” Krzysztofa Zanussiego. W 1987 roku zadecydowała o przejściu na emeryturą, jednak nadal – do końca sezonu 1990/91 –  współpracowała  ze stołecznym Teatrem Wielkim. Występowała gościnnie – ale rzadko – na scenach: Poznania, Wrocławia. Oklaskiwano ją też w Pradze, Budapeszcie, Berlinie. Cluj i Brasov, Wilnie i Leningradzie.

Halina Słonicka jako Elżbieta w Don Carlosie, Opera Warszawska 1965

Obok opery ważną dziedziną sztuki odtwórczej artystki były pieśni oraz oratoria i kantaty. Jej wszechstronne wykształcenie muzyczne, muzykalność i smak artystyczny pozwalały na swobodne poruszanie się wśród różnych stylów i epok: mistrzowie włoskiego baroku, Mozart, Schubert, Schumann, Rachmaninow, Duparc, Moniuszko, Nowowiejski, Szymanowski. Znakomicie potrafiła odczytać intencje kompozytora, stosowała różnorodne środki muzyczne. Jej interpretacje były z zasady przemyślane i logiczne. Najchętniej śpiewała wielkie dzieła Bacha, Beethovena, Haydna, Debussy’ego, Mozarta i Honeggera, najczęściej z orkiestrami Filharmonii Narodowej, WOSPR-u i Filharmonii Krakowskiej. Współpracowała z wybitnymi dyrygentami polskimi i zagranicznymi, na liście dyrygentów, z którymi występowała są m.in. Jan Krenz, Stanisław Wisłocki, Jan Katlewicz, Jerzy Semkow Witold Rowicki, Bohdan Wodiczko, Paweł Klecki i Kurt Masur.

Była niezwykle wymagająca w stosunku do siebie – wspomina Bogdan Paprocki. Gdy poczuła, że nie może już śpiewać tak pięknie, jak by chciała, i jak oczekiwała tego jej wierna publiczność, pożegnała się ze sceną. Jej wielkim powołaniem okazała się wtedy praca pedagogiczna, którą rozpoczęła już w 1980 roku. Rozpoczęła od Białegostoku, na Wydziale Wychowania Muzycznego, filii warszawskiej Akademii Muzycznej, skąd szybko (w 1983 roku) przeszła do Warszawy.  Miała, niebywałą cierpliwość i niemałą intuicję. Była jedną z najbardziej popularnych i lubianych przez studentów nauczycielek. W latach 1993-96 kierowała katedrą wokalistyki Akademii Muzycznej w Warszawie. W 1994 roku otrzymała tytuł profesora sztuki muzycznej. Do grona jej uczniów należą m.in. Małgorzata Walewska, Magdalena Idzik, Monika Ledzion, Katarzyna Trylnik, Kira Boreczko, Jolanta Janucik, Dorota Radomska, Jacek Laszczkowski oraz Beata Morawska, która przez ponad dwadzieścia lat była związana z Théâtre de la Monnaie w Brukseli. Dla swoich uczniów – co wszyscy podkreślają – starała się być jednocześnie nauczycielem i życzliwym przyjacielem.  –„Wyrobiłam sobie własny styl uczenia. Nauczanie to proces tworzenia, każdy uczeń ma ten punkt, od którego jego głos może stać się jedynym, oryginalnym. Ja obserwuję, jak ten głos się rozwija i idzie we właściwym kierunku. I czuwam, aby tak było. Bardzo dbam o to, by szanować i zachować indywidualność każdego wychowanka. Wszystkich uczę dążenia do profesjonalizmu. Ale staram się zachować ich osobowość. Pilnuję, by każdy szukał własnego stylu zgodnie z tym, do czego predysponuje go własny głos.” – powiedziała w jednym z wywiadów.W życiu zawodowym była niezwykle zorganizowana i konsekwentna. W życiu prywatnym opiekuńcza i rodzinna. Z ogromnym poświęceniem przez kilkanaście lat opiekowała się swoją unieruchomioną przez chorobę matką, aż do jej śmierci w wieku 96 lat.

Halina Słonicka – Baronowa Sakalyi, Kazimierz Przyłubski – Hieronim, w Sonacie Belzebuba T.W. w Warszawie 1984

Zmarła 9 lipca 2000 roku w Warszawie, miała 69 lat. Pochowano ją w Białymstoku na cmentarzu prawosławnym. Na jej grobie widnieje epitafium zaproponowane przez uczniów: „Wielka artystka, wybitny pedagog, szlachetny człowiek”. W kwietniu 2008 roku w Domu Pracy Twórczej w Wigrach zorganizowano I Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Prof. Haliny Słonickiej.

Adam Czopek