Drogę jego artystycznej kariery wyznaczały nie tylko pamiętne, pełne dramatyzmu kreacje tragicznego błazna Rigoletta, dumnego króla Babilonu Nabuchodonozora i krwawego Makbeta w operach Verdiego, ale też cynicznego Oniegina, zagubionego Króla Rogera w operze Szymanowskiego, i władczego króla Alfonsa XI w Faworycie Donizettiego. Z równym powodzeniem śpiewał też nieco skromniejsze partie by wspomnieć uwodzicielskiego Escamilla w Carmen, dystyngowanego Sharplesa w Madama Butteflfy czy bezdusznego Giorgio Germonta w Traviacie. Oklaskiwano artystę we wszystkich partiach barytonowych w operach Moniuszki, najczęściej Miecznika w Strasznym dworze. W sumie Florian Skulski miał w repertuarze imponującą liczbę ponad 50 partii barytonowych. W tytułowej partii Nabuchodonozora wystąpił ponad 400 razy, bo jak twierdził – „to jedna z moich ulubionych ról, zaś Verdi to mój bóg”. Niewiele mniej razy podziwiano go w roli Figara w Cyruliku sewilskim oraz tytułowego Rigoletta.
Jak wspominał: „Urodziłem się na Kresach, a okupację spędziliśmy we Lwowie. Potworność, głód straszliwy. Myśmy uciekli spod noża Ukraińcom, zostawiając wszystko, w jednej koszuli i na bosaka w lutym, przy straszliwym mrozie w 1943 roku. Przykro wspominać! Moje zainteresowania muzyczne zaczęły się po wojnie we Włocławku, gdzie kończyłem wspaniałe Technikum Przemysłowo-Mechaniczne. To był 1955 rok. Oni zaszczepili nam zamiłowania kulturalne. A szczególnie dentysta dr Majewski, który był zapaleńcem muzycznym, i wszystkich zdolnych w kierunku muzyki namawiał, żeby tym się zajęli.” Po maturze przeniósł się do Gdańska, bo tam miał rodzinę, a w Gdyni uczył się materiałoznawstwa przez rok w szkole zawodowej. Właśnie wtedy zaczął chodzić na przedstawienia operowe, a któryś z poznanych tam kolegów namówił go żeby zdawał do średniej szkoły muzycznej na ul. Partyzantów. Po przyjęciu do szkoły – wspomina dalej – nie miałem z czego żyć, więc mnie koledzy namówili, żebym poszedł do chóru Opery Bałtyckiej. Tam dopiero nauczyłem się śpiewać, samorzutnie, bo w szkole muzycznej to nie bardzo. Nie trzeba mnie było uczyć śpiewu od podstaw, tylko udoskonalać. Studia wokalne ukończył w Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie wybitnego gdańskiego pedagoga prof. Barbary Iglikowskiej. Pierwszą partią był Walenty w Fauście Gounoda zaśpiewany w 1959 roku, pod batutą Jerzego Katlewicza, na scenie opery Bałtyckiej w Gdańsku. Tak właśnie rozpoczęła się jedna z największych karier w powojennych dziejach naszego teatru operowego. „Florek” – jak mawiali jego przyjaciele – był ogromnie lubiany w operowym środowisku, dowcipny, koleżeński i uczynny, a przy tym niezwykle skromny. Uchodził za wzór pracowitości i życiowej energii. Był laureatem międzynarodowych konkursów wokalnych: w Genewie i Tuluzie oraz Ogólnopolskiego Konkursu Moniuszkowskiego.
Przez sezon (1968/69) był solistą Opery Śląskiej w Bytomiu, gdzie zaśpiewał pierwszy raz partię Rigoletta, która z czasem stała się jedną z najważniejszych w jego karierze Później była przez równie krótki czas Opera Bydgoska, aż wreszcie wrócił do Opery Bałtyckiej, której pozostał wierny do końca kariery, i na scenie której odnosił największe sukcesy. Jednocześnie był to czas gościnnych występów na wszystkich scenach polskich, często współpracował z warszawskim Teatrem Wielkim, zwłaszcza za dyrekcji Roberta Satanowskiego. W sumie oklaskiwano go na stołecznej scenie ponad 60 razy. Tam też kreował tytułowego bohatera w Królu Rogerze Szymanowskiego – partię wyjątkowo trudną wokalnie. Z zespołem Teatru Wielkiego wystąpił najpierw w Moskwie na scenie Bolszoj, później w Antycznym Teatrze w Atenach, w obu przypadkach śpiewał partię Rogera. Występował zresztą nie tylko na krajowych scenach podziwiano go również w Wiedniu, Paryżu i wielu scenach niemieckich, wszędzie zbierał słowa uznania dla swojej sztuki wokalnej i poziomu aktorskich kreacji. W Erewaniu oklaskiwano go jako Germonta w Traviacie i Escamillo w Carmen, (1977). W Nowosybirsku, w grudniu 1986 roku, szeroko komentowano jego kreacje tytułowego Rigoletta oraz Germonta w Traviacie. W „Bydgoskim Leksykonie Operowym” Alicja Weber napisała: „Florian Skulski jest swego rodzaju ewenementem wokalnym. Śpiewa od lat szlachetnym, pełnym głębi głosem, nośnym na wszelkich scenach. Ulubieniec każdej publiczności, przed którą prezentuje się. Podziwiany przez kolegów z zespołów artystycznych, wzór do naśladowania dla męskiej młodzieży wokalnej. Udział Floriana Skulskiego w jakimkolwiek spektaklu podnosi jego walor i temperaturę o 100 stopni Celsjusza.” Zresztą większość kreacji Skulskiego można określić krótko: jako wzór muzycznej kultury, aktorskiego umiaru i dobrego smaku. Potwierdził to październiku 1987 roku podczas premiery Nabucco w Teatrze Wielkim w Łodzi, gdzie śpiewał partię tytułowego władcy Babilonu, którego rolę śpiewał już w 1984 roku podczas premiery na scenie macierzystej Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Nie bez racji mówiono i pisano o nim „Król polskich barytonów”.
W 1998 roku Opera Bałtycka wystawia Makbeta Verdiego, w którym partię tytułowego bohatera powierzono Florianowi Skulskiemu, co zaowocowało kolejnym głośnym sukcesem w jego karierze. „ … to znakomite wykonanie tytułowej partii przez Floriana Skulskiego, który zarazem stworzył bardzo dobrą wyrazistą i przekonywującą postać sceniczną. To z pewnością jeden z najwybitniejszych dziś naszych śpiewaków (choć nie zaskarbił sobie jak dotąd odpowiedniej sławy), a przy tym jeden z nielicznych nie tylko w Polsce, barytonów dramatycznych w rzeczywistym tego określenia znaczeniu; potwierdził to na premierze Makbeta.” – napisał, po tej premierze na łamach „Ruchu Muzycznym” Józef Kański,.
W latach siedemdziesiątych rozpoczyna Skulski działalność reżyserską. Debiutuje w tej roli w 1978 roku inscenizacją Faworyty Donizettiego przygotowanej w Operze Bałtyckiej z myślą o głosie i talencie Stefanii Toczyskiej, z którą w tym spektaklu występował. Rok później realizuje rzadko goszczącą na naszych scenach operę Romeo i Julia Gounoda, a 1987 wystawił Cyrulika sewilskiego Rossiniego, gdzie dał próbkę swojego poczucia humoru.
Przez wiele lat prowadził działalność pedagogiczną w Akademii Muzycznej w Gdańsku, gdzie do 2015 roku wykładał śpiew solowy na stanowisku profesora nadzwyczajnego. Do grona jego uczniów należeli między innymi Łukasz Goliński i Janusz Żak.
Zmarł 1 lutego 2019 w Gdańsku, w wieku 83 lat. Pochowany został na Cmentarzu Oliwskim.
Adam Czopek